Poczet władców Bortatycz

  


Po zaprzestaniu produkcji parowozów w Polsce, na początku lat sześćdziesiątych zaczęto rozglądać się za lokomotywami spalinowymi, lecz w tej dziedzinie, pomimo ciekawie zapowiadających się projektów, jak chociażby z SP47, nie mieliśmy za dużo do powiedzenia – otrzymaliśmy tabor niejako w prezencie. ZSRR zablokował u nas plany rozwoju konstrukcji liniowych lokomotyw towarowych i zaproponował „korzystne” warunki importu dużych ilości swoich maszyn. Lokomotywy serii ST44 (oznaczenie producenta M62) nazywane potocznie „gagarinami” oraz rzadziej, głównie na Pomorzu: „iwanami”- produkowane były przez Fabrykę Lokomotyw w Woroszyłogradzie, obecna nazwa miasta: Ługańsk, z przeznaczeniem do obsługi ciężkich pociągów towarowych. Do Polski trafiły w sumie 1182 sztuki. Charakteryzują się one dość wytrzymałą konstrukcją, lecz niestety i złym wpisywaniem się w łuki o małych promieniach oraz niezbyt korzystnym oddziaływaniem na tory. Klasyczne gagariny posiadają silnik dwusuwowy Diesla o mocy 2.000 KM, typu: 14D40, oznaczający się dużym zużyciem oleju napędowego i negatywnym wpływem na środowisko, który jednak realnie jest mało awaryjny . Przeniesienie napędu następuje za pomocą przekładni elektrycznej. Warto przypomnieć, ze pierwsze lokomotywy jeździły bez tłumików, dzięki czemu seria uzyskała przezwisko: „bębna tajgi”. W związku z ekologicznymi zaleceniami wydanymi przez Unię Europejską, część lokomotyw została poddana modernizacji w wyniku której m. in. wymieniono dotychczasowe silniki na czterosuwowe typu: 12CzN26/26 produkowane w rosyjskich zakładach w Kołomnie. Zmodernizowane maszyny uzyskały nowe numery inwentarzowe powyżej 1200. Lokomotywy uzyskały też nową sprężarkę, która jednak stwarzała problemy w eksploatacji (chłodzenie) a także pewne zmiany w układzie nadwozia: inne reflektory, klimatyzację no i nową niebieską kolorystykę. Niestety nic nie uczyniono w zakresie zmiany wózków z prowadzeniem widłowym zestawów osiowych, które to bardzo niekorzystnie wpływają na infrastrukturę torową.

Od chwili powstania lokomotywowni MD Zamość Bortatycze pojazdy serii ST44 stały się u nas podstawowym środkiem trakcyjnym zarówno na szerokim, jak i na normalnym torze. Gagariny o numerze inwentarzowym powyżej 2000 zasadniczo przeznaczone były do jazdy po torze szerokim. Nie zawsze było to tak ściśle przestrzegane i niekiedy można było je ujrzeć z pociągami normalnotorowymi. Dla przykładu: ST44-2001, który w dniu 05.07.1983 r. uczestniczył w wypadku przed Zamościem, kiedy drezyna najechała na tył pociągu towarowego stojącego przed semaforem wjazdowym i zaledwie 5 dni później wykoleił się jadąc z wahadłem normalnotorowym z Werbkowic w Miączynie, gdy wjechał na tor zajęty przez inny pociąg. Dopiero po utworzeniu Spółki LHS, działającej jako odrębny podmiot, tj. w październiku 2000 r. – przekazano większość maszyn o numerze większym od 2000 do niej, a resztę (numery mniejsze od 2000) pozostawiono w Spółce CARGO. Właśnie te, będące ostatnio na stanie Sekcji Eksploatacji i Napraw Taboru Trakcyjnego w Zamościu Bortatyczach, czyli mówiąc po ludzku: zamojskiej szopy – będą przedmiotem mojego zainteresowania w tym tekście. Rozprawę o szerokotorowych maszynach sobie daruję, bo: po pierwsze – mają się dobrze, póki co i… dobrze. A po drugie: kto by był w stanie okiełznać tyle gagarów w jednym miejscu? Nawet mnie się to już w głowie nie mieści. Na pewno trzeba podkreślić, że są to chyba najlepiej utrzymane maszyny w Polsce, jak i cała szerokotorowa lokomotywownia. Od wielu lat mają zunifikowaną kolorystykę malowania pudeł i na pierwszy rzut oka różnice pomiędzy poszczególnymi egzemplarzami nie były by tak widoczne, jak na torze normalnym, gdzie jest większa różnorodność pod tym względem, co mi akurat pasuje. Oczywiście, moja wypowiedź na temat lokomotyw normalnotorowych będzie jak najbardziej subiektywna, bo nie jestem żadnym ich znawcą, gdyż już w temacie parowozów to chyba większym ekspertem byłbym. A trzeba przyznać, że ta seria stała się obecnie niejako – kultową na polskich torach. Za moich czasów, to jest w schyłkowym okresie tzw. „komuny” i na początku tzw. „nowej demokracji” – w niektórych znanych mi lokalnych kręgach Miłośników Kolei – zainteresowanie nimi uchodziło za obciachowe. Ale wtedy wszystko co ruskie się tak traktowało. Ja je tolerowałem, ale wolałem parowozy.
Lokomotywy serii ST44 opanowały normalnotorowy ruch towarowy na Roztoczu, po wycofaniu parowozów od 1983 do mniej więcej połowy lat dziewięćdziesiątych. Praktycznie wszystkie pociągi towarowe w obrębie Zamościa prowadzone były gagarinami, a ruch był naprawdę spory. Tymi maszynami prowadzono większość pociągów z Zamościa do Hrubieszowa, wszystkie z Zamościa do Bełżca, gdzie następowała zmiana trakcji na ST43, z Zamościa do Rejowca lub do Żulina oraz z Zamościa do Stalowej Woli Rozwadowa, z tym, że w latach osiemdziesiątych w ruchu towarowym nie było na tej linii dużego ruchu, ponieważ była ciągle modernizowana – ciężkie wahadła śmigały głównie przez Rejowiec lub Bełżec. Lokomotywy serii SM48 zlokalizowane były na większych stacjach węzłowych, gdzie prowadziły manewry i lekkie pociągi lokalne do pobliskich miejscowości oraz na torze szerokim. Od 1983 r. parowozy praktycznie nieobecne w ruchu towarowym, dawały sobie radę świetnie w przewozach pasażerskich do końca lat osiemdziesiątych, jednak od lata 1987 r. stopniowo były wypierane przez serię SP32. Na początku lat dziewięćdziesiątych, zapewne ze względów oszczędnościowych zaczęto wycofywać gagariny z lżejszych pociągów towarowych i zdawek i zastępować je maszynami serii SM48 i SM42. Do ciągnienia ciężkich zwatych wahadeł węgla, kamienia lub innych towarów okazały się jednak być niezastąpione. Brutta z węglem z Katowic (WĘGLOKOKS) zaczęły wtedy masowo jeździć do Terminalu Przeładunkowego w Szczebrzeszynie gdzie przeładowywano je do wahadeł szerokotorowych. Prosperita w tym zakresie trwała krótko i skończyła się gdzieś z końcem ubiegłego wieku . Wtedy ruch towarowy u nas znacznie zmalał lecz mimo wszystko pozostały przewozy sezonowe, których w przypadku np. Cukrowni Werbkowice było wiele. W 2000 r. na jesieni na przykład praktycznie co drugi dzień z Werbkowic odjeżdżał jakiś transport prowadzony gagarinem, że o przewozach miału i kamienia do Cukrowni to już nie wspomnę. Duże przewozy generowała też Ciepłownia w Szopinku i Zakłady Zbożowe w Zamościu. Jednak takie dodatkowe pociągi prowadzone były najczęściej maszynami obcymi, z lokomotywowni w Rozwadowie . Zamojskie maszyny planowo obsługiwały głównie dwa pociągi towarowe z Zamościa do Skarżyska Kamiennej, nocny tzw. lopek przez Rejowiec oraz dzienny przez Rozwadów. Obieg był taki, że gagarin, który przyjechał rano lopkiem, czekał potem w Zamościu na pociąg dzienny do Skarżyska Kamiennej przez Rozwadów.
Wg stanu na dzień 01.01.1997 r. w Zamościu Bortatyczach stacjonowały pojazdy o następujących numerach: 344, 346, 350, 354, 448, 466, 818,847, 854, 859, 862 (źródło: Świat Kolei 6/99). Zgodnie z danymi przedstawionymi na Grupie Dyskusyjnej: pl.misc.kolej, autor: Księżyc nad Gieesem, ilostany ST44 w Zamościu w poszczególnych latach przedstawiały się następująco:
rok 1977: 318, 342, 347, 350, 467, 468, 470, 2001,
rok 1984: 278, 350, 390, 422, 425, 452, 618, 621, 658, 659, 818, 845, 854, 855, 858, 859, 862,
rok 1990: 344, 346, 350, 354, 425, 466, 616, 621, 650, 696, 713, 760, 818, 845, 847, 854, 859, 862, 2002, 2009, 2019,
rok 1994: 123, 344, 346, 350, 354, 448, 466, 650, 713, 760, 818, 845, 847, 854, 859, 862.

