Wielka Majówka 2018

  

Spóźniona – niczym pociąg Intercity HETMAN,  relacja z majówki 2018 na roztoczańskich, żelaznych szlakach.

Zwolnienie lekarskie przedstawiłem w kadrach. Jestem niewątpliwie w gorszej sytuacji od zarządzających czasem przejazdu HETMANA, którzy nie muszą się przed nikim usprawiedliwiać i jeszcze zarabiają niezłą kasę sfinansowaną z budżetu państwa, czyli z naszych podatków. Tacy to potrafią się w życiu ustawić…

Zamość Starówka, 28.04.2018 r. Niecodzienny widok. Lokomotywy 754 – 046 i 025 oraz 5 klas. Niestety, połowa pociągu to podsył zepsutego składu z Hrubieszowa, który poprzedniego dnia nie był w stanie wyruszyć ze stacji początkowej. Kwiecień obfitował w takie niespodzianki. W maju zaobserwowaliśmy już pewną poprawę, chociaż ciągle żyjemy w sporej niepewności, a to przez  liczne awarie wyeksploatowanego, czeskiego taboru dzierżawionego przez przewoźnika w celu obsługi tego połączenia. Mamy w kraju jeszcze tyle sprawnych lokomotyw serii SU46, które kursują pod banderą PKP CARGO. I co z tego, że to inna spółka, która teoretycznie może nie chcieć ich wydzierżawić, jak zarówno PKP CARGO i PKP INTERCITY są spółkami zależnymi od spółki matki PKP S.A. Teoretycznie jedna kolej tylko nikogo  zupełnie nie obchodzą problemy podróżnych. Jest jeszcze lokomotywa SP32-206, która świetnie sprawdzała się na naszych szlakach, a którą niedługo właściciel, czyli POLREGIO z ochotą potnie na złom. To co prawda są już zupełnie dwa światy – różni dysponenci, ale też można próbować podjąć pewne działania, pod warunkiem, że komuś decyzyjnemu w PKP INTERCITY na tym zależy. Jak widać – nikomu. Lepiej pożyczać za granicą stare graty, które ciągle generują kilkunastominutowe opóźnienia w stosunku do zaplanowanego czasu przejazdu. Na kolei w Japonii afera – bo pociąg odjechał o 25 sekund za wcześnie. Na szczęście nie grożą nam takie nieporządki – śmiało można przychodzić kilka minut po planowym czasie odjazdu, kwadrans akademicki jest zachowywany. To stara tradycja. W początkowym okresie kursowania, w 1987 r. HETMAN też ciągle się spóźniał.

Podróżni stanowią największy problem dla INTERCITY. Ciągle chcą jeździć, a przewoźnik nie jest przyzwyczajony do takich fanaberii. Niby teraz każdy ma samochód, ale sam jestem zdziwiony, że ludzie przy dalszych przejazdach na zachód kraju wybierają kolej. Odnotowałem na przykład spore zainteresowanie przejazdami na komunie i to wśród osób korzystających na ogół z samochodów przy tego typu podróżach. Nie bez znaczenia – co wynika z rozmów są dogodne skomunikowania z pociągami lokalnymi w innych częściach kraju. Za to wyjątkowo niekorzystnie z Zamościa  przedstawia się podróż koleją na Górny Śląsk, w szczególności do Gliwic. Przesiadki w Krakowie z pociągów do autobusów są uciążliwe, a większość relacji kończy się w Katowicach.

Majówkowy HETMAN jak i niedzielna, studencka GALICJA cieszyły się sporym powodzeniem wśród podróżnych. Żeby wszystkich pomieścić liczbę wagonów zwiększono do trzech a i tak w szczycie brakowało wolnych siedzeń.

Na kursach REGIO z Rzeszowa do Zamościa pojawił się nowy podkarpacki nabytek – SA140-001. Nasi czytelnicy chwalili wysoki komfort podróży tym pojazdem. Nie wiem – nie jechałem, ale mam zaufanie do ich opinii.

Szynobus został u nas natychmiast ochrzczony i otrzymał przezwisko: modliszka.  IMPRIMATUR. A propos – jeden z dwóch nabytych pojazdów ma już solidnie obity pyszczek po niespodziewanym spotkaniu z pojazdem drogowym. Taki, owadzi – niebezpieczny żywot.

Te ułany  to w ogóle wredne są!

