Wybitnie jesienne nastroje

  

Jesień to  moja ulubiona pora roku. Uświadamia ona człowiekowi, ze wszystko z czasem przemija. Ani na wiosnę ani latem nie dopuszczam nawet do siebie tego typu egzystencjalnych refleksji,  pędząc   żywot zupełnie beztroski. Z kolei zimą to się człowiek tak namarznie w tyłek stercząc przy torach, że nie ma nawet ochoty na takie głupoty. Jesień , to jesień, zwłaszcza: polska – złota. Jeszcze nie tak dawno, w tym okresie  przypadała kulminacja przewozów towarowych na Zamojszczyźnie. Współczesna jesień pod tym względem   bardzo zszarzała. Deficyt –  bogactwa! Nie ma już gagarinów, POŁAŃCÓW, zdawek, a także pośpiesznych pasażerskich : ROZTOCZA czy SOLINY. O klasach z Hrubieszowa już prawie wszyscy zapomnieli.  Nawet  przyroda  w tym roku jakaś nijaka – liście szybko spadają i czuję niedosyt   tych wszystkich złocistych motywów z akcentami szkarłatu przy kolejowych szlakach. Za rok może będzie lepiej , ale  dwusuwowe klimaty już nie wrócą . Nie, jednak  na  tetmajerowską osmętnicę przyjdzie pora w jakimś najbliższym tekście historycznym. Oto właśnie sam się zmotywowałem, bo mam już w tym zakresie duże zaległości, a nie tyle nie mam czasu , co mi się nie chce. Wiadomo: nad kompleksowymi opracowaniami trzeba trochę przysiąść. Znacznie łatwiej jest analizować współczesne sprawy , gdyż wystarczy po prostu dobrze się rozejrzeć. A zasadniczym celem tego artykułu jest zwrócenie uwagi na kilka problemów , które być może zostaną szerzej rozpracowane przez naszych autorów , których nam ostatnio przybyło. Kilku  już poznaliście, z innymi uczynicie to niebawem ( muszę pamiętać, żeby  uaktualnić informację w nagłówku LKN ).  Będą  to luźne uwagi na różne tematy, z tym, że bez analizy co  jest  lepiej , a co wyszło  gorzej, itp. Po prostu:  tak się dzieje i tyle. Poszczególne informacje poprzekładałem  swoimi  zdjęciami ( plus jedno nadesłane ) wykonanymi w ostatnich dniach , względnie jesienną porą w latach wcześniejszych, a czasami nawet podczas zupełnie innej pory roku, ale to w mniejszości i z odpowiednią adnotacją, że zdjęcie zastępcze. I podkreślam, że to nie wernisaż  dla  idiotów,  tylko chodzi o ogólne wrażenia. Jak za mało złotych liści , to walnijcie sobie setę, jak to nie pomoże, to coś mocniejszego…

Budynek tego kościoła usytuowanego w miejscowości Zagrody sprawia bardzo sympatyczne wrażenie. Od razu widać, że obiekt jest stary i w przeszłości był cerkwią. Niestety nic więcej o nim nie mogę napisać, bo nie wiem. Za to nasz nowy autor: Sokolik Wędrowny bardzo dobrze zna jego historię, a  w przeszłości opisał to i owo na łamach Spotkań z Zabytkami.

Widoczna za torami kapliczka stoi w miejscu , gdzie kiedyś znajdowała się druga cerkiew w Zagrodach. Nad jej losami  właśnie  historycy się teraz głowią.

A to nowy przystanek wybudowany właśnie w miejscowości Zagrody. Co? Że dobrze nie widać? A to poproście o zrobienie fotorelacji, z tego co wiem nowi  autorzy mają  takie plany. Co to ja jestem – kolejdoskop? A najlepiej to wsiąść w szynobus i samemu przyjechać. Pociągi  się już tutaj nawet czasami zatrzymują. Ale nie zawsze, bo przystanku oficjalnie jeszcze nie ma. Jak będziecie jechali od strony Rejowca – to problemu nie ma. Gorzej, jak od Zawady. Wtedy , najlepiej wysiąść w Żulinie i piechotą dojść do Zagród. Jakie widoki po drodze: drzewa, stawy , młyn, kościół… Zobaczycie jaką  miejscowi mają fajną trasę turystyczną w drodze do kolei. Sam tak zrobiłem i uważam , że przystanek bardzo estetycznie komponuje się z okolicznym krajobrazem.  Jest okazała tablica, wisi megafon, zamontowano kamery. Niebawem pojawi się wiata. Peron dosyć krótki i przystosowany tylko do postojów szynobusów. Wszystko powstało w efekcie działania lokalnych społeczności, przy dobrej woli ze strony PLK –  inwestora.

