Przewozy pasażerskie na Linii Hutniczo-Siarkowej

  

I stało się! Dopadł mnie stan permanentnego lenistwa i nie chce mi się już nic pisać. Zwłaszcza, że coraz większymi krokami zbliżamy się do etapu, kiedy o kolei na Zamojszczyźnie będziemy mówić tylko z perspektywy historycznej. Wystarczy wtedy wyciągnąć z szuflad kilka zdjęć jakichś nędznych niebieskich stonek – i artykuł gotowy. Może jednak tak źle nie będzie, bo są jeszcze ludzie, którym zależy na utrzymaniu przy życiu kolejowego organizmu u nas. Zostawiam jednak ten temat, bo to nie miejsce na niego.
Znowu sięgam do tematyki LHSu. Znam dobrze zarówno tę firmę, jak i ludzi tam pracujących i mam jak najbardziej pozytywne zdanie o nich. Ponadto sama linia szerokotorowa jest chyba jedyną młodszą ode mnie, co wprawia mnie w stan specyficznej wyższości nad nią, jak i ma pewne aspekty praktyczne, gdyż sporo pamiętam – rozwijała się na moich oczach w końcu! Okazuje się, że stereotypy dotyczące toru szerokiego, jako odcinka mającego znaczenie tylko w ruchu towarowym, są nadal silnie zakorzenione, przynajmniej u moich niektórych znajomych. A tymczasem te tory wykorzystywane były niegdyś również w ruchu pasażerskim. Ma to szersze znaczenie, gdyż jak tak dalej wszystko pójdzie, to już niedługo będziemy mieli na Roztoczu tylko szyny o prześwicie 1524mm, które jako strategiczne, pewnie nie będą zlikwidowane, za to sprywatyzowane zostaną wcześniej, czy później. Może wtedy ich zarządcy będą chcieli wykorzystać skromne, ale kilkuletnie tradycje w przewozie pasażerów, zwłaszcza, że i współczesny operator, czyli: PKP Linia Hutnicza – Szerokotorowa Sp. o.o. w Zamościu posiada koncesję na transport osób. Będą też stosowne okazje ku temu, np. Mistrzostwa Europy w Piłce Nożnej EURO 2012.
Pisałem w ostatnim felietonie o pociągu: Moskwa – Olkusz – Moskwa. Uruchomienie tego pociągu w 1990 roku było wydarzeniem w pewnym sensie przełomowym, gdyż był to pierwszy pasażerski pociąg regularnego kursowania na szerokim torze. W sieciowym rozkładzie jazdy 1990/1992 pojawiła się tablica nr 104. Po stronie polskiej pociąg zatrzymywał się w Hrubieszowie, Zamościu Północnym, Woli Baranowskiej, Sędziszowie Północnym i na stacji końcowej w Olkuszu. Z Moskwy do Zamościa Północnego przyjeżdżał o 20.17 i po 10 minutach postoju wyruszał na Śląsk. Z powrotem z Olkusza meldował się u nas o 16.02, a do Moskwy odjeżdżał o 16.12. Kursował cztery razy w tygodniu w czasie letnim, w okresie: 22.06 – 21.09, z Moskwy w poniedziałki, środy i piątki, a w niedziele w skróconej wersji z Brześcia. Relacja: Olkusz – Moskwa wykonywana była w okresie: 23.06 – 22.09, w poniedziałki, czwartki i soboty, a we wtorki dojeżdżał tylko do Brześcia. Pociąg miał nawet swoją nazwę „BIAŁORUŚ” i był chyba przedłużoną do Polski wersją pociągu z Moskwy do Brześcia. Odprawa podróżnych odbywała się na dworcu PKP w Zamościu, przy ulicy Szczebrzeskiej. Dodatkowo Miejski Zakład Komunikacji w Zamościu wprowadził linię nr „D” na trasie: Oś. Słoneczny