O śnieżycach w marcu raz jeszcze

  

Cóż niejako tradycyjnie już aktualne okoliczności sprawiają, że muszę zmienić temat przygotowanego wpisu. Miało być o pomyśle „szynobusu” dla gmin, czyli konkretnie o uruchomieniu połączeń turystycznych na linii Zamość – Hrubieszów, na wzór Chełm – Włodawa, głównie w kontekście ratowania jej przed zamknięciem (a więc jeszcze w te wakacje). Niemniej jednak wydarzenia ostatnich dni nie mogą pozostać bez echa.
O tym co działo się od 14 do 16 marca na Zamojszczyźnie, chyba nie muszę się nikomu rozpisywać. Dwie doby intensywnych opadów śniegu pry porywistym północnym wietrze i w efekcie doczekaliśmy się potężnych zasp śniegu wszędzie tam gdzie ukształtowanie terenu sprzyjało jego gromadzeniu. Najbardziej „oberwał” powiat hrubieszowskim w którym po południu 15 marca i rano 16 marca ponad 90% dróg było nieprzejezdnych. Niewiele lepiej było też w sąsiednich powiatach. Oczywiście walka ze śniegiem dotyczyła nie tylko dróg ale także i kolei, chociaż akurat o tym aspekcie nikt szerzej w mediach nie wspominał.


Fragment linii nr 72 na odcinku Zawalów – Jarosławiec 16 marca 2013 (aut. Artur Konieczny)

Winnym ekstremalnych jak na połowę marca warunków był nie tylko sam śnieg w dużych ilościach, lecz również porywista wichura wiejąca wprost z północnego wschodu (czyli dosyć nietypowo jak na nasz rejon), która miotała tonami białego puchu niekiedy nawet wydzierając go ze wzniesień na otwartych terenach i przenosząc w inne miejsca. Wiatr był tak potężny, że egzaminu nie zdały nawet na ogół sprawdzające się dobrze, zapory przeciwśnieżne rozstawiane przed zimą wzdłuż szlaków kolejowych. Ba! Nie pomogły nawet zadrzewienia i zakrzewienia utrzymywane przy torach dla ochrony przed tego typu pogodą. Można powiedzieć, że przy porywistym północnym wietrze zadziałały wręcz w sposób przeciwny do zamierzonego, gdyż niesiony śnieg miał na tyle dużo energii, że odkładał się długą wstęgą już po zawietrznej, czyli niestety często właśnie na szlaku kolejowym.
Walkę z zimą podjęto praktycznie od razu gdy napłynęły doniesienia o trudnościach na szlaku. 15 marca pług odśnieżny zaczął pracować na odcinkach od Zamościa do Rejowca, czyli tam gdzie kursują pociągi obsługiwane „szynobusami”. Wszystko przez to, że „szynobusy” są taborem niestety bardzo wrażliwym na zimową aurę i nawet niewielkie zaspy jak np. śnieg odrzucony przez pługi drogowe na przejazdach, które na klasycznych składach nie robią większego wrażenia, w przypadku „szynobusu” mogą spowodować uszkodzenia elementów poszycia z tworzyw sztucznych, a w skrajnym wypadku doprowadzić nawet do wykolejenia lekkiego pojazdu podczas pokonywania skrzyżowania z drogą. Przez weekend kontynuowana była akcja odśnieżania na stacji Zamość, odcinku Zamość – Krasnystaw i Zawada-Klemensów, gdzie odśnieżano także tory dodatkowe na poszczególnych posterunkach.
Dnia 17 marca z powodu zasp na odcinku Zamość – Hrubieszów musiał zostać odwołany planowy pociąg towarowy zdawczy relacji Zamość – Hrubieszów – Zamość, wyjeżdżający z Zamościa w niedziele po 22. Drezyna, która została wysłana na szlak w celu rekonesansu sytuacji i ewentualnie przebicia się do Hrubieszowa przed pociągiem, napotkała zaspy z którymi niestety nie mogła dać sobie rady. Musiał zostać użyty pług. Niestety w niedzielny wieczór miał on zajęcie gdzie indziej. Zatem na stacji Werbkowice pozostały uwięzione, oczekujące na odbiór wagony, a skład mający dotrzeć do Hrubieszowa pozostał na stacji Zamość. Sytuacja taka nie trwała jednak długo. Już następnego dnia w godzinach popołudniowych na szlak do Hrubieszowa wyruszyła SM48-032 z pługiem.


