Degradacja HETMANA

  

Dobry znajomy, który czyta moje teksty zamieszczane tutaj zwrócił mi niedawno uwagę, że za bardzo skupiam się na sprawach taborowych, a w szczególności na malowaniu lokomotyw. Tymczasem w Zamościu jest sporo osób lubiących podróżować koleją, ale z przyczyn niezależnych od siebie, nie jest im dane tego dobra doświadczyć. Wbrew pozorom jest też pewna grupa ludzi, którzy są zmuszeni do poruszania się pociągami, gdyż nie mają innej alternatywy i bynajmniej nie są oni szczęśliwi z tego powodu. Dla potencjalnego pasażera nie ma znaczenia, czy lokomotywa ciągnąca pociąg jest zielona, granatowa, czy też może żółta w niebieskie kwiatki. Liczy się cena, komfort oraz szybkość podróżowania. No cóż, nic nie poradzę na to, że mam takie zainteresowania – jakie mam. Z kolei jeżdżę pociągami tak rzadko, że jest to wtedy wielka atrakcja i patrzę na wszystko przez różowe okulary. Mimo wszystko – obiecuję zwracać większą uwagę na problemy zwykłego pasażera. A nie ma on z Zamościa specjalnie gdzie i czym jeździć. Ruch lokalny pociągów zanikł definitywnie już prawie dziesięć lat temu. Zostały tylko pociągi dalekobieżne. W sumie jest ich cztery, też od ładnych paru lat. Najbardziej znany jest chyba „HETMAN”, który jeździ bez przerwy od 31.05.1987 r. Ciekawe jak długo jeszcze? Do Wrocławia są dwa pociągi: HETMAN i ROZTOCZE. Jadą one co prawda różnymi trasami, ale godziny odjazdów i przyjazdów w Zamościu w poszczególnych latach zaczęły się do siebie powoli zbliżać. Obecnie między odjazdem HETMANA i ROZTOCZA oraz przyjazdem ROZTOCZA i HETMANA jest przerwa wynosząca około trzech godzin. W końcu dojdzie do tego, że decydenci kolejowi stwierdzą, że wystarczy tylko jeden pociąg.

W poprzednio obowiązującym rozkładzie jazdy HETMAN miał rekordowo długą trasę z Zamościa do Gorzowa Wielkopolskiego. Czas podróży też był rekordowy. Nie podaję go celowo, gdyż mój znajomy po usłyszeniu takiej informacji ode mnie, zaczął patrzeć na mnie z politowaniem i nie chciałbym więcej tego przeżywać. Mimo, że HETMAN przejeżdżał przez Poznań, to nikt nie chciał nim tam jeździć, wszyscy wybierali trasę z przesiadkami w Warszawie. W 2009 r. na pierwszy rzut oka nic się nie zmieniło. W rozkładach jazdy nadal figuruje bezpośrednie połączenie z Zamościa do Gorzowa Wielkopolskiego. Ale są to tylko pozory, bowiem w rzeczywistości jeżdżą dwa pociągi: Zamość – Wrocław, włączany w Dębicy do pociągu Rzeszów – Gorzów Wielkopolski. Po przyjeździe do Wrocławia, grupa wagonów z Zamościa jest odczepiana, a jak ktoś by chciał jechać dalej, to musi przejść do wagonów z Rzeszowa. Niby drobiazg, zwłaszcza, jak się weźmie pod uwagę fakt, że z Zamościa ponoć nikt dalej nie jeździł. Ale co będzie, gdy się taki delikwent trafi i będzie sobie spokojnie siedział w wagonach zamojskich? Oczywiście podczas kontroli biletów konduktorzy mogą zwrócić mu uwagę na to, ale wiadomo jak to czasami z nimi bywa. Parę razy słyszałem już skargi od pasażerów, którzy jadąc ROZTOCZEM zamiast do Zamościa pojechali do Przemyśla, czy też odwrotnie i nikt z obsługi nie powiedział im, że siedzą w niewłaściwej części pociągu. Trudno wymagać od przeciętnego pasażera znajomości realiów kolejowych. Wręcz przeciwnie, informacja powinna być jak najbardziej czytelna. Mało tego, ja sam byłem skłonny do niedawna się zakładać, że ten pociąg jeździ z Zamościa bezpośrednio do Gorzowa i dopiero wiadomości zamieszczone na naszym portalu przekonały mnie że jest inaczej. We wszystkich drukowanych rozkładach jazdy pociąg jest wykazywany jako bezpośredni z Zamościa do Gorzowa Wielkopolskiego. Czyżby informacja o skróceniu jego relacji do Wrocławia była niewygodna dla Spółki INTERCITY z przyczyn marketingowych?

