Na Roztoczu zima gnębi!

  


I nastała okrutna zima. Temperatury nocą spadają do prawie –30 stopni. Z całego kraju dochodzą do nas niepokojące wieści o zasypanych pociągach, zerwanych trakcjach oraz o koczujących na dworcach pasażerach. Chaos informacyjny i bajzel organizacyjny! Na szczęście u nas wszystko kręci się spokojnym, powolnym rytmem, tak jakby ta cała sroga aura w ogóle nas nie dotyczyła w wymiarze kolejowym. Takie są pozytywne skutki braku jakichkolwiek połączeń pasażerskich, a zresztą: przewozów towarowych jest tak mało, że wszelkie zakłócenia na ich odcinkach są praktycznie niezauważalne.
Oczywiście w przeszłości, w starych – dobrych czasach świetności okolicznych węzłów kolejowych, nie obywało się i u nas bez poważniejszych starć z mrozem i śniegiem, które rzutowały na punktualność przejazdów. Mimo wszystko – sięgając w pamięci do najbardziej odległych wspomnień, nie kojarzę poważniejszych kataklizmów związanych z tą porą roku. W warunkach zimowych szczególnie skutecznie sprawdzała się trakcja parowa, gorzej było z maszynami spalinowymi, zwłaszcza serii SP32 w początkowym okresie eksploatacji. W lutym 1987 roku w największe 30 stopniowe mrozy, czajniki zdominowały również linię z Zamościa do Hrubieszowa obsługiwaną planowo przez spalinowe lokomotywy serii SP42. W wagonach było ciepło, a nawet gorąco . Do końca lat 80, a w sumie do XII 1991 r. w zimie w Zamościu stacjonowały parowozy – tzw. grzejki służące do ogrzewania pustych składów wagonowych w czasie ich postojów. We wszystkich małych i większych roztoczańskich poczekalniach można było znaleźć schronienie przed zimnem. Pamiętam, że w największe mrozy rozgrzane do czerwoności były piece węglowe w Hrebennem, Józefowie Roztoczańskim, Zwierzyńcu, Zawadzie i na innych stacjach. Odśnieżanie peronów i chodników było normą. Podróż pociągiem była wtedy mniej uciążliwa niż transportem drogowym. Owszem, zdarzały się opóźnienia, ale składy zawsze wcześniej, czy później dojeżdżały do miejsca przeznaczenia. Kolej do nadejścia fali mrozów była dosyć dobrze przygotowana praktycznie, jak i teoretyczne, gdyż funkcjonowało szereg unormowań organizacyjnych w tym zakresie.
Niestety, w ostatnich latach cały ten system zaczął się rozpadać. Zwolniono pracowników odpowiedzialnych za utrzymanie ruchu, pomniejsze budynki dworcowe rozebrano, w większych, jak chociażby w Zamościu zakręcono kaloryfery i było tam zimniej niż w psiej budzie. Zaprzestano też regularnego odśnieżania, pociągi jeździły niedogrzane, aż w końcu, tej zimy nie dojedziemy już do Zamościa żadnym pociągiem pasażerskim…
Stanowczo przeciwko temu protestuję, gdyż takie niskie temperatury, są nie do zniesienia. Nic nie zastąpi widoku pociągu przedzierającego się przez zaspy i nic tak nie rozgrzeje na duchu, nawet butelka wybornej nalewki. Zasypane śniegiem tory, z czym przeważnie spotykam się ostatnio, zwłaszcza w mroźne weekendy są dla mnie wyjątkowo przygnębiającym widokiem. Dlatego postanowiłem sobie zorganizować powtórkę z rozrywki i oto co wykopałem ze skromnego archiwum:

Luty, 2001 r., stacja Zamość, na torze 1 pociąg osobowy do Stalowej Woli Rozwadów, cieszący się zawsze dobrą frekwencją, zwłaszcza w taką pogodę. Aura była tak fatalna, że nie chciało mi się wysuwać nosa z przytulnych pomieszczeń dworcowych, gdzie się co nie co ogrzałem. Sterta węgla obok poczekalni pozwala patrzeć optymistycznie na ten lokal. No cóż, wtedy jeszcze on kwitnie i jest tu pełno podróżnych, kolejki do kasy, otwarty bufet a nie tak jak teraz – straszą duchy.

Również luty, 2001 r., pociąg z Zamościa do Stalowej Woli Rozwadów nazywany potocznie nad Ładą : „Bolkiem i Lolkiem” wyrusza ze stacji Biłgoraj, gdzie wsiadała spora grupa pasażerów. Pamiętam, że zdjęcie zrobiłem dopiero po trzech dniach nieudanych prób, kiedy się trochę ociepliło, bo wcześniej dwa dni z rzędu zamarzał mi aparat, a szkoda, bo ciekawe ujęcia by były, no ale cóż, zima….Panie mróz.