Pług odśnieżny pchany przez SM48-032 wyrusza na szlak do Hrubieszowa (aut. Ty51-17)

W odbiegu za nią SM42-1053 pojechała „uwolnić” wagony z Werbkowic. Jeszcze tej samej doby w nocy, do Werbkowic dotarł kolejny pociąg tym razem już z ST45-06, a następnego dnia do Hrubieszowa wyruszyło wahadło pustych węglarek, także z ST45. Szlak zatem został w pełni udrożniony już 18 marca. Nie oznaczało to jednak końca pracy. Sukcesywne odśnieżane od weekendu dróg niskich kategorii owocowało koniecznością sprawdzenia drożności i bezpieczeństwa ruchu na kolejnych, mniej uczęszczanych przejazdach. Dlatego też w następnych dniach na szlak, szczególnie w kierunku Krasnegostawu regularnie wyruszały drezyny z ekipami służby drogowej w celu utrzymania porządku. Zima nie powiedziała jednak ostatniego słowa. Po kilku dniach odwilży, 22 marca od wczesnych godzin porannych znów zaczęły się opady śniegu (choć na szczęście już nie tak intensywne) i porywisty północny wiatr. Na szczęście tym razem jednak pogoda nie zdołała zakłócić ruchu kolejowego. Choć trzeba przyznać, że zaistniała konieczność „rzucenia” dodatkowych ekip kolejowej drogówki na szlak z Zamościa do Hrubieszowa, po to by zapewnić może już nie tyle przejezdność, co bezpieczeństwo i bezawaryjne funkcjonowanie przejazdów i posterunków.


Pracownicy PKP PLK (Zakład Linii Kolejowych w Lublinie) podczas ciężkiej pracy w zaspie konopelskiej na przejeździe z drogą gminną Werbkowice – Konopne. Poniżej zaspa w Konopnem w całej okazałości.





22 marca 2013, dodatkowy pociąg zdawczy z Hrubieszowa do Zamościa w składzie ST45-06+SM48-032+15xHals+10xEaos. w ciężkich warunkach atmosferycznych mija zaspę w Konopnem.

To jednak jak się okazało nie był koniec zimowych przygód. W niedzielę 24 marca po godzinie 22 z Zamościa wyprawiono jak co tydzień planowy pociąg zdawczy do Hrubieszowa, który miał przede wszystkim zawieźć do Werbkowic wagony kryte typu Hals po cukier. Niestety skład prowadzony SM48-123… utknął w zaspie w Konopnem! Okazało się, że zamiecie i zawieje z 22 marca zdążyły w kilka godzin zasypać korytarz przebity w śniegu przez pług. Tuż po północy 25 marca podjęto akcję ratunkową. Zakopanej w zaspie konopelskiej „zdawce” pospieszyła na pomoc lokomotywa od TLK Hetman, czyli SU45-250. Maszyna odholowała wagony na powrót do Zamościa pozostawiając w Konpnem uwięzioną „tamarę”. Sytuację udało się opanować dopiero w poniedziałek 25 marca. Odkopana SM48-123 powróciła do Zamościa. Następnie do walki z zaspą w Konopnem wysłany został pług odśnieżny pchany przez ST45. Dopiero po przetarciu szlaku w godzinach popołudniowych, do Werbkowic ponownie wyruszył pociąg z wagonami po cukier.
Chcąc podsumować całą tą sytuację muszę przyznać, że w tym roku przyroda na przełomie astronomicznej zimy i wiosny zaskoczyła absolutnie wszystkich. Z zimowymi zadymkami mieliśmy już do czynienia nie raz. Niemniej jednak nie przypominam sobie aby w ciągu ostatnich kilkunastu lat, gdy na bieżąco staram się archiwizować najważniejsze wydarzenia z życia kolei na Zamojszczyźnie wystąpiły zimowe trudności w takiej skali i co więcej o tej porze roku! Oby tylko koszty walki z zimą na linii nr 72 nie nadwyrężyły zbytnio jej bilansu, zwłaszcza w tym roku gdy ważą się jej dalsze losy.