A to kolej właśnie….

  

No już się martwiłem, że rok 2013 będzie na Zamojszczyźnie zwyczajnie nudny, biorąc pod uwagę coraz to głupiej zorganizowaną komunikację kolejową, która: bądź , co bądź stanowi nasz chleb powszedni. A tu nasza władza od PKP ogłosiła okropną   rzecz. Otóż chcą zlikwidować przewozy na wielu odcinkach linii kolejowych w Polsce. Łączna długość planowanych do wyłączenia  z eksploatacji linii kolejowych wynosi około 2000 kilometrów. Oczywiście , ta decyzja dosyć boleśnie dotyka i nasze podwórko. Planowane do zamknięcia są trasy kolejowe z Zamościa do Hrubieszowa, Chełma do Włodawy oraz ze Zwierzyńca Towarowego do Bełżca , a nawet dalej do Muniny. Patrząc na Roztocze i Zamojszczyznę,  to chcą nas pozbawić dostępu do prawie połowy eksploatowanej dotychczas infrastruktury normalnotorowej. Ktoś na górze wymyślił sobie, że będzie w ten sposób robił oszczędności. A my tu na dole mówimy , że to jest groteska! Puste hasło, któremu nie towarzyszą jakiekolwiek zmiany systemowe. To tak, jakby zwichnięcie stawu skokowego leczyć przy pomocy amputacji nogi.

Po pierwsze : stan infrastruktury. Ogólnie można określić jako dosyć dobry. Lubelski Zakład PLK wyjątkowo dobrze wywiązuje się z nadzoru nad eksploatowanymi liniami. Wszyscy się zgodzą chyba ze mną, że widać dobrego gospodarza. Czego nie można powiedzieć już o szlakach ościennych , np. na linii bałajskiej. Pokonanie szynobusem trasy od Siedlisk Tomaszowskich do Horyyńca Zdroju irytuje nawet najbardziej zagorzałych miłośników kolei, nie mówiąc już o zwykłych pasażerach. Uważam, że to właśnie zaniechanie  eksploatacji stosunkowo dobrze utrzymanej infrastruktury jaką mamy na Lubelszczyźnie jest dużą niegospodarnością. Dotychczasowe środki i zaangażowanie traktuje się  jako wyrzucone w błoto. W większości przypadkach  modernizację przeprowadzono niejako własnymi środkami, z wykorzystaniem materiałów staroużytecznych pozyskanych z rozbiórek lub remontów innych odcinków. Tak przeważnie działo  się na Zamojszczyźnie , co jednak  przyniosło  wymierne korzyści. Z drugiej strony , na liście linii wyłączonych  przewidziano pierwotnie  także odcinki linii zmodernizowane przy wykorzystaniu środków pochodzących z funduszy unijnych. U nas przykładem takiej trasy będzie szlak: Lublin – Lubartów. Czyżby doradcy Ministra Transportu o tym nie wiedzieli? To może zamiast obco  brzmiących instytucji nasze władze zaczną  w końcu  angażować w  sprawach doradczych  miłośników kolei! Ci w ramach wynagrodzenia zadowolą   się rzuceniem byle jakiego , niezmodernizowanego gagarina na szlak. Oszczędności  wymierne , a ryzyko błędnych informacji żadne, bo któż tak , jak  my zna lokalne szlaki?

O linii parczewskiej rozpisywać się więcej nie będę, bo wiem , że posiada swoich żarliwych obrońców, dla których jest oczkiem w głowie, no i przylega do stolicy województwa. Raczej, nie zrobią jej krzywdy. Skupię się na prowincji.

Po drugie, koszty funkcjonowania . Tutaj właśnie mogę  pochwalić się swoimi czy nie swoimi obserwacjami.

Szlak z Chełma do Włodawy funkcjonuje  na zasadzie bocznicy. Nie działają tam posterunki, a sprawdzenie stanu technicznego odbywa się  podczas przejazdu lustracyjnego drezyną lub na zasadzie obserwacji przez drużynę lokomotywy ciągnącej pociąg. Obchody piesze przeprowadzają toromistrze. Linia nie powinna generować wysokich kosztów stałych.

