Sorry, taki mamy klimat – fotorelacja

  

 

Zaczęło się od tego, że pociąg z Przemyśla do Szczecina wyjechał z Poznania z 7-godzinnym opóźnieniem, a skład Warszawa-Jelenia Góra wyruszył aż  8 godzin po czasie odjazdu. Podróżni rzucali mięsem i skarżyli do wszelkich instancji , aż zrobiła się medialna awantura, którą   minister od kolei Elżbieta Bieńkowska skwitowała podczas telewizyjnego wywiadu słowami : „Sorry, taki mamy klimat”.

Nowa wicepremier powiedziała jeszcze że „nie była to jakaś niesłychanie dramatyczna sytuacja”.

– Ja wiem, że to może nie jest medialne i telewizyjne, ale przecież każdy człowiek w Polsce zdaje sobie sprawę, że zima w Polsce jest. I że jak zima w Polsce jest, to czasami się zdarzy, że coś na linii się podzieje, np. z lodem – dodała.

Z koleją  już tak jest , że porusza ona serca dopiero wtedy, kiedy przestają jeździć pociągi, powstają opóźnienia, płaczą kobiety a dzieci nie mogą dojechać do szkół, itp. Opóźnienia i zakłócenia najbardziej chwytają za serce. Niestety,   analiza szarej rzeczywistości, tego jak to wszystko  funkcjonuje z dnia na dzień  dla mediów nie jest wystarczająco atrakcyjnym tematem. Dlatego kompleksowe   opracowania dotyczące  zawiłości konstrukcji rozkładów jazdy czy realiów na poszczególnych liniach znaleźć można głównie w nielicznych serwisach internetowych takich jak nasz albo w specjalistycznej prasie branżowej jak na przykład: Rynek Kolejowy. A są to zagadnienia , które w największym stopniu kształtują funkcjonowanie  transportu szynowego  w konkretnych segmentach i obszarach naszego kraju.

Z negatywnym oddziaływaniem środowiska mamy do czynienia we wszystkich gałęziach gospodarki. Niestety , pomimo ogromnego postępu z przyroda jeszcze nikt nie wygrał. Z tych powodów niskie zimowe temperatury dokuczają  nie tylko maszynistom, ale i kierowcom czy pilotom – wszystkim mieszkańcom ziemi , no może : prawie wszystkim . Zaspy tworzą się także na drogach a śnieżyce z równą intensywnością paraliżują ruch lotniczy.  W tym kontekście można  chyba się zgodzić z tytułowa wypowiedzią  Zimnej Beni , mimo , że innych jej działań  dotyczących kolei – zaakceptować nie sposób.

Zapraszam zatem na niewielką fotorelację z zimowych klimatów zamojskich. Temat wybitnie medialny. Na razie proszę uruchomić wyobraźnie. Ciąg dalszy nastąpi…jutro. Sorry, chwilowo nie mam czasu!

Zima na Zamojszczyźnie zawitała  pod koniec stycznia. 19.01, kiedy zaczął padać marznący deszcz. W tym dniu, wieczorem wyprawiano z Zamościa zdawkę do Hrubieszowa zestawioną z jednej platformy z nawozami. Ze względu na oblodzenie rozjazdów manewry były wyjątkowo utrudnione. Na szczęście nie były zbyt skomplikowane i pociąg punktualnie mógł wyruszyć na szlak. Zamarzający lód dał się jednak we znaki wszystkim służbom odpowiedzialnym za bezpieczeństwo ruchu. Na przykład po przejeździe zdawki wystąpiły kłopoty z otwieraniem  rogatek obciążonych przez zamarznięte sople. Kolejowe szlaki zostały też skutecznie zatarasowane przez oblodzone konary drzew ,  najgorzej było w obrębie Zwierzyńca w Parku. Przez cały tydzień padał śnieg, a w weekend 25/26/.01 zaczęło wiać.

25.01.2014 r. późny wieczór  na stacji w Zamościu. Już dosyć ostro wieje.

