Ostatni osobowy do Dorohuska

  

  Coś ściska krtań i dławi  bo zbliża nam się czas. Gdy skład do Dorohuska ostatni ruszy raz. Mechanik z kierownikiem wychlapią litr pod chuch. Ostatnim full – plastikiem wywiozą nas nad Bug. A na ostatnim kursie wsłuchanej w kibla trzask. Babuni łzy polecą ze wspomnieniami wraz. A wnuczek zasłuchany w jej wspomnień tkliwą grę. Przysiądzie zadumany w tyłeczek parząc się. Hej raz ostatni jeszcze na Cementowni ktoś. Na Brzeźno mnie zabierzcie zanuci płacąc grosz. A kiedy pociąg ruszy w niebliską siną dal. Ostatni raz się zatnie fiskalny terminal….Ciąg dalszy a w zasadzie koniec nastąpi jutro. Żeby nastąpił  ten koniec świata 12.12.2015 r. w Dorohusku – musimy najpierw cofnąć się o cztery  dni do środy 9.12.2015 r. Godz. 7.18, Rejowiec. Pociąg z Lublina do Dorohuska wjeżdża na peron miejscowego dworca. Na peronie tłum młodych ludzi, wewnątrz jednostki zajęta większość miejsc siedzących. Można pomyśleć – doskonała frekwencja! Niestety w Chełmie pociąg pustoszeje. Część podróżnych wysiada na przystanku: Miasto. Nieco mniejsza ilość osób na dworcu głównym. Od Chełma do Dorohuska w pociągu raptem kilka osób, mniej niż 10 sztuk. Po drodze mijamy przystanek Chełm Cementownia   gdzie następuje zerowa wymiana pasażerów a następnie dojeżdżamy do stacji: Brzeźno, gdzie przewoźnik regionalny ponosi dotkliwą stratę – nie tyle finansową co moralną bowiem wysiada tutaj z pociągu autor niniejszego felietonu, ale pozostali podróżni jadą szczęśliwie dalej. Starta finansowa to nie była ze względu na nabycie przez obecnie tu piszącego biletu sieciowego REGIO KARNET plus w kwocie 65 zł. uprawniającego do nieograniczonej liczby przejazdów pociągami REGIO na terenie kraju ( chyba ) w wybrane 3 dni w okresie dwóch miesięcy następujących od dnia nabycia. Tak – przerwa na reklamę i do naszego serwisu zawitała, aczkolwiek nie jest to reklama komercyjna. Po prostu właścicielowi  bardzo przypadła do gustu ta mało znana na Zamojszczyźnie oferta – o czym dowiedział się w trakcie nabywania rzeczonego dokumentu. I po reklamie. Niestety przez takie praktyki autor nie może powiększyć swojej  kolekcji   biletów relacyjnych, ale trudno – musimy teraz wszyscy oszczędzać biorąc przykład z marszałka województwa, który to w ramach swojego wszechwładztwa, za pośrednictwem kierowanego przez siebie urzędu usytuowanego w stolicy województwa – dokonał audytu  kosztowego  kursujących po własnym gumnie  pociągów , po czym wykreślił z rozkładu wszystkie regionalne kursy z Chełma do Dorohuska i z powrotem.   Niestety Pana Marszałka nie wzruszyła nawet zabytkowa konstrukcja bryły dworca w Brzeźnie.  A gmach ten pamięta chyba jeszcze ostatniego Cara Rosji.  Dla urzędu liczą się tylko wpływy, a w tym przypadku stan kasy okazał się być co prawda wyjątkowo stabilny ale od niepamiętnych już czasów wynosił: zero! I to pomimo wprowadzenia pewnych elementów promocji w stosowanej taryfie opłat – co widzimy na załączonym powyżej obrazku.   Niestety, przyszłość przewozów regionalnych w Brzeźnie nie zapowiada się zbyt optymistycznie. A piękna to stacyjka, aczkolwiek w trakcie prawie dwu godzinnego pobytu nie uświadczyłem w okolicy żywego ducha oprócz ganiającej po torach wiewiórki. Tu nie widocznej bo to nie jest: „Animal Planet” już szybciej  może:  „Nationale Geografic”.     