Nowe wyzwania

  

Ostatnio więcej nagrywałem niż pisałem i przyznam się, że taka forma twórczości przypadła mi bardzo do gustu. W tak zwanym międzyczasie – nie zauważyłem spektakularnych zmian na terenie obszaru swojej wcześniejszej działalności. Stąd moje nieróbstwo literackie wydaje się być w pełni usprawiedliwione a i wewnętrznie czuje się też z niego rozgrzeszony. Nadchodzą wielkie zmiany – rewolucja! Samą kamerą nie da się tego wszystkiego ogarnąć. Przede wszystkim: idzie wiosna! Mam takie obserwacje – ekologiczne, że kiedy zaczyna śpiewać sikorka, to wkrótce zrobi się ciepło. Co prawda, w tym roku drze się ona bez przerwy już od końca stycznia, ale widocznie, jeszcze na początku, za słabo jej to wychodziło. Mimo wszystko – nieloty zaczęły się ostatnio całymi stadami przekrzykiwać, więc może niedługo zakwitnie już na żółto podbiał.
Chyba wszyscy mamy nadzieję, że wreszcie ta zima się skończy.
Razem z wiosną przyjedzie do Zamościa pierwszy pociąg osobowy. Co prawda pierwsza jaskółka wiosny nie czyni, ale ta wiekopomna chwila nastąpi – o ile wszystko wyjdzie ( przyjedzie ) zgodnie z planem w dniu 1.03.2011 r. o godz. 21.32. Następnego dnia rano, o 5.29 będziemy mogli z Zamościa odjechać pierwszym pociągiem na zachód kraju.
Przypomnę wszystkim, że ostatnim pociągiem, jakim odjechał z Zamościa było pośpieszne „Roztocze” do Wrocławia, a zdarzenie to miało miejsce o 8.25 w dniu 1.09.2009 r. – jest zamieszczona na serwisie pamiątkowa fotorelacja . Ubiegły 2010 rok przejdzie do historii, jako rok bez połączeń pasażerskich na Roztoczu. Oczywiście, nie wliczamy tu dodatkowego pociągu pielgrzymkowego dla kolejarzy czy eszelonów.
Co prawda, mieliśmy obawy, że to tylko obietnice i nic w efekcie nie wyjdzie, ale w tym momencie można już chyba napisać, bez żadnego ryzyka, ze połączenie Zamościa z Krakowem i ze Śląskiem zostało w końcu reaktywowane.
Po wielu perturbacjach Spółka INTERCITY uruchomi pociąg na trasie Zamość – Zielona Góra – Zamość, nr 27100/72100. Z Zamościa planowy odjazd ustalono o 5.29 Z następnego przystanku w Szczebrzeszynie odjedzie o 5.55, ze Zwierzyńca o 6.06, Biłgoraja o 6.31, ze Stalowej Woli Rozwadów o 7.24, Tarnobrzeg odjazd o 7.59, z Kolbuszowej o 9.00, do Rzeszowa przyjedzie o 9.40, Przyjazdy do kolejnych miejscowości przedstawiają się następująco: w Dębicy o 10.43, w Tarnowie o 11.12, w Krakowie Płaszowie o 12.17, Krakowie Głównym o 12.25, w Katowicach o 14.23, w Gliwicach o 15.03, w Kędzierzynie Koźlu o 15.43, w Opolu o 16.36, we Wrocławiu o 17.45, w Głogowie o 19.54, by o 21.24 dotrzeć do Zielonej Góry. Skład odjedzie z Zielonej Góry o godzinie 5.52, następnie pociąg przejedzie przez Wrocław Główny, odjazd o 9.22, Opole – 10.21, Kędzierzyn Koźle – 11.01, Gliwice – 11.36, Katowice – 12.16, Kraków Główny – 14.23, Kraków Płaszów – 14.32, Tarnów – 15.46, Dębicę – 16.14, Rzeszów Główny – 17.16. Przyjazdy do kolejnych miejscowości wyglądają następująco: Kolbuszowa – 17.57, Tarnobrzeg – 18.55, Stalowa Wola Rozwadów – 19.28, Biłgoraj – 20.29, Zwierzyniec – 20.57, Szczebrzeszyn – 21.06. Do Zamościa pociąg przyjedzie o 21.32.
