Reaktywacja pociągu INTERCITY w Zamościu

  

Panowie , Panie. To nie są kpiny. Na dworcu tłok jak u cioci w imieniny.

Między torami szarfa lśni. Do poczekalni otwarte drzwi.

Baba narzeka: och dolo mojasz!  Chwytam  aparat oraz  sakwojaż.

I gnam przez miasta pył i kurz. A tam przy moście czeka już.

DO STACJI SZCZECIN JEDZIE TEN POCIĄG.                                                              W RESTAURACYJNYM LUDZIE SIĘ TŁOCZĄ .                                                        WIĘC JA NA STOPIEŃ SPRAWNIE CAP. MUSZĘ ZAŁAPAĆ SIĘ NA SCHAB.

Jakie tu cuda i jakież dziwy. Ergonomiczny fotel  prawdziwy.

Przewijak w kiblu, na ścianie hak. Tylko przedziałów całkiem brak.

Na wyświetlaczu jest komunikat. Że czas odjazdu nam właśnie tyka.

Lecz Pan mechanik  ugrzązł gdzieś. Musimy szukać go i cześć.

A na peronie, to z tego święta. Dmie kolejowa orkiestra dęta.

Już puzon gra ostatni tusz. Bo to za chwilę ruszy już.

DO STACJI SZCZECIN JEDZIE TEN POCIĄG. ŚLICZNE WAGONY –  PRESTIŻ , UROCZO!  TO INTERCITY FLAGOWY SKŁAD. A TYCH z PEERÓW NIECH TRAFI SZLAG.

Lecz Pan dyżurny ma kwaśną minę. Bowiem z odprawą kłopoty  prawdziwe.

Semafor w górze, syrena wyje. LOKOMOTYWA NIE ŻYJE!

( Panie kierowniku – ilu jest podróżnych w wagonach? Dwie pasażerki , o to bardzo dobry wynik. Panie kierowniku – a czego pociąg nie rusza? Lokomotywa padnięta! W takie święta? )

WYCIĄŁ NAM NUMER, TEN NASZ GAGATEK. WIELKA ATRAKCJA DLA NASZYCH  DZIATEK. LECZ LOKOMOCJI SKĄD NAM BRAĆ? JAK CHCESZ POJECHAĆ – SAM MUSISZ PCHAĆ!

Ruszaj  na Miączyn! Ułanie rączy. Z tymi  SUkami się   KOSSAK  wykończy.

Już dwie panienki z buzią w ciup. Rozpatrzeć poszły się za słup.

A ja z kolesiem, dwa wilki wietrzne. Spojrzenia im ślemy niebezpieczne.

A jak się dróżnik przewróci gdzieś. To opuścimy  szlabany też! To ci PRZYGODA!

W dniu 13.12.2014 r. o godz. 23.40 do Zamościa wjechał podsył wagonów pasażerskich z Rzeszowa.

Wagony przyprowadziła SU46-017. Był to pociąg służbowy uruchomiony w celu przesłania wagonów na  pociąg dalekobieżny reaktywowany  w miejsce odwołanego na początku marca br. TLK HETMAN relacji Zamość – Poznań.

W składzie pociągu zmodernizowane  wagony wyposażone w ergonomiczne, regulowane fotele , nowoczesne toalety i klimatyzację. Przy każdym fotelu zamontowano gniazdko elektryczne, indywidualne oświetlenie, wysuwany wieszak i składany  stolik. W wagonach umieszczono wyświetlacze elektroniczne, na których mają być  podawane informacje o przebiegu podróży. Część toalet została wyposażona w przewijaki dla niemowląt.

W dniu 14.12.2014 r.   peronie zgromadzili się zamojscy miłośnicy kolei , pracownicy IC oraz SOKiści. Ponoć wszyscy  „nie widzieli świata” poza nowymi wagonami. Jak nam doniesiono, nawet funkcjonariusze straży ochrony z pasją podziwiali poszczególne bajery znajdujące w zmodernizowanych wagonach. Znacznie mniejsze poruszenie wywoływała prowadząca pociąg lokomotywa serii SU46 nr 017. Tymczasem na pierwszy , dziewiczy rejs Titanikiem , sorry… Pendolino zgłosiły się dwie pasażerki zajmując miejsca w wagonach klasy drugiej, z tym, że każda w innym – dla równomiernego obciążenia. Punktualnie o 5.17 pociąg KOSSAK relacji Zamość – Szczecin wyruszył w swój pierwszy dziewiczy rejs.