Ta rampa przeładunkowa     również nie posiada znamion używalności, ale musicie wiedzieć, iż w pobliżu stacji działa ogromny terminal przeładunkowy gazu gdzie przyjmuje się spore ilości cystern szerokotorowych.   Tor znajdujący się najbliżej bryły dworca jest szerokotorowy i stanowi element linii z Dorohuska do Zawadówki po której kursują pociągi cysternowe ciągnięte przez lokomotywy SM48 spółki CARGO stacjonujące w Chełmie . A to przerwa na dowcip artystyczny dla podniesienia poziomu, który na wszelki wypadek zdecydowałem się nieco objaśnić. Chodzi o to, że na parapecie stoi wyschnięty kwiatek , a obok znajduje się nieco zardzewiały piktogram informujący iż w pobliżu znajduje się źródło wody pitnej.   Woda się tu lała ale  do szklanki zamiast do wazonu i teraz wszyscy płacić musimy za skutki takiego stanu rzeczy.     Wracamy na peron gdzie robimy zdjęcie pocztówkowe – pozdrowienia z Brzeźna dla pana kierownika, żeby zejść z marszałka. Zgodnie z artykułem ustęp znajduje się po lewej stronie. Niestety, nieubłagalnie zbliża się pora powrotu do Chełma. Szykując się do ostatniego pożegnalnego zdjęcia ustępu a w zasadzie kibla na tle budynku dworca reporter LKN ustawia się przy prawej krawędzi peronu po czym doznaje konsternacji kiedy pociąg wjeżdża nie na ten tor na który zdaniem fotografującego powinien. Awaria rozjazdu? Nie – tu ktoś jest głupi! Przecież to jest linia dwutorowa. No faktycznie – ruch  od cholery, ale o tym w dalszej części, ponieważ piszący chwilowo się wyprowadził…z równowagi, ale powróci niebawem.   Autor postanowił wstać rano następnego dnia w niedzielę 13.12.2015 r. ale niestety nie w celu powtórzenia wizyty w Brzeźnie tudzież na innym przystanku w okolicy. Rocznica wprowadzenia stanu wojennego również   nie była wystarczającą przesłanką do przebudzenia się o tak wczesnej porze. Powód  całkiem prozaiczny. Chodziło po prostu o kontynuację relacji, ponieważ czym a czym ale pociągiem w niedzielę z Zamościa wyjechać w świat już się nie da.   Czytelnicy podziwiają teraz widoki z okna pociągu na stacji w Wólce Okopskiej udokumentowane w sobotni poranek 12.12.2015 r. podczas przejazdu pożegnalnego z Zamościa/Lublina do Dorohuska a redakcja zamieszcza tymczasem kolejną reklamę: „Z nowym rozkładem jazdy dłużej pośpisz w niedzielę”. Oczywiście  w natrętny sposób  przemyca się tu ciągle pewne odniesienia do aktualnych problemów kolei na Zamojszczyźnie, co  stoi w sprzeczności  z tak krytykowanym przez nieliczne  na szczęście grono czytelników – tytułem niniejszego tekstu. No bo w niedzielę nie wyjedziemy już o 5.30 rano z Zamościa regio MAGNATEM do Lublina. Ostatni pociąg  INTERCITY KOSSAK z Zamościa do Szczecina wyruszył w sobotę 12.12.2015 r. Następnego dnia   o 5.19 nad Łabuńką zapada grobowa cisza. Wszyscy teraz śpią: podróżni, konduktorzy , nawet dyżurni ruchu. Nie mówiąc już o SOKistach. Ten fragment tekstu pisany był o 7 a pierwszy pociąg z Zamościa wyrusza dopiero o wpół do dziewiątej. I nieśpiący – piszący  to rozumie:  w niedzielę trzeba się wyspać, żeby wypoczętym udać się  do……..wszyscy wiedzą gdzie – nie prowokujcie autora.  Tam gdzie kolejarze samochodami jeżdżą. A w temacie tytułu napiszę krótko: obaczcie co nas w przyszłości czeka w Zamościu w temacie ruchu kolejowego. U nas też kiedyś wyremontowali peron i co się potem stało? Wszyscy teraz wiedzą co, nie tylko autor. Tak wyglądała klepsydra.   