Polowanie na oliwkę

  

Kiedy w dniu 27.05.2000 r. do Zamościa przyjechał ostatni planowy pociąg osobowy z Przeworska ( nr 3245, godz. 19.30 ) w składzie znajdował się jeden wagon w historycznym, oliwkowym malowaniu. To oczywiście nie jest zdjęcie z tamtego dnia, ale chodzi mi dokładnie o ten właśnie wagon, Tu sfotografowany w Bełżcu przed 2000 rokiem, z okna pociągu jadącego do Zamościa. Niewątpliwie zaintrygował mnie jego widok tamtego, majowego – pięknego wieczoru, ale cóż mogłem zrobić? Zaczęła się pierwsza rewolucja rozkładowa i miałem ważniejsze sprawy na głowie, no i do Zamościa przestały już dojeżdżać jakiekolwiek składy pasażerskie z Przeworska ( nie licząc nocnego pośpiesznego z Wrocławia ).

Kojarzyłem tę bonanzę, ale ona się rzadko pojawiała w składach przyjeżdżających do Zamościa, dlatego jej obecność w ostatnim kursie mnie trochę zaskoczyła. W składach przyjeżdżających z Przeworska za to czasami można było spotkać oliwką, przedziałową dwójką – widoczną na powyższym zdjęciu. W albumie ze zdjęciami z Niedzielisk znajduje się powyższa fotografia przedstawiająca zamojską lokomotywę  SM48-043 z pociągiem osobowym.  Pod zdjęciem opis ” pociąg Zamość – Przeworsk przed stacją Niedzieliska, 08.1999 r.” Zdjęcie ogólnie dobre, ale niestety nie jestem w stanie odnaleźć negatywu, chyba tylko jedną   odbitkę posiadam. Pamiętam za to dokładnie okoliczności jego wykonania. Widać, że walentyna była błyszcząca  i wróciła z grubszej naprawy.  I faktycznie kojarzę dobrze jej pojawienie się na szlaku, w odświeżonej –  eleganckiej szacie. Wątpliwości budzi data, być może zdjęcie zostało wykonane w sierpniu, ale już w roku 1998, a z jakichś przyczyn zamieściłem błędny opis. Może tzw.  czeski błąd, nie wiem. Na pewno doskonale pamiętam widoczny na zdjęciu pociąg, który składał się z aż 8 wagonów i dlatego nie mógł być to Przeworsk z 1999 r, czyli poc. rel. Zamość – Przeworsk nr 2346/2347, bowiem ten składał się max z 5 klas ze st. Rzeszów. Dłuższy skład liczący planowo 8 pudeł  kursował do maja 1999 r. i był to poc. nr 23046/23047 rel. Zamość – Przeworsk z grupą wagonów Zamość – Bełżec odczepianą w Bełżcu. Był to podsył klas z Zamościa na nocny łącznik: Bełżec – Zwierzyniec – Wrocław. Wagony te były w Zamościu sprzątane i nawadniane. Dlatego okoliczności przyrody wskazują na datę wykonania zdjęcia w sierpniu 1998 r.

Jak widać na zbliżeniu wagon był już sfatygowany i po jakimś czasie przestałem go spotykać. Dopiero na przełomie 1999 i 2000 roku do Zamościa przyjeżdżać zaczęła ciemna bonanza, ale też nie był to częsty widok, chociaż w tamtym czasie nie śledziłem tak dokładnie obiegów składów. Za to stosunkowo często urządzałem sobie weekendowe wypady bałajami z Zamościa na Podkarpacie. Nie tylko korzystny rozkład jazdy miał tutaj znaczenie ale i obowiązująca specjalna turystyczna taryfa przewozowa. Ceny biletów w weekendy w relacjach: tam i z powrotem spadały o połowę. Także jeździłem często, ale głównie w kremowo – zielonych klasach. Nie byłem sam, ponieważ i inni mieszkańcy Zamościa i okolic odkryli zalety oferty PKP. Okrutnych tłumów co prawda nigdy nie uświadczyłem, ale chyba tylko dlatego, że zabrakło oczywiście jakiejkolwiek reklamy. Jak to w PKP.

