Peronek

  

Skromnie  się prezentuje  nowo wybudowany peron w Suścu. Wejście jest dobrze ukryte. Należy jak najszybciej zainstalować stosowne piktogramy. Peron główny imponuje swoją kubaturą, jakością wykonania, estetyką a także szeroko rozumianą funkcjonalnością. 26.06.2016 r. godz. 9.20. Na torze szlakowym szynobus z Chełma do Bełżca. Na torze bocznym opóźniony pociąg IC z Wrocławia do Zamościa. Krzyżówka zupełnie nieplanowa. Do takich sytuacji przewidziano nowo wybudowany peron, który nie jest reprezentacyjną budowlą.

Niestety, pociągi na kolei mają to do siebie, ze lubią się spóźniać. Z tych powodów przy susieckich peronach w najbliższym wakacyjnym okresie dochodzić będzie do częstych krzyżówek składów. Warto zatem zainstalować stosowne informacje umożliwiające sprawną odprawę podróżnych. Przede wszystkim wejście na perony jest mało widoczne co doprowadza do sytuacji, kiedy ludzie chcąc dostać się do pociągu zeskakują z peronu głównego na tor szlakowy co może przyczynić się do powstawania wypadków. Trudno też się nie oprzeć wrażeniu, że ten mniejszy peron jest wyjątkowo wąski. Sam bałbym się na nim stać podczas wjazdu pociągu. Nie wiem w jaki sposób zniwelować ten mankament, ale można chociażby zagonić dyżurnych ruchu do mikrofonu. Bronić się będą jak diabły przed święconą wodą ale komunikaty z megafonów mogą złagodzić nerwowość podróżnych związaną z trudnościami przy wsiadaniu do wagonów.

Poniżej fotorelacja kolegi Michała Puchacza z 26.06 godz. 18.30 za którą serdecznie dziękujemy.  Przy krótkim peronie zatrzymał się szynobus z Bełżca do Lublina. Wcześniej nad Suścem przechodziła ulewa. Podróżni w ilości ok 30 osób schronili się pod wąskim zadaszeniem budynku dworca – drzwi do poczekalni oczywiście zamknięte. Wjazd szynobusu wywołał konsternację. Ludzie nie wiedzieli w jaki sposób się do niego dostać. Niektórzy chcieli skakać przez tory. W końcu z trudem odkryto owe sekretne przejście. Widzimy, że nowy peron nie jest za szeroki. Nadjeżdża ANTARES i niebo się rozpogadza. Jego portret. Krzyżowanie. Faktycznie, lepiej znajdować się w tym czasie na peronie większym. Dobrze, że wszyscy wsiadający do szynobusa zdążyli uciec do pojazdu przed wjazdem składu INTERCITY. Peronówka. Posterunek obsadzony jest przez jedną osobę, która przemieszcza się rowerem pomiędzy siedzibą ( dyżurnią jak mawia Bodek ) a poszczególnymi rozjazdami. Nastawnie nieczynne. Odjazd do Lublina. Na szczęście nie było ciecia.