 

25.01.2014 r., sobota. Opóźniony o 50 minut pociąg TLK Hetman z Poznania na torze 2 zamojskiego dworca. Na czele SU46-054. Ze względu na oblodzenie rozjazdów skład nie był spychany na tory postojowe.

27.01.2014 r. Po zamojskich wertepach  szalały drezyny, które zajmowały się zapewnieniem udrożnienia szlaków.

28.01. 2014 r. nasz redakcyjny kolega Kuba odbył przejażdżkę KANCLERZEM  z Zamościa do Lublina. Pociąg jechał bez przeszkód, aczkolwiek podróżni mogli podziwiać przez okna bardzo efektowne  zaspy. Czasami za szybami robiło się dosłownie biało, jakby ułana wciągała lawina, ale pociąg dziarsko posuwał się do przodu.

Jak relacjonował na boxie: „a w Kanclerzu na prawdę przyzwoicie. Na przystankach wsiadają osoby. Na przykład w Tarzymiechach wsiadło 5 osób, które zakończyły podróż na Ibizie – normalnie tramwaj gminny. A w Złojcu nawet poczekalnia otwarta i żywi ludzie z niej wybrnęli. No prędzej krowy bym się na peronie spodziewał! Nawet w zimie”. 

Niestety , to była jedna z ostatnich bezproblemowych podróży. Na powrotnym ODRODZENIU  z Lublina awaria silnika w Złojcu. Opóźnienie w Zamościu wyniosło 30 minut. HETMAN z Rzeszowa do Zamościa wyruszył z 50 minutowym opóźnieniem , ponieważ skład oczekiwał na lokomotywę spalinową. 29.01. MAGNAT z Zamościa do Lublina , pl odj. 5.24 dojechał do Krasnegostawu, gdzie złapał aż 210 minut opóźnienia. Dopiero wieczorem w Zamościu uruchomiono pług odśnieżny, który pojechał udrażniać przejazd w kierunku Rejowca. Sytuacja na torach zaczynała robić się dramatyczna. Na zdjęciu: SM48-032 z pługiem w Zamościu przed 5 rano po pracy w dniu 29.01.

29.01.2014 r. godz. 7 Zamość. Pług 411s-13 na co dzień stacjonujący w szopie PLK w Zamościu czeka w gotowości do pracy. I zaczęły się jazdy na odcinku: Zamość – Rejowiec – Zamość praktycznie przed każdym kursem szynobusu na tej trasie. Sytuacja dosyć specyficzna, bo śnieg praktycznie nie padał, ale silny wiatr nawiewał to co wcześniej spadło na tory. Dobrze, że były ferie i nie kursował PODKOMORZY – zawsze to jeden zadymiarz  mniej.

A sytuacja taborowa lubelskiego oddziału PR była wręcz  krytyczna. Przewoźnik był zmuszony wysyłać w trasy uszkodzone pojazdy, których naprawy odbywały się praktycznie na szlaku podczas postojów.  Przez ciągnąca się w nieskończoność biurokrację UTK dwa ułany  SA134: 015 i 016  zostały urzędowo unieruchomione  zamiast jeździć i pomagać reszcie zmagać się z żywiołem. SA134-019 w Bydgoszczy na odbudowie po wypadku. Kolejne 3 pojazdy po jednym z rodzinki SA107, SA103 i SA134 czekały na drobne naprawy. Czyli z 13 pojazdów mieliśmy w ruchu 7. Prawie jak SU45/46 w lubelskim PKP Cargo

Z tych względów noc 30/31 .01 była bardzo ciężka. Nad ranem zostały zasypane tory w Zawadzie, dlatego  wstrzymano pierwszy kurs REGIO z Zamościa do Lublina kilka minut przed wjazdem na stację. Na szczęście z pomocą pośpieszył wracający z Rejowca  pług. Ze względu na zablokowanie szlaku  HETMAN wyruszył z Zamościa z kilkuminutowym opóźnieniem , po czym dojechał tylko do semafora wyjazdowego i lokomotywa SU46-053 odmówiła dalszej jazdy.