Na początku grudnia 1998 r. zaskoczył mnie widok klasycznego, oliwkowego ryflaka w składzie pociągu nr 2344 odjeżdżającego o godzinie 9.01 z Zamościa do Przeworska. Szczęka opadła mi na peronie a aparat foto został oczywiście w domu. Być może był to nawet ten wagon, ponieważ powyższe zdjęcie wykonałem w Przeworsku w lecie 1999 roku – wtedy był już odstawiony. Niestety, następnego dnia po ujrzeniu tego zabytku w ruchu planowym musiałem wyjechać na służbowe szkolenie do Jastrzębiej Góry, które zakończyło się tuż przed świętami Bożego Narodzenia 1998 roku. Po powrocie do Zamościa nie dane mi już było ujrzeć 43A w ruchu.

Opis w albumie pod zdjęciem: SP32-095 odjeżdża z pociągiem Bełżec – Przeworsk z byłej stacji Oleszyce, maj 2001 rok. Radzę zwrócić uwagę na ostatni wagon…

Tak, to najbardziej kochany przeze mnie w tym czasie 120A. Z nim było jak z tym Józkiem Bajmu, że pojawiał się i znikał.

Stacja Bełżec, godz. 17.56. Pociąg z Przeworska nr 3242 zakończył bieg.

A ja nim przyjechałem. Zgadnijcie w którym wagonie? Niestety od końca maja 2000 r. oferta turystyczna z Zamościa na Podkarpacie została definitywnie ograniczona. Nie było już połączenia bezpośredniego, ale można było jeszcze próbować podróżować koleją z Zamościa z przesiadką w Bełżcu. Pociąg z Zamościa do Bełżca nr 234 wyruszał codziennie o godz. 6.32. Godzina ewidentnie nie dostosowana do ruchu turystycznego, a w praktyce chodziło głównie o to żeby wygodnie i za darmo dowieść kolejarzy do pracy na stacji Szczebrzeszyn. Początkowo jeździły dwie bonanzy, lecz od 2001 r. nawet tylko jedna – za to czasami był to wagon przedziałowy. Mimo wszystko na starcie zapełnienie blisko 100 % ze zrozumiałych jednak względów. Za to im bliżej stacji końcowej to ten pseudoszynobus totalnie się opróżniał. W Bełżcu meldował się praktycznie pusty o 8.04. A najbliższy pociąg do Przeworska startował z Bełżca o …13! No i pocałujcie nas w bałaja. Co prawda o 13 nawet sporo podróżnych wyruszało, ale głównie to byli mieszkańcy Tomaszowa Lubelskiego, w tym ucząca się tam młodzież. Na wcześniejszy kurs z Bełżca do Przeworska o 4.45 nawet z Tomaszowa nie dało się dojechać. Tak się u nas rozwalało kolej. Mimo wszystko próbowałem kilka razy przejechać się z Zamościa bałajem, dojeżdżając do Bełżca pociągiem pośpiesznym ROZTOCZE z Warszawy Zach., planowo o godz. 12.11. Podróż ROZTOCZEM w tym czasie to przeznaczona była jednak głównie dla ludzi o mocnych nerwach. To był typowy przemytnik, a każdy obcy – „turysta” w wagonie wzbudzał kontrowersje. W drodze powrotnej teoretycznie było lepiej ponieważ o 20.18 z Bełżca wyruszał pociąg do Zamościa. Mnie jednak nigdy nie chciało się na niego tam czekać. Bezpośrednio z bałaja udawałem się na przystanek PKS-u. W tamtych czasach na szczęście nawet w największe święta narodowy przewoźnik drogowy realizował jeszcze o tej porze kursy do Tomaszowa Lubelskiego, skąd o 19 wyruszał autobus czy bus do Zamościa. A o 20 już jadłem kolację w domu.

9.06.2001 r. przez Roztocze przetoczyła się Druga Rewolucja Transportowa, która praktycznie pozbawiła ten region kolei lokalnej. Pociągi osobowe z Przeworska kończyły bieg w Horyńcu Zdroju. W tym czasie zupełnie zapomniałem o brązowym pudle, lecz 14.03.2002 r. będąc na urlopie zawitałem przejazdem do byłej stacyjki Basznia. Jakież było moje zdziwienie, kiedy zobaczyłem coś ciemnego na końcu składu pociągu prowadzonego przez SP32-144. Postanowiłem, ze w wakacje, podczas urlopu zapoluję na niego z aparatem fotograficznym.