Takimi charakterystycznymi – często i długo pojawiającymi się w Zamościu i okolicach maszynami były oczywiście: 350 oraz 818, 859 i 862. Inne gagariny, które nie doczekały do naszego wieku, a które dobrze pamiętam w ruchu na przykład w 1997 roku to: 346 i 847.
Na początku naszego wieku w Bortatyczach eksploatowano tylko trzy egzemplarze serii 44: 358, 818 i 862. Obsługiwały głównie tzw. sztywniaki, tj. dwa wspomniane już wcześniej pociągi towarowe z Zamościa do Skarżyska Kamiennej. Szczególnie 862 był bardzo widoczny w ruchu. Maszyny: 313, 854 i 859 stacjonowały w Rozwadowie. 854 był odstawiony a pozostałe przyjeżdżały z nieregularnymi wahadłami do Zamościa lub do Werbkowic, czy Hrubieszowa, przeważnie pojedyńczo (talboty z kamieniem, gruszki ze zbożem) lub w doprzęgu z lekką lokomotywą manewrową SM42 (węglarki z miałem) . Ich podstawowym zajęciem było prowadzenie na linii kraśnickiej na odcinku: Lublin Zemborzyce – Rozwadów ciężkich pociągów z miałem z Jaszczowa do Połańca.

Zapotrzebowanie na liniowe lokomotywy towarowe na Zamojszczyźnie wzrosło z chwilą przekierowania ciężkiego pociągu towarowego z Jaszczowa do Połańca, który jeździł pierwotnie przez Lublin i Kraśnik, na trasę przez Rejowiec i Zawadę. Nastąpiło to z pewnymi perturbacjami na początku 2003 r. i obsługę do tych wahadeł zabezpieczały maszyny z Bortatycz. Nie bez znaczenia miały tu też względy polityczne, gdyż po kasacji połączeń pasażerskich zaczęło brakować zatrudnienia u nas dla kolejarzy. Dodatkowym argumentem było zakorkowanie trasy przez Kraśnik, gdzie ruch osobowy był ciągle duży. Pierwotnie testowane były różne warianty, tj. część wahadeł przez Kraśnik, część przez Zawadę, toteż maszyny krążyły pomiędzy Zamościem a Rozwadowem w miarę potrzeby. Z czasem lokomotywy o numerach: 313 i 854 przeniesiono stopniowo z Rozwadowa do Bortatycz. Po jakimś czasie zrobił się taki ruch, że maszyn zaczęło u nas brakować. Sukcesywnie zaczęły przybywać egzemplarze z innych części kraju, dla których nie było już zatrudnienia w ich macierzystych jednostkach, lub takie, które były odstawione ze względu na zużycie i nadawały się tylko do naprawy.
Jeszcze 27.08.2009 r. był tłok na stacji w Zawadzie, co przedstawia wyżej zamieszczone zdjęcie. Niedawno zastanawiano się nad rozbudową tego ważnego węzła, gdyż znajdujące się tam cztery tory czasami nie wystarczały do przyjęcia wszystkich pociągów. Bardzo często krzyżowały się tutaj pociągi z węglem do Połańca z próżnymi wahadłami do Jaszczowa. Widok odstawionych węglarek oczekujących na lokomotywę, która zjechała do Bortatycz na obrządzenie również nie należał do rzadkości. O pociągach pasażerskich już nie wspomnę, żeby nie było, ze nie na temat! Jakoś teraz w Zawadzie zrobiło się znacznie luźniej.

Odrębna historia to zastosowanie tych maszyn w ruchu pasażerskim. Gagarinami można prowadzić pociągi osobowe tylko poza sezonem grzewczym, gdyż jako typowe lokomotywy towarowe, nie mają one zainstalowanych urządzeń pozwalających na ogrzewanie wagonów. Jeszcze w trakcie ery parowozów (połowa lat osiemdziesiątych) kursowały planowo z pociągami relacji Stalowa Wola Rozwadów – Zamość – Stalowa Wola Rozwadów, z tym, że na ogół były to maszyny rozwadowskie. Nie były to pociągi ciężkie, wręcz przeciwnie dwa/trzy wagony ale posiadające własne ogrzewanie i stąd zapewne takie rozwiązanie. Po wycofaniu trakcji parowej przez pewien okres wspomagały one w okresie letnim awaryjne lokomotywy serii SP32, głównie na HETMANIE, ROZTOCZU (Zamość – Warszawa) i pociągu Hrubieszów – Kędzierzyn Koźle. Nie wiem z czego to wynikało, ale już za ery odkurzaczy, czyli serii SP32 – bywały takie dni w roku, przeważnie na końcu/początku maja, że na wszystkich pociągach pasażerskich zamiast SP32 na kilka dni pojawiały się właśnie gagariny. Jakby żółtki miały jakąś zbiorową rekonwalescencje w tym okresie. Po kilku dniach wszystko wracało do normy. Wizyta Papieża Jana Pawła II w Zamościu w czerwcu 1999 r., była również okazją do szerszego zaistnienia tej serii w ruchu pasażerskim, gdyż większość z bardzo długich wtedy pociągów dowożących pielgrzymów do Zamościa prowadzona była jedynie słusznymi maszynami, sprowadzanymi nawet z innych lokomotywowni, bo naszych już nie starczało. I wreszcie wakacje 2004 roku, kiedy na skutek afery dotyczącej lokomotyw serii SP32, w wyniku której to, wszystkie żółtki (SP32) zostały unieruchomione przez komornika – serią ST44 obsługiwano pociąg pośpieszny HETMAN na odcinku Zamość – Dębica, przy czym maszyny te incydentalnie można było spotkać na innych pociągach, przejętych do obsługi przez SM48 i SU45. Podobnie rzecz się miała w lecie 2005 i 2006 r. W późniejszym okresie, aż do całkowitej likwidacji połączeń osobowych – gagarina na pociągu pasażerskim można było spotkać raczej sporadycznie w nieprzewidywalnych przypadkach awarii lokomotyw osobowych i braku lepszego sprzętu do ich zastąpienia. W efekcie zdarzało się to kilka razy w roku. Czasami spotykało się tą serię na przesyłach wagonów pasażerskich z Lublina do Hrubieszowa ZNTK i z powrotem (tzw. KLASY) i to o różnych porach roku, gdyż składy w zimie nie były ogrzewane. Sporadycznie widywałem je na „jazdach próbnych” tj. pociągach relacji: Hrubieszów ZNTK – Idzikowice – Hrubieszów ZNTK, które służyły do testowania wagonów pasażerskich. Na jeździe próbnej testowany był gagarin 1076 w lecie 2008 roku.

