Idy marcowe

  

No,  jak  już pociąg TLK  pojechał przez Biłgoraj , Zawadę i Rejowiec do Lublina to śnieg nie stopi się   do wakacji! Zdarzyło się tak w poniedziałek 18.03.2013 r. i było spowodowane zamknięciem szlaku na linii nr 68 z powodu awarii szynobusu w Kraśniku.  Chyba pierwszy taki przypadek w historii! Totalna anomalia rozkładowa.  Niestety, brak zdjęcia. To były minuty, gdy SU45-220 zasuwała objazdem po Roztoczu i Zamojszczyźnie  z TLK WIENIAWSKIM. Dowiedzieliśmy się o całym zajściu ex post.

Niestety, w tym roku wiosna  w przyrodzie się spóźnia. Co prawda , na początku marca śnieg zaczął topnieć, ale już w  środku  ubiegłego tygodnia pojawiły się  śnieżyce . Kataklizm nadciągnął w połowie miesiąca, w piątek, w dniu 15.03.2013 r.  Jest to  bardzo istotna data w moim kalendarzu biodynamicznym. Mniej więcej o tej porze na ogół kończę   pierwsze wiosenne ,  ogrodowe porządki. Niestety, tym razem nawet nie mam czasu o tym  pomarzyć ,   gdyż   zajęty jestem głównie odśnieżaniem. Brakuje już mi miejsca do składowania tej białej substancji i zanosi się na to , że w Wielkim Tygodniu będę miał ogromne  zaspy na trawniku. Przed zamojskim ratuszem działa jeszcze lodowisko, otwarte są wszystkie roztoczańskie wyciągi narciarskie. Można powiedzieć , że sezon w pełni. Bądź co bądź, nadchodzą ferie, co prawda wiosenne, ale zawsze – ferie. Młodzież będzie miała co robić . No i  pewien znajomy ksiądz się cieszy , bo mówi, iż jest to znak z nieba, że trzeba drugi raz iść po kolędzie.

25.02.2013 r. Niedzieliska, Klimat typowo przedwiosenny. Ciekawy pociąg zestawiony aż z ośmiu lokomotyw. Na czele : ST44- 2054, 2006, 2045, 2062, 2026, 2010 oraz 2055 i 2030 na doprzęgu. Na LHSie pociągi z większą ilością lokomotyw w składzie trafiają się często. Jest to spowodowane podsyłaniem  maszyn w ramach wykorzystania przebiegów i ma związek z występującą nieregularnością kursowania składów .  Są dni, że brutta kursują jedne po drugich. A są i takie, że występują dłuższe przerwy pomiędzy poszczególnymi pociągami. Na torze szerokim ruch w tym roku jakby  zmalał. Może to być spowodowane wzrostem ryzyka prowadzenia transakcji z podmiotami gospodarczymi na Ukrainie.

07.03.2013 r. No czuć wiosnę ! Wahadło z ST45-07 i 06 przejeżdża pod słynnymi „zabytkowymi” zamojskimi kładkami. To miejsce powoli staje się w Zamościu kultowe. I wcale nie mam na myśli tu miłośników kolei. Jest to jeden z nielicznych fragmentów miasta , który po przeprowadzonej tzw. wielkiej renowacji ze środków pochodzących z UE nie budzi kontrowersji , a wręcz wywołuje pozytywne emocje zarówno wśród mieszkańców jak i turystów.  Przerzucone przez tory mostki  tworzą  bardzo efektowną scenografię ożywianą przez przejeżdżające pod nimi pociągi. Na dodatek konstrukcje pod wpływem obciążenia  wpadają w drgania i wibrację  wywołując u przechodzących  specyficzny dreszczyk emocji. Dlatego wizyta na zamojskim Bastionie staje się powoli obowiązkiem każdego turysty. Co prawda ludzie nie rzucają jeszcze monetami w przejeżdżające pociągi, ale w kilku miejscach pojawiły się na balustradach kłódki .  Co to znaczy to nie pamiętam, ale chodzi chyba o jakiś przesąd związany z bóstwem miłości. No i oprócz walorów estetyczno – duchowych  można też zobaczyć, co też jest przewożone w odkrytych wagonach kursujących w stronę Hrubieszowa. I właśnie na zdjęciu widzimy   moje najnowsze odkrycie. Myślałem, że jedzie kamień a tymczasem wygląda mi to na piasek. Takich pociągów pojechało na początku marca kilka (  właśnie ostatni  jest na zdjęciu ) , po czym w dniu 08.03 na Święto Kobiet wróciła ….zima!