Cytując zamojskie media – za bilet z Zamościa do Krakowa będziemy musieli zapłacić 59 zł, do Katowic – 61 zł, do Wrocławia – 66 zł, a do Zielonej Góry – 73 zł.
Oczywiście ustalony rozkład jazdy przedstawia wiele do życzenia. Przede wszystkim pociąg się strasznie wlecze i to wcale nie na odcinku roztoczańskim, tylko dalej, w tym na zmodernizowanej linii: Tarnobrzeg – Rzeszów. Drugim mankamentem jest stosunkowo wczesny wyjazd z Krakowa, co przy mało rewelacyjnym czasie przejazdu i tak nie pozwala na żadne przesiadki do innych środków lokomocji oprócz samochodu osobowego w samym Zamościu. Z drugiej zaś strony, należy zauważyć, że transport zbiorowy w kierunku Krakowa i dalej na Śląsk jest u nas, powiedzmy sobie szczerze fatalny. Kursują tam zatłoczone, ciasne busy lub wlokące się autobusy, bardzo niewygodne, w których niejednokrotnie trzeba jechać na stojąco, a na dodatek centra miast przez które przebiegają te linie są bardzo zatłoczone, co powoduje jeszcze duże opóźnienia. W tym kontekście wprowadzone połączenie kolejowe może stać się konkretną alternatywą dla transportu drogowego i to mimo długiego czasu przejazdu. Na ten pociąg czekają także studenci, którzy zmuszeni są podróżować na drugi koniec Polski z większym bagażem osobistym. Wiele osób może się zdziwi, ale zamojscy ( pochodzący stąd ) i okoliczni studenci stanowią gros pasażerów w składach jeżdżących z Krakowa czy Wrocławia do Lublina. Ja się nie dziwię: jeszcze półtorej godziny w busie na trasie z Lublina do Zamościa można jakoś wysiedzieć, a ponadto natrafić można także na wolniejsze, ale wygodniejsze autobusy PKS-u, ze znacznie obniżoną ceną biletów ( 10 zł, w stosunku do 13 zł. za przejazd busem, powariowali już chyba ? ) . Taki kurs jest oblegany na przykład w Lublinie o 15.40 i uruchamia go PKS Puławy – podstawiając bardzo wygodny autokar, który udaje się potem z Zamościa do Kłodzka. Są też przypadki, że rodziny wyjeżdżają po swoich delikwentów z majdanem samochodami z Zamościa do Lublina. I podobne przypadki można by mnożyć, dlatego nowe/stare połączenie kolejowe jest nam bardzo potrzebne. Nie bez przesady można powiedzieć, że to właśnie „Hetman” miał niegdyś najlepszą frekwencję u nas.
Jak to w praniu wyjdzie z tym pociągiem – czas pokaże. Na pewno będziemy starali się na bieżąco śledzić i monitorować jego kursowanie i nasi czytelnicy będą mogli zawsze liczyć na aktualne relacje i opinie na ten temat.
