Dziewczyny Hetmana 2013

  

Latem , roku pańskiego 2013 r. pociąg TLK HETMAN  relacji Kraków  Główny – Zamość – Kraków Główny przybywał i wyruszał do/z hetmańskiego roku w godzinach aktywności wszelkich zjaw i duchów, dlatego przeciętnemu śmiertelnikowi trudno było na niego natrafić  , co najwyżej mógł go usłyszeć. Nie mniejsze trudności mieli miłośnicy kolei , ale  niektórym udało się kilka razy dopaść dziada straszącego bażanty i derkacze na podzamojskich Błoniach. Tym szczęściarzem byłem i ja , chociaż przyznam się, że łatwo nie było. Przed e wszystkim trzeba było wcześnie rano się zwlec z łóżka , jak to się kiedyś mówiło: z kurami. Co prawda do końca roku jeszcze trochę dni pozostało, ale ostatnie kury piały na HETMANA chyba gdzieś w połowie sierpnia. W tej chwili, gdy pociąg rusza, to w Zamościu, z powodu oszczędności panują egipskie ciemności i nie ma co marzyć o żadnych sesjach fotograficznych, co najwyżej powstać mogą tylko  skromne etiudy filmowe.

No ale cóż takiego nadzwyczajnego jest w tym pociągu, że warty jest tak dużego poświęcenia? Nikt o zdrowych zmysłach nie zrywa się  o bladym świcie, zwłaszcza w dzisiejszych, niepewnych czasach – a jednak…Przede wszystkim to jedyny klasyczny skład kursujący po Roztoczu i chyba dlatego przez młodocianych nazywany jest niekiedy ciuchcią. Przez to jest bardzo fotogeniczny , w porównaniu do wszech obecnych pudełek szynobusowych. Minusem są kiepskie warunki oświetleniowe panujące na ogół w trakcie jego przejazdu. Drugim plusem jest regularność kursowania, bo pociąg jeździ codziennie

I to by było chyba na tyle, ponieważ innych superlatyw w HETMANIE to ja już nie widzę. Niestety, z punktu widzenia transportu pasażerskiego pociąg stanowi swoiste kuriozum. W 2013 r. jeździł sobie a muzom. Bez znaczenie zarówno w ruchu lokalnym , jak i dalekobieżnym. Wszelki ruch miejscowy  skutecznie tłumiła zaporowa taryfa, natomiast w relacjach dalekobieżnych dało się nim dojechać najdalej tylko do Krakowa, gdzie zupełnie rozłożone zostały skomunikowania z dalszymi częściami Polski, w tym ze Śląskiem.

Na dodatek z Zamościa do Krakowa jechało i jedzie się bardzo długo, bo aż osiem godzin. Jest  drogo, taka przyjemność sporo kosztuje. Wszystkie te czynniki powodują , że  obecnie pociąg ten jeździ zupełnie pusty. Można powiedzieć, że osiągnął tym samym status kolejowego  widma, jak  niegdyś tutaj pisałem o innych pociągach kursujących przed laty.

Oczywiście od nowego rozkładu jazdy będzie znacznie lepiej, bo HETMAN pojedzie z Zamościa aż do samego Poznania. W mediach komentarze pełne zachwytu, że Zamość uzyska nowe połączenie aż tak daleko. Dobre –  na PKP najpierw coś zlikwidują , by za rok , z powodu reaktywacji obwieścić wielki sukces. Dzięki takim posunięciom przy zmianie rozkładu jazdy zawsze coś się dzieje. Najpierw  likwidują, potem przywracają.  Dwa lata temu HETMAN jeździł przecież aż do Zielonej Góry, no ale w tym roku mieliśmy modernizację magistrali z Rzeszowa do Krakowa. Kolejarze założyli, że pasażerowie okażą  się wyrozumiali i będą jednak pociągiem jeździć, tymczasem ludzie mieli to gdzieś i przesiedli się do innych środków lokomocji, albo przestali w ogóle podróżować. Takich to mam nawet w rodzinie. Nie ma pociągu , to wy do nas przyjedźcie, bo my się nie ruszamy z domu. Frekwencja w HETMANIE spadła na łeb na szyję, więc PKP od nowego rozkładu odpuszcza i puszcza pociąg po staremu a nawet jeszcze dalej. Problem w tym, czy pasażerowie też odpuszczą. Nadszarpnięte zaufanie odbudować jest trudno. Zobaczymy za rok o tej samej porze. Na razie zamierzam zająć się stanem rzeczywistym. Interesują mnie obrazki z HETMANA w 2013 roku. 