05.01.2002 r. stacja Zamość, fotka kiepska, ale okoliczności jej powstania są ciekawe. W sumie to mało pod tego gagarina nie wpadłem, bo skumałem o co chodzi, w ostatniej chwili. Oczywiście mróz siarczysty, dodatkowo jeszcze duże opady śniegu w nocy – wszystko to spowodowało opóźnienie pociągu pośpiesznego z Wrocławia, planowo przyjeżdżającego przed 7 rano, a mającego wtedy około 4 godzinne opóźnienie. Żeby nie przetrzymywać pasażerów – a widocznie byli tacy w ruchu lokalnym, zdecydowano, że pociąg z Zamościa do Hrubieszowa odjedzie planowo o 7.30, a w celu zapewnienia skomunikowania dla pasażerów z Wrocławia uruchomiono dodatkowy pociąg osobowy, który odjechał o 11.20 z Zamościa, ciągnięty właśnie przez lokomotywę ST44-358, pozyskaną zapewne od towarowego nocnego ze Skarżyska Kamiennej. Skład ogrzewała w Zamościu lokomotywa SP32-206, która przyprowadziła nocny z Wrocławia, ale musiała zjechać na naprawę i uzupełnienie paliwa do lokomotywowni w Bortatyczach. W dzisiejszych czasach, nikt by się tak nie martwił na kolei klientami, a przecież całkiem niedawno to było. Próżny skład z Hrubieszowa powrócił do Zamościa o 13.55. Taki przypadek miał miejsce jeszcze przynajmniej raz w tym roku – na jesieni . Dodatek wtedy też był z gagarinem.

27.12.2002 r. stacja Miączyn i wyjątkowo mroźne święta Bożego Narodzenia. Temperatura około – 25 stopni. Do wagonów wsiadły dwie osoby a ja nie byłem wstanie tam ustać, bo mi wszystkie członki zesztywniały. Brakuje tylko krwiożerczej strzygi w krzakach przydworcowych. Prowadzi SP32-206.

07.02.2003 r. pociąg z Zamościa do Hrubieszowa na wysokości Zamojskiej Spółdzielni Mleczarskiej pomimo bardzo dużych opadów śniegu i zasp odjechał w miarę punktualnie. Skład ciągnie lokomotywa SP32-136. Miałem duże trudności, żeby tam dotrzeć, bo miasto było całe zasypane – trzeba było zasuwać „z buta” i byłem bardzo zdziwiony, że skład jednak pojechał.

03.01.2004 r. Zamość. Ciekawostką są tutaj trzy pociągi na stacji na raz: wg moich notatek, Wrocław – Zamość z SP32-206, Zamość – Hrubieszów z SP32 – 024 i Zamość – Zawada z SP32-037. Powodowało to pewne powody logistyczne bo od zawsze mieliśmy czynne do odprawy podróżnych tylko dwa tory. Przez ponad miesiąc od wprowadzenia nowego rozkładu jazdy tak było, a potem od 02.02.2004 r. zawieszono kurs do Zawady z wprowadzeniem KKA.

15.02.2004 r. stacja Zamość, Z Wrocławia pomimo bardzo mroźnej pogody, przyjechała duża grupa pasażerów. Pociąg przyprowadziła lokomotywa SP32-206. Z pociągiem do Hrubieszowa pojedzie SP32-144. Przyjemnie jest teraz popatrzyć, na tych zadowolonych z podróży ludzi.

29.02.2004 r. Pomimo, że to był już koniec lutego, to tak sypnęło śniegiem, że nie byłem w stanie dojść do stacji. Trzeba było założyć wysokie śniegowce i przedzierać się przez metrowe zaspy. Jeden z największych opadów w zilustrowanym niniejszymi zdjęciami kolejowym dziesięcioleciu. Tym bardziej byłem zaskoczony, że pociąg do Hrubieszowa wyruszył z Zamościa tylko z 5 minutowym opóźnieniem, z lokomotywą SP32-118 na czele. Z lewej strony rozebrane już hangary, po byłej parowozowni w Zamościu. Była to hala dla maszyn spalinowych. Stały tutaj lokomotywy serii SM42, SP42 i SM30, ale i parowozy też czasami wystawały . No, ale to już było w naprawdę zamierzchłych czasach.

01.03.2004 r. stacja Krasnystaw Miasto. Śnieg sypał dalej. Mija nas ładowny Połaniec z gagarinami nr 313 i 862 na czele. Dobrze, że peron trochę odśnieżyli, bo nigdzie więcej nie mogłem się ruszyć.