A nie jest to jedyna pozytywna wiadomość tej wiosny. Okoliczne wróbelki ćwierkają na temat wprowadzenia kursów przewozów regionalnych z Lublina do Zamościa i do Bełżca. Szynobusy miały by kursować w sezonie, w okresie letnim ( maj – wrzesień ) ze zmienną częstotliwością. Dochodzą nas komunikaty, że w regionie wzrośnie praca eksploatacyjna pociągów organizowanych przez samorząd do prawie 2,8 mln pociągokilometrów (w 2010 r. wynosiła nieco powyżej 2,5 mln pockm), a względem poprzedniego roku rekompensata dla Przewozów Regionalnych będzie wyższa o ponad 9 mln PLN i wyniesie 52 750 000 zł. Jak to wyjdzie w praktyce – zobaczymy. Ja tam na razie zachowuję wstrzemięźliwość, jak zobaczę na własne oczy szynobus w Zawadzie to dopiero o tym napiszę. Najpierw muszę go zdjąć – jak to się kiedyś mówiło. Najważniejszy w tym wszystkim będzie rozkład jazdy. Jeśli będą to tylko cykliczne kursy z Lublina do Zamościa czy do Bełżca, to będzie to można potraktować tylko w kategoriach pociągów wyborczych – propagandowych. Oczywiście i z Lublina jest taki pociąg potrzebny, dajmy na to na Roztocze, ale stanowczo wystarczy poranny wyjazd, dobrze skomunikowany z przyjazdami do Lublina z Warszawy, a następnie odpowiednio późny powrót z Roztocza do Lublina na noc. Taki pociąg to by mógł z powodzeniem i cały rok kursować. Inne kursy powinny być zagospodarowane na Roztoczu z uwzględnieniem Hrubieszowa, Stalowej Woli czy wreszcie Roztocza Południowego ( Horyniec Zdrój). O rozkładzie jazdy nie chcę się tutaj rozpisywać, bo szkoda mi energii i nie chce się niepotrzebnie podniecać, bo to jest niezdrowe, ale wiadomym jest, że każdy przeciętny miłośnik kolei opracował by coś takiego z palcem w tendrze. Zresztą, nawet wydłużenie TLK do Hrubieszowa, chociażby w niektóre dni tygodnia – nie było by głupim pomysłem. Oczywiście jest to nierealne, jak mi się wydaje, chociaż nie wiem dlaczego.
Skoro była mowa o podsumowaniach ubiegłego 2010 roku, to wypadało by jeszcze prześledzić inne kolejowe aspekty u nas. Analiza ruchu towarowego niewątpliwie nie będzie taka prosta, jak ruchu pasażerskiego. Z tego, co mi się o uszy obiło, zgłosił się chętny, który ma ochotę tego się podjąć. To mnie cieszy, więc tylko tak ogólnie wspomnę, że krzywa spadała, ale jeszcze nie było tak źle, jak zanosi się w tym roku. Wszystko na to wskazuje, że przez Roztocze przestaną jeździć ciężkie pociągi towarowe z węglem relacji: Jaszczów – Połaniec. Zdarzają się co prawda i inne relacje okrężne po naszych szlakach, ale jest to dowód, że tracimy rolę linii tranzytowej, a jest to zapewne spowodowane spadkiem przewozów na innych trasach. Można powiedzieć, że statystycznie kursowały dwie pary tzw. „Połańców” w te i na zad. Prawdopodobnie pojeżdżą w zmniejszonej już częstotliwości tylko do końca marca, a potem zostanie zmieniona trasa ich przebiegu. Spółka CARGO chce ograniczyć maksymalnie trakcje spalinową w Lublinie na korzyść trakcji elektrycznej. Większość lubelskich gagarinów ( ex Władców Bortatycz ) zostanie przeniesiona do innych części Polski. Co ciekawe i przewoźnicy prywatni powoli odchodzą od lokomotyw spalinowych na korzyść pojazdów elektrycznych, na przykład LOTOS. Stopniowo praca przewozowa na naszym terenie ograniczy się zapewne tylko do odbiorców lokalnych, których jest coraz mniej. Patrząc tak po kolei: największe przewozy w dziale przesyłek rozproszonych generuje Hrubieszów, i mimo, ze liczba zdawek spadła z 3 do 2 tygodniowo, to nie włącza się do nich próżnych wahadeł, co robiono wcześniej, więc