Opowieść Wielkanocna

  

Ciemna noc, ale nie cicha. Na oświetlonym matowym światłem latarni peronie zamojskiego dworca stoi grupka młodych ludzi, którzy śmieją się i  żartują. Ktoś nawet robi zdjęcia. Jest chłodno. Wieje przenikliwy wiatr i pada śnieg. Na pierwszy rzut oka można pomyśleć, że to Boże Narodzenie. Brakuje tylko choinki. A tymczasem to ostatni dzień marca :  Wielkanoc 2013 r. Kilka minut po godz. 22. Ze stacyjnego  megafonu wydobywa się sygnał gongu i po chwili słyszę wyraźną zapowiedź:

„ Pociąg TLK HETMAN z Krakowa Głównego do stacji Zamość Stare Miasto wjeżdża na tor 1 przy peronie 1 , prosimy odsunąć się od krawędzi peronu, planowy odjazd godz. 22.11. Nawet nic nie namieszałam….”. Komunikat  urywa się gwałtownie. Rozpoznaję charakterystyczny ochrypły głos słynnej aktorki Beaty Tyszkiewicz.  Tak, trwa  właśnie ogólnopolska  akcja programu 3 Polskiego Radia promująca podróżowanie koleją i w te Święta dyżur przy dworcowych radiostacjach pełnią:  piosenkarze, dziennikarze, politycy czy właśnie aktorzy,  jak w przypadku Zamościa….

Zamość Stare Miasto –  wyjątkowo  wyniośle to zaakcentowała, ale nie załapałem na początku  niuansu. Zastanawiałem się nad samą sytuacją już bardzo nietypową i intrygującą. Miałem wątpliwości  czy właściwie wszystko odbieram i czy z moją percepcją wszystko w porządku? Ale, co tam.

Po chwili w obrębie peronu zatrzymuje się skład pociągu złożony z 5 wagonów. Na czele – totalne zaskoczenie: niebieska SU46-011. Nie wiadomo skąd się tutaj wzięła prawdziwa suka. Lokomotywa jakiś czas była odstawiona z powodu wypadku na przejeździe drogowym, no i przede wszystkim jeździła do tej pory  zupełnie z drugiej strony Polski, w Żaganiu. Bardzo często obsługiwała międzynarodowy pociąg EUROCITY WAWEL. Czyżby do Lublina zawitały w końcu maszyny serii SU46? Wiadomym jest , że stan technicznych eksploatowanych na naszych żelaznych szlakach SU45 przedstawia wiele do życzenia, zatem szykuje się mała rewolucja trakcyjna. Pożyjemy – zobaczymy, co z tego wyniknie.

Tymczasem,  zrobiło się małe zamieszanie. Z pociągu co prawda wysiadło kilka osób, ale młodzi ludzie oczekujący na peronie zatrzymują każdego podróżnego , nakłaniając  do powrotu do wagonów.

–         To możemy jeszcze dalej pojechać? Dopytuje się starsze małżeństwo.

–         Jak najbardziej tak, zapraszamy. I nie trzeba kupować biletu, odpowiadają wolontariusze.

Wydaję mi się , że  przedstawiciele lokalnej nieformalnej Grupy Obrony Kolei na Roztoczu są sprawcami całego zajścia. Rozpoznaję jednego z członków tej szlachetnej organizacji , po czym zostaję przez niego pouczony, że mogę podjechać pociągiem  do centrum miasta. I to zupełnie za darmo. Wsiadając do pociągu, zawisam z jedną nogą nad peronem, bowiem  na podjeździe, od strony wyjścia z piskiem opon  zatrzymuje się luksusowa, czarna  limuzyna,  z której wysiada  strasznie ważna delegacja. Cofam się , aby dokładnie zobaczyć tych „officieli”. Na początku zasuwa Prezes LHSu prowadzący pod rękę Beatę, w której modrych oczętach rozpalone są  filuterne ogniki humoru. Za nimi  kroczą dostojnie Prezydent  z Dyrektorką Zakładu Przewozów Regionalnych w Lublinie. W dalszej kolejności: dyrektorzy PLK i CARGO oraz od Nieruchomości. Na końcu , peleton zamykają uzbrojeni po uszy sokiści. Dostojne damy  zostają  wprowadzone  do wagonu, gdzie zajmują  miejsca w pierwszym przedziale za lokomotywą. Hrabia żegna się z hrabiną , wyskakuje jak młodzian z pociągu , po czym defiluje w kierunku  zgromadzonych pozostałych członków delegacji . Staje wyprostowany jak świeca, z rumianą twarzą prawie bez żadnej zmarszczki. Zakręca sumiasty wąs,  a w jego oczach przebłyskują dzikie żądze walki. Wreszcie wykrzykuje w ten deseń:

