Rękopis znaleziony w Werbkowicach

  

„O radości, iskro bogów, kwiecie elizejskich pól.
Święta, na twym świętym progu staje nasz natchniony chór.
Jasność twoja wszystko zaćmi, złączy, co rozdzielił los.
Wszyscy ludzie będą braćmi tam, gdzie twój przemówi głos”.

Gdzie tam do Unii Europejskiej. Stacja Werbkowice Wąskotorowe: rok 1997 a może jeszcze 1996. Przed zabitymi deskami drzwiami do poczekalni siedzi leciwa kobita i wesoło, aczkolwiek ochrypłym głosem wyśpiewuje słowami „Ody do radości” Schillera. Obok dopita już praktycznie butelka taniego wina ale nie francuskiego czy przynajmniej niemieckiego tylko narodowego, z Nieledwi. Starsza pani przegląda jakąś wyblakłą już książkę. Kochany, wiesz jakie to jest ciekawe, ale trzeba umieć…czytać. Musisz poznać kolejowy szyfr. Proszę, żebyś poświęcił mi chwilę rozmowy. Nie lękaj się – zrobię Ci dobrze! Podaj mi dłoń! Widzę, że jesteś opętany miłością do pociągów. To popatrz:

Zgodnie z sieciowym rozkładem jazdy 1986/1987 z Werbkowic codziennie wyruszały następujące pociągi:

4.50, nr 2111 do Strzyżowa, 6.10, nr 2113 do Hrubieszowa, 8.15, nr 2115 do Hrubieszowa, 11.10, nr 2117 do Hrubieszowa, 14.20 nr 2119 do Hrubieszowa, 16.14 nr 2121 do Strzyżowa oraz 20.25 nr 2123 do Hrubieszowa. Całkiem nieźle to wyglądało, jednak jak widać w załączeniu nie było kursów do Łaszczowa, ponieważ linia w większości została już w tym czasie rozebrana. Zostały tylko fragmenty w okolicach Wożuczyna wykorzystywane przez cukrownię, natomiast brak połączenia ze stacją w Werbkowicach, gdzie od Tyszowiec ułożono tor normalny, który jednak nie użytkowano wcale.

Przyjazdy pociągów powrotnych do Werbkowic wyglądały następująco: 7.46 nr 2112 ze Strzyżowa, 9.45 nr 2114 z Hrubieszowa, 13.36 nr 2116 z Hrubieszowa, 15.56 nr 2118 z Hrubieszowa, 18.56 nr 2120 z Strzyżowa oraz 21.58 nr 2122 z Hrubieszowa. Takt trzygodzinny jednak zwraca uwagę wyśmienite „skomunikowanie” z pociągiem odjeżdżającym o 15.55 z Werbkowic do Zamościa a dalej do Kędzierzyna. Nie tyle dzieło nieczystych sił, co efekt pewnego kompromisu, gdyż wyjazd pociągu z Hrubieszowa po 15 musiałby zostać przyśpieszony co najmniej o 5 minut, a niewątpliwie stanowił dogodny środek lokomocji przy przejazdach pracowniczych a stacja tam leży nieco na uboczu. Za to łącznik do Zamościa można było spokojnie opóźnić o te 5 minut, tylko kto wtedy już przejmował się wąskotorówką? Ojciec Dyrektor WDOKP odwrócił już od niej swoje oblicze!

Jak to możliwe, że do Werbkowic przybywało mniej pociągów niż wyruszało? Zaspokoję Twoją ciekawość. Otóż w skład pociągu nr 2112 ze Strzyżowa w Hrubieszowie wpinany był skład pociągu nr 2113 i do Werbkowic wracał on planowo z dwoma motorami i zwiększoną liczbą wagonów. Więc teraz uruchom wyobraźnię i zobacz historię Twoich przodków wyjeżdżających z Hrubieszowa pociągiem zestawionym z lokomotywy Lxd2, 3 wagonów serii 3Aw oraz Mbd1 na doprzęgu. Tak mniej więcej wyglądał pociąg nr 2112 na przełomie 1986/87. Duszę oddałbym diabłu, żeby zobaczyć go w naturze! Niestety, w dniu 3.03.1987 r. dokąd tym razem zawiozły mnie meandry wyobraźni był trochę skromniejszy bo dwa wagony prowadziła parka Lxd2 o nr 275 i 334. Lokomotywy zasadniczo obsługiwały pociągi do Strzyżowa oraz ostatni do Hrubieszowa, natomiast wagony motorowe kursowały na dziennych osobówkach do Hrubieszowa. Co do zasady poranny Strzyżów prowadził 1 wagon, reszta pociągów w zestawieniu dwuwagonowym. Zdarzały się też krótkie okresy, że wszystkie pociągi pasażerskie kursowały tylko z pojedyńczym wagonem, co prawdopodobnie było spowodowane bieżącymi remontami taboru.