wychodzi prawie na to samo. Do Hrubieszowa wozi się sporo nawozów, a zabiera stamtąd znaczne ilości drewna. Co ciekawe skończyły się charakterystyczne transporty gazu w cysternach, w ubiegłym roku jeszcze dosyć popularne. Ale to jest zjawisko typowe dla całego regionu – gazu już się tutaj koleją nie wozi. Z kolei Werbkowice ( Cukrownia ) przodują w liczbie wahadeł ( miał i kamień ) które są co prawda sezonowe ( czerwiec – listopad ), ale i w okresie zimowym zdarzają się pojedyńcze transporty melasy w beczkach, ostatnio nawet stosunkowo często . W ubiegłym roku do Hrubieszowa jeździło też sporo wahadeł, ( przeciętnie raz w tygodniu ) ale z kamieniem, na potrzeby drogownictwa . W tym roku już ich nie widać, ale pewnie aura nie sprzyja ku temu. Różnego rodzaju żwiry przyjeżdżały też do Szopinka w Zamościu, na bocznicę PRD. W tym roku nie stwierdziłem takich. Z samą ciepłownią w Szopinku jest ciekawie, zakład przechodził spore reorganizacje niedawno. Jeszcze w ubiegłym roku, mniej więcej o tej samej porze przyjeżdżały tam wahadła prywatnego przewoźnika PCC. Potem zastąpiło go CARGO. Mimo wszystko w 2010 roku pociągów z węglem było u nas mało. W dobrych czasach przyjeżdżały dwa wahadła na tydzień, ostatnio jedno na miesiąc. Co prawda, właśnie w ostatnich dniach nastąpiła znaczna intensyfikacja przewozów miału – nawet dzisiaj stoi ładowny pociąg, ale nie wiem, czy to będzie trwały trend, czy tylko incydent, bo za krótko to trwa. Jeżeli chodzi o innych odbiorców z Dzielnicy Przemysłowej w Zamościu, to oprócz Ciepłowni i PRD raz do roku ( dosłownie ) przyjeżdża tam jedna węglarka z węglem do Zamojskich Zakładów Zbożowych, ale zdaje się, w tamtym roku już jej nie było. Mamy za to trochę klientów odbierających nawozy na rampie na dworcu w Zamościu i są to transporty dosyć widoczne – nie sporadyczne, za to nieregularne. I prawda jest taka, że Zamość i Hrubieszów to są stacje, które generują teraz u nas największy ruch towarowy. Bo jeśli chodzi o inne miejscowości Roztocza, wygląda to tragicznie. Po kolei. Bortatycze: tylko cysterny z paliwem dla lokomotyw LHSu ( nalewki dla chacharina ), jak i dodatkowe transporty dla szerokotorowej Spółki ( lokomotywy, platformy z zestawami kołowymi ) . Odpadły spore ilości gazów, jak i towarów z przeładunku, choć zdarza się mniej więcej raz w miesiącu transport węgla realizowany przez Rail Polska. Ruskie Piaski – niegdyś regularne zdawki z gazem, ale i inne towary, teraz incydentalnie, pojedyńcze węglarki z węglem. Stacja Klemensów jest obsługiwana głównie przez przewoźników prywatnych ( EURONAFT Trzebinia i LOTOS ). Nadawane są cysterny z olejem. Kiedyś był to największy spedytor kolejowy, a CARGO uruchamiało tam pociąg minimum raz dziennie, w różnych postaciach (wahadła, zdawki ) i na kilku relacjach . W tej chwili brutto z Klemensowa wyjeżdża przeciętnie raz na tydzień. Szczebrzeszyn, wbrew pozorom nie generuje ruchu normalnotorowego, tylko pojedyńcze wahadła w ciągu roku. W Zwierzyńcu jeszcze w ubiegłym roku odpadły, transporty mebli do Niemiec, niegdyś bardzo regularne, co jest chyba przejawem ogólnoświatowego kryzysu. W Bełżcu i okolicach ruch towarowy jest beznadziejny. Ostatnio do Bełżca co prawda coś pojechało, ale zwykle przyjeżdżały tam tylko wahadła kamienia na potrzeby drogownictwa, mniej więcej 2 razy w miesiącu. Niewielkie ilości drewna nadawano w Długim Kącie – tu dojeżdżały zdawki z Zamościa. Teraz gdzieś ich nie widać, ale za to Bełżec się budzi z letargu. Ostatnio coś drgnęło, jakby w tamtym kierunku.
