Stary POŁANIEC w Zawadzie

  

Już od ponad roku można zobaczyć na roztoczańskich szlakach kursujące objazdowo ciężkie składy miału w rel. Jaszczów – Połaniec – Jaszczów. Są to pociągi złożone z 40 – 42 węglarek prowadzone dwiema lokomotywami serii ST48. W obydwu kierunkach chodzi  kilka takich składów na dobę. Muszę przyznać, że ich widok wzbudza u mnie niewielkie emocje: szaro i buro a w zasadzie: niebiesko. Nudne składy –  poluję na gruszki,  cysterny, kryte czy wreszcie rzadko spotykane pociągi mieszane. Powyższe zdjęcia wykonane zostały w dniu 9.04.2008 r. Na czele: ST44-2023 a na popychu ST44-1079.

A były czasy, kiedy ten siermiężny POŁANIEC podnosił ciśnienie krwi doprowadzając czasem do stanu przedzawałowego. Zapraszam na krótką, ilustrowaną opowieść o naszym – zamojskim pociągu. Historia o czasach i wydarzeniach tak niedawnych, które jednak już nie wrócą.

Otóż na początku 2003 r. zaczęły się pojawiać w Zawadzie bardzo długie zwarte składy węglarkowe zestawione najczęściej z wagonów z logo Kopalni Węgla Bogdanka na burtach. Była to dla mnie spora sensacja, ponieważ w tamtych czasach pociągi węglarkowe były u nas same w sobie rarytasem ( sic! ) – pełno było brutt mieszanych lub zestawionych z innych wagonów. Ponadto nie widziałem nigdy tak długich wahadeł, tj. liczących ponad 40 wagonów, czasami nawet do 45. Standardem były składy w ilości 26 węglarek, a tu takie długaśne stały. Przeglądając notatki natrafiłem na pierwszą obserwację z dnia 9.02.2003 r.

Tajemnicze składy  w Zawadzie rezydowały przeważnie na torze 8 i widywałem je najczęściej w niedziele. Cały dzień bez lokomotywy. Zastanawiałem się nad ich relacją –  wkrótce odkryłem, że do Zamościa czy też dalej na wschód te brutta nie jeżdżą. W 2003 r. portalu: lubelskakolej jeszcze nie było, zatem nie było gdzie zasięgnąć języka. Cel podróży zdradzało jednak logo na wagonach a od kolejarzy dowiedziałem się, że pociągi  kursują  z Jaszczowa do Połańca. Powyższe zdjęcie wykonałem w dniu 12.09.2003 r. Na pierwszym planie SP32- 207 z osobowym z Zamościa. Na t. 6 stoi ST44-313 z próżnym składem do Jaszczowa. Na t.8 kolejny ( niewidoczny ) próżniak.

Oto pierwsze składy objazdowe jakie widziałem na Roztoczu  i pierwsze  eaosy  pomalowane w barwy inne niż brązowe, a na dodatek z logo firmy spoza PKP. Trzeba jednak podkreślić, że około połowa z obserwowanych pociągów była zestawiona z klasycznych węglarek PKP CARGO w brązowym malowaniu.

Musiałem wziąć kilka dni urlopu żeby rozwikłać tę zagadkę. Odkryłem, że w poniedziałki, ok godz. 9 – 10 z Bortatycz przyjeżdżały do Zawady dwie lokomotywy serii ST44 i podpinały się pod węglarki. Powyższe zdjęcie wykonane zostało  trochę później, bo 16.06.2006 r. i przedstawia maszyny nr 360 i 862. W tym czasie kończyła się już era klasycznego malowania lokomotyw w PKP CARGO. Widoczny deseń posiadał jeszcze tylko motor nr 313. No i 859 ale ten stacjonował w Rozwadowie i pojawiał się u nas incydentalnie.

Rozpoczęło się polowanie na Gagarina. Pojazd z zielonym czołem to 358.

Czasami w poniedziałki w Zawadzie stały aż dwa próżne składy węglakowe. W takich przypadkach lokomotywy rozdzielały się i każda podpinała się pod inny pociąg. Na zdjęciu dwie najlepsze zamojskie maszyny: 358 i 818.

Na zdjęciu delegowana do Bortatycz ST44-1030.

W pozostałe dni tygodnia ( robocze ) węglarki raczej nie były porzucane w Zawadzie, tylko na bieżąco dokonywano wymiany lokomotyw w pociągach. Natomiast w weekendy, wahadła przyjeżdżające ze Stalowej Woli Rozwadowa były tu rozwiązywane. Lokomotywy zjeżdżały do szopy w Bortatyczach  a wagony odpoczywały do poniedziałku. Na zdjęciach wykonanych w dniu 10.04.2009 r. ST44-1030, która przybyła do Bortatycz w delegację z Tarnowskich Gór i  potem u nas została na stałe jest podmieniana  wraz z ST44-862 przez gagariny o nr 1110 i 1079.