07.03.2004 r. stacja Zamość, już trochę cieplej, ale mróz dalej trzyma. Z pociągiem do Hrubieszowa udaje się niezwyciężona SP32-118. Mam inne maszyny w tym miejscu zdjęte, ale jakoś tak mi się spodobał ten portret, że znowu dałem pełnoletnią setkę. Motor świeżo po rewizji i dlatego tak wzrok przyciąga do siebie…

09.03.2005 r. stacja Bełżec. Gagarin nr 862 z 1 węglarką, którą przyprowadził z Lubyczy Królewskiej, zajmuje się odśnieżaniem jednego z torów stacyjnych. Zaspy prawie metrowe i to w połowie marca. Pamiętam, jak stałem pod wiatą w oczekiwaniu na powrót maszyny. Nigdzie więcej nie mogłem się ruszyć. Oj daleko teraz do wiosny mamy, daleko…Nóż dopiero styczeń się nam kończy…

11.03.2005 r. stacja Hrubieszów Miasto. Śnieżna zadymka ciągle trwa. Z 10 wagonowym przesyłem naprawionych wagonów niebawem wyruszy SU45-089. Jak tak się przedzierałem przez zaspy do pociagu, to myślałem tylko o nartach.

13.03.2006 r. Tego roku zima też trzymała długo. Na zdjęciu widoczny zamojski pług odśnieżny, który został włączony na koniec przesyłu wagonów z Lublina do Hrubieszowa ZNTK, ale nie wiem w jakim celu.

27.01.2007 r. prawdziwa kresowa śnieżyca jest niestraszna dla gagarinów zahartowanych na Syberii. Na popychu próżnego zwrotu węglarek z Połańca do Jaszczowa pracuje ST44-862, który wtedy był po naprawie rewizyjnej, jako pierwszy u nas w zielonym firmowym malowaniu, które zresztą już jest historyczne. Brutto opuszcza właśnie Zawadę. A ja przekształciłem się wtedy w największego bałwana w okolicy.

23.02.2007 r. stacja Zamość, przesył wagonów po naprawie z Hrubieszowa do Lublina, potocznie nazywany „klasami” prowadzi ST44 – 358. Raz sypało śniegiem, raz bryzgało marznącym deszczem – tak, że w efekcie ledwo dotarłem na stację, a sfotografować ten skład zdołałem tylko z wagonu pociągu „Solina” do Warszawy Zach. stojącego na torze 1. Zabawa tylko dla osób o mocnych nerwach, nie polecam!

29.12.2008 r., Zawada, z 20 stopni mrozu było chyba. Pociąg z Zamościa do Bydgoszczy prowadzi SM48-086 i SU45 – 250 służąca za grzejkę. Z Bydgoszczy jedzie SU45-244. W Zawadzie nastąpiła podmiana maszyn i zespół: tamara i SU45 – 250 powrócił do Zamościa. W początkowym okresie eksploatacji SU45, sprowadzonych w związku z reorganizacją firm PKP na początku grudnia 2008 r. występowały pewne perturbację, ale z nowym 2009 rokiem maszyny się u nas przyjęły i działały w miarę sprawnie, tak jak lokomotywy serii SP32 we wcześniejszych latach. W następnym sezonie grzewczym miały się ponoć pojawić SU46, szkoda, że tak to się wszystko skończyło, jak skończyło….

06.01.2009 r., Werbkowice, -25 stopni, jedna z ostatnich jazd próbnych z Hrubieszowa do Idzikowic. Pociąg prowadzi SM48-120, a w składzie jest 7 wagonów, większość jeszcze należących do Spółki PKP INTERCITY. W miesiącu grudniu 2008 r. miały miejsca rewolucyjne przetasowania taborowe, w efekcie których Zakłady Naprawcze Taboru Kolejowego w Hrubieszowie znalazły się w strukturach PKP PR, co ostatecznie przesądziło o likwidacji jednostki z końcem 2009 roku, z powodu braku zamówień na naprawy. Uwiecznione są tutaj także ostatnie dni semaforów kształtowych na stacji oraz po lewej stronie zabudowania dworca stacji wąskotorowej i w głębi – biura parowozowni, budynków, których już nie ma. Pociąg zatrzymał się na mniej więcej 3 minuty, zapewne w celu odebrania rozkazu szczególnego, gdyż wszystkie semafory były unieważnione. Oj, zmarzłem wtedy okrutnie!

13.02.2009 r. stacja Zamość, może nie tak zimno, ale sypie jak cholera. Na peronie trwa akcja odśnieżania – ekipa z szuflami w oddali . Z pociągiem „Roztocze” do Wrocławia rusza „blada twarz” czyli SU45-247. Dzisiaj peron jest tak zasypany śniegiem, że poruszać się po nim można tylko w biegówkach.
Chyba udowodniłem, że z tegoroczną naszą zimą jest coś nie tak. Globalne ocieplenie, o którym się głośno trąbi w mediach ostatnio, poszło w odwrotnym kierunku, niż zakładali to naukowcy. Zamiast topić lodowce, rozpuściło co niektórym decydentom korę mózgową i ostatnie pokłady szarych komórek. Szkoda tylko, że nie możemy dać im szufli, gumiaków i pomarańczowych waciaków i zagonić ich do odśnieżania, Z takim betonowym żywiołem jeszcze nikt nie wygrał.