Ten mój znajomy chciał jechać na Sylwestra do Krakowa pociągiem. Spytał mnie (jako wybitnego znawcę kolei) o szczegóły takiej wyprawy. Gdy mu powiedziałem, ile się jedzie – złapał się za głowę. Musiałem tłumaczyć dlaczego tak jest.

Z Zamościa do Krakowa Głównego jedzie się teraz 7 godzin 4 minuty i jest to czas lepszy w porównaniu do poprzednio obowiązującego rozkładu jazdy, w którym było to 7 godzin i 10 minut. A jak długo jeździło się HETMANEM z Zamościa do Krakowa w ostatnich dwudziestu latach? Informacje o tym pozyskałem z sieciowych rozkładów jazdy. W pierwszym roku kursowania, tj. w rozkładzie jazdy: 1987/1988 HETMAN przejeżdżał tylko przez Kraków Płaszów i dotarcie z Zamościa zajmowało mu 5 godz. 55 min. 1988/1989: 6 godz. 05 min. 1989/1990: 5 godz. 50 min. 1992/1993: 5 godz. 27 min. 1993 lato: 5 godz. 37 min. Widzimy, że znacznie szybciej niż obecnie. Pozostaje jeszcze dojazd do Krakowa Głównego. Zajmowało to raptem około 5 minut, ale czasami trzeba było trochę czekać na pociąg w tamtym kierunku i to psuje statystyki.
W rozkładzie jazdy: 1994 r. lato HETMAN jechał już przez Kraków Główny i miał chyba najkrótszy czas jazdy w swojej historii, bo tylko 5 godz. 31 min. A potem było tak: 95/96: 6.05, 97/98: 5.51, 98/99: 5.46, rok 2000: 6.00, 2004: 5.57, 2005: 6.02, 2006: 6.45, 2007: 6.35. Widzimy, że w ciągu ostatnich trzech lat długość podróży wzrosła o około godzinę. Niestety jest to tendencja obserwowana na większości linii kolejowych w Polsce i wynika z obecnej polityki władz w stosunku do przewozów kolejowych, a właściwie braku jakiejkolwiek polityki. Właśnie na przykładzie HETMANA jest to szczególnie widoczne. Jego trasa biegnie między innymi przez Tarnobrzeg, Mielec do Dębicy, gdzie następuje zmiana trakcji spalinowej na elektryczną. Stan torów od Mielca do Dębicy jest tak tragiczny, że linii tej grozi już zamknięcie. Wszystkie pociągi poruszają się tam z zawrotną prędkością nieco ponad 20 km na godz. czyli tak samo lub nawet wolniej niż na większości muzealnych linii wąskotorowych. Na tej trasie od wielu lat nie dokonuje się jakichkolwiek remontów, tylko wprowadza kolejne ograniczenia. Spójrzmy jak zmieniał się tutaj czas przejazdu. 1987/88: 33 min. 1994 lato: 35 min. 1998/99 już 59 min. 2001/2002: 51 min. 2003/2004: 54 min. 2008/2009: 1 godz. 22 min. Dla porównania w 1939 pociąg pośpieszny jechał z Mielca do Dębicy 39 minut. Odległość między Mielcem a Dębicą jest cały czas taka sama i wynosi 31 kilometrów. Ośrodek decyzyjny dla tej linii znajduje się w Rzeszowie, a tam mają inne priorytety, a w szczególności trasę Rzeszów – Kolbuszowa, gdzie są kierowane wszystkie środki na inwestycje kolejowe na Podkarpaciu.

