Zimna Zośka w Zamościu – fotorelacja 2014

  

15.05.2014 r. stacja Zamość. Na torze 1 ST45-06 , który pojedzie do Dorohuska po brutto, a na torze 11 w trakcie  postoju: SM48-122 oraz ST45-05. Dla piątki to można powiedzieć , że debiut na zamojskich torach. Co prawda jechała w zespół z walentyną dzień wcześniej z miałem do Werbkowic, ale mnie w tym czasie nie było w Zamościu, więc ten kurs się nie liczy. Zerówkę sobie zrobiła przed zaliczeniem.

16.05.2014 r. stacja Zamość. ST45-06 szykuje się do odjazdu w stronę Hrubieszowa. Zacytuję naszego  kolegę z redakcji  skoka: „paskuda nr sześć darła się niczym Valkiria przemierzając wzburzone oceany rzepaku Szopinka, siejąc postrach wśród bażantów a nawet kierowców jadących (spóźnionych) do pracy w deszczowy, smętny poranek… Latarnię morską na Szopinku spowiły gęste chmury od 3/4 jej postury.”

Zimna Zośka jak powszechnie określa się u nas dzień 15.05 była wyjątkowo nieprzyjemna. Padał deszcz, ale jeszcze gorszy był silny wiatr. Opady nie były obfite , ale w połączeniu z innymi czynnikami potęgowały uczucie chłodu i przygnębienia. Wiosna się kończy  a pogoda typowo angielska.

W piątek 16.05 w okolicach Lublina dokąd wyjechałem w celach służbowych było całkiem przyjemnie. Wyraźnie się ociepliło. Tymczasem w Zamościu przywitała mnie burzowa aura. Co prawda kilka ciemnych chmur nas ominęło pomrukując z daleka groźnie, ale od 19 rozszalała się bardzo silna nawałnica. Na zdjęciu – widok z mojego okna ok 20 bo zakończeniu pierwszego etapu opadów.

Na dworcu w Zamościu po ulewie pojawiły się tory weneckie, pociągi jednak jeździły bez zakłóceń.

Jeden z podróżnych , który nie zdążył na ostatni pociąg do Lublina, odj. 19.29, w trakcie ulewy uciął sobie drzemkę w poczekalni. Obiekt na szczęście jest dobrze uziemiony, bowiem pioruny waliły dookoła, jakby je Pan Bóg celowo ciskał. Dziwne, bo żadnego wiecu politycznego przed zbliżającymi się wyborami do Parlamentu Europejskiego w tym czasie w Zamościu nie było. Musiała nastąpić pomyłka. Ktoś tu nam nieźle namieszał tam na górze.

Niestety konsekwencje były katastrofalne. Nad miasto nadciągnęły kolejne burze, jedna za drugą, aż sam straciłem orientację ile ich było. Kanalizacja deszczowa nie dawała rady odprowadzać nadmiaru wody. Część ulic została zalana. Kilka odcinków wyłączono z ruchu. Zatopionych zostało wiele posesji. Na rzecze Łabuńce przepływającej przez centrum miasta w okolicach dworca PKP niebezpiecznie podniosła się woda. Na zdjęciu: rzeka w pobliżu ogrodu zoologicznego.

Po kładce prowadzącej do kolejowej przychodni strach przechodzić.

Widok z tej kładki na biurowce LHS zwane popularnie Białym Domem. Jak już jesteśmy przy gwarze to liniowi pracownicy spółki nazywają  swoich  biurowych kolegów – pawianami. „Słuchaj , do pociągu idą jakieś dwa pawiany”. Powyższe  w szczególności odnosi się również do miłośników kolei. Należy  dopisać ten zwrot w formie uzupełnienia ( analogicznie jak kiedyś poprawki do sieciowego rozkładu jazdy )  do „Wielkiej księgi przysłów …” Juliana Krzyżanowskiego cytowanej we wcześniejszym artykule.

Stacja kolejowa znajduje się znacznie powyżej poziomu rzeki.

Słynny buczek z przejazdu na Męczenników Rotundy na tle śluzy na Łabuńce.

Przechodnie, którzy przypatrywali się rzece potwierdzili, że tak wysokiego poziomu wody jeszcze w tym miejscu nie było.

Panorama zamojskiej stacji na tle wezbranej wody.

Nie ma tego złego co by na dobre nie wyszło. Przewróciło się jedno z drzew zasłaniających widok z bastionu na stację.