Zdjęcie kasacji nieznanego gagarina na złomowisku kolejowym w Werbkowicach zrobione pod koniec 1999 r. przez Bartosza Sojdę. Pocięto tam również sporo wagonów i lokomotywy manewrowe SM03, a nawet parowóz Ty2-194.
Pod koniec lat dziewięćdziesiątych ubiegłego wieku pojawiła się plotka o niechybnej likwidacji tej serii w Polsce. Dziesięć lat temu PKP zaprzestało napraw i postanowiło zastąpić gagariny tzw. rumunami, czyli serią ST43. W tym okresie bezmyślne skreślono i wysłano na przemiał do huty wiele maszyn, niektóre nawet w bardzo dobrym stanie technicznym. W latach: 1998 – 1999 skreślono z inwentarza ponad 500 sztuk, jak pisał J. Remisiewicz w Świecie Kolei nr 5/2000. Stacjonujące w Bortatyczach lokomotywy również dosięgła ta swoista urzędnicza zaraza. Nie dość, że sporo wtedy pocięto, to na dodatek były i poważniejsze incydenty, jak chociażby z tymi, które przez 10 lat okazały się być niczyje, a potem to się nadawały już tylko na szkielety dla batmanów, czyli szerokotorowych ST40s. Tak, chodzi o odstawione do niedawna trupy szerokotorowych maszyn, które, gdy powstawała Spółka LHS – to niekoniecznie wszystkie były w takim złym stanie, jak ostatnio. Ale – mniejsza o nie, tj. świeć im Panie nad ich duszą. Po kilku latach w całej Polsce zaczął się proces zupełnie odwrotny. Na gwałt zaczęto wskrzeszać wszelkie maszyny, które zdołały się uchować. Dlatego do normalnotorowej lokomotywowni w Bortatyczach systematycznie ściągano z całej Polski odstawione z użytkowania motory, by po liftingu zagonić je znowu do roboty. No oczywiście nie ze wszystkimi się dało tak postąpić, bo części zamienne dla nich też trzeba było przeważnie organizować sposobem gospodarczym, więc niektóre maszyny skończyły jako dawcy narządów. Gagariny pojawiły się również u naszych przewoźników prywatnych, gdzie dosyć dobrze się sprawdziły i teraz obserwujemy na naszych torach wiele interesujących maszyn, które jednak pochodzą z zagranicy, przeważnie ze wschodu lub z Niemiec. Przy okazji warto zwrócić uwagę na charakterystyczną dla PKP postawę, którą można określić mianem: „psa ogrodnika”, który co prawda sam nie zjadł, ale drugiemu też nie dał. Od około 10 lat obserwujemy powstawanie i przeobrażanie się prywatnych firm przewozowych, ale żadna z nich nie mogła kupić lokomotywy ST44 od PKP, pomimo, że firma ta sama skasowała ich wiele, swego czasu. Polityka była taka, że nie pozwolono na zakupy krajowe nieużywanych maszyn, lecz nikomu nie przeszkadzało ściąganie do nas złomu z całego świata. Dopiero ostatnio się to zaczęło wszystko zmieniać, jak chociażby z serią SP32, której teraz żadna z kolejowych państwowych spółek nie chce, a znaleźli się chętni właśnie z sektora prywatnego.

09.09.2009 r. Przez centrum Zamościa przejeżdża wahadło miału do Hrubieszowa z ST44-1241 z firmy prywatnej PTK Holding S.A. Zabrze. Ten kolorowy gagarin na pierwszy rzut oka wyglądający bardzo elegancko, ze względu na swoja awaryjność, został ochrzczony przez użytkowników przezwiskiem :”KURSK”.
Jak już wcześniej zaznaczyłem, o technicznych problemach związanych z eksploatacją poszczególnych maszyn nie będę w stanie się wypowiedzieć. Skupie się głównie na walorach estetyczno – ruchowych. Jeżeli jednak którąś lokomotywę nieświadomie urażę swym komentarzem, to z całego serca – wielce szanowne żelazo przepraszam. A oto krótkie charakterystyki tych nowożytnych (rezydujących w Bortatyczach po 2000 roku) lokomotyw serii ST44.

ST44-013. Jeden z najstarszych gagarinów w Polsce. Był na stanie MD Gniezno, skąd po skreśleniu z inwentarza gdzieś około 1998 roku, przekazany został do Bortatycz.Niestety pełnił u nas tylko wielce niewdzięczną funkcję dawcy organów i wkrótce jego doczesne szczątki znikną z powierzchni ziemi.

Maszyna nr 313 dłuższy czas stacjonowała w lokomotywowni Rozwadów. Od początku 2000 r. zaczęła nieregularnie pojawiać się na Roztoczu z wahadłami do Zamościa i Werbkowic. Miesiąc październik 2000 r. Przez centrum Zamościa przejeżdża wahadło talbotów prowadzone przez 313 oraz jakąś rozwadowską stonkę, czyli SM42.

14.07.2006 r. Do Zawady wjeżdżają klasy czyli wagony przeznaczone do naprawy w ZNTK Hrubieszów. ST44-313 stosunkowo rzadko można było spotkać na pociągach pasażerskich.

06.11.2006 r. 313 razem z SM48-127 prowadzą wahadło do Hrubieszowa. To był gorący okres na Roztoczu i w ruchu można było ujrzeć wszystkie nasze stalowe smoki. Widok tego motoru na pociągu nie należał do pospolitych w tym okresie. Lokomotywa stosunkowo często stała w warsztacie i była chyba awaryjna. Pod koniec 2007 r. została wysłana na naprawę do PESA Bydgoszcz i wróciła do Zamościa w dniu 31.01.2008 r. w nowym zielonym malowaniu.

13.04.2008 r. stacja Susiec, 313 prowadzi pociąg pośpieszny „ROZTOCZE” z Wrocławia. Tego dnia rano na „HETMANIE” zdefektowała w Stalowej Woli lokomotywa SP32-147 i na podmianę wyznaczono akurat znajdującego się „pod ręką” gagarina, który wrócił do Zamościa właśnie na pociagu „Roztocze”, zgodnie z obiegiem przewidzianym w rozkładzie jazdy. Wykonał jazdę na odcinku: Rozwadów – Dębica z „Hetmanem”, Dębica – Rzezów – luzem i Rzeszów – Zamość z „Roztoczem”.

22.05.2008 r. doniesiono na naszym boxie o pojawieniu się u gagarina nr 313 malowania częsci czołowej na żółto. Po raz pierwszy ujrzałem go w takim deseniu w dniu 27.05.2008 r., a powyższe zdjęcie wykonano w Zamościu w dniu 28.05.2008 r. Nie widać na razie żadnych dodatkowych ozdobników.

29.08.2008 r. stacja Zamość. Maszynie, jak i pozostałym tej serii na czerwono zaznaczono drobne detale na częściach czołowych.