Opuszczona ogromna stacja: Żulin i w przeszłości na ogół   nie tętniła życiem. Mimo wszystko – zlokalizowana w samym środku lasu sprawiała na mnie zawsze duże wrażenie. Trwa to dalej, mimo, że natura od długiego już czasu toczy  nierówną walkę z resztkami przyrody nieożywionej powstałej w wyniku działalności człowieka. Klimat jak z filmów Hitchcocka. Dobre motywy dla  morderców, wisielców, czarownic i wampirów. I mnie tu się bardzo podoba, chociaż wieszać się na razie nie zamierzam.  W tej chwili stacja pełni role przystanku osobowego. Jest jednak znacznie oddalona od miejscowości i zabudowań, co było zasadnicza przesłanką do wybudowania przystanku w Zagrodach. Podejrzewam, że z chwilą otwarcia tego nowego , przystanek w Żulinie zostanie zamknięty. Niewykorzystywane budowle być może zostaną rozebrane, stanowiąc pokaźne   źródło materiałów staro użytecznych, które będą mogły być wykorzystane do kolejnych inwestycji.

Na dworcu w Rejowcu na torze przy peronie 1 stoi elektryczna jednostka do Chełma – łącznik do szynobusu do/z Lublina. Obserwuje tendencję , że  coraz więcej kursów po liniach zelektryfikowanych wykonywanych jest trakcją spalinową. W nowym rozkładzie jazdy przybędą niespotykane dotychczas relacje z Zamościa do Dęblina czy Łukowa.  Z jednej strony mamy rachunek ekonomiczny , gdzie stawka  przejazdu szynobusem jest niższa od pociągo-kilometra wykonanego jednostką elektryczną . Z drugiej strony planuje się elektryfikację nowo budowanej linii na Lotnisko w Lublinie, a myśli się nad tym w przypadku trasy do Lubartowa. Czegoś tutaj nie rozumiem! Kursujące pod drutem szynobusy często nie są w stanie zmieścić wszystkich pasażerów. Dzieje się tak zwykle w Rejowcu w KASZTELANIE jadącym z Zamościa do Lublina , a także w piątkowym KANCLERZU z Lublina do Zamościa. Niektóre EZT są też bardzo wyeksploatowane ,jak widoczny na zdjęciu 1663 ra.  Generalnie brakuje chyba nowoczesnego taboru elektrycznego, a najbardziej pojazdów przystosowanych do obydwu typów trakcji: spalinowej , jak i elektrycznej.

07.10.2012 r. Na przystanku w Sobiborze zatrzymał się przedostatni w tym roku pociąg z Chełma do Włodawy obsługiwany szynobusem SA107-002. Weekendowe kursy na tej linii zostały wznowione  po dziesięcioletniej przerwie w tym roku w wakacje z inicjatywy i przy wsparciu samorządów miejscowości zlokalizowanych w obrębie przebiegu kolejowego szlaku z Chełma do Włodawy, dzięki oszczędnościom uzyskanym przez przewoźnika ( Przewozy Regionalne ) na innych trasach. W okresie zawieszenia przewozów osobowych tory nie zostały rozebrane głównie dzięki sporym przewozom drewna.

Pomimo tak dużej przerwy pociągi te cieszyły się sporym zainteresowaniem , a w ciepłe dni pojazd kursował zwykle zatłoczony. W te rejony, mimo niedogodnego skomunikowania  chętnie jeździli także turyści z Zamościa i okolic, a bardzo popularną relacją był właśnie Sobibór.

Sobibór jest powszechnie znany ze względu na lokalizację podczas II Wojny Światowej w tym miejscu niemieckiego obozu zagłady.  W tej chwili działa tutaj muzeum , a także prowadzone są badania archeologiczne. Ponadto do okolicznych lasów przybywają licznie grzybiarze i turyści podziwiający uroki przyrody.