Został jeszcze Biłgoraj, a tutaj mógłbym książkę napisać, jak nie dwie. Ruch towarowy CARGO zamknęło pod koniec 2009 r. Działał tu skład węgla, ale zaprzestał on transportu koleją m.in. ze względu na tygodniowe przetrzymywanie wagonów w Zamościu. Było coś takiego, że zdawka powinna liczyć min. 5 sztuk pudeł, czy cuś w ten deseń. Teraz już to zniesiono, ale wielu drobnych odbiorców odstraszono w ten sposób. Mniej więcej w połowie ubiegłego roku w Biłgoraju rozlokował się drugi skład węgla, znacznie potężniejszy od tego starego. Węgiel mieli wozić koleją szerokotorową. No i zaczęło się. Rampa szerokotorowa była za krótka na przyjmowanie wahadeł. Jej remont nie poprawił sytuacji, ale polepszył wizerunek firmy. Ktoś mądry wpadł na pomysł, że trzeba tor przedłużyć. Oczywiście nie pomyślano o tym, aby zrobić rozjazd z drugiej strony stacji od wschodu, tylko jak w kultowym filmie „Poszukiwany, Poszukiwana” ktoś powiedział tak: „ o tory damy tu!” „No ale tu jest przecież dworzec?” „Nie szkodzi, stacje się przeniesie tu!” „No ale tu jest las!” „To las się wytnie, tu wybuduje się dworzec, a tam się posadzi drugie drzewa, rzekę puści się bokiem, a na środku będzie Terminal”….itd. Oczywiście, nic nie mam do transportu węgla – bardzo dobrze, że znalazła się firma, co chce to robić, ale to co zobaczyłem i powiedzieli mi w Biłgoraju przeszło już wszelkie granice. Wbrew logice został wybudowany nowy tor, prawie pod oknami budynku dworca, rozładowano jedno wahadło, ale okazało się, że puste wagony same zjechały na stację, a ponadto brakowało tam miejsca i ciężkie samochody z opałem- prawie, że wjeżdżały na tor szlakowy. Nie da się zrobić placu wyładunkowego z drugiej strony toru, gdyż projektowana jest tam obwodnica Biłgoraja. W takiej sytuacji zaprzestano rozładunku i po krótkim epizodzie z przeładunkiem w Szczebrzeszynie na tor normalny i dodatkowym rozładunkiem na rampie normalnotorowej w Biłgoraju – normalna rzecz, że bardzo uciążliwym w praktyce, zaczęto dzielić wahadła z węglem w Szczebrzeszynie i rozładowywać partiami na dotychczasowej szerokotorowej rampie. Mimo wszystko, na wydłużonym torze bocznicowym musiano, w związku z reaktywacją pociągu pasażerskiego, zrobić dwa przejścia dla pieszych, bardzo solidne zresztą, tak jak Pan Bóg przykazał. Z samym dworcem zrobił się duży szum, a że konstrukcja jest dosyć solidna – murowana, to LHS postanowił go wynająć, tak na wszelki wypadek, aby w nim nikomu przypadkiem kasy biletowej nie przyszło do głowy otworzyć. A może Spółka w ramach dywersyfikacji przychodów planuje otworzyć tam nowoczesny terminal pasażerski dla INTERCITY? I drugie pytanie: co zamierza zrobić z szaletem?
Jest tam w Biłgoraju, dworcowy kibel, solidny, murowany – pamiętający chyba jeszcze czasy poczciwej babci Austriaczki. Niestety podróżny, który wysiądzie 1.03.2011 r. z pierwszego HETMANA zastanie wrota do tego przybytku zaparte. Lokal jest wynajęty przez LHS. No chyba, że ich niedoceniam i że pierwszego posadzą tam babcię kolzetową – to przepraszam uprzejmie. W każdym razie zrobiło się i o nim głośno w całym Biłgoraju więc…lokalne władze chcą jakoś ulżyć podróżnym, bo przecież nie może być dworca bez kibla. Prawdę mówiąc wszystkie krzaki zostały wycięte przy budowie przedłużenia bocznicy, a z drugiej strony peronu znajduje się skład węgla objęty monitoringiem. Ale nie martwcie się przyszli pasażerowie, nie będziecie musieli załatwiać się w pociągu, miasto postawi wam TOI – TOIa na peronie. Piszę to, jak najbardziej serio.