Na wakacje przyjechała do kolegi grupka znajomych Niemców. Pozwiedzali miasto , pozwiedzali okolice, Zwierzyniec, Krasnobród – wiadomo standardowe miejsca organizacji wycieczek dla takich turystów. Gdzieś po drodze zobaczyli pociąg szerokotorowy prowadzony przez gagariny. Obrazek ten pobudził ich wyobraźnię. Przyjechali do mnie, żebym im podsunął pomysł na przejażdżkę pociągiem. Poleciłem kurs szynobusem na Roztocze – pełno tego przecież w sierpniu jeździło.  Wcześniej była prezentacja zdjęć. Pokiwali głowami, że fajne, ale zauważyli skład …HETMANA. Oto jest pociąg: jest lokomotywa , są wagony. Długi i kolorowy . Chyba dla zagranicznych turystów, mówią. Chcemy takim pojechać! Kto organizuje i kiedy będzie następny  przejazd? No jak to kto – odparłem, nasze państwo.  A jechać możecie choćby jutro. No, a bilety, rezerwacje , terminy? Niech  Was głowa o to nie boli. Na pewno nie zabraknie biletów, w każdej chwili można wsiadać i jechać. No, ale gdzie pojedziecie? Chyba, że do Krakowa, ale to i tak tylko w te i we w te.  Cracovia! Cracovia! A przestrzegam, że lokomotywa się zwykle psuje. W każdym miejscu może nawalić, wtedy pociąg zatrzymuje się  chociażby w szczerym polu czy w środku lasu i stoi w najlepszym razie ze dwie godziny, jak nie więcej. Wagony czekają aż przyjedzie druga lokomotywa , ta druga musi jechać z daleka , a czasami może też się zepsuć, wtedy przesyłają trzecią….Nam się podoba taki happening , my chcemy jechać, zachęciłeś nas do wycieczki pociągiem, już jutro jedziemy, takie atrakcje….No i pojechali, wprawdzie byli zawiedzeni, bo lokomotywa się nie zepsuła , ale za to bardzo długo się jechało i można było spokojnie podziwiać krajobrazy , no i dużo miejsca w środku…Można nawet tańczyć…

Willkommen! Bienvenue! Welcome!
Fremder, Etranger, Stranger,
Leave your troubles outside.
So life is disappointing, forget it!
In here life is beautiful.
The girls are beautiful.
Even the orchestra is beautiful.

No właśnie. Kolej powinna zagospodarować jakoś czas, w którym skład stoi w szczerym polu w oczekiwaniu na lokomotywę zastępczą. W TLK WIENIAWSKI z Rzeszowa do Bydgoszczy w takich sytuacjach stewardessy wydają pasażerom ciepłe napoje. Zainwestowali już nawet w kilka samowarów , bo czajniki nie wyrabiały – tyle tych awarii. Co prawda na HETMANIE lokomotywy nie psują się tak często, ale pociąg ów nie prowadzi wagonu barowego. Myślę , że nie ma sensu inwestować w restaurację WARS-u, lecz należy poszukać środków zastępczych. Tańszych i skuteczniejszych. Kabaret na szynach. Jak zauważyłem, w pociągu jeździ zawsze dwóch konduktorów. Należy ich przenieść do obsługi innych pociągów. Tu i tak nie mają co robić, w szczególności: przy kontroli biletów  się nie napracują. Proponuję skierować do obsługi konduktorki i urządzić damską orkiestrę, która by przygrywała  pasażerom w trakcie oczekiwania na lokomotywę zastępczą.

Na zewnątrz wieje wiatr, ale u nas  jest bardzo gorąco. Co wieczór toczymy wojnę z dziewczętami, aby nie ściągały z siebie służbowych uniformów z logo INTERCITY. Wsiadajcie koniecznie , może dzisiaj przegramy!

No niestety, tylko pomarzyć można , chociaż niewątpliwie taka reklama z powodzeniem przełożyła by się na wzrost podróżnych, bowiem z frekwencją w naszym jedynym tradycyjnym pociągu  jest bardzo kiepsko. Jeden, dwa , trzy….Do dziesięciu ciężko policzyć i to prawie na każdym kursie. Mało tego – widziałem już obrazki, kiedy w Zamościu wysiadło ze składu  tylko dwóch…konduktorów. Doliczając do tego jeszcze personel techniczny: rewident, elektryk, sprzątaczki, itd. Widać , że strasznie wiele zachodu dla nikogo. Cała para w gwizdek!

And now presenting the HETMAN girls! Niestety króliczków na HETMANIE nie uświadczyliśmy w tym roku. Były za to suki, wredne suki , fiaciory a ostatnio pojawiła się stalowa mać – blue bitsch. Ale bez podniety, zaraz Wam wszystko wytłumaczę. Największe zamieszanie powodują zatrudnione do prowadzenia pociągu lokomotywy. INTERCITY nie dysponuje odpowiednią bazą taborową w tym zakresie.  Planowany w tym roku przez przewoźnika przetarg na dostawę nowego sprzętu nie doszedł do skutku. Spółka musi korzystać z obcego taboru. Do obsługi lubelskich TLK dzierżawi maszyny od Spółki CARGO. W 2013 r. do końca września były to „ryczące czterdziestki” , wyprodukowane w latach 70-ych ubiegłego wieku maszyny serii SU45. Oto i one na wybiegu w Zamościu:

SU45-220. Może i niezbyt urodziwa ale dosyć pracowita  sztuka. W ruchu pasażerskim spotykana w 2013 r. dosyć często, ale i pociągała brutta towarowe. W chwili obecnej główna podpora pociągów TLK, nazywana niekiedy: rześką prabapką. I do tańca i do różańca , może nawet z tegoroczną pielgrzymką z Hrubieszowa do Skarżyska Kamiennej ją przypną. A modlitwa jest jej bardzo potrzebna ponieważ zostało już jej do przejechania nie za wiele kilometrów i niebawem ma zostać pochowana. Miała ci u nas intensywne i barwne życie.