Gagarin i dwa wagony serii 94 A, takie same jak – widoczny na zdjęciu, to typowy skład pociągu „BOLEK i LOLEK” (nazwa potoczna) relacji: Zamość – Stalowa Wola Rozwadów w połowie lat osiemdziesiątych. Dochodził tutaj jeszcze często jeden dwuosiowy wagon serii Bi z przełomu lat dwudziestych i trzydziestych ubiegłego wieku z otwartymi pomostami a nawet z pozostałościami po oznaczeniach klasy trzeciej i robił się „BOLEK I LOLEK NA DZIKIM ZACHODZIE”. Pamiętam nawet tzw. bocznika na tej relacji, czyli wagon z wejściami bezpośrednio do przedziałów pasażerskich, ale to już było naprawdę bardzo dawno. U schyłku lat osiemdziesiątych i na początku dziewięćdziesiątych lokomotywa ST44- 350 była sztandarową maszyną w ruchu normalnotorowym, nawet zastanawiałem się często, czy innych gagarinów to nie mają u nas, bo jej tak pełno było wszędzie. Można powiedzieć, że stacje Zamość to okupowała a inne stąd przeganiała. Zawsze wyróżniała się charakterystycznym malowaniem, odbiegającym od schematu tradycyjnego, właśnie na skutek różnego rodzaju ozdobników. Eksploatowana była dosyć długo. Gdy pod koniec marca 1994 roku wybrałem się do Ruskich Piask w celu identyfikacji znajdującego się przed stacją tendra od parowozu – to zastałem tam wahadło około 30 krytych wagonów z ST44-350 na czele, które po przepuszczeniu osobowego wyruszyło do Zawady.
15.03.1997 r. prowadziła ładowne miałem wahadło 25 węglarek do Werbkowic. Widziana była również z wahadłem z Hrubieszowa w dniu 2.06.1997 r. Niebawem została odstawiona, ale nawet po skreśleniu z inwentarza stała dosyć długo przed halą w Bortatyczach i służyła za dawcę części zamiennych. Pocięta została w lecie 2005 r., a jej elementy zapewne były wykorzystane do odbudowy nr 818, która miała miejsce w tym czasie.

05.01.2002 r. ST44-358 wraca z Hrubieszowa z dodatkowym pociągiem osobowym, który został uruchomiony w tym dniu, aby przewieźć w kierunku Hrubieszowa pasażerów, którzy przyjechali opóźnionym o 4 godziny nocnym pociągiem z Wrocławia. W okresie od roku: 2000 do początków lata 2004 r. taki widok zdarzał się w naprawdę incydentalnych przypadkach, ponieważ były to złote lata dla serii SP32, która prawie całkowicie zdominowała ruch osobowy, zwłaszcza, ze niektóre z tych lokomotyw zostały zmodernizowane. Tego akurat dnia postanowiono nie opóźniać odjazdu planowej osobówki o 7.30, która, kiedy do Zamościa wjechał opóźniony Wrocław, zdążyła już wykonać obieg z Zamościa do Hrubieszowa i z powrotem. Był to jeszcze taki okres na PKP, gdy przejmowano się losem pasażerów, a akurat lokomotywa nr 358 była niejako „pod ręką”, gdyż przyprowadziła rano do Zamościa pociąg towarowy . O ile spotkanie ST44 na przewozach osobowych na ogół należało do przypadków incydentalnych, to ten gagarin miał chyba najwięcej takich epizodów w trakcie swojej eksploatacji. Jednym słowem: rakieta pasażerska! Ale jak ktoś wcześnie zaczyna, to potem całe życie ma z górki. Lokomotywa przez długi czas stacjonowała w Rozwadowie, a w Zamościu pojawiła się gdzieś pod koniec 1999 roku. Z tym, że były przerwy: można powiedzieć, że gagarin pojawiał się i znikał. Po jakimś czasie się w końcu zaaklimatyzował u nas.

08.2001 r. Gagarin nr 358 wyjeżdża z Zamościa z poć. TLG 22770/1 Zamość – Skarżysko Kamienna, obsługiwanym planowo przez serię ST44 na odcinku Zamość – Stalowa Rozwadów i z powrotem. Jest to jeden z ostatnich pociągów, kto wie, czy nie ostatni, ponieważ wkrótce został odwołany. Nadawane w nim były często wagony z zakładów zlokalizowanych w Dzielnicy Przemysłowej Zamościa, w tym z Zamojskich Fabryk Mebli. Dłuższy postój miał również w Szczebrzeszynie, skąd zabierał ładunki z Terminalu Przeładunkowego w Brodach. W Szczebrzeszynie wyprzedzany był też przez pociąg osobowy z Zamościa do Stalowej Woli Rozwadowa, który zresztą w okresie robienia zdjęcia już nie jeździł (zlikwidowany od VI 2001 r.). Klienci kolei obsługiwani przez dzienny pociąg towarowy do Skarżyska Kamiennej również zostali w tym czasie zlikwidowani, więc potem przyszła kolej i na niego.

09.01.2004 r. stacja Krasnystaw Towarowy. Z Pociągiem do Jaszczowa stoją: świeżo naprawiony w Bortatyczach 358 (pomarańczowy trójkąt na boku pudła) oraz 854 (żółty trójkąt na boku pudła) . Gagarin nr 358 praktycznie przez cały 2003 rok już nie jeździł i był odstawiony w Bortatyczach.

07.05.2004 r. Przez centrum Zamościa przejeżdża eszelon z Hrubieszowa, który od Zawady udał się w kierunku Rejowca. Zwraca uwagę napis na osłonie słonecznej w kabinie. Odnoszę wrażenie, że ten pojazd był lubiany przez mechaników. I chyba większych problemów z nim nie było. Powiem tak: jak jeździł, to jeździł, ale już jak się zepsuł, to też porządnie. Pracował intensywnie do kwietnia 2007 r., a potem znowu prawie roczny postój na skutek jakiejś poważniejszej awarii (nie pamiętam już czego) i został wysłany na naprawę do PESA w Bydgoszczy. Po remoncie i uzyskaniu zielonych barw pojawił się w końcu czerwca 2008 r. potem został przesłany do Rozwadowa (zdjęcie z 28.06.2008 r. przy opisie pojazdu nr 2023), gdzie miesiąc pojeździł w tych ekologicznych kolorach. Ja go tu na szlaku nie widywałem, chociaż obserwowany był z wahadłem w Hrubieszowie. Nie wiem: dobrze się maskował, czy co? 31.07.2008 r. pojawił się u nas ponownie, w transporcie na zimno, a w ruchu od września 2008 r., ale już w „firmowych” barwach zamojskich., czyli zielono – żółtych.

14.09.2008 r. Tego dnia ruch towarowy był bardzo duży, a widoczne na zdjęciu maszyny udały się do Rozwadowa po kolejne wahadło.

07.12.2009 r. Maszyna zrobiła się trochę pechowa: a to kogoś przejedzie, a to coś w nią wjedzie….Na fotce widoczny jest efekt kolizji w dniu 11.09.2009 r., kiedy lokomotywa doznała bliskiego spotkania z tirem na przejeździe kolejowym w Kłyżowie. Motor miał po wszystkim tylko trochę wgniecioną blachę, ale z pojazdu drogowego za wiele nie zostało. No cóż, trzeba znać swoje miejsce w szeregu!

