Pociąg: „tajne przez poufne”

  

Stoi na stacji lokomotywa….

No właśnie, niby na pierwszy rzut oka wszystko wskazuje na reaktywację połączeń z Zamościa do Hrubieszowa, ale to tylko złudzenie. Chcieli byście? To pocałujta Wójta…

Skład co prawda klasyczny dla tej linii, ale przeznaczony tylko dla…. żołnierzy udających się na drugi kraniec Polski. A biały budynek z lewej strony to nie dworzec, ale …Dom Weselny, nota bene bardzo dobrze prosperujący. Chociaż z drugiej strony : zaplecze gastronomiczno – taneczne do organizacji zabawy kolejowej w stylu „wesoły pociąg” przynajmniej już mamy.

Manewry przeprowadzała lokomotywa SM48-084. W tle sprawcy tego całego zamieszania. Dobrze zamaskowani i tyle na ich temat! Mogę tylko zdradzić, ze nawet ognisko się paliło. A tych wagonów jest ze czterdzieści…. No nie, może trochę mniej!

Tego dnia zadymka była okrutna. Rozumiem, że w końcu to wojo jechało i nie mogli mieć łatwo, ale co Panu Bogu zawinili kolejarze, że ich tak potraktował wtedy surowo? Zamiast siedzieć w przytulnych nastawniczych czeluściach – zajęci byli głównie odśnieżaniem rozjazdów.

I kto mi wmówi, że ostatnie parowozy w Zamościu zostały wygaszone dwadzieścia lat temu.

Już ledwo zipie, lecz okiem łypie, a jeszcze strzyga, śniegiem nań sypie!

ORIENT EKSPRES: Hrubieszów – Kłodzko przedziera się przez miączyńskie zaspy.

Najgorsze dopiero miało nadejść w Zawadzie. ARMAGEDON! Ale ekipa śmiałków w pomarańczowych kubraczkach nie pozwoliła na żadne perturbacje w podróży.

W koszarach zrobił się mały tłok. Oprócz niezwyciężonego, opancerzonego krążownika- niszczyciela, zjawiło się jeszcze wahadło mrożonego węgla do Połańca pod wodzą namaszczonych niebieskimi olejami, podobno jeszcze przez samego Stalina – gagarinów nr 1217 na czele i nr 1223 na popychu oraz żółty batyskaf śnieżny, którym przemieszczali się obrońcy zwrotnic.

Chwila koncentracji przed kolejnym starciem wielu ton żelaza z nieprzychylną aurą. Mam nadzieje, że ostrej broni nie będą musieli używać.

Podczas gdy składy okopały się na stacji, niszczycielska ręka niebiańskiego Zeusa próbowała dosięgnąć mojej skromnej osoby. A to mrożonym lodem mnie ciskał, a to prasowanym śniegiem dmuchał, a to wiatrem przeszywał jak polarny rentgen. To mnie przewrócił na plecy, to mi aparat chciał buchnąć, ale za dziewiątym razem i tak fotkę poczyniłem.

Niebo się uspokoiło na chwilę (chyba po starciu ze mną się tam zmęczyli), co rezolutnie wykorzystało dowództwo pobliskiego sztabu. Usłyszałem komendę: baczność!

Po chwili ,pociągi strategicznie się rozbiegły. Połaniec na Zachód, a eszelon na Wschód. Na czele walentyna, prawdziwa wojskowa miss. Kwiatów od gagarina nie zauważyłem, ale miotłę miała przywiązaną do burty. Bura suka, jak sama nazwa wskazuje, rzęziła na końcu kompanii. Widocznie ta dama nadaje się tylko do grzania. Kobiety w wojsku to oznaka nowych czasów.

Quady, humvee, humveeM997A2, stary266, honkery, 1 ford transit. Jakby ktoś chciał mnie za to rozstrzelać, to ja taki mądry nie jestem, tylko ściągnąłem z netu informację o pojazdach, które przewożono tym transportem. Melduję posłusznie, że w wojsku nigdy nie byłem.

Nie płaczcie kiedy odjadę, może jeszcze przyjadę!

No właśnie, mam nadzieję, że ekipa niebawem szczęśliwie powróci nad Bug, bo kto nas obroni? Może nawet odznaczenia przywiozą, po udanych manewrach. Czego wszystkim życzę!