Na przykład znajduje się tutaj jedne z nielicznych w Polsce stanowisko piołunu , służącego do wyrobu słynnej piołunówki, wybornego trunku , a także absyntu. Dowiedziałem się tego i innych ciekawych rzeczy podczas październikowej wycieczki od sympatycznej turystki z Zamościa , po trochu także miłośniczki kolei a przede wszystkim podróżowania koleją. Sami widzicie – podróże uczą! Mam nadzieję, że pociągi z Chełma do Włodawy uruchomione zostaną także w przyszłym roku.

Była stacja Hrubieszów Wąskotorowy przybrała jesienne barwy. Ostatni pociąg odjechał tutaj prawie 20 lat temu , na jesieni 1993 roku. Od tego czasu praktycznie nic się tutaj ni dzieje, co nie jest wcale takie złe, biorąc pod uwagę przygody tej samej wąskotorówki ale z pobliskich Werbkowic, gdzie większość infrastruktury została rozgrabiona lub uszkodzona. Linia wąskotorowa od Hrubieszowa do Werbkowic została zachowana dzięki wpisowi do rejestru zabytków. Na odcinku od Hrubieszowa do Gozdowa jest nawet dosyć dobrze utrzymana. Niestety , podejmowane próby uruchomienia przewozów turystycznych nie wywołują zainteresowania w administracji samorządowej , w szczególności u władz Gminy Werbkowice. Najbardziej przyjaźnie nastawione są: Gmina Hrubieszów i Sołectwo Brodzica. Z kolei stosunek władz powiatowych do zabytku jest delikatnie mówiąc – skandaliczny! To oni blokują wszelkie pomysły i inicjatywy, bowiem gdyby powiat jako jednostka właściwa dla przejęcia linii przebiegającej przez teren więcej niż jednej gminy zachowywał się jak należy ,  to już dawno coś na niej by się działo. Do uruchomienia kolei drezynowej na co prawda krótkim odcinku z Hrubieszowa do mostu nie ma chyba żadnych technicznych przeciwwskazań. Najgorsze jest to, że mamy tu do czynienia, nie z obojętnością władz powiatu, ale z ich bardzo negatywnym nastawieniem. A bez udziału tych właśnie urzędników nie da się nic zrobić. I w ten oto sposób wąskie tory w Hrubieszowie, jako jedne z nielicznych w Polsce znalazły się w naszych pięknych czasach – w ciemnej dupie!

Dobry stan wąskotorówki  to zasługa po trochu …złodziei. Na pewnych odcinkach , w szczególności w okolicach Werbkowic i Gozdowa regularnie dochodziło do kradzieży infrastruktury i  kilku sprawców udało się wykryć po śladach , ponieważ  mieszkali w pobliżu torowiska i nie śpieszyli się z ukryciem łupu. Zasądzono im wykonywanie prac społecznie użytecznych związanych z bieżącym utrzymywaniem wąskotorowej infrastruktury. Dzięki temu w obrębie przebiegu wąskotorówki przynajmniej w Hrubieszowie systematycznie koszona  była  trawa i wycinane rosnące krzaki, chociaż z ostatnich obserwacji wnioskuje już zakończenie odbywania tych kar. Niewielkie konserwacje i zabezpieczenia wykonują także  z własnej woli mieszkańcy Hrubieszowa i Brodzicy.