HETMAN po drodze do Krakowa ma także dwa większe postoje po 20 minut każdy. Ten w Dębicy chyba jest nieunikniony, choć jak we wcześniejszych latach była tylko zmiana trakcji, a nie łączenie wagonów jak teraz, to wystarczało 10 minut. Za to dwudziestominutowy postój w Rozwadowie jest dla mnie zupełnie niezrozumiały. Przyjazd 7.29 odj. 7.49. Nigdy tak nie było. Nic nie stoi na przeszkodzie, żeby pociąg odjeżdżał później z Zamościa. Słyszałem taką wersję, że początkowo przewidziana tu była zmiana lokomotywy ze spalinowej Spółki CARGO na spalinową Spółki Przewozy Regionalne. Jakby ktoś zapomniał to pociąg na całej trasie należy do Spółki INTERCITY, ale nie ma ona wystarczającej liczby lokomotyw. Dlatego musi ona wchodzić w spółki z innymi Spółkami. Operacja wymiany lokomotyw teoretycznie mogła zajmować dwadzieścia minut, chociaż to jest dużo, jak na XXI wiek. Takie długie postoje potrzebne były z przyczyn technicznych przy zmianie trakcji z parowej na elektryczną, ale myślałem, że to już historia. Jak na razie wymiany pojazdów tu nie ma – lokomotywa z Zamościa jedzie do Dębicy i całe szczęście, bo logiki w pierwotnej wersji nie widzę. O 7.41 do Rozwadowa przyjeżdża pociąg osobowy z Przeworska i blokuje trasę od Stalowej Woli Płd. do Rozwadowa, po której też jedzie HETMAN, wjeżdżając z kierunku Biłgoraja. Ale w końcu chyba to pociągi INTERCITY mają jakieś priorytety w kursowaniu. Czy są jakieś przeszkody, żeby przesunąć odjazd z Przeworska o 5 minut, żeby osobówka nie kolidowała z HETMANEM w Stalowej Woli? Czy pociąg osobowy jest ważniejszy od pośpiesznego? Jakie jest więc uzasadnienie dla tego postoju? Żadne. Moja propozycja dla PKP: przesunąć odjazd z Zamościa z godz 5.37, dajmy na to na 5.55. Będzie można trochę dłużej pospać. Zresztą jakby osobowy się nie spóźniał, to nie było by problemów z HETMANEM. Jeżeli się nie da tego załatwić, to proponuję puszczanie w Rozwadowie przez megafon komunikatu o treści: „podróżny jadąc pociągiem skracasz czas przejazdu koleją”. No bo skoro psychoterapia jest stosowana w leczeniu ciężkich chorób, to dlaczego w transporcie publicznym – nie ?

Znajomy wymyślił, że jak pociąg będzie tak długo stał – to pójdzie sobie do WARSU na lampkę dobrego wina. Wybiłem mu to od razu z głowy – w pociągach alkoholu pić nie można, bo przecież ustawa o trzeźwości zabrania. Za to wałówę to kazałem mu zabrać ze sobą. Kolejny problem: wagon barowy, a właściwie jego brak. Pisałem w czerwcu 2008 r. że taki wagon miał jeździć, stał nawet jakiś czas na torze postojowym w Zamościu, ale ostatecznie nic z tego nie wyszło. Wtedy jeszcze nie znałem przyczyn tamtego stanu rzeczy. Podobno nie było chętnych do wykonywania usług gastronomicznych na trasie pociągu. Minęły wakacje, gdzie taki wagon by się przydał i nagle, gdy nikt się tego już nie spodziewał, pojawił się w składzie HETMANA w dniu 15.10.2008 r. i jeździł do 13 grudnia ubiegłego roku, czyli do zmiany rozkładu jazdy. Od nowego rozkładu bufetu w HETMANIE nie ma. Nastąpiła zmiana przewoźnika obsługującego połączenie z PKP Przewozy Regionalne na PKP INTERCITY i nowa firma stwierdziła, że jest to za krótka trasa żeby taki wagon jeździł. No bo gdyby pociąg jechał z Zamościa do Gorzowa to bufet by przysługiwał, a że jedzie tylko do Wrocławia, to już nie. Tak samo z Rzeszowa do Gorzowa jedzie się za krótko żeby takie ekstrawagancje były w pociągu. Faktycznie, zgodnie z przepisami dotyczącymi rozliczania delegacji w podróżach służbowych, dieta na pokrycie kosztów wyżywienia przysługuje dopiero po upływie dwunastu godzin jazdy. Dotknęło to także inne przejęte pociągi i wagony barowe stoją sobie teraz odstawione gdzieś w Krakowie. To po co było uruchamiać taki wagon w HETMANIE na dwa miesiące i to poza sezonem?

Dostałem smsa od znajomego w trakcie jego powrotu z wyjazdu sylwestrowo-noworocznego, że w Dębicy do składu HETMANA podpinana jest SU45-246. Pytał: czy to dobra maszyna? Odpowiedziałem: w porządku – będzie ciepło. Pisaliśmy kiedyś, że zwłaszcza w powrotnym HETMANIE bywało zimno. No przyznaję, że teraz sytuacja jest już opanowana. Zaimportowano do Zamościa suki, czyli lokomotywy serii SU45, a na HETMANA wydawane są chyba najlepsze maszyny i już skarg na zimno nie słychać. Z obsługą innych pociągów nie jest już tak różowo, gdyż większość lokomotyw jest wyeksploatowana. Zdarza się, że pociąg prowadzi lokomotywa manewrowa, a za nią zdefektowana lokomotywa SU45, która tylko ogrzewa wagony. Trzeba przyznać, że w Zamościu się starają, żeby ludzie w pociągach nie pomarzli.

