PKP Cargo nie daje rady

  

Poniższy artykuł wyszedł spod klawiatury dwóch administratorów Lubelskakolej.net. Dla lepszej orientacji czytelnika akapity zostały wyróżnione inicjałami autorów. Zachęcamy by przed wydawaniem osądów przeczytać go do końca.

BS: Gorzka to satysfakcja, gdy przychodzi nam stwierdzić „a nie mówiłem” wobec porażki podziewanej od dawna i przepowiadanej ku przestrodze. Tak właśnie czujemy się teraz w ekipie redakcyjnej LKN, patrząc na bałagan jaki zapanował bardzo szybko w przewozach towarowych na Zamojszczyźnie po zamknięciu odcinka Lublin – Otwock linii numer 7 i rozpoczęciu wymuszonych tym wydarzeniem objazdów przez linie: 30, 66+69 i 68.

Dokładnie tak jak się spodziewaliśmy, na nic zdało się przygotowanie przez PKP PLK wymaganej przepustowości ciągów objazdowych jeśli PKP Cargo obsługujące 90% przewozów w naszym regionie nie jest przygotowane trakcyjne i organizacyjnie do nagłego przerzucenia niemal całej pracy eksploatacyjnej na trakcję spalinową. Efekty braku liniowych lokomotyw spalinowych oraz chaosu w zarządzaniu ruchem widać bardzo wyraźnie już od początku sierpnia (czyli niespełna miesiąc po wprowadzeniu objazdów). Przytoczmy kilka przykładów.

Fot. Ty51-17.

BS: 3 sierpnia w godzinach popołudniowych do Zamościa przybył skład z kruszywem Sitkówka Nowiny – Hrubieszów Miasto, pociąg rozwiązano, a lokomotywy zostały zadysponowane na skład Jaszczów – Połaniec oczekujący w Zawadzie. Skład do Hrubieszowa ponownie podjęto dopiero po 12 dniach, czyli po południu 15 sierpnia. Przesyłka stała więc prawie 2 tygodnie w odległości 53 km od stacji docelowej.
12 sierpnia w godzinach wieczornych do stacji Werbkowice dotarł skład relacji Rybnik Towarowy – Hrubieszów Miasto. Z powodu zamknięcia stacji Hrubieszów Miasto (pracuje w dni robocze od 7 do 19) pociąg rozwiązano. Przesyłka została ponownie podjęta 17 sierpnia (oczekiwała 5 dni w odległości 13 km od stacji docelowej).
Nie jest to jednak jedyny przypadek i jedyna destynacja dotknięta opóźnieniami.
14 sierpnia do stacji Stalowa Wola Rozwadów Towarowy udało się dostarczyć pociąg towarowy Wólka Okopska – Goświnowice. Nie byłoby w tym nic niezwykłego, gdyby nie fakt, że skład wyprawiono z Wólki Okopskiej 2 sierpnia.

Fot:Ty51-17.

Ty51: Przez 4 dni od co najmniej 19 do 22.08.2017 r. na torze 8 w Zawadzie rezydowało wahadło talnsów w przeciwnej relacji, tj. Goświnowice – Dorohusk. Skład sprzątnięto dopiero w dniu 22.08 kiedy to sąsiedni tor nr 6 musiał przyjąć uszkodzony pojazd Przewozów Regionalnych  serii SA134-018.

BS: Trzeba jednak zauważyć, że raz na jakiś czas udaje się rozładować zatory i dostarczyć opóźnione przesyłki do stacji docelowych. Taka sytuacja miała miejsce w dniach 15-17 sierpnia, gdy do stacji Werbkowice i Hrubieszów Miasto dotarły przesyłki oczekujące w większości około tygodnia lub więcej na pokonanie odcinka spalinowego. Mowa tu łącznie o 4 pociągach w ty jednym do Werbkowic (czynnych całą dobę).