Sądzę, że zainteresują Cię historie odczytane z prastarych manuskryptów. Wymagane właściwe użycie rozumu a przez krótką chwilę Pan Bóg podniesie swoją prawicę i zobaczysz prawdziwe cuda. Przekonasz się, że był to raj na ziemi. Zaczarowane miejsce! Doświadczysz wielu niezwykłych przygód.

Oto na przykład w dniu 1.02.1987 r. znikł pociąg do Strzyżowa z godz. 4.50. Zamiast niego o 2.30 wyruszył z Werbkowic luzak w postaci tej samej lokomotywy Lxd2-334, która przybyła tu luzem o 2.26. O 22.45 dnia poprzedniego wyjechała ona z pociągiem nr 2181 z 4 wagonami bez odnotowanego brankardu, z adnotacją, że są to dwa pociągi ( jeszcze 2161 ) Następnie z Werbkowic startuje tylko jednowagonowy pociąg do Hrubieszowa o 6.10 prowadzony przez Lxd2-335. O 7.46 przybywają dwa motory: 334 i 335 z jednym tylko wagonem z Hrubieszowa. O 8.15 wyrusza do Hrubieszowa pociąg dwuwagonowy z rumunami nr 274 i 335. 0 9.45 274 wraca ale z 1 wagonem. O 11.10 z 1 wagonem jedzie już 275 i potem to ona kursuje na kółkach, ale jeden wagon znikł – prawdopodobnie pomyłka. Lokomotywa 335 wraca w postaci pociągu nr 2170 z 1 wagonem towarowym czteroosiowym dopiero o 15.06. Ale poranny Strzyżów niewątpliwie diabli wzięli – kabała nie kłamie. Choć na pewno przy tego typu analizach trzeba uwzględnić ryzyko zwykłej pomyłki.

W dniu 1.01.1987 r. zdarzyła się rzecz dosyć dziwna, jak na standardy tamtych czasów. Mianowicie, pierwszy pociąg do Strzyżowa nr 2111 wyruszył z Werbkowic z opóźnieniem 70 minut dopiero o godz. 6.00, natomiast pociąg do Hrubieszowa nr 2113 o godz. 6.25, czyli z opóźnieniem 15 minut. Skład pociągu do Strzyżowa: Mbd1-125 i 2 wagony, natomiast do Hrubieszowa pojechała Lxd2-334 z 1 klasą. Podejrzewam awarię lokomotywy serii Lxd2 dedykowanej do pociągu strzyżowskiego. Skład ze Strzyżowa wrócił do Werbkowic pociągiem nr 2114 o 9.45 prowadzonym lokomotywą 334 i szynobusem 125. Brakuje mi pomysłów jak potocznie zwracać się do MBd1. Były to w zasadzie wagony z napędem spalinowym przystosowane do ciągnięcia wagonów doczepnych. Napęd stanowił silnik benzynowy S-42 lub wysokoprężny S-53. Wyprodukowane zostały sposobem gospodarczym przez Warsztaty KD w Lisewie. Rok 1987 to schyłkowy okres ich eksploatacji w Werbkowicach. Z tego co opowiadał mi kolega dojeżdżający w młodości wąskotorówką do szkoły, wagony te pełniły zasadniczo funkcję konia pociągowego i przewoziły głównie kolejarzy, ale przy zwiększonej frekwencji, która na niektórych kursach była normą – udostępniano je także dla podróżnych. Jak relacjonował znajomy: wyobraź sobie, że ludzie jeździli nawet czasami w lokomotywie, gdzie na środku była umieszczona ławka ( chodziło mu właśnie o Mbd1). Z kolei w okolicach Tyszowiec taki wagon nazywany był przez miejscowych: czołgiem.

Ostatni kurs wagonu motorowego w dniu 5.01.1987 r. Mbd-1-125 na pociągach 2113 i 2112 do/z Hrubieszowa, w późniejszym okresie pociągi osobowe prowadziły już tylko lokomotywy. Być może jakaś awaria, ostatecznie zdegradowano go do funkcji drezyny, której zresztą brakowało na kolejce a przejazdy inspekcyjne odbywane były w pociągach planowych. Od stycznia do marca 1987 r. w ruchu tylko pojazdy serii Lxd2 nr 334,335,274 i 278, a stosunkowo rzadko: 275. Nazwa potoczna tej serii : rumun.