Tak wyglądał stary rozkład jazdy.     A tak wygląda nowy rok, przepraszam: rozkład jady obowiązujący od dzisiaj, tj. 13.12.2015 r. na stacji Dorohusk. Pociągów tu nie mamy zbyt wiele , ale możemy dojechać w to miejsce aż ze stolicy kraju. Wcześniej też była taka możliwość ale pociąg TLK z Warszawy przyjeżdżał nad Bug około godz. 20, tuż po dzienniku jak by to się w okresie stanu wojennego powiedziało. Jeszcze przed godziną policyjną. A teraz przyjeżdżać będzie w godzinie duchów i to jest kolejne bardzo dobre rozwiązanie wychodzące na przeciw nie tylko potrzebom społecznym mieszkańców centralnej części Polski, ale i ludności Lubelszczyzny. Nocne zwiedzanie Dorohuska,  można  nad rzeczkę się udać a na granicy sklepy pracują przecież całodobowo. Po przerwie śniadaniowej ( bardzo skromnie: herbata, chleb, żółty ser ale już nie ŚWIATOWID) – autor   przystępuje ponownie do kontynowania sprawozdania z pożegnania – chociaż właściwym byłoby napisanie, iż przystępuje do rozpoczęcia lecz nie może napisać ani jednego ani drugiego, ponieważ rzeczone pożegnanie pociągów zaczęło się od silnego zbulwersowania w jaki to stan autor był popadł siedząc już we wnętrzu pojazdu szynowego pesa nr SA134-019 w pociągu rel. Zamość – Lublin gdzieś w minutę po odjeździe ze stacji początkowej, tj. o godz. 5.33  w dniu 12.12.2015 r. Przyczyny silnego wzburzenia redaktora były bardzo poważne i wywarły istotne piętno w jego psychice o czym czytelnicy w  momencie czytania niniejszego tekstu będą mogą się przekonać. Otóż autor tekstu prowadzi już od dłuższego czasu mini badania naukowe polegające  obserwacjach  zachowania mieszkańców Zamościa korzystających z usług Przewozów Regionalnych sp. z o.o. W wyniku badań zauważono dziwne preferencje i zwyczaje, ale o nich za chwilę. Przerwa świąteczna. Dorohusk to podobna jedna z bardziej wysuniętych na wschód stacji w Polsce lecz i tu jeszcze nie zawitała zima.   W pobliżu  dworca ulokowana została choinka  ale  z pomieszczeń budynku korzystają już nie kolejarze lecz podmioty zajmujące się obsługą celną. Poczekalnia nieczynna, aczkolwiek drzwi były w sobotę otwarte. A wracając do Zamościa to mieszkańcy miasta nagminnie łamią podstawowe zasady przyzwoitości i zamiast korzystać z niedawno wybudowanych przystanków  z miejsc zamieszkania usytuowanych na przykład na Osiedlu Zakole dojeżdżają własnymi samochodami   do starego dworca zlokalizowanego na ulicy Szczebrzeskiej, parkują te auta w okolicy po czym udają się w dalszą podróż z tego miejsca pociągami: MAGNAT i KANCLERZ, które przecież rozpoczynają bieg na przystanku Zamość Wschód a nawet w Jarosławcu.   Z przykrością muszę dodać, że taką praktykę stosują nawet niektórzy użytkownicy boxa, w tym sami redaktorzy.   Na szczęście stwierdzono  przesłanki, które pozwalają znacznie złagodzić ten niekorzystny obraz wywołany przez rzekomą nieroztropność wskazanej  grupy podróżnych.   