Nie tylko Parczew nie tylko Lubartów…

  

Przez ostatni miesiąc cała kolejowa społeczność Województwa Lubelskiego żyła wydarzeniami z linii numer 30 (Lublin Płn. – Łuków). I nic w tym dziwnego gdyż niezmiernie rzadko się zdarza by reaktywacja ruchu pasażerskiego na jakiejś linii kolejowej o 2 lata wyprzedziła swój pierwotnie zapisany w wieloletnich założeniach termin. No i też niezwykle rzadko się zdarza by kolej (rozumiana jako organizm złożony z co najmniej kilku podmiotów) wraz marszałkowskimi urzędnikami z taką energią i tak szybko pokonali wszelkie przeciwności. Na uwagę i szczególne podkreślenie zasługuje też postawa podparczewskich gmin, które tak ochoczo i aktywnie zaangażowały się w temat wsparcia reaktywacji ruchu pasażerskiego. Chodzi o to, że nie one były biernym obserwatorem, nie odcięły się od kolejowej inwestycji „bo co kolei to kolei i nas nie obchodzi”. Wręcz przeciwnie, stały się podmiotami czynnie biorącymi udział w tym procesie poprzez wyjście z inicjatywą przybliżenia kolei pasażerskiej mieszkańcom za pomocą nowych przystanków. Przystanków powstałych na wniosek i z finansową pomocą samorządów!

I jak tu nie zapłakać rzewnie gdy porównamy ten obraz z zamojskimi realiami? Jak to się ma wobec obojętności hrubieszowskich samorządowców na przedkładane przez PKP PLK ramowe plany podobnych działań na linii Zamość – Hrubieszów (LINK http://www.bip.starostwo.hrubieszow.pl/bip.php?i=protokoly&id=52 )? Jak to się ma do władz zamojskich, które wobec inicjatyw pro-kolejowych na linii hrubieszowskiej wahały się przez ostatnie dwa lata od niezdecydowania do jawnej wrogości? Czy którykolwiek z naszych samorządowych mózgów (żeby nie powiedzieć bardziej dosadnie) zrozumiał, że obecność kolei pasażerskiej to korzyść obopólna?

Na szczęście jednak i na naszym podwórku mieliśmy kilka pozytywnych wydarzeń, które działy się co prawda daleko od sfery przewozów pasażerskich lecz nie sposób ich nie docenić. Czas więc by wyłonić i je z cienia Parczewa.

Mniej więcej na przełomie września i października wreszcie ponad powierzchnią gruntu pokazały się elementy infrastruktury lokalnego centrum sterowania dla odcinka LHS pomiędzy Zamościem Bortatyczami a Hrubieszowem Towarowym. Co prawda prace przygotowawcze polegające na ułożeniu pod ziemią kilkudziesięciu kilometrów przewodów światłowodowych pomiędzy Jarosławcem, Miączynem, Werbkowicami i Hrubieszowem trwają już niemal rok ale dopiero teraz przyszła kolej na zabudowę obiektów kubaturowych na ziemi. Póki co są to stawiane na posterunkach ruchu konstrukcje kontenerowe, które następnie zostaną wyposażone w elektronikę regulującą działanie USRK.

Konopne, mijanka Werbkowice LHS, 11X2013

Tymczasowe kontenery ustawione na potrzeby budowy na stacji w Werbkowicach.

Równolegle na mijankach prowadzi się też prace polegające na zabudowie nowego, oszczędniejszego systemu oświetlenia przy głowicach rozjazdowych. Miejmy nadzieję, że usunięte zostaną także pozostałości po systemie starym w postaci sterczących kikutów nieużywanych latarni. Póki co jednak trzeba liczyć się z przejściowymi trudnościami przejawiającymi się m.in. brakiem oświetlenia na niektórych przejazdach, gdzie akurat trwa zabudowa nowej instalacji. LCS na wschodnim odcinku LHS ma zostać uruchomiony w pełni za dwa lata, a jego budowa pochłonie ponad 20mln zł. W przyszłym roku zaś mają zacząć działać w trybie testowym urządzenia SRK przy których równolegle będzie prowadzony jeszcze stary sposób zapowiadania pociągów „na radio”.

Prace na mijance LHS Miączyn. Fot. Artur Konieczny

Te dobre wieści psuje niestety trochę gorzka świadomość faktu, że tuż obok nowoczesnego systemu LHS-u funkcjonować będzie dalej na „swoim” poletku tradycyjny system PKP PLK. Szkoda trochę, że podziały między spółkami dawnego PKP poszły tak daleko. O ileż rozsądniej byłoby przecież budować jeden niskokosztowy system zarządzania ruchem dla obu szerokości na odcinku między Zamościem a Hrubieszowem.

A skoro już o torze normalnym PKP PLK mowa. Nie można przeoczyć kolejnego etapu przystosowania ładowni – przystanku osobowego  w Miączynie, do przyjmowania pociągów towarowych. Równolegle z pracami budowlanymi przy magazynach firmy „Sobianek” trwa wzmacnianie podtorza torów dodatkowych przy rampach oraz wymiana podrozjezdnic wraz z rewitalizacją zwrotnic. Wszystko po to aby miączyńska ładownia mogła ponownie przyjmować pociągi towarowe. Miejmy nadzieję, że pozytywny klimat zarówno wokół inwestycji jak i inwestora utrzyma się na dłużej i już w IV kwartale przyszłego roku zobaczymy pierwsze pociągi do Miączyna po torze normalnym.

 

Nie można również pominąć informacji o tym, iż na przełomie września i października po nieco ponad dwóch miesiącach przerwy, ponownie otwarty został tor numer 4 na stacji w Werbkowicach. Jego dwumiesięczne zamknięcie było skutkiem wykolejenia jakie nastąpiło 16 lipca podczas wjazdu pociągu towarowego składającego się z lokomotywy ST45-06 oraz 18 próżnych wagonów typu Hais, służących do przewozu cukru. Wtedy to właśnie podczas pokonywania rozjazdu rozpoczynającego tor 4, z szyn wypadł pierwszy wózek, drugiego za lokomotywą wagonu. Nim skład został zatrzymany, wykolejony wózek zdążył już przejechać po podkładach koło 250m. Na szczęście niewielka masa próżnego wagonu oraz strunobetonowa konstrukcja większości podkładów na torze 4 spowodowały, iż uszkodzenia okazały się relatywnie niewielkie. Do wymiany zakwalifikowano około 100 podkładów. W ciągu ostatnich dwóch lat było to już drugie czasowe zamknięcie toru dodatkowego w Werbkowicach.

Akcja ratunkowa po wykolejeniu z 16VII2013

Tor numer 4 w Werbkowicach po wymianie podkładów 11X2013

Poprzednie takie wydarzenie związane również z uszkodzeniami podkładów, miało miejsce od czerwca do października roku ubiegłego. Miejmy nadzieję, że limit podobnych awarii został już dla tej stacji wyczerpany. Przynajmniej w tej dekadzie.