Szczęście w nieszczęściu , w Zawadzie znajdowała się w tym czasie lokomotywa SM48 – 032, która pracowała z pługiem. Czym prędzej została sprowadzona do Zamościa, po czym zabrała skład HETMANA, który wyjechał z 60 minutowym opóźnieniem. W  Stalowej Woli lokomotywa musiała zostać zamieniona na SM42, ponieważ brakowało jej paliwa na dalszą jazdę. Na szczęście podróżni, których w Zamościu było kilku nie marzli, ponieważ jako grzejkę pozostawiono niezdolną do jazdy sukę. Podróż zrelacjonował mi jeden z moich widzów. Opóźnienie udało się znacznie zniwelować, a podróżnym wydano nawet podczas jazdy kawę lub herbatę – do wyboru, za darmo. Generalnie, specjalnie nie narzekał.

31.01, piątek , na zdjęciu w Zamościu stoi SM48-122 z dęblińskim pługiem nr 311s-08. Jest godz. 15, ale wcześniej działo się wiele. Niech Was nie zmyli słoneczna pogoda….

Fragmenty komunikatów z boxa z 31.01: Kanclerz Zamość – Lublin 45 min w plecy. jedzie ma jednym silniku, całkowity brak grzania. Kanclerz utknął w zaspie przed samym Rejowcem.  Parczewiak +70; Kasztelan +70; Kanlerz już zwiększył opóźnienie do +100. Kanclerz +120, Walentyna chce go wyciągnąć ale nie daje rady.

KANCLERZ pl przyj. 15.51  przyjechał + 40 o 16.30 z kupą ludu na pokładzie. Ten sam wóz odjechał jako KASZTELAN po kwadransie. W sumie to dobrze, ze nie kursował  PODKOMORZY, bo nie dość, że tarasował by linie, to w autobusie na 19.27 powstała dziś mini poczekalnia dla podróżnych jadących do Lublina. Było z 10 osób, a może i więcej. No wszystkie siły rzucone na wroga. Przed odjazdem Kasztelana mechanicy oglądali zderzaki w pesie

Około 16 dwa pługi na stacji : zamojska trzynastka z 08 z Dęblina. Na 13 odśnieżała tamara 122, która po posprzątaniu torów pojechała gdzieś z tym pługiem na Zawadę. 08 drezyna w tym czasie wstawiła do szopy.

Manewry z pługami.

Wyścigi pługów. W piątek parę razy przechodziłem koło stacji i zawsze  minimum jedna do trzech osób na rozjazdach.  Tymczasem na boxie loteria opóźnień. Pojawiają się sprzeczne informacje zaczerpnięte to  z infopasażera, to z komunikatów na stacjach lub relacji  podróżnych.Na przykład:

Kanclerz do Lublina ponad +150min, Kasztelan do Zamościa jakieś +75, Kanclerz do Zamościa +45min, Kasztelan do Lublina +199min,Odrodzenie do Zamościa +167min.albo:

Hetman +166min. Odrodzenie do Zamościa  +208min Odrodzenie do Lublina odwołane, może zjechał „esem” nie wiem Kasztelan +206min.

Tymczasem Odrodzenie wyjechało z Zamościa w miarę punktualnie ok 19.30 , ale po drodze do Lublina zaginęło w systemie informatycznym kolei.

Pojawiają się logiczne pomysły, że w takich ekstremalnych warunkach Przewozy Regionalne ( z racji braku własnych lokomotyw spalinowych w Lublinie ) powinny się dogadać z CARGO i kierować na Roztocze składy wagonowe. Problem w tym, że w Lublinie nie ma już sprawnych wagonów pasażerskich PR. Niestety, taki klmat ewidentnie nie służy szynobusom. Mnożą się awarie.


Ostatecznie ODRODZENIE  w Zamościu pojawiło się o 22.30 zamiast o 18.52. Frekwencja nawet dobra! Sporo młodzieży,  ciekawe czy im  się  nie nudziło po drodze. Drogę dla MAGNATA torował  pług. Autobus nie nawalił i dzięki temu spóźnił się tylko godzinkę.