Rozumiem, że chodzi o zmniejszenie opóźnień jakie mogą generować pociągi na stosunkowo dużym odstępie: Zwierzyniec Towarowy – Bełżec. Jedynie na stacji w Suścu zachodzi możliwość krzyżowania składów ze względu na utrzymanie w sprawności rozjazdów i toru bocznego. Inne stacje na linii ostały zdegradowane do pełnienia  głównie roli przystanków osobowych czasami też  ładowni. Peron został wybudowany sposobem gospodarczym w szybkim tempie przy poniesieniu minimalnych nakładów finansowych. I to należy pochwalić. Natomiast nie można tolerować niechlujstwa związanego z brakiem jakiegokolwiek oznakowania nowego peronu i ciągu prowadzącego do wejścia. Czyżby sami kolejarze wstydzili się tej budowli? Chyba tak, o czym świadczyć może zachowanie dyżurnego ruchu w dniu 25.06 na tej stacji, który przepędził naszego kolegę, chcącego zrobić zdjęcia na  moją prośbę   w celu zareklamowania nowej inwestycji wśród potencjalnych pasażerów  – czytelników Lubelskakolej. net. Szkoda, że panowie kolejarze uważają, że kolej nie jest dla podróżnych, tylko dla nich samych. Myślałem, że czasy PRL-u już dawno się skończyły. Niestety, pojawiające się na boxie komentarze uświadomiły mi, że nasi czytelnicy są zupełnie nieświadomi ile wysiłku kosztuje  prowadzenie takiej witryny przeznaczonej nie dla kolejarzy a dla zwykłych sympatyków i osób  lubiących  na przykład podróżowanie koleją. Są to koszty częściowo policzalne i tak: bilet kolejowy Zamość – Susiec: 15,60 zł. ( drożej niż do Lublina ) . W Suścu woda mineralna plus chrupki  ok 5 zł. a przyjechałem na czczo z kanapką w ręce, którą oszczędzałem po drodze. W Suścu upał i prawie wszystkie sklepy pozamykane.  Skonsumowałem jeszcze gofra w Zwierzyńcu za 5,50 zł. Bilet powrotny: Susiec – Zwierzyniec: rewelacja 9,80 zł. Zwierzyniec – Zamość też ładnie: 8,20 ale już na Starówkę oczywiście 9,80 zł. No przecież prawie za darmo! A tu się wszyscy zastanawiają, dlaczego  ludzie pociągami nie chcą jeździć, głowią się, mądre umysły i będą się jeszcze przez dziesięciolecia trapić. Owszem, cieszę się z  budowy nowych peronów, można nawet co kilometr taki stawiać, szczególnie, że są duże środki z UE zarezerwowane na takie cele ale obserwacje prowadzone  w Zamościu pokazują pewne istotne trendy, które dowodzą, że nie koniecznie to spowoduje  lawinowy wzrost podróżnych – jak to by się można było spodziewać. Z nowych budowli  korzysta chętnie młodzież, druga grupa to miłośnicy kolei ale w szerokim tego słowa znaczeniu – tu oczywiście bez czynnika wiekowego. Natomiast pozostali, w tym spora grupa kolejarzy wolą przyjechać samochodami pod budynek przy ul. Szczebrzeskiej i stamtąd wyruszyć w podróż koleją. To są tzw. przyzwyczajenia starcze, których żadna zachęta nie potrafi przezwyciężyć.  Może z  wyjątkiem jednej- czynnika cenowego. Przez wiele lat obserwowałem już różne formy komunikacji zbiorowej i muszę zauważyć, że mentalność ludzka jest bardzo specyficzna. Człowiek za złotówkę potrafi czekać godzinami na przystanku albo przechodzić na piechotę wiele metrów, żeby się dostać do upragnionego taniego środka lokomocji. Przecież te bilety kolejowe są bardzo drogie! To są prawie, że ceny zaporowe! I oczywiście pociągi prawie  wożą powietrze. Zamość – Zawada godz. 8.26 – 4 osoby ze mną. Zawada – Bełżec na starcie siedziały jeszcze ze dwie, ale co ciekawe w Niedzieliskach dosiadła się grupa ok 20 osobowa – kilka rodzin z dziećmi. Takie incydenty będą się zdarzały, ponieważ jest to jazda na zasadzie cyrk na wsi. Coś nowego i trzeba spróbować. Ale to nie zapewni zadowalającej frekwencji. Chyba, że wcale nie chodzi o nią, tj. pociągi mają jeździć, żeby jeździć – bo trzeba w jakiś sposób wydać kasę przewidzianą do ich obsługi. Do wyjechania są kilometry , więc po co zawracać sobie głowę wożeniem jakichś ludzi. Wracając do podróży – dalej po drodze już pusto, jeszcze w Zwierzyńcu jakiś ruch. Z powrotem przejazd od Suśca do Zwierzyńca regio z Rzeszowa. W środku oprócz mnie 5 osób, które jechały chyba do zoo, dwóch turystów mikoli do Zamościa Wschodniego oraz pasażerka jadąca do Zawady a dalej IC Wyspiańskim. Bez rewelacji, za to wnętrze podkarpackiego SA135-023 wyjątkowo komfortowo wykończone, a szczególnie przypadły mi do gustu bardzo wygodne siedzenia odpowiednie   do dalekobieżnych  relacji . W regio ze Zwierzyńca o 15.47 raptem kilka osób, ale w Zawadzie czekała prawie setka w kierunku Lublina. Jak zwykle – kursy lubelskie są najbardziej oblegane. Do Zamościa dotarły raptem trzy osoby włącznie ze mną. Nie są to zadowalające wyniki, ale można je częściowo wytłumaczyć wysokimi kosztami przejazdu, co widać chociażby na przykładzie kursów  z Zamościa do Lublina, które z reguły nie wożą powietrza. Oczywiście przejazd zapewnił mi pewne ciekawe doznania, ale pierwotnie miałem zupełnie inne plany, które musiałem zmodyfikować tylko dlatego, żeby zdobyć te zdjęcia. Wiem, że do ojca dyrektora trzeba na kolanach i całować po rękach, ale gdybym ja był autorem tego dzieła, to spalił bym się ze wstydu i to nie ze względu na skromność konstrukcji bryły, bo to jest akurat dla mnie atutem ( franciszkanizm na PKP ) tylko ze względu na brak jakichkolwiek oznaczeń. A jeśli chodzi o konkrety – w celu poprawy względów bezpieczeństwa proponuję nowatorskie   rozwiązanie. Zakupić w przedszkolu sznureczek, a jeszcze lepiej zorganizować go systemem gospodarczym. Może jakiś pracownik będzie się chciał powiesić – nie wiem. Niedawno widziałem  jak po Zamościu  wychodzą dzieci na wycieczkę z przedszkola. Na czele pani, a z tyłu dzieciarnia dwójkami  w ten sposób, że każde z nich trzyma ręką za coś w rodzaju dosyć grubego sznura. Taki sam sznureczek proponuję zainstalować w Suścu przy wejściu do poczekalni. Regulamin techniczny nie będzie zawiły. Kiedy już zbiorą się wszyscy podróżni, dyżurny ruchu zdejmie ze ściany „dyscyplinę” i  donośnym gwizdnięciem zarządzi zbiórkę. Podróżni karnie ustawią się dwójkami w dwuszeregu a każdy z nich złapie jedną ręką za przewód. Dyżurny ruchu następnie poda wjazd na semaforze wjazdowym i pociąg wjedzie na mniejszy peron. Kiedy się zatrzyma, dyżurny gwizdkiem wyda ludziom  komendę baczność i niczym ta pani z przedszkola zaprowadzi sznur z  podróżnymi przez przejście do odpowiedniego pociągu. Następnie wsiądzie na rower i przełoży zwrotnice. Rower już jest na wyposażeniu.

Zdjęcia z 27.06.2016 r. wykonane przez Bodka. Pojawiły się oznaczenia peronu nr 2 w Suścu oraz namiastka linii ostrzegawczej oznaczającej krawędzie. Budowla  to jednak ciągle tylko prowizorka, z którą jak najszybciej należy  coś zrobić ze względu na  bezpieczeństwo podróżnych i poprawę komfortu pracy obsługi stacji jak i drużyn pociągów.