Stok – Dworzec PKS – Partyzantów – Peowiaków – Piłsudskiego – Dworzec Północ. Była ona skomunikowana z tym pociągiem, również w relacji powrotnej. Uruchomienie pociągu oczywiście wywołało u mnie żywe zainteresowanie . Pamiętam, że wyjechałem na pierwszy przyjazd z Moskwy w dniu: 22.06.1990 r. W autobusie miejskim pusto – wszystkie siedzenia dla mnie. Na Dworcu Północnym także byłem jedynym oczekującym. Nikt wtedy nie wysiadł i jakoś tak się nieciekawie zapowiadało. Ale szybko to się zmieniło i już potem zrobił się klimat opisany prze ze mnie we wcześniejszym artykule. Pociąg prowadził wagon restauracyjny, który przyciągał całe rzesze mieszkańców Zamościa. Powtórzę się, ale: coca – cola smakowała wyśmienicie i cukierki też. Pod koniec sierpnia i we wrześniu w czasie przyjazdu robiło się już ciemno, więc aura na Północnym była jeszcze bardziej ekscytująca. Za to o 16 to nie lubiłem przyjeżdżać, bo za gorąco wtedy było, no i w restauracyjnym wszystko wyżarte i wypite. Pamiętam, że ostatni kurs uczciłem zakupem większej ilości konfietów i alkoholu. Z niecierpliwością oczekiwałem następnych wakacji, gdyż rozkład jazdy wprowadzony w 1990 roku miał obowiązywać aż dwa lata. Było to takie pilotażowe rozwiązanie, niby w celach oszczędnościowych. Oczywiście za rok rozkłady niektórych pociągów zostały zmodyfikowane, w tym w tabeli nr 104. Pociąg jeździł już tylko dwa razy w tygodniu, z Moskwy w poniedziałki i piątki, a z powrotem we wtorki i soboty . Przyjeżdżał z Moskwy do Zamościa Północnego prawie o godzinę później tj. o 20.50, powrót był tak jak rok wcześniej o 16.12. Nie miał też wagonu restauracyjnego, ale co najważniejsze regularnie się spóźniał w relacji z Moskwy, co było rzeczą niespotykaną rok wcześniej. Statystycznie opóźnienia te wynosiły około godziny, ale różnie z tym bywało – czasami dłużej. Czar prysł i wakacji na Dworcu Północnym w 1991 roku już nie było. Przestałem na niego wyjeżdżać. W rozkładzie jazdy obowiązującym na lata: 1992 /1993 sytuacja nie uległa zmianie. Utrzymano kursowanie w lecie z tymi samymi godzinami, natomiast w praktyce występowały jeszcze większe opóźnienia, sięgające już z Moskwy kilku godzin nawet. Powodowały one wtórnie opóźnienia pociągu w relacji przeciwnej, gdyż składy nie były w stanie w porę docierać do Olkusza. Trochę szkoda, ponieważ hitem sezonu była równoległa jazda dwóch pociągów pasażerskich na odcinku mniej więcej od Klemensowa/Niedzielisk do Zawady. Po torze normalnym jechał wtedy pociąg nr 20122: Bełżec – Hrubieszów, który prowadził wagony do Warszawy Zach. Obydwa pociągi były prowadzona dwiema lokomotywami. Po torze szerokim serii ST44, a na normalnym planowo SP32. Rzuciło mi się to w oczy, jak tylko przeczytałem nowy rozkład jazdy w maju 1992 roku i w praktyce to potwierdziłem, ale tylko na przełomie czerwca i lipca, gdyż później „BIAŁORUŚ” się często opóźniała tak mniej więcej godzinkę. Przez te opóźnienia blokowany był ruch towarowy, który w tym czasie zaczął trochę wzrastać.