–         Regimenty na koń! Sam poprowadzę.

–         Idźcie naprzód, bijcie równo! Odpowiada zgodnie męski chór.

Następnie całe zgromadzone towarzystwo ładuje się do suki , a Prezydent zajmuje miejsce za nastawnikiem. Ostre szarpnięcie składem i ostatkiem sił zdążyłem wskoczyć do wagonu. Pociąg tymczasem gwałtownie przyśpiesza. W pierwszym przedziale tłoczą się zdezorientowani podróżni. Myślałem, żeby  zakupić bilet, ale jak się okazało to właśnie gwiazda wieczoru rozdaje autografy, zresztą na starych biletach kolejowych się podpisując. Pociąg jedzie coraz szybciej. Na słynnym zakręcie na wysokości PZU  rzuca składem tak gwałtownie , że wszyscy spadają z siedzeń na podłogę. Mimo wszystko ogólna wesołość dopisuje. Hrabia od niedawna  prowadzi lokomotywy , tłumaczy rozbawiona hrabina. Sam Prezes  go uczy jeździć. Wcześniej to  tylko łatał jak wariat na motolotni, ale teraz przez te samoloty  go odmieniło. Mówi, że nie pozwoli na budowę  lotniska, w Mokrem , że woli już pociągi , bo aeroplany płoszą mu konie  i huczą nad ratuszem, że aż głowa  boli.   Odgraża się , że wykupi tory i to  do samego Hrubieszowa . Na własność. Sprawił  sobie nawet machinę parową…

No czymś trzeba jeździć, bo u nas to już całe miasto rozkopane. Pani nie słyszała, ulice się zapadają. Królowej Jadwigi – dwa metry pod poziomem Łabuńki. Akademicka – tak samo. Do Zamościa  samochodem da się tylko pod  Mokre dojechać, dalej trzeba iść pieszą bo się ziemia  osuwa. Nawet rower nie jest żadnym wybawieniem. Jeszcze, żeby działała fosa…Dobrze, że chociaż  szyny stabilne mają podłoże, nasypy – austriacka robota…No, to tylko zasługa pana Prezydenta , że tory się jeszcze ostały. Już tyle razy je chcieli rozebrać, ale on nie pozwolił….Eminencjo witamy i zapraszamy do przedziału, zresztą już chyba trzeba wysiadać. Patrzcie jak hrabia płynnie hamuje. Oj, żeby tak dalej, pod kurię jeszcze pociąg zajeżdżał. Mamy się z nowym papieżem. On jeszcze jak był kardynałem , to jeździł autobusem  i teraz każda parafia musi sobie kupować…..autobus. Dostać  nie jest łatwo. Trzeba się zapisywać na listę i czekać miesiącami. A to jeszcze musi być pojazd skromny, teraz takich już nie robią. Rzemiosło  indywidualne według wskazań zleceniodawcy.  Nie wiecie jak załatwić jakiegoś ogórka, albo chociaż H-9, ale z pneumatycznymi drzwiami,  koniecznie? Tylko kolej  może nas z tego impasu wybawić…

Pociąg zatrzymuje się przy peronie. Ale co to jest? Zamość BIS! I co się dzieje? Wita nas tłum oczekujących, gra orkiestra kolejowa. Zresztą, najlepiej  sami zobaczcie.