 Wraz z wejściem nowego rozkładu , od 14.12.2014 r. w Zamościu  zapachniało wielkim światem, ale tylko przez moment. Niewątpliwie, nowoczesne wagony, niewiele ustępujące standardem wykończenia wnętrza samym pociągom PENDOLINO przyciągać będą mieszkańców miasta, ale chyba tylko na zasadzie zwykłej ciekawości. Pociąg nie śpieszy się zbytnio. Z Zamościa planowo wyrusza o godz. 5.17, do Rzeszowa dociera na godz. 8.26  , w Krakowie Głównym jest o12.17 , omijając Górny Śląsk przejeżdża przez Częstochowę o godz. 14.02. Następnie mamy Opole przyj. o 14.59  , Wrocław przyj. 15.48 i Poznań  o 18.56, by o godz.  21.45 zameldować się na stacji końcowej w Szczecinie. W przeciwnym kierunku ze Szczecina skład wyrusza o 5.40 , z Poznania o 8.33, z Wrocławia o 11.04, z Częstochowy o 12.43 , z Krakowa Głównego o 14.30 a z Rzeszowa o godz. 18.10 Do hetmańskiego grodu przybywa o godz. 21.20.  Rozkładowy  przejazd trwa dosyć długo co związane jest głównie licznymi pracami rewitalizacyjnymi dotyczącymi infrastruktury kolejowej w obrębie trasy przebiegu. Mimo wszystko , analizując opinie zasłyszane od różnych osób przyznać muszę, że przejazd na dłuższych relacjach może stanowić dla niektórych potencjalnych grup podróżnych odpornych na długość przebywania w wagonach  ofertę atrakcyjną, np pry przemieszczaniu się z Roztocza do Wrocławia czy nawet do samego Szczecina, a to ze względu na brak przewoźników  drogowych ,  odpowiedni standard wagonów czy możliwą do zaakceptowania cenę . Ważnym atutem jest brak konieczności przesiadania się, a to ze względu na fakt, iż podróżni generalnie nie lubią  takich rzeczy czynić.

Niestety, jest jedno fatum, które każe patrzeć czarno na przyszłość połączenia. Przewoźnik nie posiada odpowiedniej ilości lokomotyw. W Rzeszowie odbywa się zmiana pojazdów trakcyjnych ze spalinowych na elektryczne i odwrotnie i o ile z tymi drugimi nie ma szczególnych problemów to park spalinowych maszyn pasażerskich  w Polsce leży i kwiczy. Wprawdzie ruszyła już produkcja specjalnej zupełnie nowej serii  przewidzianej  między innymi do obsługi pociągów z Rzeszowa do Zamościa –  zostały  już nawet wyprodukowane pierwsze egzemplarze, ale ciągle są to pojazdy nie przyjęte do eksploatacji tylko używane w fazie testów. Taka sytuacja jeszcze trochę potrwa, może do wiosny a może jeszcze dłużej a  w tym czasie INTERCITY ma zamiar korzystać z cargowskich  maszyn serii „zapchaj – dziura” tj. z mających już status zabytkowych pojazdów serii SU46 oraz SU45, zgrupowanych we Wschodnim Zakładzie Spółki. Lokomotywy te liczące już prawie pół wieku były w ostatnim czasie dość intensywnie eksploatowane czym już dawno zasłużyły sobie na miejsca w skansenach kolejowych. W Polsce przecież pracuje się  tylko do 67 roku życia! Ich stan określić można generalnie jako kiepski i to z wydatnym podkreśleniem pochodzenia  tego przymiotnika od wyrazu: kiep , który dawniej uchodził za   wulgarny , gdyż oznaczał: mniej więcej –   żeński narząd rozrodczy. Współcześnie,  w celu zobrazowania kondycji tych maszyn,  bardziej zasadnym wydaje się użycie przymiotnika  wywodzącego  się od potocznej nazwy narządu męskiego. No cóż, czasy się zmieniły ale idea pozostaje ciągle taka sama. To, że suki ( su46 ) i fiaty ( su45 ) jeszcze w ogóle jeżdżą przypisać chyba można tylko konszachtom z diabłem. Asmodeuszu, Grezylu, Zapaliczko…. zakazuje Wam  opuszczać   te zasłużone żelaza! Do czasu wyprodukowania wszystkich Gamm. Część maszyn jednak jest w takim stanie, że nawet wszyscy diabli naraz  nie odpalą silnika.