Na przykład w Zawadzie, przez szynobusy krowy przestały dawać mleko a kury nie chcą się nieść. A wiadomo, że mamy duży kryzys w temacie nabiału – ceny rosną a towaru brakuje. Na szczęście mieszkańcy wzięli sprawy w swoje ręce i ogłosili strajk. Łącznicy omijającej Zawady nie będzie, wysunięto nawet postulaty, żeby kolej kończyła się w Zawadzie, a dalej… furmankami, albo na Majdan! Gorzej, że na Majdanie też tego roszczeniowego drobiu ci dostatek. Widać, że historia lubi się powtarzać. Najstarsze kroniki odnotowały analogiczne protesty już ponad 100 lat temu, kiedy budowano linię z Rejowca do Bełżca. Dzięki temu nie mamy prostej drogi do stolicy województwa, a Tomaszów Lubelski i Józefów pozbawione zostały generalnie  diabelskiego wynalazku, jakim jest kolej. Już Papież Grzegorz XVI w 1840 roku wydał bullę potępiającą buchające dymem parowozy! Na stos!

Kolei nie ma, za to jaj nie brakuje.  Kogucich jaj! Jak byłem mały, to pod koniec lat 70 – tych – ubiegłego wieku lubiłem oglądać kultowy program Studio 2 i w jednym, przedświątecznym wydaniu było pokazane jak baba sprzedaje na targu kogucie jaja. I to wtedy strasznie mnie śmieszyło, chociaż nie za bardzo rozumiałem o co chodzi, więc nie mogę tego teraz wytłumaczyć naszym szanownym czytelnikom, ale wydaje mi się, że ten zwrot jak ulał pasuje do obecnej sytuacji politycznej związanej z planowaną budową łącznicy omijającej Zawadę. Niewątpliwie – inwestycja jest bardzo potrzebna, ale władze województwa, związane notabene w pewnym sensie z regionem zamojskim –  przepuściły całą kasę przeznaczoną na inwestycje kolejowe, na remont linii z Lublina do Łukowa, która notabene jest remontowana co roku z ogromną intensywnością. Zamojskie lokalne szlaki się dosłownie rozłażą, a tam pompuje się gotówkę w ogromnych ilościach. Stąd ta cała eskalacja protestu i odwracanie kota ogonem. A mentalność ludzi w Zawadzie też dziwna. Od znajomego pracującego przy inwestycjach na linii Kraśnik – Lublin słyszałem, że tam mieszkańcy to się wręcz biją, żeby tylko uwłaszczyć ich kawałek pola. A takie przedsięwzięcia są na przykład niezbędne z uwagi na konieczność stawiania słupów linii elektrycznej. A u nas  mamy postawę typową  dla przysłowiowego psa ogrodnika, co to sam nie zje ale innemu nie da. Akurat  przy takiej inwestycji można sporo wynegocjować, jak i w stopniu minimalnym ograniczyć ingerencję w posiadaną własność prywatną. Myślę, że inwestor poszedłby na spore ustępstwa w tym względzie, bo i nie  ma wyjścia.

Tymczasem, zanosi się, że zostaniemy bez łącznicy i dalej będziemy przesiadać się w Zawadzie. Szkoda, bo ludzie pociągami chcą jeździć. I to nie tylko do Bełżca, ale i do Biłgoraja czy też do Hrubieszowa w wydaniu REGIO.

Remont dworca w Zamościu idzie pełną parą, wkrótce ruszy budowa centrum przesiadkowego zlokalizowanego w obrębie przystanku kolejowego Zamość Starówka. Miejscowe wróbelki ćwierkają, że poczekalnia na zmodernizowanym, zamojskim dworcu będzie tak niewielka, iż mieści się tam na stojąco maksymalnie dwie osoby. Coś ze trzy metry kwadratowe. Pożyjemy – zobaczymy. Szkoda obecnej poczekalni, tyle się tam człowiek nasiedział i naoglądał. Gdzie jest konserwator zabytków? Jak w tej budowli coś zabytkowego to głównie wnętrze poczekalni. No jeszcze stara dachówka, nie blacha była interesująca.

Za to stan infrastruktury torowej ciągle się pogarsza z uwagi na kursujące ciężkie pociągi objazdowe oraz byle jak wykonane remonty na przełomie lat 2016 i 2017. Na liniach 66 i 69 wprowadzono sporo ograniczeń punktowych spowodowanych wychlapami i teraz trzeba wszystko łatać. Prace remontowe w okolicach Zawady zaczęły się pod koniec kwietnia, na okres majówki zostały wstrzymane z uwagi na kursujące w porze dziennej szynobusy.

Po majówce mamy praktycznie codzienne,  dzienne zamknięcie torowe na odcinku: Zawada – Klemensnów albo Szczebrzeszyn –  Zwierzyniec, gdzie łata  się zdekapitalizowane objazdami torowisko.