ST44 – 360 pierwotnie eksploatowana była w Skarżysku Kamiennej. W Zamościu stacjonowała od marca 2004 roku. Jej przybycie było przysłowiowym strzałem w dziesiątkę, gdyż okazała się być praktycznie niezniszczalną. Od początku zaczęła kursować z ciężkimi wahadłami. 22.06.2006 r. Do Zamościa wjeżdża zdawka z Hrubieszowa prowadzona przez ST44-360, 758 oraz SM48-127. Obok stoi ST44-862. Widok trzech motorów na czele pociągów zawsze należał do rzadkości. W tym przypadku było to spowodowane oszczędnościami. Przewoźnik nie chciał dodatkowo wykupywać trasy, tylko podsyłał lokomotywy, które przyprowadziły do Werbkowic ładowne wahadło, łącznie z planowym pociągiem towarowym, potocznie nazywanym zdawką, gdyż transportowało się w nim różnego rodzaju wagony od rozdrobnionych nadawców. Takie widoku można było zaobserwować na Roztoczu w roku 2006 i 2008, szczególnie na linii z Zamościa do Hrubieszowa, z tym, że najczęściej lokomotywy były porozmieszczane na obydwu końcach składów. Od 1988 r. wprowadzono obowiązek malowania czół wszystkich lokomotyw należących do PKP na kolor żółty, co wiązało się z poprawą ich widoczności. Od 2002 zaczęto stopniowo odchodzić od tej praktyki, z uwagi na wprowadzenie obowiązku jazdy na światłach w porze dziennej. 360 był najdłużej jeżdżącym zamojskim gagarinem z żółtym czołem.

26.07.2007 r. „KLASY” z Hrubieszowa ZNTK do Lublina prowadzi ST44-360. Tego gagarina dosyć często (podobnie jak 358) można był spotkać z pociągami osobowymi. 11.06.2008 r. został z Zamościa wyekspediowany w pociągu towarowym do naprawy głównej w PESA Bydgoszcz, skąd wrócił w dniu 30.10.2008 r. pomalowany na zielono, jako jeden ostatnich w Polsce, gdyż Spółka CARGO niebawem zmieniła malowanie firmowe na kolor niebieski, takie jak u maszyn nr 1217 i 1223 .

12.01.2009 r. Lubycza Królewska. Na bocznicy należącej do Elewatora manewruje ST44-360 z „gruszkami” służącymi do przewozu materiałów sypkich (zboża i pasze). Pociąg niebawem uda się do Zawady, jako tzw. „katalog” czyli zamówiony dodatkowo z wykazu tras katalogowych. Brutto w Lubyczy Królewskiej to teraz jest zdarzenie incydentalne, a jeszcze w ubiegłym wieku było czymś normalnym!

7.10.2009 r. Przez Biłgoraj przejeżdża ładowny „Połaniec” z 360 na czele. Maszyna już w zamojskich barwach firmowych, czyli z żółtym czołem i trójkątem na boku pudła. W wersji zielonej jeździła i tak dosyć długo bo do połowy czerwca 2009 r., czyli jak zwykle musiała się czymś wyróżniać. Teraz też ma trochę inny odcień tego żółtego barwnika. Ostatnie jej chwile w wersji „green” również zostały uwiecznione na zdjęciach do moich artykułów zamieszczonych w lecie ubiegłego roku.

Poprzednio, lokomotywa ST44-758 stacjonowała w Skarżysku Kamiennej. W Bortatyczach rezydowała od grudnia 2003 roku, jednak nie przyszła „na chodzie” lecz „na holu” . 27.12.2003 r. Tak prezentowała się w chwili przybycia, ot, gagarin jakich wiele. Po jakimś czasie, zaczęły krążyć po Zamościu plotki o niezidentyfikowanym czerwonym pojeździe, bynajmniej nie UFO, lecz szynowym – zaobserwowanym na Bortatyczach. W ruchu tego nikt nie widział. W pierwszej wersji zakładano, że to któraś z prywatnych maszyn przyjechała do nas do naprawy. Zaintrygowała mnie ta sprawa oczywiście i po dokonanych oględzinach na miejscu stwierdziłem, że faktycznie cuś czerwonego – zamaskowane stoi na hali.

Zagadka rozwikłała się w dniu 18.05.2004 r. Wtedy, ta zjawa przyjechała rano do Zamościa z „lopkiem” (nocnym pociągiem towarowym). Na powyższym zdjęciu na wiadukcie w Siedliskach podczas zjazdu do zajezdni. Jednych takie malowanie szokowało, mnie oczywiście nie, faktem jest, że był to pierwszy gagarin w Polsce pobazgrany w ten deseń, który miał się stać przez pewien okres firmowym malowaniem lokomotyw dla Spółki CARGO. Spodobało mi się jego przezwisko jakie znalazłem niegdyś w internecie: „Czerwony Październik”.

01.07.2004 r. 758 wraz 358 przejeżdżają z pociągiem do Połańca przez Izbicę. Jak widać, układ malowania firmowego CARGO został co nie co zmodyfikowany. Samo malowanie z czasem trochę wyblakło, co będzie widoczne na następnych zdjęciach. Maszyna jeździła u nas z przerwami na awarie do grudnia 2007 r. i po tym okresie dosyć nagle została wysłana do naprawy głównej, połączonej z wymianą silnika. Modernizacja przeprowadzona przez PESA Bydgoszcz została zakończona w sierpniu 2008 r. Lokomotywa otrzymała nowy numer: 1209 i już do nas nie wróciła. Ostatni przydział: CT Białystok.

ST44-818 to długoletni rezydent szopy w Bortatyczach i często widywany na szlakach w latach dziewięćdziesiątych ubiegłego wieku, jak i w okresie: 2000 – 2003r.15.09.2003 r. Na stacji w Klemensowie zatrzymany został ładowny „Połaniec” z 818 i 313 na czele. Brutto przepuszczać będzie pośpieszny „ROZTOCZE” z Rawy Ruskiej do Warszawy Zach. Po torze szerokim szoruje ST44-2012. W tym czasie gagarin 818 był już dosyć wyeksploatowany i wkrótce został odstawiony od użytkowania. Dłuższy czas się poniewierał po różnych krzakach na Bortatyczach, aż wreszcie ujrzałem go na szlaku w dniu 25.10.2005 r. w nowym „krwawym” malowaniu. Naprawę główną dokonano na miejscu w Bortatyczach, gdzie już jako nowy czerwony krążownik stał przez całe wakacje 2005 roku, lecz z pociągami nie jeździł. Po udanej inicjacji stary – nowy sprzęt przez kolejne dwa lata był dosyć intensywnie eksploatowany.

16.07.2007 r. Przez Płoskie przejeżdża lopek, czyli nocny pociąg towarowy stałego kursowania ze Skarżyska Kamiennej do Zamościa . W pociągu tym przewożona była większość towarów do stacji zlokalizowanych na Roztoczu. Po rozrządzie w Zamościu formowane były oddzielne pociągi z wagonami do poszczególnych odbiorców w regionie. Na powyższym zdjęciu widzimy lokomotywę ST44-818 włączono na zimno w środek składu. Właśnie w tym pociągu dosyć często transportowane były lokomotywy do/z lokomotywowni Bortatycze (dla obydwu szerokości torów) . W pierwszej połowie 2007 r. mieliśmy lokalny kryzys w przewozach towarowych, gdyż Spółka CARGO przestała obsługiwać połączenie towarowe z Jaszczowa do Połańca. Na pociągach z/do Bogdanki pojawiły się lokomotywy należące do Kopalni Węgla serii S200, a trasę wahadeł zmieniono i skierowano je przez Lublin i Kraśnik. Część lokomotyw z Bortatycz serii ST44 stała się wtedy bezużyteczna u nas i na przykład nr 818 skierowany został do Tarnowskich Gór. W wakacje 2007 r. Połańce zaczęły się ponownie u nas pojawiać, więc lokomotywa wróciła na stare śmiecie.

