Pociąg do róży

  

Zespół tworzący LKN przyłącza się właśnie do słynnej akcji marketingowej PKP INTERCITY: „Pociąg do róży”. Oczywiście robimy to całkowicie społecznie, gdyż nie możemy przejechać obojętnie obok tak górnolotnego sloganu, szczególnie ściskając w ręku kupon multiprzejazdowy nabyty po cenie promocyjnej u kierownika. Możemy się pochwalić, że znają nas na tej naszej siermiężnej kolei. Różnie z tym jest: jedni nienawidzą, a drudzy kochają. Szczerze mówiąc wolimy tych ostatnich, bo masochizm nie jest naszą mocną stroną. I tym sposobem zgłosił się oto taki jeden, który doznał bardzo intensywnego pociągu zarówno do nas , jak i naszej żywicielki: PKP. Walę tutaj do Was – na salony, powiada, ponieważ chcę się podzielić swoimi doznaniami związanymi ze SŁUŻBĄ na rzecz INTERCITY. Pomożecie ? Pomożemy, odpowiadamy – z ochotą przystępując do dzieła.

My: Skąd przybywasz?

On: Z PKP INTERCITY!

My: No w sumie się domyślamy, bowiem taka energia rozpierać może tylko przybyszów stamtąd.

My: Trochę jesteśmy zmieszani, co by nie mówić dla nas to też spore emocję, więc proszę nam wybaczyć pewną taka chaotycznośc podczas tego wywiadu, …Czy jesteś zadowolony ze służby?

On: OGROMNIE – służba na rzecz PKP INTERCITY wyzwala u mnie niespotykane u nikogo innego pokłady satysfakcji. Nie chcę tu mówić, że dodaje mi skrzydeł, bo tu już może być podciągnięte pod zupełnie nieprzyzwoitą orientację transportową – ale to taka siła, że cały promieniuję i mniej żrę przez to, a to wymierne oszczędności, szczególnie w dobie kryzysu gospodarczego.

My: Gdzie służbowo bywasz?

On: Latam, sorry – kursuję jak oszalały. W piątek byłem w Zakopanem, okrutna tam zima: zaspy, lawiny – kuuupa śniegu: Syberia. To się wkurwiłem i już w niedzielę udałem się w cieplejsze regiony kraju, nad Bałtyk i wyobraź sobie, że nawet się opalałem w przerwie pomiędzy służbami. A raz mi się pierników zachciało, to do Torunia, mogę się zjawić wszędzie.

My: Opalać się w pracy – nieźle, a powiedz czy za granicę też?

On: Rzadziej, ale zdarza się. Na wschodzie wojna to tam mnie nie kierują, ani sam się nie pcham. A zdobywanie dzikiego zachodu dopiero przede mną, ale są to całkiem realne perspektywy.

My: A pochwal się czy znasz Roztocze? Bo przecież dyskutujemy w ramach kolei lubelskiej.

On: Ależ doskonale, ja u Was zęby zjadłem. To mój matecznik.

My: Niemożliwe, a semafory kształtowe widziałeś? Gdzie są?

On: Zamość Główny, Krasnystaw Towarowy, Werchrata…

My: Opad szczęki, to z rodakiem rozmawiam, niesłychane: mów mi wuju! A masz tu jakieś ulubione stacje?

On: Oczywiście: Hrubieszów Miasto, Werbkowice…

My: Ale dlaczego akurat te, urodziłeś się w tych stronach?

On: No w pewnym sensie, był to mój poród dla kolei.

My: Rozumiem, że teraz bardzo tęsknisz za nami.

On: A skąd! Ja u Was jestem praktycznie co drugi dzień. Także ze wszystkim na bieżąco.

My: To w PKP INTERCITY tak można przyjeżdżać służbowo? Niesamowite.

On: Ależ oczywiście, areał mojej działalności ostatnio znacznie się u Was rozszerzył. Coraz częściej pojawiam się w Zwierzyńcu, Biłgoraju czy Szczebrzeszynie.

My: A znasz Bodka?

On: Kiedyś go widziałem, ale w Suścu już dawno byłem. Mam nadzieję, że niebawem nadrobię te zaległości.

My: A jaki masz kontakt z szeroko rozumianymi klientami PKP? Podróżni ostatnio stali się bardzo roszczeniowi. Już nie to samo co dawniej.

On: A ja się wcale nimi nie przejmuję. Są to dobrze, nie ma ich – jeszcze lepiej. A jak się komuś coś nie podoba, to nie do mnie pretensje.

My: A do kogo mają mieć pretensje?

On: Jest wiele takich stanowisk: konduktor, maszynista, dyżurny ruchu. Ja tylko mogę rozłożyć ręce i powiedzieć: panie to nie moja brocha.

My: A skargi się nie boisz?

On: Nie, ja nie prowadzę książki skarg i zażaleń. Skarżyć to się można na: konduktora, maszynistę czy dyżurnego ruchu, ale nie na mnie!

My: Czyli kolejarz pełną gębą! Jak za dawnych lat! A nie boisz się redukcji, no bo taka fucha: żyć nie umierać.

On: Kochany prezesa zarządu szybciej zwolnią niż mnie, mało tego: Ciebie prędzej zdejmą…

My: Co ty p…..sz! Na kolei modernizacja, LCS-y a i nowe linie będą budować – dobiorą się do Ciebie szybciej niż się tego spodziewasz.

On: Im więcej remontów tym więcej dla mnie zleceń!

My: Jesteś projektantem?

On: Broń Boże , nie mam zielonego pojęcia o takich sprawach. Natomiast z niecierpliwością czekam na realizację poszczególnych inwestycji. Na przykład: już zacieram ręce na planowany remont przeprawy kolejowej na Sanie na linii nr 66. Ależ się obłowię!

My: Nie, no to się w pale nie mieści. Jak tak można? Ale nadjeżdżają już wielosystemowe lokomotywy nowej generacji ze spółki PESA BYDGOSZCZ. One będą same jeździć, bez mechaników! Niezawodność: 200 %. Przyjdzie kres na dojenie rodzicielki!

On: Nie rozśmieszaj mnie, ja już dawno na nie czekam, choć prawdę mówiąc potrwa to znacznie dłużej niż Tobie się wydaje. Ale mam swoją gamę i ona mnie jeszcze nigdy nie zawiodła…

My: Przyznaj się: jesteś mechanikiem?

On: Pudło! Jestem kierowcą autobusowej komunikacji zastępczej!

My: W imię ojca i syna i amen na przejeździe kolejowym! Ale się wrobiłem, no ale już nie mam wyjścia. Oświadczam uroczyście, że obejmuję Ciebie specjalnym osobistym patronatem i będę śledzić i relacjonować czytelnikom naszego portalu przebieg Twojej kariery zawodowej. Nie jesteś mechanikiem, więc nie mogę Ci wręczyć berła – jak to za dawnych lat bywało. Przyjmij za to tę skromną – przechodnią, wydechową różę. Życzymy przyjemnej podróży a za utrudnienia uprzejmie przepraszamy.