Za Wikipedią: „Lxd2 (oznaczenie fabryczne L45H) – wąskotorowa lokomotywa spalinowa produkowana w latach 1964–1987 przez rumuńskie zakłady FAUR w Bukareszcie, eksploatowana w Polsce na kolejach wąskotorowych. Otrzymały one na PKP numery w serii Lxd2, oznaczającej czteroosiowe lokomotywy spalinowe z silnikiem wysokoprężnym i przekładnią hydrauliczną[1]. Lokomotywy te należały do najsilniejszych wąskotorowych lokomotyw w Polsce. Miały spokojny bieg, płynną regulację prędkości nastawnikiem jazdy. Główną wadą tych lokomotyw jest spore zużycie paliwa, związane przede wszystkim z zastosowaniem silnika ze wstępną komorą spalania„. 

Maszyna 278 w charakterystycznym niebieskim malowaniu z silnikiem Maybach.

Z kolei w temacie rodzaju eksploatowanych wagonów w świętej księdze brak informacji, można poznać tylko ich ilość w odniesieniu do konkretnego pociągu.

Lokomotywa z ostatniego pociągu osobowego przyjeżdżającego do Werbkowic o godz. 21.58, nr 2122 przechodziła często na pociąg towarowy. I tak w dniu 2.01.1987 r. o godz. 22.40 z Werbkowic wyruszył pociąg nr 2181 z 2 transporterami do Nieledwi, prowadzony przez Lxd2-278. W drodze powrotnej maszyna zabrała transportery z Leopoldowa. Do składów towarowych dołączany zwykle był wagon brankard Ft do przewozu obsługi (kierownika i manewrowych ). 4.01.1987 r. pociąg towarowy zestawiony z 5 ładownych wagonów i brankardu oraz Lxd2-278 wyruszył z Werbkowic o 23, powrót o 1.06. W dniu 6.01.1987 wyjazd o 22.30 Lxd2-334 tylko z brankardem, powrót o 2.46 z brankardem i 2 transporterami. Skąd ja to znam, że ciekawe składy kursują w nocy?

Ruch towarowy wyglądał mizernie, bo sprowadzał się średnio do jednego pociągu na dobę. Bywały takie dni, że odnotowano dwa brutta, a są i takie okresy, że nie jechało żadne. Najczęściej uruchamiany był pociąg nr 2181 odjazd około 22.45 z Werbkowic. Od połowy stycznia 1987 r. pojawiać się też zaczął pociąg nr 2169, wyjeżdżający około godz. 9, co związane było z zagospodarowaniem dodatkowej lokomotywy przyjeżdżającej do Werbkowic o 7.45. 8.01.1987 r. o 9.50 wyruszył pociąg nr 2171 prowadzący 1 wagon oraz 2 transportery. Lokomotywa wróciła luzem do Werbkowic o 19.01 jako pociąg 2178. Inne pociągi np. nr 2175 wyjeżdżający w godz. popołudniowych – uruchamiane były incydentalnie. Brutta kursowały do Strzyżowa, Hrubieszowa lub Nieledwii.

Drobne zamieszanie w dniu 13.01.1987 r. Pociąg do Strzyżowa wyruszył o 5.25 z opóźnieniem 35 minut w składzie Lxd2-335 z jedną klasą. O 6.06 przyjechał do Werbkowic pociąg towarowy nr 2164 w zestawieniu: Lxd2-275 oraz 9 wagonów, w tym: brankard. Krzyżowanie pociągów wypadło w Gozdowie co rzadko się zdarzało. Lokomotywa ta prowadziła poprzedniego dnia pociąg nr 2181 , który wystartował z Werbkowic o 23.10 z brankardem i 4 transporterami. Po powrocie przejęła w Werbkowicach opóźniony o 10 minut pociąg osobowy nr 2113 do Hrubieszowa w postaci jednego wagonu, odj. o 6.20. Powrotny nr 2112 przyjechał o 7.56 opóźniony jedenaście minut z motorami: 275 i 335. Ta druga pozostała w ruchu pasażerskim, natomiast 275 podjęła kolejny pociąg towarowy nr 2171 odj. o 10.40 w postaci: wagonu służbowego i 5 transporterów. Przyczyną jak podejrzewam był brak sprawnego taboru.

Sympatyczny ruch towarowy dzienny w dniu 15.01.1987 r. Pociągi towarowe odjechały o 9.10 i 14.00, powrót o 12.54 i 17.54. Prowadziła lokomotywa Lxd2 nr 334.

24.01.1987 r. o 22.40 z Werbkowic wyruszyła 334 z brankardem, która powróciła 25.01 o 3.10 jeszcze z 5 transporterami. 31.01.1987 r. wyruszyły z Werbkowic 4 wagony o 22.45, powrót lokomotywy luzem o 2.26.

07.02.1987 r. był pracowitym dniem na kolejce. Lokomotywa 335 wyruszyła o 8.50 jako pociąg 2169 z brankardem i 1 wagonem towarowym, a o 10.10 z Werbkowic wystartowała maszyna nr 334 z 1 transporterem ( z toru 2 – co zdarzało się incydentalnie ). Pojazdy te w miedzy czasie obsłużyły oczywiście pociągi pasażerskie. 334 wróciła luzem już o 11.06 wjeżdżając na tor 1 skąd o 11.10 wystartowała z jednowagonowym pociągiem osobowym do Hrubieszowa, natomiast 335 wróciła luzem dopiero o 18.01 jako pociąg nr 2172.