Pewną  heroicznością musieli wykazać się za to mechanicy na SU46-054, bowiem lokomotywa, która  prowadziła HETMANA była częściowo niesprawna. Wyruszyć z Zamościa w stronę Rzeszowa już nie mogła, z powodu braku sterowania w drugiej kabinie. Za pociąg na odcinku z Zamościa do Rzeszowa wprowadzona została komunikacja autobusowa.

Tymczasem skład HETMANA pozostał uwięziony w Zamościu na torze 1.

Podróżni w Rzeszowie zostali posadzeni do pociągu Przewozów Regionalnych , którym dojechali do Krakowa, gdzie INTERCITY zorganizowała skład zastępczy do Poznania.

Linia do Hrubieszowa była zasypana śniegiem. Nie było jednak szans na jej odśnieżenie, ponieważ wszystkie siły skierowane zostały do zapewnienia przejezdności składów pasażerskich. Nie było też takiej potrzeby. Na 72 pług wyruszył dopiero w niedzielę , przed przejazdem planowego  pociągu towarowego.

Największe zaspy tworzyły się  na szlaku: Zawada – Rejowiec, przed samym Rejowcem, w Krasnymstawie i między Złojcem a Ruskimi Piaskami. Tory trzeba było odśnieżać praktycznie przed przejazdem każdego szynobusu, ale i pociągi towarowe miały też pewne trudności. Odsypany śnieg był z powrotem nawiewany przez bardzo gwałtowne podmuchy wiatru. Syzyfowa Praca.

W samym Zamościu wydawało się , że wiatr nieco się uspokoił, ale to było chyba tylko złudzenie. Na dodatek psuć zaczęły się prawie wszystkie  szynobusy. Na torze 2 w sobotę rano ślad po farbie ze zbiorników. Pociąg z Rejowca przyjechał do Zamościa zamiast o 7.47 o 8.40, do Lublina KANCLERZ odjechał o 8.50 ale ledwo dojechał  Zawady. Załoga wychodziła  z siebie i jakoś to się toczyło  w stronę cywilizacji. Gorzej, że poradziłem jednemu podróżnemu , żeby jechał i potem  miałem wyrzuty sumienia. Zrobiłem to całkiem odruchowo. Była jeszcze jedna osoba , która sama odważyła się wsiąść do środka i bardzo sympatyczna kierowniczka : „Oj pan to się napracuje”.

No właśnie, pechowym szynobusem jechał jeden z naszych czytelników. Pisał na boksie: dzisiaj rano jechałem właśnie tym szynobusem który z Rejowca odjeżdża o 6.40. Właśnie w Ruskich Piaskach złapał defekt w postaci porządnego zadymienia w środku dobiegającego z tyłu pojazdu. Stał w Ruskich ze 3 minuty i jechał na jednym silniku. Dojechał jakoś do Zawady po czym próbował odjechać w stronę Zamościa, lecz po minimalnym przekroczeniu toru szerokiego, stanął całkowicie. Podobno jeden silnik nie działał, a drugi miał tylko 10 proc. mocy. Stąd też na wstecznym z powrotem do stacji. I na tym koniec podróży było. Jaki był numer pojazdu? Właśnie na to nie zwróciłem uwagi. I mnie zastanawia co to mogło być, skąd te zadymienie, tak jakby gdzieś olej wzięło i spaliło bo taki błękitny był i przez chwilę naprawdę było ciężko oddychać.”

 Odpowiedź redakcji: był to SA134-028! Ale o nim jeszcze napiszemy…

1,02 godz. 14.30 , SM48-122 z pługiem wraca po pracy do Zamościa.

Tuż za nią przybyła SM48-125, w celu zabrania składu HETMANA wraz z uszkodzoną lokomotywą.