Uroczyste otwarcie poczekalni

No tak, wszystkiego nie udało mi się nagrać, bo bateria w telefonie padła. Nie byłem przygotowany na takie atrakcje. A działy się tu fajne rzeczy. Przed wejściem do wnętrza  ustawione stoły z poczęstunkiem przygotowanym przez zamojskich restauratorów. Na talerzach staropolskie potrawy wielkanocne. Dużo wypieków: baby, mazurki, serniki, pieróg biłgorajski. Podano gorący  żurek i dzieliliśmy się jajkami. Wszyscy składali sobie życzenia. Totalny odlot. Wcześniej odbyły się przemówienia i dokonane zostało uroczyste otwarcie….

No właśnie – nie napisałem najważniejszego. Po wielu latach, w końcu doczekaliśmy się w Zamościu drugiego dworca kolejowego, położonego w centrum miasta. Ochrzczony został jako: Zamość Stare Miasto. Matką chrzestną była oczywiście Beata Tyszkiewicz, która rozbiła celnym rzutem o drzwi poczekalni butelkę bardzo wytwornego francuskiego szampana ufundowanego przez Spółkę LHS. Co prawda francuski to on był tylko teoretycznie , bo podobno rozlany został na Ukrainie, ale przez wiele miesięcy leżakował był ten trunek w autentycznych amforach przysypanych do połowy rudą, tj. chciałem napisać :ziemią. Bardzo słuszną inicjatywą było wcześniejsze otwarcie butelki i rozlanie zawartości do kieliszków, tak , żeby wszyscy ( decydenci ) mogli skosztować i poczuć na własnych językach specyficzny smak i strukturę płynu. Pani Beata ostatecznie celowała do drzwi poczekalni tylko flaszką  …wody destylowanej spuszczonej z SU46. Za to  na szarych, zwykłych   uczestników uroczystości czekały kieliszki  wytrawnego Igristoje, sponsorowanego przez CARGO.

Dworzec Stare Miasto, jak dowiedziałem się z wypowiedzi dostojnych prelegentów, stanowi uproszczoną  replikę dworca zlokalizowanego przy ul. Szczebrzeskiej. W nowym miejscu wybudowano tylko samą poczekalnię, ale została ona bardzo wiernie zrekonstruowana , z odzwierciedleniem wszystkich detali, które stanowiły wystrój pierwotnej budowli. Niektóre elementy: jak chociażby marmurowe płyty , jakimi  były wyłożone ściany, a także całość wyposażenia zostały bezpośrednio przeniesione ze starego budynku  , do nowego obiektu przy ulicy Peowiaków. Wszystkie roboty budowlane wykonane zostały pod nadzorem Wojewódzkiego Konserwatora Zabytków w Lublinie. Na podkreślenie zasługuje fakt, że większość inwestycji  została zrealizowana w formie czynu społecznego różnych grup zawodowych związanych z koleją, w tym miejscowych miłośników kolei, którzy zadbali o odzwierciedlenie naturalnego wyglądu tabel rozkładów jazdy rozmieszczonych w odpowiednich punktach obiektu. Musiały one zostać w specyficzny sposób potargane i naderwane. Dzięki ich inicjatywie wnętrze poczekalni odzwierciedla pewien naturalny stopień zużycia substancji wypełniającej przestrzeń użytkową. W celu stworzenia historycznego mikroklimatu wykorzystane zostały nawet odpowiednie odczynniki chemiczne stosowane do  konserwacji produktów żywnościowych. Szczególne uznanie budzi inicjatywa zarządcy nieruchomości przy ulicy Szczebrzeskiej, który zadeklarował przekazanie powierzchni starej poczekalni na potrzeby sąsiadującego z dworcem ogrodu zoologicznego. Po przeprowadzeniu odpowiednich adaptacji , zlokalizowane w tym miejscu zostaną pawilony dla rzadkich małpiatek azjatyckich, tj. wyraków ( Tarsius spectrum ) . Być może będą tu także trzymane aligatory i krokodyle nilowe. W chwili obecnej trwają   już poszukiwania sponsorów.

Na zakończenie tej bardzo skromnej uroczystości gospodarze obiektu zachęcili mieszkańców miasta do korzystania z nowego dworca otwartego całodobowo, do czego również gorąco namawiamy naszych szanownych czytelników. Najbliższy pociąg , do Krakowa odjeżdża o godz. 3.45.