14.09.2008 r. Gdyńskie 895 i 910 oraz zamojskie 1110 i 1076.

Klasyczne zjeżdżają do szopy ( 859 i 360 ) a węglarki przejmują czerwone ( 818 i 758 ) 11.01.2007 r.

Po doczepieniu się do węglarek robiono uproszczoną próbę hamulców trwającą około godziny.  Po dopełnieniu formalności skład ruszał do Jaszczowa. Miało to miejsce najczęściej po przyjeździe pośpiesznego z Warszawy ok  godz. 12.

ST44-313 i 818 startują z wahadłem do Jaszczowa w dniu 15.09.2003 r.

Teraz  już wystarczyło przyjechać do Zawady w południe i można było  złapać ciekawy pociąg. A że lubię się spóźniać to czasami wycieczka kończyła się na wiadukcie – co widać  na powyższym zdjęciu zrobionym w ostatniej chwili w dniu 20.09.2003 r. Na następny pociąg trzeba było czekać około 6 godzin, aż lokomotywy wrócą z ładunkiem miału z Jaszczowa. Powyżej – gagariny nr 854 i 818. Pierwszy z nich wypadł z torów w Izbicy w dniu 29.03.2006 r. Z powodu zamknięcia torowiska ( woda podmyła nasypy ) POŁANIEC wtedy przestał kursować przez ponad miesiąc.

A widoki z wiaduktu bywały ciekawe.

Wizytówka zamojskiej szopy czyli ST44-1079 z próżniakiem do Jaszczowa.

21.07.2008 r. Wyścigi węgla z rudą. ST44-2036 i 2009 po szerokim z ST44-1076 i 1074 na popychu po normalnym.

31.03.2008 r. Mijanka po torze normalnym. Na czele POŁAŃCA ST44-1074, a w składzie zdawki z Zamościa do Bortatycz ST44-859 na zimno.

26.05.2008 r. Na czele POŁAŃCA gdyński ST44 nr 910. Na popychu niewidoczny ST44-992. Maszyny w delegacji, ponieważ w Bortatyczach brakowało lokomotyw – spory ruch był do jesieni.

I znowu wyścigi! Po szeroki ruda z ST44-2038 i 2066.

8.05.2009 r. W Zawadzie często też następowały krzyżowania próżnego składu do Jaszczowa z ładownym do Połańca. Statystycznie to w ciągu doby od poniedziałku do soboty kursowały dwa wahadła w obydwu kierunkach, w porywach jesienno – zimowych trzy pary. W niedziele zasadniczo nie chodziły, chociaż pod koniec kursowania już się zdarzały. Wszystko zależało zapewne od przerobu tygodniowego.

Portret pierwszej zamojskiej Kołomny czyli ST44-1217. Było ich dwie – druga to 1223. Zmodernizowane lokomotywy z silnikiem czterosuwowym przybyły w 2008 r.

W ruchu liniowym dominowały jednak maszyny z silnikiem dwusuwowym. W Bortatyczach stacjonowało przeciętnie około 10 sztuk tych pojazdów, które zabezpieczały też przewozy lokalne.

Klasyczny POŁANIEC przed semaforem wyjazdowym.

Z uwagi na liczne manewry zdarzały się i takie obrazki: 21.06.2007 r. – zamojska rupieciarnia w całej palecie barw.

A tu przegląd miejscowego dziadostwa.

Czasami do portretu z POŁAŃCAMI pozowały maszyny pasażerskie.

12.09.2008 r. Różne wzorce zamojskiego malowania czoła. ST44-313, 1110 oraz szeroki 2026.

Podmiany lokomotyw czasami odbywały się tez na ładownych bruttach, przy czym tylko raz widziałem sytuację, by maszyny zjechały do szopy a skład z miałem stał porzucony na stacji. Nie było takich obrazków jak obecnie, kiedy pociągi potrafią koczować przez ponad tydzień w oczekiwaniu na wolną maszynę. Zasadniczo, w Zawadzie  odstawiane były próżne węglarki przez max 1 – 2 doby, co wiązało się z obiegiem lokomotyw do/z Bortatycz i zaspokojeniem potrzeb ładunkowych kopalni w Jaszczowie. A jak było trzeba to po składy wysyłano luzaki. Powyższe  zdjęcie wykonałem  8.12.2007 r.

Szybka podmiana mechaników na ST44-2023.

Do POŁAŃCÓW sporadycznie doprzęgano inne lokomotywy w ramach doprzęgów, przy czym głównie do próżnych składów.

5.09.2009 r. Do Zawady wjeżdża ILO, czyli ST44-1110. Kultowa maszyna charakteryzująca się niezawodnością i bardzo donośną trąbą.

Na próżnym pociągu z Rozwadowa do Zawady w dniu 30.05.2009 r. podesłano uszkodzoną SU45-250, która zdefektowała na HETMANIE. Na czele ST44-2023.