W Hrubieszowie od wielu lat działa Towarzystwo Regionalne , w którym uruchomiono Sekcję Miłośników Hrubieszowskiej Kolei Dojazdowej.  Na początku jej działalność cieszyła się  bardzo dużym zainteresowaniem, jednak po zetknięciu z machiną biurokratyczną na kolei ale  przede wszystkim narosłą we władzach lokalnych , powiatowych i gminnych  – zapał został skutecznie ostudzony, a szkoda, bo bądź co bądź: była to pierwsza i chyba ostatnia tego typu inicjatywa. Ewentualni naśladowcy  będą mieli trudniej. Z biegiem lat ciężko jest już znaleźć w Polsce resztki wąskotorowego taboru , ponieważ wszystkie one zostały zagospodarowane przez działające z powodzeniem wąskotorowe stowarzyszenia. Jeszcze niedawno , na wielu posesjach można było zaobserwować pudła wagonowe lub całe wąskotorowe wagony. W tej chwili tego już tak nie widać, stoi tylko budka dróżnika w Hrubieszowie. Szczególnie bulwersującą dla mnie sprawą było wydanie pozwolenia na demontaż żurawia do wodowania parowozów w Łaszczowie przez jedną z kolejowych stowarzyszeń, gdzie ten zabytek powinien zostać na miejscu, a mało tego:  zdemontowano go tylko i długi czas leżał w krzakach, kto wie czy dalej tam nie gnije. Odchodzą też ludzie , byli pracownicy wąskich torów , więc najwyższa pora  , żeby się jakoś porządnie zmobilizować w celu skutecznej ochrony i restauracji tego wyjątkowego zabytku techniki , jakim jest wąskotorówka.

Czy to też jest zabytek? Chyba nie. Otoczenie dworca normalnotorowego w Hrubieszowie do malowniczych nie należy, a  w pobliskich krzakach można nawet czasem dostać… po ryju. Budynek dworca  już dawno przestał pełnić swoje kolejowe funkcje i działa tutaj….dom weselny. Widocznie, zapotrzebowanie na przyjęcia musi być w okolicy duże. Ogromne hałdy piasku i ziemi otaczające budynek , z drugiej strony ( niewidoczne na zdjęciu ) skutecznie studzą zapały krewkich weselnych biesiadników. Krajobraz to bowiem typowo industrialny. Jedynie torowisko na zapleczu lokalu pozwala na chwilę zadumy , przy lampce koniaku (lub nie wiem tam czego)  nad ziemskich niepewnym losem….Stacja Hrubieszów Miasto jest przeważnie pusta. Bardzo rzadko przyjeżdżają tutaj wahadła węglarkowe, tylko co niedzielę w środku nocy pojawia się zdawka lub lokomotywa manewrowa po węglarki z drewnem. Zasadniczą przyczyną jest niekorzystna polityka przewoźnika towarowego CARGO, zmierzająca do marginalizowania przewozu przesyłek rozproszonych za pomocą niekorzystnych taryf. W ten sposób zniechęceni zostali odbiorcy nawozów, gazu oraz innych towarów. Nie bez znaczenia pozostaje także długi czas transportu i wielodniowe przetrzymywanie wagonów na stacjach węzłowych. Te przesłanki jednak  nie wyjaśniają  barku przewoźników  prywatnych na linii hrubieszowskiej. Rozmowy z lokalnymi przedsiębiorcami rozwiały tutaj moje wszelkie wątpliwości w tej sprawie. To LHS jest winny! Po prostu obecność szerokiego toru pozwala na sprawny przywóz wszelkich towarów z zza naszej wschodniej granicy. Koszty transportu są wtedy o wiele tańsze od przewozu torem normalnym. W ten sposób importuje się wszelkiego rodzaju żwiry i grysy związane z budownictwem drogowym , a także inne materiały budowlane. Duże przewozy tego typu materiałów budowlanych po torze normalnym w 2010 r. spowodowane były właśnie niewydolnością toru szerokiego w tamtym okresie , a w zasadzie infrastruktury przeładunkowej , bo było duże zapotrzebowanie na tego typu produkty. W tej chwili boom inwestycyjny znacznie osłabł i wszelkie towary sypkie wozi się szerokim torem. Podobnie wygląda sprawa transportu węgla , szerokim torem chcą także sprowadzać do Hrubieszowa gaz. Dlatego planowane jest przekucie bocznicy normalnotorowej ze stacji LHS do przepompowni gazu na tor szeroki, ponieważ  normalnotorowymi  przesyłkami  tego surowca nikt tu nie będzie sobie nawet zawracał głowy. W tej chwili ruch na linii normalnotorowej z Zamościa do Hrubieszowa  zasadniczo utrzymują przewozy miału i kamienia do Cukrowni Werbkowice i niestety  – sporadycznie: miału do Cukrowni Strzyżów. Ponadto z Werbkowic sezonowo nadawana jest melasa a także transporty cukru. Werbkowice stały się najważniejszą stacją na hrubieszowskim szlaku. Moim zdaniem , linia w dłuższej perspektywie czasu przewidziana jest do przekucia na drugą nitkę szerokiego toru, którego znaczenie powinno jeszcze bardziej wzrosnąć, a wiadomo, że przepustowość LHSu już w chwili obecnej jest dalece niewystarczająca. Takie plany  były już kilka lat temu robione,  w chwili powołania LHS Sp. z o.o. , jako odrębnie działającego podmiotu. Na kolei jest jak w Watykanie, tam jak coś się zaklepie , to taki stan trwa latami, choćby nawet z tego nic nie wyszło. Dlatego , na wstępie torpedowane są wszelkie pomysły związane z reaktywacją przewozów pasażerskich na trasie z Zamościa do Hrubieszowa. Ten szlak został zaklepany i namaszczony  do innych celów , choćby nawet nic nie miało z tego wyjść. To jest oczywiście tylko moje zdanie, ale wynikające z racjonalnych ku temu przesłanek i symptomów.