SU45-228. Kolor khaki symbolizuje  pewną tajemniczość , a to tylko stara , dziurawa rura. Bardzo często pozostawia na torach swoje płyny ustrojowe. Jak nie olej to wodę, po jej przejeździe robi się między szynami mokro. Z tych względów w okresie letnim dosyć rzadko widywana  z Hetmanem. Za to ostatnio pojawia się dosyć często, ponieważ wyeliminowała już prawie większość konkurentek.

SU45-246. Gdy przyjechała do nas z Poznania na początku roku to była młoda i piękna. Gdy się zadomowiła – sprawowała się całkiem poprawnie. Ale gdy przyszło lato, to się zaczęła puszczać wagonów. Najczęściej stawała na środku pola w bezruchu i czekała na przepchnięcie do lokomotywowni. Dzięki tym przestojom pozostało jej do wyjeżdżenia jeszcze sporo kilometrów. W tej chwili zaszyła się w zakamarkach lubelskiej szopy na dobre.

SU45-250. Wieczny odpoczynek racz jej dać Panie Mechaniku. To już są zwłoki, ale w lecie  jej było tak pełno wszędzie, że nawet  miłośnicy SU ją przeklinali. Rzucali mięsem do tego stopnia, że ją szlag trafił w Rzeszowie. Po przeciągnięciu do Zamościa  stanęła w miejscu i pragnęła uchodzić  chyba za pomnik techniki. Bo stała tak z tydzień, aż w końcu została pochowana w Lublinie.

SU45-213. Ta z kolei piękna niczym modelka lubi sobie ostro „podjarać”. Z tych względów rzadko spotykana na pociągach pasażerskich w trakcie roku, ale ostatnio coraz częściej, no bo idzie zima i trzeba grzać się, no bo przecież nie wagony. Na zdjęciu na peronie w Biłgoraju bo w Zamościu to bałem się do bestii nawet zbliżać. Na początku roku  odzyskała drugą młodość, czyli silnik od SU45-255.

Ze względu na ogromną degradację techniczną SU45 w dniu 7.10.2013 r. sprowadzono do Lublina z Węglińca lokomotywy serii SU46, które co prawda są niewiele młodsze od swoich zielonych koleżanek, ale przede wszystkim znacznie mniej wyeksploatowane. Na zdjęciu SU46-017 w swoim pierwszym, dziewiczym kursie na Hetmanie w Zamościu w dniu 9.10.2013 r. 

To ja , to ja , to ja …to ja, przyłbica twoja i ostoja. Niestety , druga z przybyłych niebieskich  suk o nr 031 w tej chwili jest już zepsuta.

Są też szybsze, na linii 71 na HETMANIE w dniu 13.10.2013 r.  GPS jednego z naszych czytelników wskazał prędkość 121,3 km/h, aczkolwiek podobno i niektórym fiatom się to przytrafiało.

Tymczasem, co widać na zdjęciu – służba na Hetmanie to nie jest bajka. 228 z rozbitą przez wandali szybą. Zdarzenie miało miejsce na szlaku pomiędzy Stalową Wolą a Biłgorajem.

246 też została w ten sam sposób poszkodowana. Na szczęście mechanikom nie stała się krzywda w obydwu przypadkach.

25.10.2013 r. ostatni dzień służby dla 250 po poważnym defekcie w Rzeszowie. Pociąg do Zamościa przyprowadziła 213.

30.10.2013 r. Rekordowe zapełnienie w tym roku , prawie rzędu 100 %. W samym Biłgoraju wysiadło ok 40 osób, a w Zamościu przed dworcem zrobił się totalny korek. Jak za starych, dobrych lat. Na czele , niezatapialna SU45-220.

A to obrazek z porannego HETMANA, w dniu 30.10.2013 r. z Biłgoraja. Frekwencja – tradycyjna , no i 228 odstawiająca mechanikowi fochy. Mimo wszystko, punktualność tego dnia zachowano.

Szykuje się zmiana warty na HETMANIE, wysłużone SU45 zostaną wkrótce całkowicie zastąpione przez niewiele lepsze SU46, które jednak nie rozwiążą wszystkich problemów. Po pewnym czasie, przy bardzo intensywnej eksploatacji na lubelskich szlakach czeka je los SU45. Należy jak najszybciej zacząć myśleć o nowym taborze dla pociągów pasażerskich obsługiwanych składami wagonowymi. Niedługo nie będzie już czym łatać dziur.

Z drugiej strony, z perspektywy mikola , z sentymentem patrzę już teraz na odjeżdżające do lamusa maszyny serii SU45. Jest jakiś klimat w okopconym sadzą i wysmarowanym smarami wozie. Muszę przyznać, że od dawna stawiałem dla nich krzyżyk, a one ciągle jeżdżą. Różne są co prawda efekty tej jazdy , ale to już inna bajka.