Dlatego w następnym roku wprowadzono reorganizację przewozów pasażerskich. W rozkładzie jazdy na lata: 1993/1994 (były dwie wersje: zima i lato) pojawił się pociąg: Lwów – Zamość Północny – Lwów. Kursował on codziennie. Popularny był nie tylko wśród handlarzy ze wschodu, ale jeździło się nim z Zamościa do Lwowa w celach handlowo – turystycznych. Komunikacja drogowa była wtedy słabo rozwinięta w tamtym kierunku. Pociąg przyjeżdżał do Zamościa Północnego planowo o 16.28 i zjeżdżał od razu do Bortatycz, żeby nie blokować linii. Wyjazd powrotny z Północnego był o 20.10. W tym czasie studiowałem i często bywałem w rozjazdach, dlatego słabo go pamiętam. Widywałem go raczej przypadkiem i najczęściej były to trzy „ruskie” stodoły – sypialne z gagarinem. Ale ilość wagonów ulegała tutaj pewnym wahaniom. Odprawa na pociąg tradycyjnie odbywała się na dworcu w Zamościu – nawet przez pewien okres funkcjonowała odrębna kasa międzynarodowa. Dowóz z Zamościa do Dworca Północnego zapewniało MZK, poprzez uruchomienie linii „L” wyjeżdżającej z przed budynku Dworca PKP, gdzie usytuowano specjalny przystanek – tak jak teraz dla komunikacji autobusowej INTERCITY. Pociąg miał dosyć dobrą frekwencję, jak z punktualnością było to nie wiem. Pociąg z Moskwy utrzymany był w skróconej relacji do Zamościa Północnego przyj. 23.50, powrót o 13.44. W rozkładzie jazdy oznaczony był symbolem: po ogłoszeniu. Jak z nim było w praktyce to nie wiem, ale raczej nie jeździł. W sieciowym rozkładzie jazdy był jeszcze drugi pociąg: Magnitogorsk – Olkusz – Magnitogorsk. Oznaczony również jako kursujący po ogłoszeniu, ale podobno był widziany na trasie, przeze mnie nie. Planowy przyj. do Północnego z Magnitogorska: 10.25, powrót. 5.10.
W rozkładzie jazdy obowiązującym od 29.05.1994 r. godziny przyjazdu i odjazdu pociągu: Lwów – Zamość Płn. – Zamość, nie uległy zmianie, ale wprowadzono ograniczenie do trzech kursów w tygodniu: we wtorki, czwartki i soboty. Pozostałe pociągi po ogłoszeniu: Magnitogorsk – Olkusz – Magnitogorsk, Moskwa – Zamość Płn. – Moskwa oraz Nikołajew – Zamość – Nikołajew. Nic o nich nie mogę powiedzieć, ale wydaje mi się, że poza Magnitogorskiem miały one status pociągów wirtualnych. Odjazd do Magnitogorska przyśpieszono o godzinę.
W rozkładzie jazdy wprowadzonym w dniu: 28.05.1995 r. utrzymano kursowanie Lwowa we wtorki, czwartki i soboty, odjazd z Zamościa o 20.10, bez zmian, przyśpieszono za to znacznie przyjazd na 6.20. Dalej funkcjonował pociąg z /do Magnitogorskach jako kursujący po ogłoszeniu. Nowością był pociąg z Kowla przyj. 10.22, odjazd 13.40, również po ogłoszeniu, o którym nic nie wiem.