Rozładowywanie korka w dniach 15-17 sierpnia:

15 sierpnia – Matki Boskiej „Zielnej”- ST48-008 mozolnie taszczy pod podjazd w okolicach Alojzowa skład z kruszywem (niemal 2400t) do Hrubieszowa

16 sierpnia – ST45-08+20 wagonów typu Habbins spółki TransWaggon wjeżdża do Werbkowic.

Tego samego dnia po południu Werbkowice na biegu mija skład ST48-013+ST48-016+30xEaos z kruszywem do Hrubieszowa.

Na torze numer 4 czeka skład miału węglowego z Rybnika Tow. przyprowadzony tutaj 12 sierpnia w godzinach wieczornych.

17 sierpnia, ST48-006+27xEaos z miałem węglowym startuje z Werbkowic i udaje się w drogę do Hrubieszowa.

Fot: Ty51-17. Kolejny korek na stacji w Zamościu.

BS: Niestety „odwilż” okazała się tylko chwilowa. W dniu 17 sierpnia w godzinach nocnych na stacji Zamość rozwiązano pociąg z miałem węglowym ze Śląska do stacji Hrubieszów. Lokomotywy zostały zadysponowane do podjęcia pociągu ze stacji Zamość Bortatycze. Skład ten do dnia 23 sierpnia nie został wyprawiony dalej w drogę i oczekiwał  kolejne dni w odległości 40 km od stacji docelowej.
Ty51: Razem z nim oczekiwał  na stacji Zamość jeszcze jeden skład towarowy w postaci 30 próżnych węglarek po kruszywie rozładowanych na Szopinku, który wyprawiono dopiero w dniu 24.08.2017 r. we wczesnych godzinach rannych.

Fot:Ty51-17. Wahadło do Hrubieszowa odjechało w dniu 23.08.2017 r.

BS: Na tle powyższych przypadków relatywnie sprawnie wydaje się wyglądać obsługa przesyłek na linii bełżeckiej, choć może być to tylko złudzenie wywołane faktem, że na odcinku Rejowiec – Zwierzyniec Towarowy – Stalowa Wola Południowa w tej chwili nie ma możliwości odstawiania pociągów towarowych, więc oczekujące składy po prostu nie zwracają takiej uwagi.
Większej części zaprezentowanych wcześniej przykładów można przyporządkować ten sam schemat postępowania rzutujący na opóźnienia.
1. Pociąg pokonuje newralgiczny odcinek objazdowy,
2. zostaje rozwiązany na najbliższej stacji z wolnymi torami,
3. lokomotywy jadą podjąć inny pociąg, któremu wygasa rozkład jazdy,
4. lokomotywa na porzucony skład znajduje się dopiero po okresie od 7 do 14 dni.

Inny schemat to wyprawienie pociągu pomimo tego, że wiadomo, iż w dany dzień lub w danych godzinach stacja docelowa nie pracuje. Skład zostaje doprowadzony do najbliższej stacji z wolnymi torami i następuje rozwiązanie pociągu. Przesyłka zostaje ponownie podjęta dopiero po kilku – kilkunastu dniach oczekiwania.

Dodatkowo docierają do nas coraz częściej informacje o przypadkach, w których dyspozytorzy PKP Cargo nie dysponują informacjami o możliwościach technicznych danych posterunków i zakładane są krzyżowania tam, gdzie jest to niemożliwe. Zwykle wychodzi to dopiero przy konsultacji ze służbą ruchu PKP PLK. O tym, że problem występuje tylko u przewoźnika z Grupy PKP świadczyć może fakt, że 13 sierpnia do stacji Zamość dotarło wahadło kruszywa przewoźnika Freightliner PL, którego podróż z kieleckiego zagłębia kruszyw trwała około doby!