Nie była to taka prosta sprawa z uwagi na utrudniony dojazd, ale znalazłem dosyć atrakcyjne połączenie autobusowe, które umożliwiało mi sprawny transport z Zamościa do Jarosławia i szybki powrót do domu. Wyobraźcie sobie, że od Jarosławia do Surochowa czy Bobrówki przemieszczałem się na piechotę, co w dzisiejszych realiach byłoby wyczynem wręcz brutalnym dla mojego organizmu. Za pierwszym razem nie zastałem tam taboru we wdzianku moro ale już 20.08.2002 r. na przystanku Surochów ucieszył moje oczy taki oto widok.

Z obiegów składów wynikało, że groszkowy wagonik kursował będzie na czele pociągu co drugi dzień. Tak też sobie zaplanowałem wycieczki na Podkarpacie. Zdjęcie wykonane przy wjeździe do Muniny w dniu 22.08.2002 r. Kostka na mostku nosi jeszcze ślady sadzy wydobywającej się z kominów kursujących tu dziesięć lat temu kopciuchów. Na czele też istny zabytek techniki: zamojski odkurzacz SP32-145, tzw. rdzewiak.

SP32-144 z poc. Horyniec – Zdrój – Przeworsk rusza ze stacji Bobrówka w dniu 26.08.2002 r. Ruch osobowy obsługiwały dwie zamojskie maszyny, które na przeglądy przesyłano luzem między Horyńcem Zdrojem a Bortatyczami. Tego dnia do Bobrówki przyjechała jeszcze żurawicka walentyna po węglarki oraz pomarańczowa drezyna z Muniny.

Pociąg z SP32-144 na moście na Sanie pomiędzy Surochowem a Muniną w dniu 1.09.2002 r.

A to ten sam pociąg sfotografowany na stacji końcowej, Bonanza za długo już raczej nie pojeździła na co może wskazywać stan pudła, ale trzeba przyznać, że doskonale i harmonijnie komponuje się z pozostałymi elementami otoczenia. Niestety, to już pożegnalne spotkanie z tym wagonem i nie znam dalszych jego losów. Mam co prawda jeszcze jedną ciekawą fotke ale z przyczyn technicznych nie została zeskanowana.

A ten wagon serii 120A rezydował przez dłuższy czas na terenie wagonowni w Hrubieszowie. Jak widać jeździł on głównie w zamojskich składach. Szczegółów już niestety nie pamiętam. Uzupełnienie od Bartosz Sojdy: „Tą oliwkę, która stała w parku przywieźli w 1997 w lecie. Ja ją nawet widziałem w osobowym Zawada -Hrubieszów ( o 16:30 w Werbkowicach) tamtego lata. Potem zdaje się wyszły jej papiery i już pozostała jako dawca”.

Pozostał tam dłuższy czas po likwidacji tej jednostki, która nastąpiła w 2000 roku. Ostatecznie został pocięty na złom około 2009 r. na terenie byłego ZNTK.

Ciekawy wagon bagażowy stojący na stacji Nowa Grobla w 2001 r.

A ten wagon stojący w Szczebrzeszynie jeszcze w 2006 roku jeździł jako bagażowy w pociągu relacji: Hrubieszów Miasto – Kraków Płaszów w 1987 r. a potem rezydował w Zamościu.

Wagony w oliwkowym malowaniu znikały szybko z zamojskich żelaznych szlaków. Pierwsze biało – zielone zobaczyłem już w 1991 r. w nocnym osobowym z Warszawy Zach, a także w pośpiesznym ROZTOCZE, potem HETMANIE. Akcja malowania pudeł w nowe barwy na masową skalę ruszyła w 1993 r. a w 1994 r. wszystkie składy były już mieszane: trochę brązowych, trochę zielonych i czerwonych. W 1995 roku przeważało już malowanie kolorowe, a od 1997 roku oliwka praktycznie przestała pojawiać się w okręgu lubelskim.