W następnym roku 1996, od 2.06. kursowanie pociągu z/do Lwowa ograniczono do wtorków i czwartków, godziny prawie nie uległy zmianie. Pozostałe połączenia po ogłoszeniu, w relacjach: Magnitogorsk – Olkusz – Magnitogorsk i Kowel – Olkusz – Kowel. Był to już zmierzch połączeń pasażerskich na LHSie, gdyż jeszcze w trakcie obowiązywania rozkładu jazdy 96/97 zamierzano otworzyć kolejowe przejście graniczne w Hrebennem i wydłużyć do Rawy Ruskiej połączenia z Warszawy po torze normalnym. Oznaczało to wycofanie składów pasażerskich z linii szerokotorowej, gdyż trochę blokowały zwiększające się przewozy towarowe w tym czasie (takie słyszałem opinie – pracownicy LHS-u strasznie na ten pociąg narzekali, z tych właśnie powodów) . Warto zauważyć, że nie bez znaczenia dla wprowadzenia tutaj pociągów osobowych, był pewnie spadek przewozu masy towarowej odnotowany na początku lat dziewięćdziesiątych. Gdy sytuacja wróciła do normy pociągi osobowe zaczęły przeszkadzać. Od 1.06.1997 r. dla pociągu do Lwowa wprowadzono status: kursuje po ogłoszeniu. Praktycznie już nie odjechał, gdyż otwarto połączenia po torze normalnym przez Hrebenne. W sieciowym rozkładzie jazdy innych połączeń w tabeli nr 104 nie przewidziano. Ale to nie był jeszcze koniec jej historii. W 1997 r. pilotażowo uruchomione zostało połączenie: Olkusz – Charków. Wymyślił je jeden ze znanych biznesmenów na Śląsku, który miał szerokie znajomości na Ukrainie. To przedsięwzięcie miało mieć charakter turystyczno – rekreacyjny. Po szerokim torze pojechało co prawda kilka składów pasażerskich, ale w praktyce zakończyło się to klapą, gdyż nie było większego zainteresowania. Mimo wszystko w rozkładzie jazdy obowiązującym od 24.05.1998 r. w tabeli 104 pojawiło się regularne połączenie na trasie: Charków – Olkusz – Charków. Przyjazd do Zamościa Północnego o 23.07 w piątki. Odjazd do Charkowa o 3.35 w niedziele. W praktyce były jednak tylko pojedyńcze kursy na zamówienie dla grup zorganizowanych, (pociągi wycieczkowe), gdyż kolej odmówiła dotowania tego pociągu. W 1999 roku w tabeli 104 SRJP znalazła się informacja: ruch pociągów wstrzymany i …tak jest do tej pory. Tabeli w „cegle” oczywiście już nie ma.
Muszę jeszcze wrócić do pociągu do/z Magnitogorska. Ten pociąg został uruchomiony po raz pierwszy w rozkładzie jazdy obowiązującym od 28.05.1989 roku i kursował w relacji: Magnitogorsk – Dąbrowa Górnicza – Magnitogorsk. Przynajmniej takie miał tablice. Fakt powstania takiego połączenia został nawet odnotowany w lokalnej prasie i był szeroko komentowany na mieście. W sieciowym rozkładzie jazdy pociągu jednak nie było i w praktyce pojechał on tylko parę razy w roku, głównie w celu zapewnieniu transportu górników ze Śląska do Magnitogorska. W Zamościu zatrzymywał się na Bortatyczach. Podejrzewam, że w późniejszych latach pociąg ten jeździł na podobnej zasadzie i stąd obecność pociągu: Magnitogorsk – Olkusz w poszczególnych rozkładach.
A tradycje przewozów osobowych na LHSie sięgają początków eksploatacji linii. Zaczął kursować wtedy pociąg służbowy w relacji: Zamość Bortatycze – Wola Baranowska, w połowie lat osiemdziesiątych skrócony do Huty Deręgowskiej. Służył on oczywiście do dowozów pracowników do pracy i z powrotem i dlatego wyjeżdżał rano, a wracał przed wieczorem. Przerobiono w tym celu towarowy wagon kryty montując w nim okna i drzwi. Za ogrzewanie służyła tzw. „koza”. Ciągnęła ten wagon lokomotywa serii SM48. Był to bardzo popularny środek transportu dla kolejarzy również w celach rekreacyjnych, np. na grzyby. Taki szerokotorowy szynobus. I wbrew pozorom była tam pierwsza, druga, a nawet trzecia klasa. Ale ponieważ uwielbiam wszelkie niedomówienia, to zakończę w tym miejscu. Wyjaśnić łaskawie mogę w następnym miesiącu jak napiszę coś o Zamościu Północnym, pod warunkiem, że mnie natchnie.