Nie-szewski, kolejowy poniedziałek

  


Szynobusy uratowały wiele linii kolejowych w Polsce, to fakt, ale któż z nas nie zachwyca się pociągami tradycyjnymi, takimi, co to ciągną je nadszarpnięte zębem czasu „tiepłowozy”, gdzie każdy wagon jest jakiś inny, a tych wagonów jest ze czterdzieści i smuga dymu za nimi się ciągnie…Mamy co prawda jeszcze szeroki tor, ale strasznie spospoliciał ostatnio. Klasyczny obrazek to dwa niebieskie batmany ( lokomotywy ST40 s ) i rząd brązowych węglarek, przez co – nie wróżę wielkich namiętności mojemu emocjonalnemu związkowi z tym żelazem. Cała para poszła w gwizdek, uczucie się wypaliło, a dwusuwy i fabloki poukrywały na zimę w bortatyckiej oranżerii. Na szerokim też im się zresztą zaczyna kiepścić, ostatnio, ze względu na brak własnego taboru. Podobno węglarka stała się teraz dobrem wielce deficytowym na wschodzie, a ja tutaj tak wybrzydzam na rudę! Z moich obserwacji wynika, że przewozy nieco spadły, ale nie chcę się na ten temat wypisywać, żeby nie zapeszyć firmie przyszłości.
Za to o CARGO to rozpiszę się z największą rozkoszą, bo im to już nic nie pomoże, nawet pielgrzymka do Częstochowy. Teraz jest tak, że spotkanie normalnotorowego pociągu towarowego na Roztoczu, stało się nie mniejszą sensacją, niż nadepnięcie na węża Eskulapa. Po znajomości, spróbuję uchylić rąbka tajemnicy, w jaki sposób można zaobserwować te niepospolite gadziny. Mamy ci u nas w przewozach towarowych permanentny szewski poniedziałek, niby coś jeździ, są jakieś symptomy używalności, ale weź i bądź mądry i namierz jakiś pociąg inny niż swój do alkoholu…
Z tym, że akurat poniedziałki, to mamy nie – szewskie, tylko bardzo pracowite. Ożywienie pojawia się już nawet w niedzielę, kiedy około godz. 14 wyrusza z Zamościa lokomotywa do Stalowej Woli Rozwadowa, po pociąg towarowy. Czasami jadą dwie, czasami trzy, jak się dobrze trafi. Wcześniej może być zjazd z Zamościa do Bortatycz na tankowanie paliwa. A skąd się lokomotywy biorą? A no stoją w Zamościu, na roboczej mini szopie pod chmurką, przeważnie na torze 13, przy zastałych tu kilku towarowych wagonach. Mamy na Lubelszczyźnie dwie lokomotywownie, w Lublinie i w Chełmie. Maszyny serii SU45 stacjonują w lubelskiej a walentyny ( SM48 ) w chełmskiej. Albo w piątek, albo w sobotę rano czy w sobotę wieczorem uruchamiany jest zwykle na Roztoczu jakiś pociąg towarowy wszystko jedno gdzie, może być do Zamościa, może i na Bełżec a może i na Rozwadów i maszyny zjeżdżające z tego pociągu odstawiane są do Zamościa, w ilości 2/3 sztuk ogółem. A jak nic nie jedzie, to motory podsyłane są z wymienionych jednostek luzem, co się już parę razy zdarzało. Niedzielny przejazd do Stalowej Woli jest ważny, ze względu na to, iż czeka tam do odbioru tzw. lopek, jedyny pociąg towarowy stałego kursowania na Roztoczu ( sztywniak ) . Zestawiony on jest z różnorakich wagonów, w zależności od lokalnych potrzeb. Najczęściej zaobserwujemy węglarki zwykłe, czteroosiowe lub dwuosiowe, za każdym razem beczki, nieco rzadziej wagony kryte, sporadycznie, przed planowanym eszelonem – platformy. Wyjeżdża planowo ze Stalowej Woli Rozwadowa około 18, do Zamościa przyjeżdża po 20, najczęściej na 20.20. Na miejscu od razu dokonuje się rozrządu i formowane są dwie zdawki, pierwsza do Hrubieszowa, odjeżdżająca w niedzielę po godz. 22, a druga do Bortatycz, odjeżdżająca z Zamościa w poniedziałki, planowo o 7.15. Oczywiście zdarzają się poślizgi w tym zakresie, w zależności od opóźnienia lopka i rozmachu manewrów. Do Hrubieszowa jeżdżą nawozy, ale najwięcej przesyłanych jest węglarek pod załadunek drewno, w tym małe 2 osiowe czy nawet platformy. Po zaprowadzeniu wagonów do Hrubieszowa, po północy w poniedziałek lokomotywa ze zdawki zabiera stamtąd wagony z poprzedniego tygodnia. Sytuacja tak samo wygląda w Bortatyczach, pociąg powraca do Zamościa w poniedziałek po godz. 12. Przewożone głównie jest paliwo do stacji paliw LHS, gdzie jednak tankowane są także lokomotywy CARGO. Sporadycznie transportowane są w ten sposób lokomotywy spółki LHS ( posadowione na wózkach normalnotorowych ).