Ale wracając do głównego wątku, to teraz u nas jest niewątpliwie małe zapotrzebowanie na pociągi towarowe kursujące po torze normalnym i jak tak dalej pójdzie, to okoliczne szlaki zostaną zdegradowane do funkcji jednej wielkiej bocznicy. Zatem czy nie skończy się to wszystko na przekuciu roztoczańskiego odcinka toru normalnego na tor szeroki? Ja tam w to wątpię! Co prawda Spółka LHS ma teraz dobrą koniunkturę, ale trzeba pamiętać, że mimo wszystko jest uzależniona od odbiorcy rudy, bez którego firma praktycznie traci rację bytu, co było już widoczne parę razy podczas funkcjonowania szerokiego toru. Nie sądzę też, że organy centralne ( właściciel ) wydadzą zgodę na zostawienie, faktycznie ogromnego zysku w inwestycjach na naszym terenie. Trzeba pamiętać, że infrastruktura normalnotorowa znacznie odbiega technicznie od toru szerokiego i koszt całej operacji byłby ogromny. Już tam na górze wiedzą lepiej, jak rozparcelować zyski spółki – córki. Ponadto mam wątpliwości, czy temat prywatyzacji nie został odłożony na okres po wyborach, kiedy faktycznie nowa władza ( jaka by nie była ) będzie poszukiwała kasy w każdej formie. A sam temat przekucia jest stary jak świat. Ja już to słyszałem w latach dziewięćdziesiątych ubiegłego wieku, a potem przyszedł dla LHSu kryzys, następnie po 2002 r., gdy powołano Spółkę w obecnej postaci przewozy tak wzrosły, że znowu ten pomysł się odrodził. A potem znów ruda stanęła, a razem z nią cały ruch na LHSie. I tak w kółko – historia lubi się powtarzać. W sprawie przyszłości LHSu to ja zachowuję daleko idącą wstrzemięźliwość.
Pociągi towarowe po normalnym póki co jeszcze jakoś jeżdżą. Z POŁAŃCEM sprawa jest trudna, gdyż kursuje on dosyć niergularnie. Na przykład w Zawadzie ładownego można było zobaczyć stosunkowo często około godz. 13 ale czasami też i po 15 przyjeżdżał lub później. Powrót pustych węglarek nad ranem: 4 – 5. Wahadła do Szopinka czy do Klemensowa jeżdżą o dowolnych porach – w miarę potrzeby. W samym Zamościu ruch oparty jest głównie na lopku, który przyjeżdża do nas nad ranem: godz. 4-5, mniej więcej dwa razy w tygodniu. Pociąg ten jest u nas parcelowany i robi się z niego tak zwane zdawki – pociągi zdawcze, którymi dowozi się wagony do pobliskich stacji. W ubiegłym roku przestrzegano bardzo rygorystycznie rozkładu jazdy tych zadwek i bywały takie przypadki, że wagony czekały ponad tydzień na swój pociąg w Zamościu. Tak było przynajmniej na początku 2010 roku. Trzeba przyznać, że ostatnio się to bardzo zmieniło na korzyść i rozbiórka jest uruchamiana, w miarę niezwłocznie po przybyciu lopka do Zamościa. Trzeba pamiętać, że w soboty i niedzielę to w Zamościu generalnie się nie pracuje ,a dni z największym ruchem to przeważnie poniedziałki i piątki. Powrót wagonów w Polskę odbywa się również lopkiem dwa razy w tygodniu, około 21, a w poniedziałki jest to tak zwany sztywniak, czyli jedzie zawsze. Do innych sztyniaków można zaliczyć nocną zdawkę do Hrubieszowa, odjazd w niedzielę o 22 oraz poniedziałkową zdawkę do Bortatycz, odj. około 8. Reszta pociągów kursuje już w miarę potrzeby, a ciekawostką jest uruchamianie drugiej, tygodniowej zdawki do Hrubieszowa w dzień, podczas gdy w wcześniej zawsze nocą jeździła, a tylko sporadycznie za dnia.