No właśnie: LHS! Firma kolejowa tętniąca życiem – jest  jednym z większych pracodawców na Zamojszczyźnie.  Realizuje przewozy po torze szerokim od Hrubieszowa do Sławkowa. Ma pewną wadę, a mianowicie: jest bardzo rentowna. Najbardziej  zyskowne są przewozy rudy żelaza do Huty Katowice. Szerokim torem wozi się z powodzeniem wszelkie inne towary, w szczególności: gaz i węgiel. Na szlaku poczyniono wiele inwestycji , modernizowane są stopniowo lokomotywy.  Duża zyskowność czyni z tego podmiotu bardzo atrakcyjny kąsek wśród  generalnie mało dochodowych większości kolejowych przedsięwzięć. Przedsiębiorstwo skupia całą infrastrukturę związaną z szerokim torem, a także jest organizatorem i wykonawcą przewozów. Od dłuższego czasu wokół firmy pojawiają  się różne dziwne, czasem bardzo abstrakcyjne pomysły. Wiadomym jest, że jest wielu zainteresowanym uszczknięcia chociażby kawałka szerokotorowego potencjału. Dotychczasowa forma organizacji sprawdziła się stosunkowo dobrze, tutaj nie za bardzo jest co restrukturyzować i należało by zadbać o zachowanie dotychczasowych , sprawdzonych wzorców. Oprócz nowoczesnych aktywów firma posiada jeszcze jeden mocny atut – dobrą i oddaną kadrę. I od razu zaznaczam, ze nie chodzi mi tyle o kadrę kierowniczą , do której właściwie nic nie mam, ale bez modnych na innych forach achów i ochów pod ich adresem. Zarząd oceniam na:  trzy – dostateczny! Jak na mnie to i tak dużo. Chodzi mi o szeregowych pracowników pracujących w tej firmie na różnych stanowiskach , z których znam kilka osób i muszę przyznać, że są oni bardzo zaangażowani w wykonywanie swojej pracy , jak i kształtowanie pozytywnego wizerunku przedsiębiorstwa. Dobra ekipa pracowników to największy majątek i szkoda by było jego  zaprzepaścić , co może się stać w przypadku wszelkich podziałów i nieprzemyślanych reorganizacji , które już same w sobie wpływają na obniżenie motywacji mającej wpływ na wydajność pracy.

