Ciężkie pociągi towarowe na linii hrubieszowskiej

  

W ciągu ostatnich dwóch tygodni linia kolejowa z Zamościa do Hrubieszowa znacznie ożyła. We wcześniejszym okresie ruch na tym odcinku nie był za duży, ale za to regularny. W niedziele, wtorki i czwartki, w godzinach nocnych, najczęściej około 22, z Zamościa wyjezdżały pociągi zdawcze prowadzone lokomotywami SM48 i powracały następnego dnia rano. W czwartki kursowały pociągi do i z Zakładów Naprawczych Taboru Kolejowego w Hrubieszowie, którymi transportowano wagony osobowe spółki PKP PR. Raz w miesiącu przejeżdżała jazda próbna wagonów osobowych. Dochodziły tu jeszcze drezyny spółki PLK. Jak co roku w okresie wiosenno-letnim, pojawiły się ciężkie wahadła towarowe prowadzone lokomotywami spółki CARGO, przewożące kamień i miał dla Cukrowni Werbkowice oraz miał dla różnych odbiorców w Hrubieszowie. W tym roku zwózka surowców zaczęła się trochę później niż w latach ubiegłych, gdy to pierwsze brutta pojawiały się już od marca. Cukrownia jak zwykle korzysta z usług spółki PKP CARGO, inni odbiorcy wozili też pociągami uruchamianymi przez przewoźników prywatnych, ale już w ubiegłym roku takich pociągów nie spotykało się na tej trasie (oprócz przewozów na bocznicę Ciepłowni Szopinek w Zamościu). Przykładowo w ostatni wtorek ok godz. 9 z Zamościa wyruszył transport węgla dla celów gospodarczych cukrowni prowadzony lokomotywą ST44-895 i SM48-074 na popychu, z kolei w dniu wczorajszym o godz. 8.20 z Zamościa wyruszyło wahadło kamienia z ST44-1110 na czele i również SM48-074 na popychu.

Obecność tamary na końcu składu jest spowodowana koniecznością przeprowadzenia manewrów na moście w Werbkowicach, których nie da się wykonać gagarinem, ze względu na masę lokomotywy.

Puste wahadła przesyłane są na ogół w pociągu zdawczym, jednak w dniu 26 czerwca w drodze powrotnej z Werbkowic lokomotywy zabrały 10 węglarek, które nie zmieściły się już do ostatniej planowej zdawki. Najczęściej jednak lokomotywy wracają w dzień luzem. Inaczej sprawa jest rozwiązywana, kiedy wahadło jedzie w nocy, przed lub po zdawce. Wtedy, z przyczyn osczędnościowych zapewne, spółka CARGO nie uruchamia oddzielnego pociągu lokomotywowego, lecz maszyny doczepiane są do pociągu planowego, który jedzie w potrójnej trakcji. Dla miłośników transportu szynowego są to widoki bardzo atrakcyjne, a i u mieszkańców Zamościa budzą spore zaciekawienie. Niejednokrotnie widziałem, jak przypadkowi przechodnie robili zdjęcia przy pomocy telefonów komórkowych, czy nawet filmowali przejazd pociągu. Dlatego pogłoski o likwidacji tej lini kolejowej, ze względu na to, że koliduje ona z centrum architektonicznym Zamościa (a takie głosy czasami się pojawiają w mediach lokalnych) powinny budzić powszechny sprzeciw.