Ty51: Nie sposób jednak nie zauważyć niedociągnięć natur technicznej ze strony PLK. Przede wszystkim razi mnie brak oddania do eksploatacji łącznicy w Rejowcu gdzie ciągle trwają jakieś prace. Łącznica winna być gotowa do użytkowania w dzień zamknięcia dla ruchu towarowego linii nr 7. Obecna sytuacja wydłuża znacznie czas pracy drużyn trakcyjnych i obiegi lokomotyw. Sama tylko próba hamulca, która jest obowiązkowa  na stacji w Rejowcu dla ciężkich wahadeł trwa ponad godzinę. Dochodzą jeszcze manewry ( przestawianie lokomotyw ) oraz konieczność wpasowania się następnie w rozkład na jednotorowej linii nr 69, po której prowadzony jest obecnie całkiem spory ruch pasażerski. No właśnie, na samej linii do Zawady brakuje mijanek i stacji. Uważam, że błędem jest brak odbudowy mijanki w Izbicy w kilometrze 31 ( licząc od stacji w Rejowcu ) skąd wychodzi po 10 kilometrów do najbliższych stacji, które zlokalizowane są w Ruskich Piaskach w km 42 i w Krasnymstawie w km 19. Odległość czasowa  między tymi posterunkami liczona w odniesieniu do jazdy szynobusem ( lokomotywa luzem lub lekki pociąg) wynosi 25 minut, co dla pociągów towarowych należy zwiększyć o kolejne kilka a nawet kilkanaście w przypadku ciężkich wahadeł prowadzonych jednym tylko pojazdem serii ST48 – w nagłych przypadkach zdarza się i tak.

Fot. Ty51-17. Ciężkie wahadło gazowe prowadzone jedną tylko lokomotywą serii ST48 mija Zawadę. Przewoźnik robi oszczędności ale czas przejazdu wydłuża się praktycznie o połowę w porównaniu do analogicznego brutta prowadzonego w podwójnej trakcji.

Odległość między Rejowcem a najbliższym posterunkiem tj. Krasnystaw Fabryczny też jest znaczna , bowiem wynosi 13 km, ale po oddaniu do użytkowania łącznicy nie będzie już to stanowiło takiego problemu. Krasnystaw Fabryczny jest jedyną większą stacją na liczącym 53 km odcinku Rejowiec – Zawada i jedynie tutaj można zmieścić większą niż dwa liczbę pociągów. Pozostałe stacje: Krasnystaw i Ruskie Piaski mają charakter mijanek tj, tylko dwa tory przy prowadzonym  ruchu pasażerskim, co też ma wpływ na spowolnienie jazdy.

 Z drugiej strony feralnego odcinka objazdowego mamy wiecznie zapchaną stację Stalowa Wola Rozwadów Towarowa, która znajduje się już w zasadzie poza ciągiem objazdowym linii nr 66 Zwierzyniec – Stalowa Wola Południowa ale z przyczyn technicznych kończą tu bieg wszelkie pociągi objazdowe przyjmowane z Roztocze jak i również wyprawiane na Roztocze z uwagi na konieczność zmiany trakcji. W ostatnią niedzielę  20.08.2017 r. obserwowałem jak w praktyce wyglądają korki na linii nr 66. W dniu 19.08.2017 r. od godz. 17 na południe przez Biłgoraj przejechał tylko jeden ładowny skład węglarek do Połańca – ok 22. Następnie, o godz. 4 i 4.30 wjechały dwa próżne składy a o godz. 6.50 wjechał pociąg ładowny z miałem. Pociąg z miałem do Połańca stał półtorej godziny w Biłgoraju, a z przeciwnej strony nie przyjechał żaden skład. Miał ruszył dopiero o 8.30 a tuż za nim wjechały cysterny z Klemensowa, które też swoje  odczekały, żeby wyruszyć w dalszą jazdę, ale wszelkie rekordy pobiło wahadło z cukrem z Werbkowic które najpierw kiblowało w Biłgoraju 2 godziny a następnie w Hucie Krzeszowskiej też miało dłuższy postój i dopiero tam odbyło się  krzyżowanie z próżnym wahadłem jadącym w przeciwnym kierunku. Po skrzyżowaniu cukier tkwił nadal w Hucie. To nie są obrazki odosobnione, dzień wcześniej wieczorową porą obserwowałem podobny korek ze słomą i ładownym Połańcem w Biłgoraju oraz cysternami w Zwierzyńcu. Nie znam realiów stacji Stalowa Wola Rozwadów Towarowa ale nikt mi nie wmówi, że PLK zabezpieczyła wystarczającą przepustowość stacji w obliczu planowanych objazdów.