Szlak od Zwierzyńca Towarowego do Bełżca i dalej na południe. Obsadzony posterunek Zwierzyniec Towarowy obsługuje także tor szeroki i szlak do Stalowej Woli Południe i Zawady. Reszta posterunków tj. Susiec i Bełżec czynna jest w miarę potrzeb, które występują głównie latem w okresie kursowania szynobusów PR. Poza sezonem na tej linii zapuszczają się sporadycznie pociągi towarowe do Bełżca. W Suścu rezydują drogowcy , jest drezyna.  Generalnie , z obsady Suśca można bez szkody dla ruchu  zrezygnować, nawet w czasie kursowania pociągów pasażerskich. W Bełżcu siedzi dyżurny ruchu, który w sezonie zajmuje się wyprawianiem i krzyżowaniem pociągów. W tej chwili nie ma tam dla niego żadnej roboty.  Na trasie od Bełżca do Werchraty jest jeszcze stacja w Hrebennem, która też nikomu nie jest do szczęścia potrzebna, nawet przy prowadzeniu ruchu pociągów pasażerskich . Z kolei Werchrata jest dużym węzłem przeładunkowym , aczkolwiek nie  obsadzonym  w godzinach nocnych. Widzimy , że szlak nie generuje wysokich kosztów stałych, a na dodatek  te co są można  jeszcze dodatkowo zmniejszyć.

Wreszcie szlak od Zamościa do Hrubieszowa. W samym mieście mamy aż 3 posterunki strzeżone przez dróżników, których obsługa  wymaga zachowania pewnego poziomu zatrudnienia. Następnie w Jarosławcu posterunek osłonny na skrzyżowaniu z torem LHS. Dalej , stacja Werbkowice i wreszcie Hrubieszów. Tamtejsza stacja  obsadzona jest w dni robocze oraz w nocy z niedzieli na poniedziałek. Podobnie jest z posterunkami dróżników w Zamościu , z Jarosławcem chyba też. W pozostałym okresie nie ma obsady, ale można wykupić trasę po dokonaniu zwiększonej opłaty. Wtedy pracownicy przychodzą na dodatkowe dyżury. Z kolei stacja w Werbkowicach funkcjonuje  całodobowo, że względu na pełnienie funkcji dróżnika przejazdowego przez dyżurnego ruchu na potrzeby toru szerokiego.

Po trzecie: przychody z udostępniania linii. No właśnie, faktycznie tych pociągów jakoś ostatnio nie widać. A polityka państwa taka , że linie peryferyjne muszą być bardzo dochodowe, podczas, kiedy niektóre magistrale są deficytowe. Otóż przewidziane do zawieszenia ruchu trasy , przy niewielkich kosztach stałych i remontach wykonywanych systemem gospodarczym ponoć (jak to się nieoficjalnie mówi ) nawet  zarabiają, lub co najgorzej zamykają się na zero. Tymczasem na głównych szlakach potoki uległy  widocznemu  skurczeniu. Na Roztoczu takim głównym generatorem przychodów jest stacja w Klemensowie obsługująca Zakłady Tłuszczowe w Bodaczowie. Ponadto do Zamościa mniej więcej raz na tydzień przyjeżdża wahadło miału do ciepłowni na Szopinku. Zostają jeszcze transporty paliwa do lokomotywowni LHS w Bortatyczach, też z częstotliwością raz na tydzień. W ubiegłym roku mieliśmy jeszcze sporo pociągów tranzytowych, na trasie od Rejowca do Rozwadowa, których obecnie już nie ma, ponieważ nie opłaca się ich tędy prowadzić. Jeżdżą krótszą trasą w całości pod drutem. W tym kontekście , przewozy ładunków do Hrubieszowa i Werbkowic zasadniczo wpływają na poziom wykorzystania głównej magistrali roztoczańskiej biegnącej od Rozwadowa do Rejowca. Podstawowym odbiorcą i nadawcą jest tutaj cukrownia Werbkowice, która sprowadza koleją kamień i węgiel, a ekspediuje cukier oraz melasę. Z Zamościa do Hrubieszowa w każdą niedzielę wyrusza późną nocą regularny pociąg zdawczy przewożący przesyłki rozproszone do Hrubieszowa , głównie nawozy , a stamtąd drewno. Jest to ostatni taki pociąg stałego kursowania na Zamojszczyźnie. Mało tego, jeden z przedsiębiorców poczynił już znaczne nakłady inwestycyjne w kierunku wykorzystania normalnotorowej bocznicy w Miączynie w tym roku. Można powiedzieć, że linia hrubieszowska obok stacji w Klemensowie generuje zasadnicze potoki towarowe na Zamojszczyźnie. A tymczasem decydenci proponują, żeby od 2014 r. transport na naszych szlakach ograniczył się tylko do przewozu osób z Zamościa do Lublina a w przewozie towarów skoncentrował tylko na  ładunkach  do/z Zakładów Tłuszczowych w Bodaczowie. Zamiast się rozwijać i doganiać świat –  cofamy się wstecz. I to jest widoczne również na innych płaszczyznach, nie tylko w transporcie.