Stare i nowe na LHSie. Pociąg z Hrubieszowa Towarowego ciągnie zabytkowy dwusuwowy ST44-2027 oraz zupełnie nowa lokomotywa oznaczona jako ST40s wybudowana na bazie ramy pochodzącej z gagarina. Od dwusuwów zaczęła się historia szerokiego torów. Dostaliśmy je w prezencie od naszego sąsiada Leonida i tak jakoś z czasem polubiliśmy. Mam duży sentyment do tego żelaza, niestety ekolodzy znacznie mniejszy. Podobno wypłoszył wszystkie węże eksulapa z Roztoczańskiego Parku,  bociany czarne przestały się nieść, a rzekotki śpiewać. Unijne dyrektywy nakazują wymieniać im silniki na czterosuwowe, co z wielkim rozmachem się od pewnego czasu na szerokim torze robi. Ostatnie  dwusuwy są eksploatowane głównie na szlaku: Zamość – Hrubieszów. Kursują jeszcze numery: 2001, 2008, 2012 ,  2024, 2027 oraz 2042 pracująca na torze normalnym na stacji w Bortatyczach. Na pozostałym odcinku linii spotyka się je sporadycznie. Ze względu na duże zużycie paliwa eksploatuje się je tylko w okresach wzmożonych przewozów towarowych. Systematycznej modernizacji poddawane są także maszyny serii SM48, w wyniku czego uzyskują one również parametry właściwe dla pracy liniowej. Zmodernizowanych walentyn na LHSie , nazywanych potocznie przez kolejarzy: jajmnikami ( a prze ze mnie – jajnikami )  mamy już 3 sztuki. Z kolei maszyny w zasadzie nowej serii, ale oznaczone jako ST44-3001 i 3002 zostały odstawione ze względu na przekroczenie limitu przebiegu i nie wiadomo jaka będzie ich przyszłość. Ich eksploatacja była jednak bardzo kłopotliwa, ze względu na skomplikowany układ sterowania. Ta odstawka zatem skończy się zapewne jakąś „batmańską” przeróbką Generalnie , można powiedzieć, że na torze szerokim sprawnych lokomotyw jest za mało, w stosunku do potrzeb, dlatego zapaść będą musiały w najbliższym czasie  konkretne decyzje w tym zakresie.

W Zawadzie stoi skład próżnych węglarek z Połańca do Jaszczowa. Po wiosenno – letniej przerwie nieśmiało wznowiono transporty próżnych węglarek po miale węglowym z Połańca  przez Rozwadów , Zawadę i Rejowiec do Jaszczowa. CARGO stawia teraz głównie na przewozy masowe. Można powiedzieć , że transporty przesyłek rozproszonych na Roztoczu zostały przez państwowego przewoźnika praktycznie zakończone. Nie kursuje już rozkładowy lopek, tylko sporadycznie uruchamiany jest pociąg mieszany na zarządzenie, kiedy zachodzi potrzeba odwiezienia znacznej ilości wagonów, np. po eszelonie czy z drewnem. Uchowała się jeszcze niedzielna zdawka z Zamościa do Hrubieszowa, składająca się już zwykle z kilku węglarek, do których w Hrubieszowie ładowane jest drewno. Węglarki te następnie w Zamościu podpinane są do zwrotu jakiegoś próżnego wahadła. W chwili obecnej do Zamościa , mniej więcej raz w tygodniu , przeważnie w niedziele,  przyjeżdża wahadło kamienia oraz wahadło miału , które rozładowywane jest na Szopinku. Do transportu miału czasami podpinane są pojedyńcze węglarki z węglem dla innych odbiorców, rozładowywane na rampie na dworcu. Największe przewozy generują jednak Zakłady Tłuszczowe w Klemensowie, skąd regularnie odprawiane są wahadła z materiałami sypkimi. Do tego dochodzą jeszcze transporty tranzytowe, właśnie takie jak do Jaszczowa , ale inne też się zdarzają po Roztoczu.

Class66 należący do FPL stoi na bocznicy normalnotorowej w Biłgoraju. Fot. Przemysław Zań.

Przewoźnicy prywatni próbują przejmować część przesyłek przewożonych przez CARGO. Póki co nie ma ich  wielu. To była pierwsza wizyta FPL z miałem w Biłgoraju. Wcześniejsze wahadła przyprowadzały maszyny cargowskie. Prywatna firma LOTOS KOLEJ przejęła transporty  oleju napędowego dla potrzeb lokomotywowni LHS w Bortatyczach, ze stacji paliw której korzystają również normalnotorowe lokomotywy innych podmiotów. Kolej Bałtycka transportuje oleje jadalne z Zakładów Tłuszczowych w Klemensowie wykorzystując do tego gagariny firmy LOKOMOTIV Bronisław Plata. Sporadycznie do Bortatycz przyjeżdżają też wahadła miału lub po blachę obsługiwane taborem RAIL POLSKA. I to by było na tyle. Przewóz gazu na przykład  został opanowany przez transport drogowy, ze względu na duże koszty ochrony ładunku.