02.08.2007 r. Przez centrum Zamościa przejeżdżają 758 i 818 – luzaki:, czyli lokomotywy bez wagonów. Maszyny przyprowadziły wcześniej wahadło miału do Hrubieszowa i wracają stamtąd do lokomotywowni w Bortatyczach. W 2007 r. dwa czerwone motory na składach towarowych to był częsty widok. Na powyższym zdjęciu widać różnicę w malowaniu pomiędzy poszczególnymi czerwonymi gagarinami. 818 pomalowana jest farbą poliuretanową a 758 zwykłą farbą.

11.10.2007 r. Do Zawady zbliża się pociąg pośpieszny „SOLINA” z Zamościa do Warszawy Zach. W 2007 r. ten gagar często pojawiał się z pociągami pasażerskimi. W grudniu 2007 r. maszyna razem z 758 wysłana została do ZNTK .We wrześniu 2008 r. zakończona została modernizacja przez PESA Bydgoszcz, po której lokomotywa już silnikiem czterosuwowym otrzymała nowy numer: 1210 . Nie wróciła już do Bortatycz, lecz otrzymała przydział do CT Bydgoszcz.

ST44-854 to stara zamojska maszyna. Na początku 2000 r. znalazła się w Rozwadowie. Jakiś czas była odstawiona. Pod koniec 2002 r. sprowadzono ją z powrotem do Bortatycz, gdzie przeprowadzono jej remont. Od początku 2003 r. pojawił się w ruchu – jako pierwszy w Polsce gagarin z zielonym czołem. 27.09.2005 r. Przez Płoskie przejeżdżaja tzw. „czołg” złożony z ST44: 854,358 oraz SU45-190. Gagariny wcześniej zaprowadziły wahadło kamienia do Werbkowic. 854 wyróżniał się nie tylko oryginalnym malowaniem, ale i charakterystyczną syreną i dźwiękami pracy silnika. 29.03.2006 r. Lokomotywa prowadząc ciężki pociąg próżnych węglarek z Połańca do Jaszczowa wykoleiła się i spadła z nasypu przed stacją Izbica. Niestety została pocięta na złom na miejscu, gdyż nie było możliwości jej podniesienia.

ST44-859 do końca lat dziewięćdziesiątych ubiegłego wieku stacjonował w Bortatyczach i spisywał się chyba całkiem dobrze. W 2000 r. trafił do Rozwadowa, gdzie był praktycznie jedynym reprezentantem tej serii przez długie lata, dosyć intensywnie eksploatowanym. Zatrudniany tam był na wszelkich wahadłach w kierunku Lublina, Dębicy czy też uruchamianych w związku z reaktywacją linii Rzeszów – Tarnobrzeg. Często spotykany był z eszelonami do poligonu w Nowej Dębie. 13.09.2007 r. Gagarin wspomaga słynącą z awaryjności lokomotywę SU45-173, która prowadzi pociąg pośpieszny „HETMAN” z Zamościa do Wrocławia. Na tym pociągu często tak bywało, że z powodu awarii planowej maszyny, w Stalowej Woli Rozwadów dokonywano podmiany na nową, z miejscowej sekcji. Z takiego powodu 859 przyprowadził do Zamościa HETMANA w dniu 12.09.2007 r., razem ze zdefektowaną SM48-084 i w dniu 13.09.2007 r. miał tylko zostać przesłany tam z powrotem. Potem okazało się, że suka (SU45-173) nie była w stanie samodzielnie wyjechać poza Rozwadów i 859 musiał ją zastąpić całkowicie aż do Dębicy.

31.03.2008 r. Widok z wiaduktu w Zawadzie. 859 transportowany jest w składzie pociągu zdawczego do zajezdni w Bortatyczach. Obok przejeżdża ładowny pociąg do Połańca z ST44-1074. ST44-859 zdefektował na pociągu towarowym ze Skarżyska Kamiennej. W tym okresie gagarin pełnił służbę u nas w ramach oddelegowania z Rozwdowa, gdyż tam nie było dla niego zatrudnienia. Ostatnimi laty tak czasem bywało, jak i również sytuacje odwrotne, tj maszyny z Bortatycz przesuwano do Rozwadowa lub do Lublina.

Od 2009 r. trafił ponownie do Bortatycz, lecz został odstawiony do naprawy rewizyjnej. Naprawa została praktycznie u nas zakończona. Maszynę nawet pomalowano, ale wyjechać w trasę pod szyldem Bortatycz już nie zdążyła. 30.12.2009 r. została przesłana do Lublina i do tej pory w ruchu na Roztoczu jej nie zobaczyłem. Warto jednak wspomnieć ciekawy epizod z ST44-862, który jeździł przez krótki czas na jesieni 2009 r. z oznaczeniami ST44-859.

Lokomotywa ST44-862 praktycznie przez cały okres swojej eksploatacji związana była z Zamościem. Pierwotne oznaczenie to 310, podmieniona została na początku lat dziewięćdziesiątych. Pojazd u nas spisywał się bardzo dobrze i był nie do zdarcia. 27.06.2005 r. Z Zawady wyrusza pociąg towarowy do Połańca z 862 i 360 na czele. Na wiadukcie w Wólce Orłowskiej (trasa: Rejowiec – Zawada) obowiązywał już zakaz podwójnej trakcji. Do Zawady lokomotywy były rozmieszczone na końcach składu, a w Zawadzie 862, która była na popychu, została włączona na czoło pociągu. W 2005 roku była właśnie taka praktyka stosowana a 862 można było często zobaczyć na „POŁAŃCU”.

27.05.2005 r. Zamość. Lokomotywa stoi na torze 3 po przyprowadzeniu przesyłu naprawionych wagonów osobowych z ZNTK Hrubieszów. W tym okresie wagony te były włączane w Zamościu do rozkładowych składów pasażerskich i przesyłane w Polskę. 07.08.2006 r. gagarin został wysłany do naprawy do Bydgoszczy. Wrócił do nas w listopadzie w jednolicie zielonym malowaniu.

20.07.2007 r. Zielony 862 razem z SM48-120 wyruszają z Zamościa z wagonami składu pośpiesznego do Wrocławia „HETMAN”. W 2007 r. maszyna była często wykorzystywana do pociągów uruchamianych w Lublinie (wpadła w oko tamtejszym kolejarzom) i dosyć często krążyła pomiędzy Zamościem, Rozwadowem a Lublinem. Kilka razy była przesyłana w tym celu na „HETMANIE” w ramach podsyłu, żeby nie wykupywać dodatkowego pociągu w PLK.

25.08.2008 r. Wahadło miału do Werbkowic zbliża się do posterunku osłonnego: Jarosławiec, gdzie znajduje się skrzyżowanie z torem szerokim. Maszyna już w charakterystycznym zamojskim malowaniu zbliżonym do malowania LHS. Na tyle pracuje SM48-074. Konieczność zatrudnienia lokomotywy manewrowej „walentyny” wynika ze złego stanu mostu na Huczwie w Werbkowicach. Po tym moście wstawia się wagony na bocznice należącą do Cukrowni Werbkowice. Gagarin jest za ciężki, aby na niego wjechać.

