O pociągach osobowych w Zamościu w rozkładzie jazdy 1986/87, cz. I

  

Od chwili wprowadzenia tego rozkładu jazdy tj. od 01.06.1986 r. praktycznie codziennie bywałem na dworcu kolejowym, chociaż wcześniej pomimo młodego wieku też miałem taki „pociąg”. Zainteresowania moje znacznie osłabły z chwilą pojawienia się lokomotyw serii SP32, których szczerze nienawidziłem. Gdy po raz pierwszy zobaczyłem „żółtka” przeżyłem to samo, co niektórym teraz się udziela na widok gagarina po modernizacji, czy innej maszyny pomalowanej na niebiesko. Na szczęście szybko mi to przeszło.

Piszę tak dlatego, że w rj 86/87 obsługa pociągów w węźle zamojskim zdominowana była przez parowozy, które jeździły na trasach: Zamość – Rejowiec, Zamość – Bełżec i Bełżec – Rejowiec. Były to maszyny z parowozowni Chełm, w okresie letnim głównie Ty2. Od połowy października 1986 r. do końca marca 1987 r. na części obiegów pasażerskich wprowadzono chełmskie Ty51, do których mam wielki sentyment, zwłaszcza że w następnym sezonie zimowym zjawiały się już znacznie rzadziej, najczęściej nr 17. Na te maszyny potocznie mówiło się „stokery”, gdyż miały zainstalowane w kabinie urządzenie do automatycznego podawania węgla z tendra, nazywane właśnie w ten sposób. W omawianym okresie był pełny wybór „stokerów”, praktycznie co raz to inny, widywałem też maszyny z innych jednostek niż Chełm. Lokomotywy Ty51 w okresie letnim stały odstawione przy parowozowni w Chełmie. Uruchamiane były głównie w okresie zimowym z przeznaczeniem do obsługi pociągów pasażerskich. Działo się tak, gdyż w zimie było zwiększone zapotrzebowanie na parowozy i część „dwójek” (czyli Ty2) była oddelegowana do ogrzewania składów pociągów na torach odstawczych, do ogrzewania obiektów kolejowych, czy też do obsługi pociągów, które poza sezonem były ciągnięte przez lokomotywy bez możliwości grzewczych. Sytuacja taka też była w Zamościu. W okresie zimowym były oddelegowane tu z Chełma dwie „dwójki” do ogrzewania wagonów, które co pewien czas były wymieniane. Ponadto dochodziła jeszcze awaryjna obsługa odcinka: Zamość – Hrubieszów. Na tej trasie planowo kursowały lokomotywy serii SP42 stacjonujące w Bortatyczach. Jednak podczas bardzo niskich temperatur kierowane były tam parowozy Ty2, a nawet zdarzały się odwołania pociągów, jak chociażby w ferie zimowe 1987 r. gdy na skutek rekordowych mrozów poniżej 30 stopni, część połączeń do Hrubieszowa została na kilka dni zawieszona bo zabrakło już i parowozów.

Jeżeli chodzi o sam dworzec PKP, to niewiele się zmienił od tamtych dni. Peron już wtedy był. Początkowo nie było myjki dla wagonów, wybudowana została jesienią w 1986 r. Wcześniej składy odstawiane były na torze 3 na wysokości peronu. Ponadto na początku peronu od strony miasta stał żuraw do wodowania parowozów, który był nieczynny. Zobaczyć go można w filmie „Przeprawa”, kręconym w tym czasie. W pobliżu wejścia do budynku dworca od strony peronów znajdowały się dwie podświetlane gabloty z rozkładem jazdy, oddzielnie przyjazdy i odjazdy.

Od strony peronów wchodziło się też do bufetu, było to niewielkie pomieszczenie, a we „właściwym” bufecie – w poczekalni – była świetlica kolejowa. W poczekalni rozkład jazdy wisiał po przeciwnej stronie, niż obecnie. Jeśli chodzi o godziny odjazdów i przyjazdów pociągów pasażerskich, różniły się one nieco od danych zawartych w oficjalnym Sieciowym Rozkładzie Jazdy wydanym przez PKP, ale o tym, jak i o obiegach lokomotyw na pociągach, napiszę już w następnym artykule.