Fot: Ty51-17. Jak widać stacja w Biłgoraju nie była tego dnia zbytnio zapchana.

Fot: Ty51-17. A to ten sam słodki pociąg z Werbkowic spotkany po dłuższym czasie na odbudowanej z okazji objazdów stacji Huta Krzeszowska. Już legendarna biłgorajska wąskotorówka szybciej chodziła!

Inną sprawą są jeszcze tzw ułomne stacje na odcinku Zawada – Szczebrzeszyn, gdzie teoretycznie można krzyżować pociągi ale w praktyce blokuje się dostęp podróżnym do peronu. Doskonałym przykładem jest właśnie Szczebrzeszyn, który w praktyce jest otwarty tylko w niektórych porach dnia. Przykładowo, pociągi wjeżdżające do Biłgoraja od Stalowej Woli od godz. 4 muszą być wstrzymywane do godz. 5.47 tj. do czasu odjazdu INTERCITY MATEJKO bowiem nie ma je gdzie skrzyżować po drodze. Stacja w Zwierzyńcu Towarowym to w praktyce mijanka składająca się z dwóch torów, reszta torowiska nie może być z przyczyn technicznych wykorzystywana w ruchu objazdowym a i odstawić pociąg chyba było by ciężko. Z kolei w Klemensowie – największym generatorze ruchu na Roztoczu od lat PLK nie robi nic. Sterowanie ruchem jest tu bardzo prymitywne. Od strony wschodniej znajduje się  zabita dechami buda przypominająca nastawnię wykonawczą , oczywiście nie obsadzona. Dyżurny ruchu czy nastawniczy, który rezyduje w nastawni dysponującej musi najpierw przemieścić się samochodem na drugi koniec stacji, żeby przestawić wajchę a następnie wrócić do nastawni, w celu podania sygnału. Następnie trzeba znowu tam się udać, żeby zwrotnica wróciła do pierwotnego położenia. Jest to na tyle uciążliwe, iż we wcześniejszym czasie praktycznie na tej stacji nie robiono krzyżówek pociągów, również w początkowym stadium objazdów, lecz teraz życie to zweryfikowało i krzyżowania odbywają się tu nawet często. Nie bez znaczenia jest mała przepustowość stacji w Zawadzie, gdzie w okresie letnim trzeba wyłączać dwa tory na potrzeby ruchu pasażerskiego. W sumie mamy tu czynne 4 tory stacyjne, ale z powodzeniem można by jeszcze odbudować jeden.

Fot: Ty51-17. Przykłady całkowitego zapchania się stacji w Zawadzie, przy czym takie obrazki zdarzały się również przed ruszeniem pociągów objazdowych. Zawada  na przykład była zakorkowana w dniu 6.05.2017 r. Cztery tory to za mało jak na stację węzłową.

Trzeba przyznać, że pociągi  objazdowe nie wpływają negatywnie na ruch planowych połączeń pasażerskich, tj. nie powstają opóźnienia spowodowane objazdami. Zauważyłem jednak, że od około dwóch tygodni ilość składów jakby się ustabilizowała i jest niewielka. To już nie jest 25 pociągów na służbę, tj 12 godzin lecz na oko około dziesięć. Obserwację prowadzę i w dzień i w nocy. Przy takim natężeniu ruchu dotychczasowa skromna infrastruktura z powodzeniem wystarczy. Martwi mnie jednak iż mimo tego pociągi lokalne na linii nr 72 kursują ze znacznym spowolnieniem. Dowodzi to tego, że główne natężenie ruchu objazdowego zostało skierowane na inne linie tj. 30 i 68 i jeżeli mimo tego dochodzi do obserwowanych w niedzielę obrazków z transportem cukru to coś się tam musi dziać nie tak jak trzeba.