Charakterystyczny widok na zamojskich normalnotorowych  szlakach to kursujące luzem we wszystkie możliwe strony lokomotywy. Tu akurat zdjęcie dosyć kiepsko obrazuje trójkąt złożony z dwóch paskud i jednej suki po środku, ale mnie te gracje zaskoczyły kompletnie , nadjeżdżając znienacka. Najchętniej tak grupowo baraszkują po nocy, w dzień to przeważnie szlifują torowisko wszelkiej maści pojedynki. Z Rozwadowa przyjeżdżają na tankowanie  do Bortatycz manewrowe SM42. Z Lublina przesyłane są na podmianę do HETMANA SU45. Z Chełma przybywają SM48. Generalnie – ciężkie pociągi towarowe obsługują 3 maszyny nowej serii ST45 nr 06,07 i 08, wspomagane przez wysłużone SU45 o numerach: 213, 220, 228 i 250, przy czym jedna z suk jest zwykle przypisana do ciągnięcia HETMANA. Jest to niewystarczająca ilość sprzętu do zaspokojenia zwiększonych potrzeb przewozowych pasażerskich wraz z wprowadzeniem nowego rozkładu jazdy od grudnia 2012 r. Plotkuje się o sprowadzeniu w tym celu maszyn serii SU46, które u nas nigdy nie były eksploatowane. Ja przewiduję rozwiązanie jeszcze bardziej radykalne. Skoro nie mamy czym ciągnąć HETMANA , to może zlikwidujmy ten cholerny pociąg? Podejrzewam, że z  takimi dylematami czasami muszą mierzyć się nasi kochani kolejowi decydenci. I wszystko przez nas, bo czepiliśmy się tego HETMANA , jak rzep psiego ogona. Ale dobrze, o nim już tu wcześniej pisałem. Przewoźnikowi brakuje także maszyn manewrowych. Ze sprawnymi walentynami jest krucho, dlatego kursują one w te i we w te  pomiędzy Chełmem a Zamościem. Najczęściej spotykamy u nas maszyny o numerach:  043, 122, 123 , 125, 126 i 127. W CARGO zakłada się przeprowadzenie modernizacji części SM48, tak jak to robi się na LHSie. Wtedy staną się one bardziej uniwersalne, ale wszystko – pięknie! Póki co, szerokotorowe jamniki są bardzo awaryjne i przy  byle usterce się sypią.

W okresie letnim na naszych szlakach przeprowadzano głównie  drobne prace remontowe i konserwacyjne. We wrześniu uzupełniono tłuczeń w okolicach Zamościa, Zawady oraz Ruskich Piasków. Wyremontowano także zamknięty tor w Werbkowicach. Na wielu stacjach zmieniono lampy oświetleniowe, a także zmodernizowano kilka przejazdów drogowych wraz z montażem urządzeń osłaniających, chociaż większość z nich jeszcze nie działa. Ta metoda drobnych kroczków, przy braku większych środków czyni cuda i poprawia wizerunek kolei jako takiej.

Tu na razie rosną osty, ale będzie Dworzec Polski.
A tam gdzie to wysypisko. Mój train będzie stał! ( Słyszycie tą melodie! )

Co za pole, ja pi…le. Ale zrobię jazz.
Wykarczuje mu topole, a posadzę bez!
Na peronie walnę retro , latarń wsadzę z sześć.
I mam w dupie , że Pan Hrabia myśli o mnie – cieć! (To do odśpiewania!)

W temacie utworzenia przystanku kolejowego Zamość Stare Miasto odniesiono widoczny  sukces. Wojewódzki Sąd Administracyjny  w Lublinie unieważnił zapis w planie zagospodarowania przestrzennego Zamościa, mówiący m.in. o docelowym wyprowadzeniu kolei z centrum miasta. Ustalenia planu uchwalonego w 2006 r. zaskarżyły PKP Polskie Linie Kolejowe. Z wnioskiem o zmianę planu zagospodarowania przestrzennego stanowiącym o konieczności likwidacji torowiska przebiegającego przez centrum Zamościa do Rady Miasta Zamościa zwróciło się także Stowarzyszenie Padwa Północy. Nie oznacza to automatycznego rozpoczęcia tej inwestycji, ponieważ środki zabezpieczone na ten cel zostały już rozdysponowane przez inwestora, ale w planie na przyszły rok będzie można realnie wziąć to pod uwagę. Oczywiście, nie oznacza to, że władze miasta nie wymyśla jeszcze jakiegoś innego pretekstu, aczkolwiek był by to już totalny obciach. O wszelkich decyzjach i działaniach w przedmiocie przystanku będziemy na bieżąco informować na naszym boxie.