Warto podkreślić, że w lopku przyjeżdża też stosunkowo dużo wagonów do Zamościa, podstawianych na miejscowej rampie, szczególnie pod załadunek drewna, choć czasami zdarzają się kryte czy platformy z nawozami. Jeszcze na wiosnę z Zamościa jeździła raz w tygodniu, w piątek zdawka do Bełżca, teraz już o niej zapomnieliśmy. W poniedziałek po południu na zamojskiej stacji przeprowadzane są manewry i formowany powrotny lopek, który planowo odjeżdża do Stalowej Woli Rozwadowa Towarowego o godz. 13.36. Trzeba przyznać, że zwykle tak startuje, chociaż zdarzają się opóźnienia, przy większych manewrach czy zamknięciach szlaku, jak było tydzień temu, kiedy wyjechał z Zamościa o 17.30. W pozostałe dni tygodnia lopek powrotny nie kursuje, za to sporadycznie w środku tygodnia zdarza się przyjazd do Zamościa jeszcze jednego pociągu ze Stalowej Woli. Jeżeli w składzie są cysterny, to uruchamiana jest dodatkowa zdawka do Bortatycz., natomiast wagony do Hrubieszowa czekają do niedzieli. Trzeba przyznać, że najwięcej przesyłek takim dodatkowym lopkiem przybywa do Zamościa i dlatego nadzwyczajnych zdawek zwykle nie ma. Przy większej liczbie wagonów powrotnych w poniedziałki uruchamiany jest lopek dodatkowy, który kursuje, o dziwo w relacji z Zamościa do Lublina i z tego co widzę cysterny po oleju napędowym jeżdżą raz na Rozwadów, a jak jest więcej wagonów, to do Lublina. Tak samo węglarki z drewnem. Ten dodatkowy lopek wyjeżdża z Zamościa w poniedziałek w nocy. I na tym ruch towarowy u nas się kończy. Co prawda, w te gorące poniedziałki przybywają jeszcze najczęściej wahadła – niedobitki do różnych roztoczańskich stacji, ale ostatnio nie jest tego dużo. Na ogół kamień w węglarkach na potrzeby drogownictwa do Zamościa, jak w dniu dzisiejszym, często coś podobnego do Bełżca lub wagony pod przeładunek zboża do Szczebrzeszyna. We wtorek następuje zwykle odtransportowanie próżnych wagonów w świat i potem kolej towarowa u nas praktycznie zanika. Oczywiście zdarzają się jeszcze wahadła i w inne dni, ale to już jest totalna loteria. W wakacje mieliśmy spore przewozy miału do Ciepłowni Szopinek i do Cukrowni Werbkowice, gdzie jeździł też kamień na potrzeby technologiczne. Obecnie przewozy te chyba zostały zakończone. Wahadła pojawiają się nieregularnie do różnych rozproszonych odbiorców. Oprócz tego bardzo rzadko zapuszczają się na nasze żelazne szlaki pociągi tranzytowe, w szczególności cysterny z gazem do Zawadówki i gruszki z cementem do Rejowca ( ciągnięte przez lokomotywy CEMEXU ). Trzeba przyznać, że przewoźników prywatnych tej jesieni prawie, że się nie widuję. Słyszałem o pojedyńczych transportach blachy z Bortatycz przez firmę Rail Polska, a także o cysternach z gazem prowadzonych maszynami LOTOS-u. Transport oleju z Bodaczowa uległ na moje oko znacznemu zahamowaniu, ze względu na niepewną sytuację ekonomiczną miejscowych Zakładów Tłuszczowych, oj już dawno nie widziałem pociągów EURONAFTU, czy chociażby LOTOSU do/z tej stacji. Natomiast bardzo intryguje mnie obecność cystern normalnotorowych na gaz w Bortatyczach, niestety, nie znam formy ich transportu, na pewno jest on pozalopkowy.
Na zakończenie muszę zauważyć, że ruch towarowy wyraźnie nam się kurczy. Jeszcze w ubiegłym roku, jeszcze na wiosnę – tych pociągów było więcej. A dwa/trzy lata temu i wcześniej, to na jesień kolej towarowa u nas kwitła. Teraz przechodzi swoją późną jesień, swoiste klimakterium. Poniżej przedstawiam ostatnie podrygi naszych pociągów.