KANCLERZ z Lublina tym razem pawie , że punktualnie, ale nie był nim 028! Trzeba przyznać, że zamojski peron był przyzwoicie odśnieżony, gdzie niegdzie posypany nawet piaskiem.

Tamara w Zamościu stała i się zastanawiała. I tak stała i stała…

KASZTELAN pojechał punktualnie , ale gorzej było z ODRODZENIEM, do Lublina planowy odj. z Zamościa o 19.27. Zabrakło kierownika pociągu, który utknął w ODRODZENIU jadącym w przeciwnym kierunku. Najpierw pociąg, jak przystało zakopał się w zaspie. Na ratunek wyruszył niezmordowany pług trzynastka wspierany przez walentynę 122. Gdy udrożniła już szlak to pesobus się zepsuł. A był nim oczywiście …028. Tymczasem w Zamościu załatwiono kierownika z tzw. łapanki, dzięki czemu pociąg wyruszył tylko z 30 minutowym opóźnieniem. Odrodzenie wjechało w planie Hetmana tj. o 22.06, nawet sporo ludzi – przykro , że tak wyszło.Nawet dyżurny się pogubił i zapowiedział wjazd… HETMANA.

Tymczasem HETMAN musiał przepuścić pechowego pesobusa w Zawadzie i dzięki temu złapał kwadrans akademicki. Na zdjęciu widzimy dwa HETMANY w Zamościu: sobotni i piątkowy. Walentyna 125 , po wielu perturbacjach zabrała samą tylko SU46 na chełmską szopę , natomiast skład feralnego HETMANA pojechał do Lublina z lokomotywami, które w środku nocy przytargały do Zamościa skład towarowy.

Niedziela, 2.02. Druga zielona suka i skład klasyczny przed wyruszeniem z Zamościa do Poznania.

2.02. 15.30 Kolonia Zawada. KANCLERZ z Lublina do Zamościa jedzie tym razem punktualnie. Na pierwszym planie niewielka zaspa, ale już na jej brzegu zapadłem się prawie cały w śniegu, więc wolałem nie ryzykować podchodzenia do torów. Na polach dookoła bardzo mała pokrywa śnieżna , za to ślisko jak na lodowisku. Cały śnieg został nawiany do  wszelkiego rodzaju większych lub mniejszych zagłębień terenu.

Za szynobusem , do Zamościa powraca z kolejnej służby pług. Zawsze zastanawiałem w jakim celu dokonano nasadzenia dużej ilości świerków wzdłuż torów wjazdowych do stacji Zawada. Teraz już wiem, że to żywa osłona przed zamieciami. Wykorzystywana często bywa przez wszelkiego rodzaju zwierzęta, które również muszą walczyć z niesprzyjającymi warunkami lub je w miarę względnych warunkach przeczekać.

Przed świerkami tory znajdują się na nasypie, który w tym okresie w całości otaczała  zbita warstwa śniegu.

Miałem szczęście, że mogłem tam w miarę swobodnie dojść. Akurat trwała akcja odśnieżania drogi dojazdowej prowadzącej z centrum miejscowości Zawada.

Wcześniej była ona zupełnie nieprzejezdna.

Był to czas wytężonej pracy dla wszystkich służb odpowiedzialnych za utrzymanie ruchu na kolei. We znaki  dawał im się tylko nawiewany na tory śnieg, ale i oblodzenia elektrycznych napędów zwrotnic , a stosunkowo lekkie plastikowe konstrukcje nowoczesnych autobusów szynowych , naszpilkowane wrażliwymi systemami elektronicznymi były wyjątkowo podatne na negatywne oddziaływanie niskich temperatur. Kiedy w Zamościu odstawiono już pług – nad ranem w poniedziałek 3.02,  w ciągu kolejnych dni to właśnie liczne awarie szynobusów zaczęły stanowić istotny problem uniemożliwiający utrzymanie płynności ruchu. Okazało się, że przy wielu zaletach, są to jednak konstrukcje wrażliwe na wszelkie ekstremalne warunki pogodowe, bardzo charakterystyczne dla naszego klimatu.