Legenda o przedłużeniu bocznicy

  

W Wielką Sobotę, podczas oczekiwania na klasy z Werbkowic w okolicach trzynastego kilometra linii Zawada — Hrubieszów Miasto,  na przejeździe kolejowym za zakładem Przedsiębiorstwa Robót  Drogowych Zamość sp. z o.o. –  miałem przyjemność porozmawiać ze starszym panem  mieszkającym w okolicy. Dowiedziałem się parę ciekawostek, którymi postanowiłem się z Wami podzielić. Na wstępie chciałem poinformować, że niestety nie miałem jak zweryfikować owych informacji, ale jak mówi znane powiedzenie:  ”w każdej legendzie kryje się ziarno prawdy”.

 A więc celem przedłużenia bocznicy PRD było wybudowanie punktu przeładunkowego z pojazdów drogowych na wagony i na odwrót. Owy punkt miał podobno zastąpić Nową Osadę. Zwieziono materiały budowlane, gdyż miała powstać waga drogowa i kolejowa.  W odróżnieniu do ładowni  Nowa Osada  nie planowano tutaj budowy suwnic. Ostatecznie przedłużenie bocznicy powstało, lecz sam punkt przeładunkowy niestety już nie. Było podobno parę pomysłów jak wykorzystać dodatkowe metry torowiska, ale niestety na planach się skończyło. Powili przedłużenie bocznicy, zaczęło wymierać, latem było całe zarośnięte trawą, zimą zasypane śniegiem. Droga, przez którą przechodziły wtedy dwa tory, nie była w najlepszym stanie, szlakowy tor miał dobre płyty przejazdowe, natomiast przedłużenie bocznicy miało tylko jakieś drewniane, które były podobno wykonane ze starych podkładów kolejowych. Nic dziwnego, że pewnej ostrej zimy podczas akcji odśnieżania drogi, pług zahaczył o szynę torowiska i ją wygiął. Pług się zatrzymał, a kierowca wysiadł sprawdzić, co się stało. A jak by tego było mało potem pług, nie chciał ruszyć z miejsca, koła się ślizgały, ponieważ nie było na nich łańcuchów. Pojazd stał na tyle niefortunnie, że pług wystawał na tor szlakowy. A z oddali było już słychać gwizdawkę parowozu ! Ostatecznie podsypano pod koła trochę żwiru i udało się wycofać, w ostatniej chwili. Zaraz po tym,  w stronę Zamościa popędził pociąg towarowy.

Gdy nadeszły roztopy, widać było jak bardzo wygięta, jest szyna. Ostatecznie na początku wiosny zapadła decyzja o małym remoncie drogi i w tym czasie rozebrano tory, które przechodziły przez drogę. Tym samym przejazd został ponownie jednotorowy. Kozioł oporowy przesunięto przed drogę, gdzie stoi do tej pory. A sam urywek torów został. Z każdym rokiem był rozkradany, aż został króciutki ogryzek, pewnie już bliżej drogi to się bali kraść. Ostatecznie owy ogryzek ostał się aż do 2018, gdzie został rozebrany i zostały tylko podkłady.

I na koniec kilka zdjęć przedstawiających rozebrane torowisko.

Po prawej tor szlakowy w stronę Zamościa, natomiast po lewej widoczna jest wspomniana wcześniej bocznica zakończona kozłem oporowym.

Po odwróceniu się widzimy po lewej tor szlakowy w stronę Hrubieszowa, natomiast po prawej rozebrane przedłużenie bocznicy.