Trzeba przyznać, ze o ile w samym Zamościu można trafić na coś interesującego w dzień, to na magistrali Rejowiec – Stalowa Wola Południe ciekawe składy, jak i większość POŁAŃCÓW jeżdżą przeważnie nocą. Z kolei miłośnikom LHSu polecam odcinek Zawada – Szczebrzeszyn, ponieważ ze względu na małą pojemność stacji w Bortatyczach pociągi z Hrubieszowa rozwiązywane są teraz często dopiero w Szczebrzeszynie i można spotkać tutaj praktycznie większość dwusuwów a nawet FABLOKI ( ST44-3001 i 3002 ), które wcześniej były charakterystycznym widokiem głównie na linii Bortatycze – Hrubieszów. Między Bortatyczami a Szczebrzeszynem widuję teraz z tych względów dużo pociągów lokomotywowych złożonych z samych tylko gagarinów na przykład. Powoli zbliża się koniec ery gagarinów z silnikiem dwusuwowym na torze szerokim i obserwuję je teraz dosyć często na szlakach. Spółka idzie do przodu i stawia na ekologię. Część maszyn, po wyjeżdżeniu kilometrów zostanie przerobiona na wersję z silnikiem czterosuwowym, która mimo wszystko jeszcze zewnętrznie przypomina protoplastę rodu. Te, które będą miały mniej szczęścia, posłużą za kręgosłup dla nowych batmanów, czyli serii ST40s, dosyć nieładnej z wyglądu i jakiejś takiej bezpłciowej.
Na zakończenie wspomnę parę słów o planowanych zmianach, jakie chcemy wprowadzić z autorami na Lubelskiej Kolei. Nie będzie to rewolucja, tylko ułatwienie – ale takie utworzone zarówno z myślą o nas, jak i o Czytelnikach. Przymierzamy się, aby uruchomić dział: ( nazwa robocza: GALERIA), gdzie zamieszczane byłyby fotografie. Będzie to wspólne przedsięwzięcie moje i BarteSa i zamieszczane tam będą nasze zdjęcia, jak i osób z nami współpracujących. Tematyka ograniczona będzie tylko do Roztocza, w szczególności do obszaru wyznaczonego przez szlaki kolejowe: Rejowiec – Zwierzyniec – Stalowa Wola Płd, Zwierzyniec – Munina i Zawada – Hrubieszów z uwzględnieniem wszelkich szerokości torów w obrębie. Będzie to jednak taka nietypowa GALERIA, gdzie bardziej będzie się liczył opis niż samo zdjęcie. Pisanie artykułów jest bardzo uciążliwe, ci co tego nie robią, oczywiście o tym nie wiedzą. Chodzi tutaj przede wszystkim o chroniczny brak czasu, a robimy to przecież społecznie. Na bazie kanału YouTube mam pozytywne doświadczenia w tworzeniu, krótkich kilku-zdaniowych opisów dowolnych sytuacji, które w efekcie pochłaniają bardzo mało czasu, sprawiając jednocześnie dużo przyjemności. System nawigacji na nowej podstronie opierał by się głównie na odcinkach istniejących lub nieistniejących linii wszelkiego rodzaju, przy czym za odcinek rozumiało by się odległość pomiędzy najbliższymi przystankami, stacjami czy punktami. Oprócz naszej twórczości bardzo chętnie będziemy zamieszczać tutaj inne ciekawe – naszym zdaniem zdjęcia o pewnych walorach dokumentacyjnych: na przykład archiwalne, niepowtarzalne czy interesujące same w sobie, przy czym jedynym wymiernym miernikiem doboru będzie tutaj pojęcie zdrowego rozsądku. Pozostałe elementy serwisu pozostaną bez żadnych zmian, w tym działy: AKTUALNOŚCI i HISTORIA, z tym, że będę wykorzystywał tutaj niektóre ze swoich opisów z części fotograficznej, zbierając je w obszerniejszą, tematyczną całość. Taka GALERIA może także posłużyć jako tester reakcji czytelników na poszczególne informacje, ale przede wszystkim będzie dużym ułatwieniem dla autorów, a czytelnikom da większe urozmaicenie. A jak to wyjdzie w praktyce, to tak samo jak z pociągami w Zamościu – nikt tego nie wie!