Wieczorem 07.03 .2013 r. zaczął padać drobny  śnieg. Na powrotnym HETMANIE z Krakowa do Zamościa zepsuła się lokomotywa SU45 –220 unieruchamiając skład na Stalowej Woli Płd. Wystąpiły kłopoty z zapewnieniem lokomotywy zastępczej. W rezultacie pociąg do Zamościa dotarł z 207 minutami opóźnienia 08.03.2013 r. o godz. 1.37. Wagony oraz zdefektowaną sukę przyprowadziła manewrówka SM42-1053.  SU została odstawiona w Zamościu a z Lublina sprowadzono na ratunek SU45-250. HETMAN i tak z Zamościa wyjechał z 28 minutami opóźnienia, ponieważ motor nie zdążył na czas. 220 stała przez cały dzień w Zamościu, zawiewana obfitym śniegiem.

W godzinach popołudniowych włączona została do wahadła rozładowanych w Hrubieszowie węglarek i pojechała do Lublina. Pociąg ten prowadziła ST45-06. Na zdjęciu krzyżowanie z szynobusami w Zawadzie.

Początek drugiego tygodnia marca przywitał nas kilkustopniowym mrozem oraz umiarkowanymi opadami śniegu. 13.03 na stację zawitało wahadło miału.

Pracę z pociągami bocznicowymi do Szopinka we czwartek 14.03 wykonywała ST45-06. Ale przez cały dzień rozpadało się już na dobre.

Lokomotywa odbyła też tego dnia kurs z wahadłem 10 sztuk wagonów Hals do Werbkowic, które przyjechały nad ranem ze Stalowej Woli. Zdjęcia nie ma , jest film ale nie tutaj, tylko na YT!

W piątek nad ranem rozszalała się śnieżyca. W wielu miejscach pojawiły się zaspy. Sparaliżowany został ruch praktycznie na wszystkich  drogach. Część szlaków kołowych była nieprzejezdna z powodu ogromnych zatorów śnieżnych. Z kolei główne ciągi, np. z Zamościa do Lublina zablokowane zostały w wielu miejscach przez nie mogące się przebić tiry – prawdziwe zawalidrogi o czym mogłem przekonać się na własnej skórze w okolicach Fajsławic. No, to był pierwszy taki gwałtowny atak tej zimy, która właśnie miała się zakończyć. Wiatr  tak porywisty, że łeb urywało. Przenikliwe zimno utrudniało poruszanie się po dworze. Ci co nie musieli to nawet nie wychylali nosa z domu. Niestety, w takich warunkach pogodowych część osób musiała dojechać do pracy lub wykonywać swoje obowiązki zawodowe. Rano z Zamościa wszystkie pociągi odjechały bez specjalnych zakłóceń. Po ciężkiej nocy wystąpiły trudności w działaniu niektórych urządzeń utrzymania ruchu ale zostały one opanowane. Kłopotliwe było odśnieżanie rozjazdów, ale i z tym dawano radę.

Po południu żywioł pozostał nieugięty. Technika zaczęła miejscami przegrywać z siłami przyrody. Pociąg REGIO PODKOMORZY z Chełma  utknął w Zawadzie i szynobus trzeba było ściągać do Zamościa przy pomocy drezyny PLK.

O godz. 19 miał planowo odjechać z Zamościa pociąg do Lublina, ale zabrakło na niego szynobusu, który nie powrócił z trasy. Na pociąg z niecierpliwością oczekiwały 4 pasażerki, które na szczęście znalazły schronienie w otwartej dworcowej poczekalni. Obsługa  drezyny zaproponowała nawet dziewczynom podwózkę  extra, ale te z niewyjaśnionych przyczyn nie skorzystały z tego spontanicznego odruchu serca. Jednak w poczekalni pasażer czuje się bezpiecznie –  specyficzny mikroklimat panuje w tym miejscu.  W rezultacie , po odholowaniu między Zawadą a Zamościem  przez drezynę, szynobus  odjechał do Lublina z ponad godzinnym opóźnieniem. Duże spóźnienie zanotował też MAGNAT – planowy przyjazd do Zamościa o godz. 23.15.