BS: Katalog środków zaradczych w zaistniałej sytuacji jest szeroki, aczkolwiek wszystkie z nich muszą odbić się na podwyższeniu kosztów działalności przewoźnika. Poprawa organizacji pracy dyspozytury i drużyn trakcyjnych jest tylko jednym kierunkiem. Przykładowo przy braku lokomotyw liniowych niegospodarnym jest wysyłanie zestawów 2xST48 spiętych kablami sterowania ukrotniowego z pojedynczą obsługą trakcyjną na wahadła SWP – Rejowiec – SWP, jeśli maszyny przechodzą na stacji zwrotnej w większości na składy próżne. Po prostu utrudnia to dysponowanie drugą lokomotywą w ramach potrzeb pojawiających się ad hoc.

Kolejna sprawa to zaradzenie samym brakom siły trakcyjnej. Tutaj bez pomocy w postaci leasingu pojazdów trakcyjnych z rynku lub wszczęcia w trybie pilnym postępowań w celu wykonania napraw odstawionych ST44 z przebudową ST44ko się na pewno nie obędzie. Niemniej jednak to wszystko trwa i kosztuje.

Inną sprawą jest pojawiający się ewidentnie problem obsługi „odnóg” ciągu objazdowego. Chodzi oczywiście o odcinki Zamość – Hrubieszów Miasto i Zwierzyniec Towarowy – Bełżec – Lubycza Król. W tej chwili traktowane przez PKP Cargo jak kula u nogi, po zakończeniu objazdów będą jednak znów podstawowym źródłem przewozów na Zamojszczyźnie. Jedynym rozwiązaniem do wdrożenia szybko byłoby przyporządkowanie wymienionym odcinkom lokomotyw manewrowych (np. SM42) do obsługi tras ad hoc. W takich przypadkach jak opisane powyżej składy mogłyby być dzielone w stacji Zamość i transportowane przez SM42 w dwóch częściach do stacji docelowej.

Na koniec muszę dodać jeszcze kilka słów. W trakcie pisania tego tekstu nastąpiło kilka wydarzeń, których nie sposób pominąć. Między innymi w dniu 24 sierpnia w godzinach wieczornych tworzący się ponownie korek na stacji w Zamościu, postanowiono rozładować za pomocą akurat wolnej lokomotywy SM48, która wcześniej tego dnia została zadysponowana do pomocy PKP PLK w pracach torowych na linii numer 72. Oczekujące w Zamościu wahadło wagonów samowyładowczych typu Fals z Nidy do Werbkowic, zostało podzielone na dwie części i na raty dostarczone do stacji docelowej. Wydaje się zatem, że jednak zaczynają być podejmowane u przewoźnika doraźne kroki zaradcze. Z drugiej strony nie bez znaczenia może być fakt, iż do Zamościa tej samej nocy przybyło kolejne wahadło węglarek i tym samym coraz szybciej kurczyło się wolne miejsce na zamojskich torach odstawczych.

Tak czy inaczej potrzeba wypracowania rozwiązań porządkujących zaistniały bałagan jest pilna, żeby nie powiedzieć paląca. Musimy bowiem pamiętać, że już w kwietniu przyszłego roku na około rok zamknięta zostanie linia numer 68 między Stalową Wolą Rozwadowem Tow. a Lublinem. Tym samym wszystko co nie zmieści się na 30, będzie musiało pojechać przez Roztocze co jeszcze bardziej skomplikuje sytuację.