9.05.2009 r. ST44-1110 i 1074 z próżniakiem na t. 8 a tuż obok po torze szerokim zasuwa SM48-013 z cysternami.

Z uwagi na stan techniczny mostu w Wólce Orłowskiej ( linia: Rejowiec – Zawada ) od początku  2005 r. lokomotywy na pociągu musiały być rozmieszczone na jego obydwu końca – zakaz trakcji podwójnej. Początkowo w Zawadzie przypinano maszynę końcową na czoło, lecz z czasem zaniechano tych praktyk i pociągi jeździły tak sformowane aż do Stalowej Woli Rozwadowa, a czasami nawet dalej. Na zdjęciu wykonanym w dniu 30.11.2008 r. ST44-360 świeżo po rewizji podczas której otrzymał nowe, zielone szaty. Od początku 2009 r. gagariny malowano już na niebiesko.

Ostatni gagar zrobiony w Bortatyczach, czyli 1076 sfotografowany 12.09. 2008 r.

Mimo, że koleją interesuję się od urodzenia, to nie słyszałem o tym pociągu aż do 2003 r. Na pewno takie brutta nie jeździły po roztoczańskich torach do końca ubiegłego wieku. Nie zmieściłyby się. Od początku 2000 r. obserwowałem jednak wyraźny spadek przewozów i stąd zapewne pojawił się pomysł przekierowania ciężkich składów na Roztocze z innych szlaków.

Do końca 2002 r. POŁANIEC jeździł przez Kraśnik a w Bortatyczach stacjonowały tylko 3 normalnotorowe ST44 o nr 358,818 i 862. Od 2003 r. stopniowo sprowadzano do nas kolejne maszyny.

Po pewnym czasie wszystkie lokomotywy uzyskały zamojskie malowanie zbliżone do firmowego stosowanego w spółce PKP LHS. Jednak z chwilą wprowadzenia malowania lokomotyw PKP CARGO na niebiesko zaniechano tych praktyk. Ostatnim Gagarinem odmalowanym po zamojsku był nr 360.

7.08.2008 r. Węgiel i osobowy – klasyczny widok w Zawadzie. Ten osobowy to jednak atrapa – podsył klas po naprawie ZNTK w Hrubieszowie. A ten prawdziwy osobowy do Zamościa to…widoczny na drugim planie autosan H-9. Czyżby zwiastun nadchodzących zmian? Teraz i takiego pojazdu nie znajdziemy we flocie nielicznych już lokalnych przewoźników drogowych.

A przez jakiś czas tak wyglądały zamojskie gagariny. Na zdjęciu z 4.04.2008 r. widzimy ST44-862 na czele próżnego składu do Jaszczowa oraz ST44-2023 na czele wahadła kruszywa.

1.12.2007 r. Stare (360) i nowe (862) malowanie.

POŁANIEC wyjeżdża a zdawka z Bortatycz przyjeżdża. 14.09.2007 r. ST44-360 i SM48-120.

ST44-1079 stojący na torze 8 służącym zasadniczo do parkowania próżnych składów do Bogdanki.

I ten sam pociąg odjeżdżający do Jaszczowa. Zdjęcie z 2.10.2006 r.

Bardzo malowniczo nasze składy węglowe prezentowały się zimową porą.

Dochodziły do tego niesamowite wrażenia akustyczne, bowiem dźwięk silnika i jazgot brutta w mroźne poranki i wieczory słyszany był już od Złojca a nawet czasami od stacji Ruskie Piaski.

A na tor szlakowy brutta wtaczały się z impetem! Zwalniały gdy przyjmowano je  na boczne tory.

Jak możemy powyżej zobaczyć i zwykłe składy węglarkowe potrafią być ciekawe, pod warunkiem, że nie są niebieskie. Szopa w Bortatyczach działała do końca 2009 r. Z dniem 1.01.2010 r. wszystkie zamojskie gagariny zostały przesłane do Lublina, ale tylko przez rok pojeździły jeszcze po Roztoczu.  Ostatni POŁANIEC przez Zawadę i Rejowiec pojechał w dniu 31.03.2011 r. Od 1.04.2011 r. wszystkie składy  z Jaszczowa skierowano przez Lublin, Skarżysko Kamienną, Sitkówkę Nowiny i Staszów, na trasę dłuższą o 70 kilometrów, za to w całości zelektryfikowaną. Brutta  obsługiwane były maszynami ET41. Na wiosnę  2011 r. gagariny wyekspediowano z Lublina w inne części kraju a niektóre z nich jeżdżą jeszcze do tej pory. Na stare śmieci POŁANIEC wrócił od lipca 2017 r. w związku z zamknięciem i remontem linii nr 7. Jednak to już nie jest ten sam pociąg – brakuje mu tej specyficznej, zamojskiej  duszy.