ST44-895,910: Od początku kwietnia do początku grudnia 2008 r. te oryginalnie pomalowane maszyny jeżdżące na co dzień nad morzem i w okolicach były w delegacji w Lublinie. Spotkać je można było także u nas na różnych ciężkich wahadłach. 14.09.2008 r. pociąg lokomotywowy złożony z gagarinów o numerach: 895, 910,1076 i 2023 zjeżdża z Zawady do jednostki w Bortatyczach. Lokomotywy z /do Bortatycz do/z służby na pociągi przesyłane były luzem w różnych zestawieniach przeważnie po dwie sztuki, ale i większe ilości na raz też się zdarzały, chociaż już sporadycznie. Takiego widoku na Zamojszczyźnie już raczej nie zobaczymy, przynajmniej nie na odcinku z Zawady do Bortatycz.

ST44-992: Od początku kwietnia do początku grudnia 2008 r. maszyna, która formalnie rezyduje w Zajączkowie Tczewskim, była w delegacji w Lublinie. Jej sprowadzenie wiązało się z zamknięciem i remontem linii Rzeszów – Kolbuszowa i zasadniczo miała być wykorzystywana do prowadzenia pociągów z Rozwadowa do terminalu przeładunkowego paliw „ORLEN” w Widełce. Mimo wszystko dosyć często spotkać ją można było na Roztoczu na wahadłach z miałem z Jaszczowa do Połańca, sporadycznie prowadziła ładowne brutta – do Werbkowic, czy jak widać na powyższym zdjęciu wykonanym w dniu 11.11.2008 r. – do Zamościa (miał do Ciepłowni Szopinek – w prezencie na moje urodziny). Charakteryzuje się klasycznym dla lat osiemdziesiątych i dziewięćdziesiątych malowaniem pudła. Jest też bardzo niezawodna i lubiana nad morzem.

26.02.2009 r. Jedne z ostatnich „klas” do Hrubieszowa, czyli transport wagonów z Lublina do naprawy – ciągnie ostatni „Czerwony Październik”, czyli ST44-1030, który ostatnio trochę nam wyblakł i przybrał barwy różowe. Lokomotywa długie lata stacjonowała w Tarnowskich Górach. W lipcu 2008 r. została oddelegowana do Rozwadowa do obsługi transportów do Widełki i poza pojedyńczymi przypadkami nie była widywana na roztoczańskich żelaznych szlakach. Od 1.01.2009 r. została przekazana na stałe do Bortatycz, gdzie była dosyć intensywnie eksploatowana, choć zdarzały się mniejsze czy większe awarie, jak na przykład 14.07.2009 r. w Biłgoraju, kiedy zdefektowała na ładownym wahadle do Połańca i musieli ją stamtąd ściągać przy pomocy innej lokomotywy. W ostatnim czasie była najbardziej charakterystyczną maszyną, ze względu na kolorowe malowanie, stanowiące pozostałość po byłym firmowym CARGO.

ST44-1074, to warszawska maszyna, która przybyła do Bortatycz jako sprawna w październiku 2005 r. Po raz pierwszy na szlaku ujrzałem ją 31.10.2005 r. Powyższe zdjęcie zrobione zostało w dniu 05.11.2005 r. w Niedzieliskach. Maszyna z pomocą SM48-084 prowadzi wahadło miału do Zamościa dla Ciepłowni Szopinek. W takim klasycznym malowaniu pojeździła do końca 2005 roku i potem została poddana naprawie głównej w jednostce w Bortatyczach. Po naprawie jako pierwsza uzyskała charakterystyczne – zamojskie zielono – żółte malowanie.

Tak prezentowała się świeżo po naprawie w dniu 02.07.2006 r. na stacji w Zamościu z legendarnym „HETMANEM” do Wrocławia.

31.08.2007 r. Na powyższym zdjęciu wykonanym w Zamościu widać różnice w konstrukcji zgarniaczy poszczególnych serii (to ten kawałek wygiętej blachy pod zderzakami). Maszyny 1074,1076 i 1079 mają bardziej ścięty ten element, w porównaniu z pozostałymi egzemplarzami.

07.05.2008 r. Gagarin wjeżdża do Krasnegostawu z pociągiem pośpiesznym „SOLINA” do Zamościa. To chyba jedna z lepszych zamojskich maszyn, praktycznie cały czas była eksploatowana. Z początkiem 2010 r. 1074 został odstawiony w Lublinie i w połowie marca przesłany do naprawy do PESA w Bydgoszczy.

ST44-1076 to warszawska maszyna sprowadzona do Bortatycz w dniu 23.06. 2007 r.

10.07.2008 r. Testy przywróconej do życia w Bortatyczach maszyny odbywały się na przesyłach wagonów pasażerskich z Lublina do Hrubieszowa i z powrotem. W początkowym okresie było z nią trochę kłopotów lecz potem się rozkręciła. O naprawie gagarina swego czasu, tj. w lecie 2008 r. napisałem odrębny artykuł.

19.08.2009 r. Gagarin 1076 z „Połańcem” w sielskiej atmosferze tarzymieskich pagórków. Na popychu: ST44-1074.

ST44-1079 została sprowadzona jako złom do Bortatycz z Białegostoku w dniu 17 grudnia 2005 r. Na powyższym zdjęciu w składzie pociągu towarowego ze Skarżyska Kamiennej na stacji Zamość. Naprawę główną przeprowadzono u nas na miejscu.

04.08.2006 r. Pierwszy dzień eksploatacji po liftingu. Zwracają uwagę pozostawione na czołach listwy ozdobne. Mają je w tej chwili tylko trzy egzemplarze w Polsce.

26.05.2007 r. Do Klemensowa zbliża się wahadło różnych wagonów przejeżdżające przez Roztocze tranzytem. Na wiosnę 2007 r. skierowano przez Zawadę i Biłgoraj część pociągów towarowych szczególnie z Chełma, ale i niektóre z Lublina, które rozkładowo powinny jeździć w kierunku Dęblina. Było to spowodowane zmniejszeniem przepustowności ich pierwotnej trasy w związku z remontami torów. Akurat w tym czasie wystąpiło na Zamojszczyźnie zmniejszenie przewozów masy towarowej, gdyż pociągi z miałem z Jaszczowa do Połańca zaczęły kursować przez Kraśnik. Do końca wakacji na trasie: Rejowiec – Stalowa Wola można było zobaczyć ciekawe składy złożone z: platform, cystern, wagonów krytych, talbotów oraz wahadła węglarek.

30.08.2007 r. 1079 prowadzi do Lublina „klasy” czyli naprawione w hrubieszowskim ZNTK wagony pasażerskie. Trzeba przyznać, ze jest to jeden z najładniejszych gagarinów w Polsce, który dosyć dobrze sprawdzał się w eksploatacji w zamojskich realiach.

ST44-1096 została sprowadzona do Bortatycz ze Skarżyska Kamiennej w marcu 2009 r. jako pojazd niesprawny. Miała być u nas naprawiana na miejscu, lecz likwidacja zakładu pokrzyżowała te plany. 6.01.2010 r. została wysłana na naprawę rewizyjną do Zakładów Naprawczych w Bydgoszczy, z których wróci już do Lublina w niebieskim malowaniu.

1.05.2008 r. Lokomotywa ST44-1110 po przybyciu do Zamościa w składzie pociągu towarowego „lopka”. Poprzednio stacjonowała w Bydgoszczy. Maszyna w chwili przybycia była sprawna i od razu została przemalowana w Bortatyczach gdzie uzyskała na czołach tzw. kowadło oraz żółte trójkąty na bokach. Ma bardzo charakterystyczną głośną syrenę.