Trzeba  jasno powiedzieć, że taka polityka doprowadzi też do znacznej degradacji węzła kolejowego w Zamościu. Nie ma się co oszukiwać, bo z czasem zostanie tylko obsługa pociągów Przewozów Regionalnych, głównie szynobusów. Biorąc pod uwagę, niepewną przyszłość jedynego składu wagonowego , pociągu TLK HETMAN –   świetlana perspektywa to to nie jest. Stacja w Zamościu wcześniej czy później zostanie przekształcona w  zwykły przystanek , gdzie nie będzie potrzeby utrzymywana urządzeń zabezpieczenia ruchu w sprawności. Nie wystąpią po prostu takie potrzeby. A oszczędności trzeba robić ciągle! Nie ma też co się łudzić, że węzeł uratują pociągi bocznicowe na Szopinek. Po zamknięciu linii do Hrubieszowa koszty utrzymania bocznicy znacznie wzrosną, ponieważ trzeba będzie zabezpieczyć obsługę aż 3 przejazdów drogowych w centrum miasta , przy ewidentnie nieregularnym ruchu składów. W tej chwili tych wydatków  nie bierze się po prostu pod uwagę, gdyż są niejako wliczone do kosztorysu całego odcinka. Bocznica działa tylko wtedy, kiedy szlak jest obsadzony przez dróżników. Zamknięcie torów w centrum Zamościa będzie tylko kwestią czasu, zwłaszcza przy negatywnej postawie władz samorządowych. Oczywiście ,  budowa przystanku osobowego przy ul. Peowiaków  nie będzie już priorytetem dla zarządcy kolejowego. Moim zdaniem , bez utrzymania w używalności szlaku do Hrubieszowa,  nie możemy  o tym marzyć.

Linia z Chełma do Wlodawy jest chyba w lepszej sytuacji, ponieważ przy stosunkowo niewielkich kosztach generuje spore potoki towarowe. Mniej więcej dwa/trzy razy w tygodniu wyprawia się stąd w Polskę pociągi z drewnem. Ponadto , w tym roku planowane jest uruchomienie  sezonowych pociągów pasażerskich, które w ubiegłym roku cieszyły się naprawdę sporym zainteresowaniem. No i przede wszystkim , do funkcjonowania linii bardzo pozytywnie nastawione są władze samorządowe, których postawa powinna stanowić wzór do naśladowania dla decydentów z Zamościa czy Hrubieszowa.

Z kolei trasa od Zwierzyńca Towarowego do Bełżca i dalej jest wykorzystywana głównie do sezonowego ruchu turystycznego. Doświadczenia minionego sezonu wakacyjnego , gdy  kursowały tam pociągi Przewozów Regionalnych wskazują na duży potencjał turystyczny i to pomimo .dosyć niedogodnego rozkładu jazdy. O ile mi się dobrze obiło o uszy –  linia ma swoich zagorzałych obrońców i przypuszczam , że ostatecznie ruch na niej nie zostanie zawieszony. Sprawa jest o tyle drażliwa, że szlak jest w zasadzie eksploatowany głównie w okresie wakacyjnym. Poza sezonem kursują tam tylko  bardzo nieregularnie wahadła z kruszywem do Bełżca. Być może koszty całorocznego   utrzymywanie niekorzystnie wpływają na wynik finansowy z działalności? Należy to wyjaśnić.

No i po czwarte – co robić? No właśnie. Aż wyć się chce! Nikt już nawet nie zachowuje pozorów. Władza przestaje się z nami liczyć. Ale czy musimy być bierni?

Trzeba zacząć od tego, że sprawa dotyczy majątku narodowego, a więc wszystkich obywateli.  Jak wyglądać będzie to wyłączenie linii z eksploatacji to przekonać się możemy na przykładzie stanu toru wąskotorowego biegnącego od Werbkowic do Hrubieszowa. On też został wyłączony z eksploatacji , co prawda już prawie 20 lat temu i z dokonaniem wpisu do rejestru zabytków. I  tak mniej więcej przez 15 lat stan infrastruktury zachowany był na względnie przyzwoitym poziomie. Pamiętam, że 5 lat temu, proces degradacji uległ znacznemu przyśpieszeniu. Napisałem nawet  o tym swój  pierwszy artykuł na LKN. W chwili obecnej między Werbkowicami a Gozdowem to praktycznie nie ma czego szukać. Niestety, ogólny kryzys gospodarczy wyzwala w ludziach najgorsze instynkty. A wiadomo, że stal jest w cenie. Torowisko w miarę kompletnie prezentuje się tylko na odcinku od Brodzicy do Hrubieszowa , aczkolwiek jest to związane z pozytywnym nastawieniem ze strony okolicznych mieszkańców, jak i też z linią orzecznictwa sądowego, sprowadzającą się do zasądzania   osobom skazanym  za kradzież elementów torowiska –  prac społeczno użytecznych przy utrzymywaniu tego odcinka, który nie został jeszcze zniszczony. Nie oszukujmy się –  porzucone, nieużytkowane tory , czeka taki sam los.