Tymczasem utrudnienia na kolei. Co prawda stacja w Zamościu nie ucierpiała, ale kanały odprowadzające wodę i małe cieki wodne zlokalizowane wzdłuż torów z Zamościa do Zawady zamieniły się w rwące potoki. Dramatyczna sytuacja wystąpiła w obrębie osiedla Błonie gdzie zalało sporo  domów. W niektórych miejscach woda podmyła tory. Nad ranem z Zamościa odjechały dwa pociągi osobowe w stronę Rejowca o 4.10 i 5.24, ale jechały one z minimalną prędkością w celu zapewnienia bezpieczeństwa. Pociąg z Rejowca do Zamościa przyj. planowy 7.49 dotarł tylko do Ruskich Piasków. O godz. 7 zamknięto odcinek Ruskie Piaski – Zawada i Zawada – Zamość. Na zdjęciu: bus  komunikacji zastępczej  za pociąg KANCLERZ z Zamościa do Lublina, który przewiózł pasażerów do stacji Ruskie Piaski.

Topornica , która przepływa przez zamojskie Błonie wystąpiła z brzegów zalewając okoliczne łąki, ale i niektóre domy. Na zdjęciu rzeka w okolicach stacji kolejowej , tuż za ulicą Szczebrzeską.

Tak to jest , jak się buduje na terenie zalewowym. Przed wieloma laty były tu bagna na których wiosną rozlewała się woda po roztopach.

Teraz mamy tu blokowisko.

A jeszcze miesiąc temu nie było tu praktycznie wody, rzeka wyschła.

Oto portret „rzeki” sporządzony w tym  samym miejscu, ale na początku sierpnia 2012 r.

W sobotę 17.05 zamknięta została biedronka pobudowana na bagnach ogromnym nakładem kosztów.

Z kolei ta zalewa wszystkich cieszy. Patrzcie, ten na górze zlitował się i napełnił parkową sadzawkę wodą. Urzędnicy od kilku lat nie mogę się zdecydować , którędy przeprowadzić kanał doprowadzający wodę a On w ciągu godziny zrobił to za nich. Szkoda , że nie słyszycie jak się kumaki i inne żaby cieszą. Po raz pierwszy się spotykam z rechotaniem płazów w mokry , nieprzyjemny dzień. Zwykle w takiej sytuacji chowają się w szuwarach. Zamojskie wiedzą , że to jedyna szansa z nieba.

Mokro było nawet na słynnych zamojskich kładkach.

A to rekonstrukcja starej machiny do odprowadzania nadmiaru wody z murów.

A oto konstrukcja zupełnie nieudana, bo współczesny wynalazek. Alejka wysypana zamojskim żwirkiem, który nie tylko wbija się w podeszwy butów, ale równie sprytnie poddaje się niszczycielskiej erozji wody.

W wielu miejscach na alejkach zebrała się woda. Fakt , że opady były obfite , ale projektanci powinni pomyśleć o takich sytuacjach.

Nie miałem dzisiaj czasu na jakieś głębsze eksploracje terenu, ale jak dowiedziałem się od znajomych wichura poczyniła szkody nie tylko w całym Zamościu, ale i w okolicznych miejscowościach. Obserwowano nawet trąbę powietrzną. Najgorsze  jednak to, że że żywioł wyrządził szkody   ludziom – nawet jest ofiara śmiertelna ( utonięcie ).

19.29 Zamość. Autobus za odwołany pociąg do Lublina. Szlak w dalszym ciągu nieprzejezdny. W niedzielę 18.05 o 8.09 odjechał z Zamościa już szynobus. Jeśli chodzi o kursy wczesno – ranne to nie wiem , bo odsypiałem , gdyż w międzyczasie jeszcze zaliczyłem imieniny u Zośki. Pierwotnie miał być bal pod chmurką, ale ani jeden gość nie chciał na taką  imprezę przybyć. Domagano się zagaty. Skończyło się na przyjęciu pod szczelnym dachem skutecznie chroniącym przed niekorzystnymi warunkami atmosferycznymi. Pogoda zapowiadała się wyśmienicie: słońce , upał. Żyć nie umierać. A tu zamiast grilla rozpalone w kominku. Z czasem zapobiegliwość organizatorki zaczęła procentować i w naturze i w kieliszku. Dwa razy solidnie polało , aczkolwiek krótko , przez kilka minut. Raz , ale za to bardzo donośnie przestraszył  wszystkich zgromadzonych huk pioruna , zrywając  od stołu na baczność. Było nawet gradobicie z błękitnego nieba , na którym tylko niewielki obłoczek się zataczał. Manna z nieba leciała – cuda! Gdy wróciłem po przerwie na widoczny na zdjęciu autobus – na horyzoncie pojawiły się ciemne chmury, które co jakiś czas rozświetlały błyskawice. Na ten widok wszyscy goście razem ze mną uciekli w popłochu do domów. Mimo wszystko imprezę uważam za bardzo udaną. Tymczasem mało komu dane było w tę sobotę świętować. Wieczorem zamiast śpiewów słowików słychać było wszędzie motory pracujących pomp. Po 20 do moich uszu doleciała syrena drezyny , która przyjechała do Zamościa od Zawady. Na szczęście wspomniane chmury przeszły bokiem i oszczędziły tym razem nasze miasto.