Za to TLK HETMAN z Krakowa dotarł do nas praktycznie punktualnie. Jak powiedziano mi w Biłgoraju tej pamiętnej  nocy było to jedyne zachowane połączenie z południa kraju jak i z kierunku Podkarpacia. Po jego przyjeździe przez całkowicie zasypaną – miejscami ponad metrowymi zaspami,  biłgorajską stację przebijało się do centrum miasta  kilkunastu podróżnych. Ruch kołowy w kierunku Podkarpacia w tym czasie nie odbywał się  w ogóle, gdyż wszystkie drogi były nieprzejezdne.

Przy okazji zwróćcie uwagę na filary konstrukcji wiaty peronowej w Biłgoraju. To są pocięte szyny wąskotorówki – zachowane relikwie słynnej „Babci Austriaczki” liczące już prawie 100 lat! Ta budowla jest zabytkowa.

Stacja w Zamościu tego dnia wieczorem  była oczywiście nieźle zawiana. Żeby dostać się do poczekalni trzeba było przebijać się przez zwały śniegu. Co tam mówić o poczekalni, ja żeby dojść z domu na Szczebrzeską potrzebowałem trzy  razy więcej czasu niż zwykle. Najlepszym środkiem lokomocji w takich warunkach mogły być tylko narty. Na szczęście w nocy opady i wiatr zaczęły stopniowo słabnąć .

Rano, 16.03 można było podziwiać efekty oddziaływania Królowej Śniegu.

Trzeba było zacząć  sprzątać zastany bałagan. Do akcji ruszyła drezyna.

Na pierwszym zdjęciu zasypany tor nr 2.

Na dole widok na rampę. Zwraca uwagę beczka gazowa na końcu składu węglarek. Musiała przyjechać z Bortatycz w piątek.

Przejazd kolejowy i pokryta śniegiem ulica Łanowa.

Jeszcze w środku nocy wyruszył z Zamościa pług , który był pchany przez lokomotywę SM48-127. Odśnieżony został szlak do Zawady  oraz pomiędzy Klemensowem a Krasnymstawem z uwzględnieniem torów na poszczególnych stacjach w obrębie przebiegu. Na zdjęciu widzimy powrót do Zamościa o godz. 13.30. Na miejscu odśnieżyli jeszcze całkowicie schowany pod białym puchem  tor nr 2, na który ze względu na jego stan nie można było przyjmować pociągów.

W niedzielę do Hrubieszowa nie odjechała zdawka. Linia była zawalona ogromną ilością śniegu. Pług w poniedziałek rano z Zamościa wyruszył w stronę Zawady. W kierunku  Hrubieszowa udali się  dopiero o 16.40. Ustrojstwem kierowała walentyna SM48-032. Co prawda na bastionie nie dorobiliśmy się wybitnie  okazałych zasp, ale już za miastem były one imponujące. Według uzyskanych informacji  : zaspa na torze w Konopnem sięgała od 1 do 1,2 metra wysokości na  prawie 100 m długości. Jak odgarnęli ją pługiem to TOS-a przysypało do 1/3 wysokości. Na udrożnienie szlaku  od południa czekała w Zamościu podesłana z Rozwadowa SM42-1053, która miała zabrać z Cukrowni Werbkowice 10 wagonów Hals z cukrem.

Anomalie pogodowe uprzykrzają i utrudniają prowadzenie ruchu na szlakach kolejowych. Ale w tym przypadku można powiedzieć, że kolej  egzamin zaliczyła, może nie na ocenę celującą, ale na plus. Zaskoczenia nie było. Za to w nas wszystkich urosło ogromne zniecierpliwienie: kiedy ten śnieg się w końcu stopi? Na szczęście  Babcia Austriaczka , która przyśniła mi się w nocy pocieszyła, ze niedługo będzie cieplej. U Was teraz jak we Władywostoku, zagwizdała . Dziesięć miesięcy zimna, a potem już tylko: lato, lato i lato…Następnie przewróciła się w grobie – wyrażając w ten sposób swój stosunek do tego co to się teraz wyrabia na kolei, a ja się obudziłem spocony, jakbym 2 tony węgla z tendra łopatą wyrzucił. To by było na tyle, bo i pogoda się w końcu ustabilizowała. Piętnaście na minusie, to nie jest tragedia. Nie ma na co narzekać.