W dniu 24.02.1987 r. do pociągu nr 2113 dodano wagon brankard, ponieważ lokomotywa 275 miała zostać w Hrubieszowie i prowadzić stamtąd pociąg gospodarczy. Jednak nie została i wróciła do Werbkowic na pociągu nr 2112, który przyjechał w składzie trzech wagonów i 334.

W dniu 6.01.1987 r. szybka akcja w Werbkowicach. Na tor 1 o 16.13 wjechał pociąg nr 2172 w postaci Lxd2-275 i 9 wagonów, a z toru 2 o 16.14 ruszył pociąg osobowy nr 2121 do Strzyżowa w postaci 334 i 2 wagonów.

Dziwne rzeczy działy się na kolejce. Intrygują mnie nocne jazdy po kolejce mniej więcej raz w miesiącu. 3.01.1987 r. o godz. 0.15 z Werbkowic wyruszył wagon Mbd1-125 luzem jako pociąg nr 2163, który powrócił o 2.01 jako pociąg służbowy nr 2160. Pojechał on następnie z wagonami osobowymi do Hrubieszowa o 6.10. Spotkałem się z takimi przeejazdami także w innych dokumentach i zastanawiam czy to jakieś kursy inspekcyjne, odśnieżanie szlaku w zimie, bądź opryski od chwastów w lecie. Czy jak szatan tylko wodziły na pokuszenie?

Piękne to były czasy. Man nadzieję, że przekonałem Was o potędze Świętej Katarzyny. Baba i księga zniknęła – to była chyba dusza czyśćcowa. A teraz anioł ciemności zapanował nad wąskotorówką. Z kolejki pozostał tylko kościotrup, po którym nocą szaleją duchy, a nieczyste siły wyczyniają piekielne harce. Głos z nieba kazał mi tam wtedy przyjść.

Jesteśmy jako ślepcy, którzy błądzą po nieczynnych od wielu lat torowiskach w poszukiwaniu dawno zapomnianych emocji. Życzę Wam, aby w 2021 roku ta współczesna kolej była prawie tak ekscytująca jak ta miniona, którą jeszcze zdążyłem trochę powąchać. No i dużo zdrowia, bo korona ciągle sprawia dużo kłopotów. Resztę dopiszcie sobie sami – w zależności od potrzeb.

PS Pamiętam Nowy Rok 1.01.1987 r. i stąd zaintrygowała mnie informacja o opóźnieniu regio strzyżowskiego. Wyszedłem na dworzec tuż po północy na pociąg z Lublina, który przyjeżdżał planowo o 0.25. Na pewno było zimno, ale znowu śniegu to raczej niewiele, jakoś tak nie kojarzę, ale mróz ostry i echo pociągu pięknie niosło się od Zawady. Parowóz oczywiście donośnie gwizdał przed każdym przejazdem. Była to dwójka ( ty2 ) i tak od Płoskiego, gdzie jest z góry jechała na luzie, ale już na Błoniach mechanik musiał dodać pary, więc usłyszałem: puf, puf, puf… kilka razy, to znowu jakieś fajerwerki bo w tych czasach już się pojawiały a parowóz znów na luzie się toczy, no i wyłania się zza nastawni oświetlony ale znowu tak wytracił prędkość, że na rozjazdach przed początkiem peronów musiał buchnąć sadzą z komina bo tłoki poszły w ruch i w efekcie wjeżdżając majestatycznie na peron strasznie zadymił budynek dworca. Pociąg zatrzymał się z piskiem hamulców a ja byłem zszokowany, że tylu ludzi w nim siedzi. Zastanawiałem się gdzie oni pili szampana, przypuszczałem, że w Zawadzie była impreza i wszyscy wylegli na peron bo północ wybijała podczas planowego dłuższego postoju na oblot, ale podróżni jakby tacy wszyscy sztywni i nie imprezowi , w pośpiechu wysiadają i gonią na miasto. No byłem tym zszokowany , za to w parowozie coś się chyba działo: śmiechy, chichy i szczęk butelki. No ale nic nie widziałem bo straszne zadymienie i bałem się zaglądać. Dźwięki piekielne aż ciarki przechodziły i strach podchodzić. Kocioł nabuzowany jakby do jazdy a zwykle jak pociąg tu wjeżdżał to parowóz bez śladów życia nawet a tu aż kipiało na zewnątrz parą. A cztery godziny później coś w Werbkowicach na wąskim się niezwykłego wydarzyło…