W postępowaniu wyjaśniającym przeprowadzonym wewnątrz pociągu ustalono, iż wina leży jak to w Polsce zwykle bywa po stronie władzy wykonawczej. Otóż konstrukcja poprzedniego jak i aktualnego rozkładu jazdy w Zamościu nie ułatwia wcale życia mieszkańcom  pomimo funkcjonowania aż 3 punktów do wsiadania/wysiadania. Klient kolei udając się w   podróż na ogół nie potrafi precyzyjnie określić dokładnego momentu powrotu do punktu wyjazdu mieszczącego się w hetmańskim grodzie. Z tych względów woli dojechać na dworzec główny własnym środkiem lokomocji. Jest to związane z nieczytelną siatką połączeń do pozostałych przystanków, która z chwilą wprowadzenia nowego rozkładu jazdy uległa dalszym komplikacjom. Otóż nie wszystkie pociągi regionalne dojeżdżają do Dworca Wschodniego, zatem najbezpieczniejszym rozwiązaniem wydaje się być zaparkowanie auta przy ul. Szczebrzeskiej co znacznie ułatwia późniejszy dojazd lokalny do miejsca zamieszkania. Zaobserwowano iż jest to praktyka stosowana nagminnie przez większość zainteresowanych podróżami osób. Autor zaobserwował coś jeszcze. Zdecydowaną walkę z takim procederem zaczęli toczyć konduktorzy. Na czym polega ta walka – tego  już autor napisać nie zdąży, ze względu na otrzymane przez redakcję protesty związane z rzekomym nie trzymaniem się tematu przez piszącego w tej chwili te słowa złożone przez przedstawicieli byłego Chełm – Depo.  Nie, nie  przez biskupa.  Jeszcze chyba nie wytrzeźwieliście po wieczorze. A i zdjęcia się skończyły – na górze ostatnia fotka z Dorohuska. Jak widzicie – lało w sobotę solidnie – jak z cebra. Niebo płakało obficie nad ostatnim składem. W zasadzie nie ma o czym pisać. Obiektyw zamoczyłem doszczętnie. Ponadto wiało nie gorzej. Całe szczęście, że na peronie były wiaty. No i towarzysze niedoli  dopisali.

Tak prezentował się stan mojego obiektywu w momencie wyjazdu z Dorohuska. A uważne oczy czytelników dostrzegą mini lokomotywkę ukrytą w sztucznej  mgle. Ten pojazd również dla mnie stanowi zagadkę, którą wyjaśnić zamierzam wkrótce. Rezydował on w obrębie zachodniej głowicy stacji.

Zdjęcie wykonane w Wólce Okopskiej z okna pociągu powrotnego. Jak widzicie – tuż po wyjeździe z Dorohuska  pojawiły się dziury w chmurach, a w Chełmie świeciło już słońce. Natomiast o godz. 7.18 w Rejowcu atmosfera  złowieszczo  otoczyła nieformalny Komitet Pożegnalny złożony z członków – redaktorów portalu lubelskakolej net. Było to przedsięwzięcie oddolne i zupełnie nie zorganizowane. Ja na przykład do ostatniej chwili nie wiedziałem  czy pojadę, ale nie żałuję wcale tego co zrobiłem. Nie zniechęciła mnie nawet deszczowa aura na stacji docelowej. Takie właśnie sympatyczne byłe budki dróżników zwróciły moją uwagę. Ta akurat znajduje się w pobliżu przystanku Chełm Cementownia i jak większość jest nieużywana. Ze dwie bliźniacze stoją jeszcze w Chełmie od strony Zawadówki, jest taka sama jeszcze w pobliżu Wólki Okopskiej od strony Dorohuska.   Planuję się wkrótce wybrać w celu dokonania dokładniejszej dokumentacji tych budowli, ponieważ mogą one zostać niebawem wyburzone zgodnie z panującymi teraz na kolei trendami. W tym miejscu znajdował się chyba budynek poczekalni przystanku Chełm Cementownia – o ile dobrze pamiętam. Dalej na wschód to zacząłem się dopiero niedawno zapuszczać. Kilka razy byłem w Dorohusku, przez Brzeźno to tylko bokiem przejeżdżałem – nie licząc udokumentowanego tu pobytu natomiast na stacji w Wólce Okopskiej to jeszcze nigdy nie przebywałem. Patrząc na okolice z okien pociągu po opuszczeniu Chełma Wschodniego odniosłem wrażenie, jakbym wjechał już na Ukrainę. Teren raczej odludny, łąki i mokradła. W Chełmie tradycyjnie skład się wyludnił. Na Cementowni wsiadła jedna osoba, w Brzeźnie wymiana zerowa. Na Wólce Okopskiej wysiadła jedna pasażerka a na stacji końcowej raptem kilka osób.  