Namiastkę tego co nas może czekać tej zimy mieliśmy w niedzielny wieczór 14.12.2014 r. , kiedy to sporo naszych czytelników z  Zamościa jak i okolicy sposobiło się  przywitać pierwszy planowy pociąg ze Szczecina. Redaktorzy serwisu LKN czekali na niego już  w Krakowie , kiedy  zapowiedziano tam opóźnienie przyjazdu o 40 minut. Z informacji zamieszczonych na boxie wynika, że w Lublińcu zostały zablokowane drzwi w wagonie, które nie dały się otworzyć, co w efekcie spowodowało, że dwie osoby planujące wysiąść z pociągu na tej stacji musiały podróż kontynuować. Pociąg zatrzymał się w Kochanowicach, gdzie wysadzono podróżnych, ale powstało opóźnienie, które nawarstwiało się także z powodu trwających prac remontowych w obrębie trasy przejazdu. Następnie, w Krakowie Głównym musiano wyłączyć jeden z wagonów z powodu uszkodzonego hamulca. Opóźnienia nie dało się zniwelować po drodze a w Rzeszowie pojawiły się poważne trudności z wydaniem sprawnej lokomotywy spalinowej. W efekcie pociąg z Rzeszowa do Zamościa wyjechał ze 130 minutowym opóźnieniem i praktycznie z takim wynikiem przybył do Zamościa o godz. 23.35. W składzie dwa wagony klasy drugiej, brak jedynki i zero podróżnych. Na stacji komitet powitalny złożony z taksówkarza, dwóch Sokistów i trzech pracowników obsługi IC plus oczywiście autor artykułu. Obecność tak licznego grona nie powinna wzbudzić zdziwienia kiedy weźmie się pod uwagę fakt, że opóźniony pociąg został przyprowadzony przez lokomotywę praktycznie nie spotykanej  w Zamościu  serii ST43 o numerze bocznym 422. Pisałem praktycznie, bowiem taki przypadek wg mojej wiedzy zdarzył się drugi raz. Po raz pierwszy w dniu 11.11.2006 r. ta sama maszyna przyprowadziła skład opóźnionego pośpiesznego ROZTOCZA z Wrocławia. Grunt to tradycja, szkoda, że ani jeden podróżny nie mógł doświadczyć zaszczytu przejażdżki legendarnym żurawickim tarabajłem. Ale jeszcze nic straconego. kłopoty taborowe oraz długa trasa przejazdu będą niewątpliwie sprzyjały takim wydarzeniom. Oby nie za często, bowiem maszyny tej serii nazywane potocznie Rumunami nie mają urządzeń służących do ogrzewania wagonów a baru w składzie brak! W tym miejscu należy podkreślić, że relacja Zamość – Szczecin należy do jednych z najdłuższych w Polsce, a po drugie: po raz pierwszy w historii kolei z Zamościa kursuje pociąg bezpośredni do Szczecina.

Zatem sezon zimowy 2014/2015 na Zamojszczyźnie zapowiada się nader obiecująco dla łowców sensacji i RP1, zaś  pasażerowie podróżujący pociągiem INTERCITY widzieć go będą chyba już w nieco mniej różowych barwach. Zabawną sprawą są jeszcze perturbacje związane  z nazewnictwem relacji, bowiem są dwie nazwy do jednego pociągu. Z Zamościa do Szczecina jedzie KOSSAK , natomiast ze Szczecina do Zamościa powraca ŚWIATOWID. Z kolei wszyscy przyzwyczaili się do HETMANA, jak nazywał się od zawsze dzienny pociąg dalekobieżny z Zamościa na zachód kraju.