15.08.2011 r. Trzy trupy na torze 13 w Zamościu: SM48-120, SU45-156 i SU45-228. Maszyny, jak to się potocznie mówi, zostały zarżnięte na roztoczańskich podjazdach. Jeden z zamojskich torów zaadoptowano na lokomotywownię. Niestety żadnego zaplecza tu nie ma, ewentualnie można uzupełnić wodę. Na paliwo trzeba zjechać do stacji paliw w Bortatyczach, a wszelkie naprawy wykonuje się w macierzystych jednostkach w Chełmie czy w Lublinie. Po widoczne na zdjęciu, niesprawne maszyny delegowano tego dnia manewrówki z Chełma i z Lublina, które je odtransportowały.

4.09.2011 r. Do Płoskiego dojeżdża długi lopek z SU45-213 na czele.On tak jeździ co niedzielę.

25.07.2011 r. Przez Zamość przejeżdża opóźniona zdawka z Hrubieszowa z SM48-125 na czele. Planowo powinna zameldować się około 2 nad ranem, ale ze względu na wahadło przedłużyły się w Werbkowicach manewry. W pociągu widzimy platformy z drewnem, to jest główny towar nadawany teraz w Hrubieszowie, chociaż w platformach to jeździ teraz rzadko, na ogół w węglarkach. Inne materiały, to niestety tylko przystawki, rzadko są przewożone.

10.10.2011 r. Zdawka do Bortatycz z SM48-125. Klasyka na tym pociągu, czyli beczki z olejem napędowym do stacji paliw. Mnie już też to obrzydło, zwłaszcza, że nie ma gdzie tego focić, bo trasa przebiegu zarośnięta krzakami, a rano są niekorzystne warunki oświetleniowe.

To, co tygrysy lubią najbardziej! 25.07.2011 r. Do Zawady zbliża się zdawka z Bortatycz z SM48-125 na czele, a w środku konwój lokomotyw LHS do modernizacji: ST44-2055, 2018 i SM48-041. Lokomotywa 2018 ,jako czterosuw ma niebawem do nas powrócić, oczywiście lopkiem. Kiedyś często widywało się takie obrazki na tym pociągu, teraz to już na szerokim nie ma za bardzo co naprawiać.

A oto ostatni przedstawiciel dynastii bortatycko – zamojskiej, król LOPEK, niestety chyba umrze bezpotomnie. Mam nadzieję, że jeszcze trochę u nas pokałacze! Chociaż zdziadział Ci bardzo na stare lata.

17.10.2011 r. SU45- 156 + 210 + 213 zbliżają się do Zawady, prawdopodobnie wracając od pociągu .I tak to jest, jak chce drapnąć jakieś wahadło. Suki nie dają żyć, tylko pokazują ciągle mi swoją rzyć i to ciągle w tym samym miejscu.
To był taki malutki szablon, tego, co może Was teraz spotkać w kategorii przewozów towarowych na Zamojszczyźnie. Zapraszam do galerii Kolejowe Klimaty Roztocza, gdzie, w miarę możliwości będą prezentowane poniedziałkowe mini – relacje, chociaż ze względu na nocną porę przyjazdu lopka i hrubieszowskiej zdawki, szybciej coś pojawi się na moim kanale filmowym.