W drodze powrotnej skład osobowy stanowiła ekipa LKN w sile trzech członków, nieznany nam miłośnik kolei, który wysiadł w Chełmie a jechał też wcześniej   do Dorohuska oraz jedna rasowa podróżna z dużą walizą na kółkach. Owa dama zakończyła jazdę w Chełmie tak jak ja i okazała się być – jak się później okazało: turystką zza wschodniej granicy. Rozkład jazdy ułożony był pod kątem zapewnienia dowozu i odwozu do Dorohuska na 7 i 19, co jednak w praktyce się nie sprawdziło. Celnicy woleli korzystać z samochodów. Może warto pomyśleć o przewozach turystycznych. W zaroślach ukryte zostały zabudowania szaletu na przystanku Chełm Cementownia. Przystanek został zbudowany w celu umożliwienia dowozu pracowników do pobliskiej cementowni. W pobliżu znajduje się brama wjazdowa, która  obecnie wykorzystywana jest raczej do transportu ładunków drogą samochodową. Przystanek z tych względów  utracił   rację bytu i nie było tu praktycznie ruchu.

Po prawej stronie namiastka drugiego prowizorycznego peronu. Widać, że przystanek  kiedyś musiał tętnić życiem.

Pociągi jadące do Dorohuska w celu zatrzymania się przy krawędzi peronu ostatnio kierowane były na tor niewłaściwy. A jak to dawniej było? Niestety nie jestem w stanie pochwalić się żadnymi rewelacjami w tym względzie, z wskazanych powyżej powodów. Nie wiem, bo tu nie jeździłem. Mogę tylko napisać, że w rozkładzie jazdy 1987/88 pomiędzy Chełmem a Dorohuskiem kursowało aż 8 par pociągów w postaci elektrycznych jednostek trakcyjnych. Nie było za to żadnych ogólnodostępnych połączeń międzynarodowych. W rozkładzie jazdy obowiązującym od maja 1990 r. kursował już pociąg: Kijów – Chełm – Kijów po torze szerokim oraz skład po torze normalnym Zielona Góra – Kowel – Zielona Góra nazywany PRZEMYSŁAWEM. Ponadto w tym czasie mieliśmy jedno bezpośrednie połączenie z Zamościa do Dorohuska o czym chyba mało kto wie. Pociąg ten wyjeżdżał z Zamościa o godz. 3.17 i docierał do Chełma na 5.49 skąd już o 5.57 ruszał już jako inny numer do Dorohuska. Wagony zamojskie jak i lokomotywa serii SP32 z Bortatycz. A na tablicach kierunkowych była wymalowana także relacja: Zamość – Dorohusk. Tym składem dojeżdżali ponoć pracownicy z Krasnegostawu do cementowi. W drodze powrotnej wagony z lokomotywą wracały  do Zamościa już jako 3 odrębne pociągi.

Oto jedyne zdjęcie historyczne jakim dysponuję. Wykonane zostało pod koniec listopada 2014 r. a pociąg do Dorohuska odjeżdżał wtedy z Chełma w godzinach południowych. Wydaje mi się, iż frekwencja była ciut lepsza od obecnej. A w temacie taboru muszę zaznaczyć, że uczestnicy wyprawy zachwycali się poziomem  modernizacji jednostki EN57 nr 206, przy udziale której   przyszło im pożegnać ostatnie dorohuskie kursy. Na zewnątrz zwykły kibel, a w środku – panie…pendolino. Toż to jest wygodniejsze od ułana i to wyciszenie dźwięków zewnętrznych. Zostało tylko ostre szarpnięcie przy rozruchu, ale niech tam będzie. A mnie najbardziej zaskoczyła przestronna toaleta z zamkniętym obiegiem i automatycznymi drzwiami. Z zewnątrz Ukraina a w środku już prawie Ameryka!.