No i w końcu na zakończenie naszego kolejowego przeglądu kulturalnego dochodzimy do zmian w rozkładzie jazdy pociągów pasażerskich przewidzianych od grudnia 2012 r.  Za dużo na razie napisać nie mogę w tej sprawie, to jest zimowy temat i musicie poczekać na śnieg. Póki co, na powyższym zdjęciu widać wyraźnie, że w dalszym ciągu trudności wywołuje sporządzenie rzetelnej informacji dla podróżnych. W tablicy przyjazdów powieszonej na zamojskim dworcu przyjazd HETMANA przyśpieszono o 30 minut w stosunku do czasu ustalonego w poprawce do rozkładu jazdy obowiązującej od 16.10.2012 r. Chyba, że to jest celowe działanie marketingowe, polegające na zakamuflowaniu wyjątkowo długiego czasu przejazdu. Pewnie już sami kolejarze się wstydzą , że pociąg z Krakowa do Zamościa jedzie równo osiem godzin, a tak będzie się wmawiać podróżnym, że się opóźnił, co już było praktykowane. Na przykład doświadczyła tego moja siostra w trakcie podróży w wakacje, kiedy jej powiedziano, że pociąg ma godzinne opóźnienie, podczas gdy do Zamościa przyjechał punktualnie. W takim razie: rozumiemy ,  nie krytykujemy i gratulujemy weny twórczej. Aha, w nowym rozkładzie jazdy od grudnia 2012 r. rekordowy czas zostanie utrzymany i jak wam znowu napiszą, że HETMAN przyjeżdża do Zamościa o 22.00 , albo nawet o 21.30, to traktujcie to z przymrużeniem oka, jako stary dowcip kolejowy.

Jeśli chodzi zaś o przewozy regionalne to nie spodziewajcie się rewelacji. Generalnie będą utrzymane wszystkie stagnacyjne tendencje z kursami w środku nocy, którymi nikt żywy nie jeździ. Rozwalone jeszcze bardziej zostaną podobno połączenia z Lublina na Roztocze. W miejsce świetnie prosperującego ODRODZENIA z Zamościa do Lublina wstawiony zostanie jakiś cudak z Zamościa do Chełma. ODRODZENIE z Lublina będzie co prawda w podobnej porze jak dotychczas, ale zaraz za nim będzie wracał ten ogryzek z Chełma, po czym, powrót KANCLERZA z Lublina będzie jeszcze później niż teraz , a wiadomo, że to jest pociąg pracowniczy, więc ludzie się będą musieli nasiedzieć w tym Lublinie. Już teraz pisane są jakieś petycje w tej sprawie, jak mi się obiło o uszy. Wprowadza się jakieś wydłużone relacje z Zamościa do Dęblina, a nawet do Łukowa, co jest związane z oszczędnościami w ilości pociągo – kilometrów , aczkolwiek nocnych kursów wożących powietrze się nie  likwiduje. Na pewno nie są przewidywane pociągi do Hrubieszowa ani do Rozwadowa. Będzie wszystko po staremu, to co znamy, tylko troszeczkę popsute. Innych przecieków nie znam.  A właśnie – rozkład jest już zatwierdzony, ale jest też ściśle tajny a na dodatek poddawany jakimś tajemniczym  konsultacjom, które i tak nie wniosą nic twórczego, ponieważ poważniejszych w nim zmian dokonywać nie można. To być  już może tylko kosmetyka, ale trzeba przyznać, że umieją wzbudzić dzikie emocje niczym w serialu : M jak Miłość !

Reasumując, jakaś nie za bardzo ta obecna jesień. Aby do zimy, wtedy wejdzie nowy rozkład jazdy i będzie trochę zamieszania.