Chyba sam lucyper powymyślał takie nazwy. No ale cóż, jak powiedział mi jeden kolejarz: jak go zwał ,  tak go zwał –  ważne , żeby w ogóle jeździł! Powyżej: zamiast tradycyjnych tablic – elektroniczne wyświetlacze. Niezły bajer, chociaż np te w zamojskim zoo mnie nieźle wkurzają i czasem się psują , a wtedy to nic nie widać. Nie wiem czy to dobre porównanie, no ale w sumie drobnostka , ładnie świeci i niektórych cieszy.

Rumun w Zamościu.

A to SU46-031, która przyprowadziła do Zamościa ŚWIATOWIDA w dniu 15,12,2014 r. z 90 minutowym opóźnieniem. Widać, że CARGO robi postępy. Do Świąt powinni zredukować planowe opóźnienia  do przysłowiowego akademickiego kwadransa. Co ciekawe INFOPASAŻER – tj. elektroniczny system monitoringu do końca milczał na temat przebiegu jazdy wykazując punktualne przybycie. No , papier wszystko przyjmie, ale nie my.

W dniu 16.12.2014 r. przyjechały ponownie „stare wagony”: dwie bezprzedziałowe bonanzy w wersji de lux  oraz przedziałowa jedynka. Znowu mi podróżni  będą na tory robić w rezerwacie przyrody na Białym Słupie obok  Zwierzyńca, bo toalety bez obiegu zamkniętego ze spustem tradycyjnym.   Póki co mamy więc prestiż co drugi dzień. Opóźnienie wyniosło raptem dwadzieścia minut! Widać, że oferta się rozkręca, bo z pociągu na stacji końcowej wysiadło z 5 osób.

W dniu 17.12.2014 r. do Zamościa przybył zabytkowy fiacior nr 213 , jeden z nielicznych już w Polsce.

Poczułem się jak w dawnych czasach , w tym samym miejscu stawały parowozy. A SU45-213 dymi, mruczy a w silniku łupi diabeł!  Klimatyczna to jest, ale na wszelki wypadek niech ją dają poza szczytem przewozowym. Technicznie niepewna z wyglądu i odgłosów silnika z piekła rodem. Całe szczęście , że nie nawaliła po drodze. Mam wrażenie , że niebawem zejdzie….

ŚWIATOWID już od Rzeszowa jechał opóźniony o kilkanaście minut, a wielkość opóźnienia osiągnięta na wjeździe do Zamościa zmieściła się praktycznie   w kwadransie akademickim. Na stacji końcowej wysiadło ok 10 osób w zaokrągleniu i to w dół. W Biłgoraju wysiadło 5 osób. Frekwencja się rozkręca. Zaintrygowała mnie też pewna sytuacja. Otóż jedna z pasażerek spytała mnie czy z Zamościa jeździ pociąg do Poznania. Kiedy wskazałem jej w gablocie rozkład KOSSAKA – była w niebo wzięta. Zacząłem ją uświadamiać, że pociąg wlecze się cały dzień, ale ona oświadczyła, że to żaden problem, bo liczy się to, że nie trzeba się przesiadać. Człowiek jedzie i ma wszystko w nosie, a samochodem na  pewno znacznie szybciej , ale podróż męcząca i po niej trzeba odpoczywać. Kobieta oświadczyła, że będzie chętnie korzystać z nowego połączenia, boi się tylko znacznych opóźnień. Dla niej  liczy się punktualność oraz brak  przesiadek po trasie przejazdu – oświadczyła.

Na zakończenie ogłaszam konkurs językowy związany z nazewnictwem nowych pociągów. Nie będzie nam żaden warszawiak z ministerstwa ustalał   jak my mamy na nie mówić. Najciekawsze idiomy zostaną wpisane do mojego słynnego czarnego notesu. Mam już pierwszy lokalny autentyk: pociąg pośpieszny: ŚWITOWID.