Właśnie, a jak to się wraca HETMANEM do Zamościa? Myślę, że najlepiej będzie, jak zobrazuję to treścią otrzymanych sms-ów, połączonych w wersji oryginalnej bez cenzury, napisanych właśnie przez tego znajomego, podczas podróży powrotnej.

Pasażerski korespondent terenowy relacjonuje: wsiadłem do HETMANA w Kędzierzynie Koźlu, był opóźniony około 15 minut. Miejsce siedzące znalazłem bez problemu. W przedziale jest jeszcze pasażerka z córką, jadą do Zwierzyńca. Na początku było nawet bardzo gorąco, zwłaszcza w siedzenie, ale powoli robi się coraz zimniej. Jest coraz bardziej zimno, już nie mogę wytrzymać – opatuliłem się szczelnie kurtką i szalikiem. Siedzę skulony w kabacie, pasażerka zaczęła kaszlać, a jej córka ciągle smarka, wychodzę na korytarz rozchodzić się trochę. O cholera, tu jest więcej śniegu niż na peronie w Kędzierzynie. W Krakowie chyba jakiś pasażer nie domknął drzwi trzeciego wagonu klasy 2 i nawiało śniegu na przedkorytarz i złączenie z ostatnim 4 wagonem klasy 1. Zamarzły otwarte drzwi końcowe 3 wagonu. Na ścianach jest warstwa nawianego śniegu – cała ściana śniegu. Próbowałem jakoś zamknąć te drzwi, ale całkiem zamarzły. Zjawiła się konduktorka, zobaczyła co się stało i zaklęła siarczyście. Nastała rześka podróż w taplaninie topniejącego śniegu ale w toaletach na szczęście nie było wody. Za to znalazłem tam coś w rodzaju mydła: biały prostopadłościan o intensywnej woni środka przeciwko molom. Przez środek ma przewierconą dziurę, tak, że chyba może być nawlekany na sznurek. Czy to jest eksponat? Czy można to pobrać? Dlatego, że brak wody to nieużywane? Wymiary podam po obdukcji organoleptycznej. Toalety przestronne, misy umywalek mają barwę a la polerowany kamień naturalny – granit? W kl. 2 woda na przycisk w ścianie. Papier szary toaleciak i ręczniki papierowe zauważyłem. Na korytarzu dwa młoteczki do rozbijania szyb we wgłębieniach za szkłem. W Dębicy był około 17.05, nadrobił opóźnienie. Ze składu odłączono nasze cztery ostatnie wagony i podpięto do suki. Z Dębicy wyjazd o 17.32. Obsługa konduktorska bez uwag. W Dębicy zmiana obsługi, bo podział składu. Od Dębicy HETMAN nabrał dostojeństwa sunąc majestatycznie przez równiny Podkarpacia. Bez tłoku. Po 2, 3, 4 osoby na przedział w kl. 2, w jedynce luźniej. Ale majestat HETMANA! Sunie jak spec-pociąg krajoznawczy, chyba pasażerowie powinni dopłacać za te poznawcze walory. Tak chyba jeździły pierwsze pociągi w Anglii. Widać przez okna jak śmigają samochody po oblodzonych i ośnieżonych drogach. Mielec: 18.56. Peron nieodśnieżony. W toalecie odkryłem wodę – trzeba nacisnąć na pedały. Próbkę pobrano w Mielcu i zabezpieczono stosownym arkuszem ręcznika papierowego koloru zielonego – woń swoista. Są dwa pedały: umywalka i kibel.

Od Mielca HETMAN nabrał dziarskości, lecz zaraz mu to przeszło. Ponownie zaczął się na przemian to snuć, to znów dziarsko przeć przed siebie w toni nocy, by za chwilę zwolnić przed jakimś przejazdem i ponownie nabrać wigoru do jazdy.

Tarnobrzeg peron odśnieżony. Rozwadów godz. 20.20 na zegarze. Peron odśnieżony i dwa policjanty przy wejściu do poczekalni. Młotkowy też przeszedł. Odj. 20.25. W Stalowej Woli stajemy na dwóch przystankach jeszcze. Są one bardzo blisko siebie.

Na tym wiadomości niestety się skończyły. W Zamościu poinformowałem go, że będzie w internecie. Zastrzegł, że bez nazwisk prosi, ale może być pseudonim: trail-anonim.

Znajomy powiedział, że nigdy nie widział takiego długiego pociągu. 25.05.2008 r. Niedziela po Bożym Ciele. Pociąg HETMAN z Zamościa do Gorzowa Wielkopolskiego opuszcza stację Zamość w składzie 11 wagonów. W 2009 r. w szczycie przewozowym do Dębicy nie będzie ich więcej niż 5. W Zamościu tyle wystarczy, ale na przykład w Tarnobrzegu to nie chciał bym wtedy wsiadać.