Cała nasza prasa, radio, telewizja na ten temat milczą. Toczy się dyskusja w internecie, ale głównie na naszych znajomych portalach, przyjaznych kolei. Bardzo słusznie zaleca się społeczeństwu wzięcia sprawy w swoje ręce, bądź co bądź świadomość obywatelska wzrasta , nawet i na głuchej prowincji. Ja się oczywiście z tym zgadzam , ale muszę napisać, że to przede wszystkim kolejarze powinni w końcu się tym zająć , ponieważ odgórne  decyzje wcześniej czy później odbiją się na ich przyszłości. Bardzo negatywnie odbiór  w społeczności  nie kolejarzy wywołała sprawa sporu o ulgi pracownicze, który to już chyba został pozytywnie rozstrzygnięty dla zainteresowanych. Oby nie były one przedmiotem cichego układu między związkami zawodowymi a decydentami. My wam ulgi , a wy nam pozwolicie zamknąć tory! Niestety, tak to wszystko z boku wygląd, ale mam nadzieję, że moje obawy zostaną rozwiane.

Ja jestem już bardzo polityką zniechęcony. Sądziłem, że teraz będę mógł skupić się na aspektach historycznych , na analizowaniu dokumentów i zbieraniu opowieści kolejowych  od ludzi, którzy systematycznie odchodzą z tego świata. To mnie bardzo pasjonuje, więc kiedy się o  dowiedziałem  o planach PLK to prawie cały tydzień nie robiłem nic. Nie chciało mi się ani czytać ani pisać ani filmować ani nawet pić wódki. Myślałem na poważnie o złożeniu abdykacji, ale teraz mi przeszło.

Na szczęście na posterunku pozostali nasi redakcyjni koledzy: redagowane  jest zapytanie  do PLK w trybie udzielenia informacji publicznej, powiadamiani są politycy a także klienci kolei , którzy  planami zwijania torów są bardzo zaskoczeni. Jeden z naszych czytelników zaproponował zamieszczenie w internecie petycji przeciwko likwidacji poszczególnych  linii , którą można by było podpisywać elektronicznie. To dobry pomysł, ponieważ przy tradycyjnej formie zbierania podpisów zdarzały się już przypadki, że wsiąkały całe listy, a tak, zawsze będzie można to wydrukować.

Mam nadzieję, że całą sprawą zainteresują się nasze lokalne organizacje turystyczne i stowarzyszenia , które jeszcze w ubiegłym roku zajmowały się promowaniem transportu kolejowego  w regionie. Okazją do spotkania może być konferencja organizowana przez władze Zamościa w dniu 07.03.2013 r. w związku z nieznanymi mi planami budowy szybkiej kolei z Warszawy do Lwowa przez Zawadę, które akurat w kontekście aktualnych propozycji  zarządu PLK stanowią totalną abstrakcję. A okazję do działania może stanowić pomysł grupy miłośników kolei z Polski dotyczący organizacji pociągu specjalnego do Hrubieszowa. Towarzystwo to ( nieformalne zresztą ) cyklicznie skrzykuje się w celu odbywania  wycieczek po mało uczęszczanych szlakach kolejowych. To są dopiero bardzo wstępne plany, a pociąg ma jechać  z Lublina. Można , że się tak wyrażę – wykorzystać przebieg , w szerokim tego słowa znaczeniu, chociażby polityczno – propagandowym.

Sprawa wyłączenia z eksploatacji omawianych linii kolejowych jest rozwojowa i miejmy nadzieję, że jeszcze nie przesądzona. PLK opublikowała już regulaminy przydzielania tras pociągów na rok 2014, gdzie można sobie zaklepać przejazdy po tych trasach, mimo, że teoretycznie nie będą one już użytkowane. Mało tego – niektóre odcinki mają być w przyszłym roku wyremontowane. Ja już  całkiem głupi jestem! .  Nasi czytelnicy spodziewają się Bóg wie czego, a to diabli wiedzą co tutaj dalej robić z tym wszystkim. A to kolej właśnie!