Pociągi regionalne do Stalowej Woli w nowym rozkładzie

  

„14 grudnia 2008 r. zacznie obowiązywać rozkład jazdy pociągów 2008/9. Zaproponujemy nowe bezpośrednie połączenia wygodne dla podróżnych” – tak nowy rozkład jazdy reklamuje na swojej stronie internetowej spółka PKP Przewozy Regionalne. Choć jest to „wersja robocza”, to spółka przez ostatnie lata przyzwyczaiła nas już, że na większości linii wersja robocza obowiązuje zwykle do końca obowiązywania rozkładu i cały czas wprowadzane są jakieś poprawki, z reguły pociągi jeśli nie odwołujące, to skracające. Przyjrzyjmy się więc już teraz, jak te „nowe bezpośrednie połączenia wygodne dla podróżnych” wyglądają na linii łączącej stolicę województwa lubelskiego ze Stalową Wolą i resztą Podkarpacia.

Na dziewięć pociągów osobowych w kierunku Stalowej Woli najbardziej w oczy rzuca się „nowe bezpośrednie połączenie” z Szastarki do Stalowej Woli Południe. Pociąg ten dotychczas odjeżdżał z Lublina o 5:24 i umożliwiał dotarcie do Rozwadowa na 7:15 i przesiadkę na osobówkę do Przeworska. Teraz będzie można przesiąść się jadąc co najwyżej z Szastarki, a pierwsze poranne połączenie z Lublina będzie pozwalało na dotarcie do Stalowej Woli na 9:54, kiedy najbliższy pociąg na południe kraju odjeżdża po przeszło połowie godziny. A i ten pociąg kursuje tylko w dni powszednie, bo w weekendy, kiedy np. na Wydziale Zamiejscowym KUL w Stalowej Woli odbywają się zjazdy studentów zaocznych, jest skrócony do relacji Lublin-Rzeczyca. Dla studentów nie jest to chyba jednak wielki problem, odkąd w pobliżu ich uczelni władze Stalowej Woli otworzyły nowy, duży parking dla samochodów.

Inne tego typu „nowe bezpośrednie połączenia” to dwa pociągi Lublin-Kraśnik i kolejne dwa Lublin-Szastarka. W pełnej relacji, tj. z Lublina do Stalowej Woli Południe kursują więc już tylko 3 szynobusy, a do Rozwadowa tak jak dotąd skład wagonowy. Przesiadka z tego ostatniego na pociąg do centrum Stalowej Woli i dalej do Przeworska w nowym rozkładzie będzie zajmowała, bagatela, 52 minuty, czyli 13 razy więcej niż rozkładzie obowiązującym.

Pierwsza poranna osobówka w przeciwnym kierunku dojeżdża na 6:25 do Lublina z Szastarki. Kolejna, na 7:25, to pociąg z Rozwadowa (odjazd 5:22), a nie, jak do tej pory, na 7:03 ze Stalowej Woli Południe. Oznacza to dwie rzeczy. Po pierwsze, mieszkańcy Stalowej Woli do ceny biletu i czasu przejazdu muszą doliczyć jazdę taksówką, bo o tak wczesnej porze z osiedli mieszkalnych do położonego 6 km dalej Rozwadowa nie można dojechać komunikacją miejską (można dopiero na 5:39). Oczywiście nie dotyczy to tych, którzy mogą liczyć na podwiezienie przez znajomych, o ile oczywiście znajomy da się namówić na wstawanie o tej porze i nie doradzi podróży busem. To trochę tak, jakby pociąg z Lublina do Chełma rozpoczynał bieg na stacji Lublin Płn. Po drugie, chyba nawet ważniejsze, do tej pory opisywana osobówka pozwalała na szybkie dotarcie ze Stalowej Woli do Warszawy i dalej w kierunku Szczecina z zaledwie 12-minutową przesiadką wystarczającą na kupienie biletu i miejscówki na TLK „Gałczyński”. W nowym rozkładzie „Gałczyński” odjedzie 10 minut przed przyjazdem naszej osobówki, zostawiając nas na lodzie do 8:15. Jeśli dodać do tego likwidację poza sezonem nocnego pospiesznego relacji Rzeszów-Warszawa, od grudnia mieszkańcy Stalowej Woli będą mogli dotrzeć do stolicy najwcześniej „Sanem” na godzinę 10:55, a podróż zajmie ponad pięć i pół godziny!

Oprócz pociągów opisanych wyżej, ze Stalowej Woli do Lublina będą kursowały 4 osobówki, w tym jedna tylko w dni powszednie (w weekendy z Rzeczycy). Poza tym na linię 68 wyruszą dwa szynobusy w relacji Kraśnik-Lublin. Nie najgorzej wyglądają przesiadki w/z kierunku Chełma, natomiast tragicznie w/z kierunku Dęblina.

Podsumowując, nie wiem czy jest drugie miasto w Polsce, które na wprowadzeniu nowego rozkładu ucierpiałoby tak bardzo, jak Stalowa Wola. Linia do Lublina od pewnego czasu stanowiła jedyną w tym regionie o rozsądnym rozkładzie, znośnych czasach przejazdu i nowoczesnym taborze. Można powiedzieć – jedyne kolejowe okno na świat. Jej najpoważniejszą wadą była bardzo wysoka frekwencja w pociągach, która często zmuszała większość pasażerów do stania. Od grudnia ulegnie to zapewne zmianie, ku uciesze przewoźników drogowych.