Wagony w oliwkowym malowaniu kojarzą się definitywnie z trakcją parową. Przeważnie były okopcone, no i ta para wydobywająca się z przewodów…Wygaszono parowozy, a w ślad za tym zmieniły się trendy w malaturze taboru. W zimie 89/90, jak i 90/91 parowozy oddelegowane były do nas z Chełma w charakterze grzejek wagonów. Ostatnią grzejkę stwierdziłem w listopadzie 1991 roku, ale jak wyjaśnili kolejarze, trzeba było ją odesłać, bo coraz mniej wagonów miało możliwości zastosowania ogrzewania parowego, w szczególności były pozbawione tego bajeru wszystkie sztuki, po przeprowadzonych rewizjach połączonych ze zmianą malowania z oliwkowego na zielone lub czerwone.

Jeden z zamojskich szczupaków pełniący już tylko funkcje gospodarcze na tzw. parku wagonowym około 2002 roku. W latach 70tych i na początku lat 80tych głównie z takich wagonów zestawiano nocny pociąg osobowy z Zamościa do Krakowa. Podróż w tych czasach była bardzo niewygodna ponieważ wagony te choć wyposażone w przytulne przedziały miały bardzo hardcorowe drewniane siedziska. Już od Lubaczowa dupa równo puchła, a w Krakowie trzeba było robić okłady. Na początku 1987 r. był w Zamościu tylko jeden taki wagon wykorzystywany w ruchu lokalnym do Hrubieszowa i Zawady. Z czasem pojawił się też drugi wagon serii 108 A i zaczęły one w parze jeździć głównie do Hrubieszowa. Były naprawiane w miejscowej wagonowni, która mieściła się w budynkach byłej parowozowni. Pojawiały się tam też wagony serii 108 A z innych stacji, ale to tylko pojedyńcze sztuki. Czasami taki wagon po naprawie przechodził na ilostan stacji Zamość. Pod koniec lat osiemdziesiątych w Zamościu było już chyba z 5 szczupaków. Ten, który widzimy pewnej nocy zobaczyłem na …obwodnicy w pobliżu ogrodu zoologicznego. Został w całości wywieziony na lawecie w kierunku północnym.

Trzeba przyznać, że wagonownie Zamość i Hrubieszów bardzo szybko uporały się ze zmianą barw i już w 1994 roku większość rodzimych pudeł była kolorowa. W tym czasie jednak w Zamościu pojawiały się czasami jeszcze wagony w klasycznym kolorycie z innych stacji macierzystych. I tak ogromne zdziwienie wzbudził we mnie skład pociągu nr 2213 rel. Chełm – Hrubieszów Miasto kursującego w rozkładzie jazdy obowiązującym w okresie: 29.05 – 24.09.1994 r. Były to cztery, klasycznie świeżo odmalowane ryflaki ( seria 43A ) ze stacji Chełm, które dosłownie aż błyszczały się szokując nietuzinkową już na tamte czasy zabytkową polichromią. Pociąg kursował w planie dawnej rzeźni warszawskiej wyjeżdżając z Rejowca o godz. 5.45. W Zamościu przyjazd o 7.57, o 8.10 odjazd do Hrubieszowa. W Izbicy o godz. 6.36 krzyżował się z pociągiem osobowym jadącym do Warszawy Zach., który na odcinku: Zamość – Rejowiec zatrzymywał się na wszystkich przystankach a od Rejowca jechał jako pośpieszny. Ja akurat nim często podróżowałem w tym czasie i to właśnie żeby podziwiać skład tej lokalnej osobówki. W tym właśnie celu wybierałem mniej dogodne połączenie kolejowe zamiast luksusowego autosana H-9 PKP dowożącego podróżnych do Lublina na ekspres BYSTRZYCA. Wyjazd z Zamościa 5.00, wyjazd z Lublina o 7, w Warszawie o 9.05. Niestety, od 1.09.1994 r. pociąg Chełm – Hrubieszów został zlikwidowany z przyczyn ekonomicznych i o ile dobrze pamiętam kursował tylko na odcinku: Zamość – Hrubieszów już z zamojskim taborem.