A trzeba przyznać, że ruch towarowy dopisuje. Na zdjęciu: trzeciomajowe brutto węglarkowe z Zamościa do Chełma prowadzi SM48-065.

A tu SM48-127 rusza z Zawady z 40 próżnymi węglarkami z Szopinka i Werbkowic.

Zamość, kładki: 28.04.2018 r, ST45-08 i 06 z wahadłem miału do Werbkowic. W kwietniu i maju kursowały wahadła miału do Werbkowic, cysterny z melasą i kryte z cukrem z Werbkowic, wahadła kruszywa do Hrubieszowa i Bełżca oraz miał do Szopinka. Nie pojechało  jednak dużo tych pociągów. Zanikły lokalne przewozy drewna, nie widać też stali. Niewielki ruch w terminalu w Miączynie.

Zamość, 4.05.2018 r, SU46-017 z eszelonem rel. Hrubieszów – Trzemeszno Lubuskie. Co ciekawe, nie było klas, a żołnierze pojechali w wagonach krytych zapiętych w środku składu. Prawdopodobnie, z uwagi na większe zapotrzebowanie na wagony w ruchu pasażerskim podczas długiego weekendu. Pociągu wojskowego to nie było u nas od dawna, w ubiegłym roku  nie stwierdziłem.

Ruch objazdowy dopisuje. Ze względu na remonty najwięcej pociągów kursuje nocą. Praktycznie codziennie zobaczyć można na składach tranzytowych lokomotywę SU46.

Niestety, dominują pociągi węglarkowe.

Zasadniczo, wozi się miał i węgiel, najczęściej w relacji: Jaszczów – Połaniec. Jak widać – są to ciężkie i długie wahadła, mające negatywny wpływ na stan torowiska..

Klemensów, 1.05.2018 r. M62M-006 ze składem miału z Kopalni Bogdanka, na popychu zakładowa S200. Wahadła z takimi  lokomotywami pojawiły się na wiosnę, ale nie było ich dużo. W transporcie miału z Jaszczowa dominuje PKP CARGO, ale zdarzają się opóźnienia spowodowane przede wszystkim brakami taborowymi ale i przerwami remontowymi na szlaku. Krytyczna sytuacja wystąpiła po majówce. Z informacji zamieszczonej na boxie w dniu 16.05 wynika, że od dłuższego okresu stały w Chmielowie dwa składy, w Sobowie dwa próżne, w Grębowie trzy w tym dwa ładowne, a w  Stalowej Woli Rozwadowie aż pięć pociągów. Przez kilka dni w Werbkowicach koczowało ładowne wahadło melasy a próżne cysterny przez tydzień w Zbydniowie.  Także, nie jest wesoło! Trójkąt Podkarpacki: Rozwadów – Sobów – Ocice. Pociągi giną tam w niewyjaśnionych okolicznościach. Znajdowane są zakotwiczone, porzucone składy , pozbawione obsługi. To nie byle jaki wampierz tam grasuje, ale musi siedzieć  UFO!

Na torze szerokim za to spory ruch. Dominuje ruda, ale i sporo wozi się węgla i gazu. Za to niewiele jest ciągle pociągów kontenerowych i generalnie mieszanych.

W ruchu spotkamy wciąż dwie lokomotywy w barwach zielono – żółtych. Jedna to ST44-2055.

A druga to ST44-2018,  tu akurat: 2055 – zdjęcie zastępcze z Zawady! Chodzą  też już nowo wybudowane dla PKP LHS lokomotywy ST40s o nr 18, 19,20 i 21.

Mieliśmy zimę, mieliśmy lato. Nie było wiosny. Temperatury podczas majówki oscylowały w okolicy trzydziestu stopni a słoneczna aura kojarzyła się bardziej z wakacjami niż z pochodem pierwszomajowym. No i susza, od miesiąca nie spadła ani kropla deszczu! W jednej z podzamojskich wsi rolnicy zamówili nawet specjalną mszę u miejscowego proboszcza, która została odprawiona w intencji spowodowania intensywnych opadów deszczu. Niebiosa zareagowały gwałtownym zachmurzeniem, zaczęły nawet walić pioruny, ale skończyło się na krótkotrwałej mżawce. No to chłopi z pretensjami do swojego księdza, że te opady to coś nie bardzo, a on im na to, że jaka ofiara – taka reakcja. Na szczęście od dwóch dni intensywnie leje, także niedobory wody zostaną nieco uzupełnione, a przy tym nie towarzyszą tym opadom jakieś specjalne ekstremalne zjawiska atmosferyczne. No i na wiosnę nie było wcale przymrozków, także plony mogą być urodzajne.