22.06.2008 r. zdjęcie wykonane w Niedzieliskach. 1110 jako pierwsza już po liftingu, 2023 ma tylko żółte czoło a 862 jeszcze cała zielona. Pochód zamyka 1079. Żółto zielone malowanie było charakterystyczne tylko dla szopy w Bortatyczach. Docelowo wszystkie maszyny o numerach mniejszych od 1000 oraz 2023 uzyskały żółte czoła oraz żółte trójkąty na obydwu bokach pudeł. Maszynom o numerach powyżej 1000 oprócz bocznych żółtych trójkątów na czołach namalowano coś w stylu kowadła, które było przez co niektórych krytykowane, chociaż mnie nie przeszkadzało bo lubię wszelką oryginalność. Poszczególne egzemplarze różniły się także odcieniem użytej farby zielonej lub żółtej. Powyższe zdjęcie dokumentuje stan przejściowy, kiedy na okres około dwóch miesięcy ta operacja plastyczna została przerwana.

01.09.2008 r. Długi Kąt. Takie widoki, tj. gagar z pojedyńczym lub kilkoma wagonami były normą na pociągach zdawczych z Zamościa do Bełżca. Ruch był niewielki a w sezonie letnim większość walentyn, czyli lokomotyw manewrowych serii SM48 – miała zatrudnienie z pociągami pasażerskimi. Obecnie z/do Długiego Kąta już się nic nie wozi a zdawki do Bełżca jeżdżą rzadko i głównie z lokomotywami serii SM48.

Zdjęcie wykonano w dniu 06.12.2009 r. przed lokomotywownią normalnotorową w Bortatyczach. Ostatnie dni świetności zamojskiej szopy. Na pierwszym planie ST44-1217, która przybyła do nas w dniu 26.01.2009 r. Jest to zmodernizowana przez PESA Bydgoszcz lokomotywa ST44 nr 1111 z nowym czterosuwowym silnikiem . W trakcie jej eksploatacji nie obyło się również bez drobnego wykolejenia w Krasnymstawie, ale skończyło się na naprawie we własnym zakresie w Bortatyczach i maszyna wróciła na szlak.

ST44-1223: W Zamościu od 25.04.2009 r., Jest to zmodernizowana przez PESA Bydgoszcz lokomotywa nr 1091 w charakterystycznym nowym niebieskim malowaniu CARGO. 14.06.2009 r. Gagarin mija były przystanek Płoskie Zamojskie prowadząc pociąg pośpieszny „ROZTOCZE” z Wrocławia. Przypadki zatrudniania tych maszyn w ruchu pasażerskim w 2009 roku można policzyć na palcach jednej ręki. Było to na ogół związane z awariami motorów osobowych serii SU45.

ST44-1500: Oznaczenie fabryczne M63. Klasyczne pudło gagarina ale z wózkami od maszyn znanych w Niemczech jako seria 130/232, charakteryzującymi się bezwidłowym prowadzeniem zestawów kołowych co znacznie korzystniej oddziaływało na tory, w porównaniu z tymi, jakie posiadają lokomotywy M62. Niestety, eksperyment nie został rozwinięty i zakończył się tylko jedynym prototypowym egzemplarzem.
Maszyna posiadała również silniki trakcyjne od lokomotyw mocniejszej serii, pozwalające jej na osiąganie większej prędkości maksymalnej. Do Bortatycz przybyła pod koniec 1999 roku z Łodzi. Niestety nigdy u nas nie jeździła. Lokomotywę przeznaczono na części zamienne.

Jak to widać po numerze, lokomotywa ST44-2023 niegdyś pracowała na torze szerokim, lecz na skutek różnych zawirowań znalazła się w spółce CARGO. Inne ex szerokotorowe iwany, które ostatnio były na torze normalnym – to stacjonujące niegdyś w Szczecinku numery: 2029 i 2041, co ustaliłem na podstawie informacji zawartych na witrynie internetowej: MD – Kolejowa Klatka, zresztą bardzo ciekawej. W dniu 26.08.2006 r. maszyna została sprowadzona z Bydgoszczy. Przyjechała do Zamościa włączona do składu tzw. lopka, czyli nocnego pociągu towarowego ze Skarżyska Kamiennej. W tym samym dniu została odtransportowana do Bortatycz w składzie pociągu zdawczego. W związku z jej pojawieniem się w Zamościu krążyły plotki, ze specjalnie została tutaj sprowadzona, żeby denerwować dyżurnych ruchu na stacjach z obydwiema szerokościami torów, ze to niby szerokotorowy egzemplarz wjechał na tor normalny. Ile w tym prawdy – nie wiem. Mówiło się także, ze Spółka LHS chciała ją odkupić, co ostatecznie okazało się być fałszywym newsem. W chwili przybycia do naszej szopy nie była sprawna technicznie i nie nadawała się do jazdy. W początkowej wersji miała być naprawiona w jednostce w Bortatyczach, lecz potem zmieniono plany. Faktem jest, że 2023 pojechała do naprawy w PESIE razem z szerokotorową 2024, gdyż transportowali je tym samym pociągiem w maju 2007 r., lecz to był tylko zbieg okoliczności.

Z naprawy rewizyjnej powróciła w dniu 1.12.2007 r. i uzyskała wtedy charakterystyczne dla CARGO zielone malowanie całego pudła. Podczas konwoju lokomotywy z Zamościa do Bortatycz w Zawadzie zrobił się mały tłok. Z prawej strony : 2023 razem z SM48-086, która też wtedy przybyły z naprawy rewizyjnej w Bydgoszczy oraz SM48-127, która ściągała obydwie do Bortatycz. Po środku: ST44-862 i 360, które czekają na zatrudnienie a po torze 1 wjeżdża pociąg towarowy z Jaszczowa do Połańca prowadzony ST44-1079, a na popychu przez ST44-758. Lokomotywy te się odczepią i zjadą do szopy razem z 2023 i walentynami. Ich miejsce na wahadle zajmą: 862 i 360.

10.05.2008 r. Stacja Zawada: zielone gagariny nr 2023 z pociągiem ze Szczebrzeszyna do Zamościa oraz 313 oczekujący na zabranie do lokomotywowni. Takie malowanie moim zdaniem bardzo pasowało do tych dostojnych maszyn.

28.06.2008 r. Przez Niedzieliska przejeżdża czołg złożony z maszyn: 2023, 358 oraz 910. Gagarin 2023 ma czoło pomalowane na żółto, ale nic poza tym. Motor do końca lipca 2008 r. jeździł w takim właśnie malowaniu, które potem zostało ujednolicone. Zwraca uwagę lokomotywa nr 358 w zielonym malowaniu, która świeżo wróciła z naprawy rewizyjnej, ale zaczęła u nas praktycznie jeździć ozdobiona żółtym czołem i z trójkątami na bokach.

16.05.2009 r. Stację Zawada opuszcza ST44-2023 z pociągiem pośpiesznym „SOLINA” z Warszawy Zach. do Bełżca. Gagarin w zastępstwie za zdefektowaną SM48-074, która pozostała w Zawadzie. 2023 już w klasycznych barwach zamojskich. Trzeba przyznać, że maszyna zadomowiła się u nas na dobre i jakoś tak się do niej przyzwyczaiłem, jakby stacjonowała tutaj od początku.

23.03.2009 r. Ładowny Połaniec z 2023 na czele zbliża się do Zawady. Na popychu pracuje 862. Przez długie lata był to widok charakterystyczny dla roztoczańskich szlaków, czyli ciężkie wahadło i dwa okazałe motory na końcach. Takie rozmieszczenie wynikało ze złego stanu wiaduktu w Wólce Orłowskiej, na którym wprowadzono już 6 lat temu zakaz trakcji podwójnej. Ponadto eliminowało manewry w Rejowcu, gdzie lokomotywy musiały by wykonywać oblot składu, żeby zmienić kierunek . Ułatwiało to też jazdę na linii z Rejowca do Zawady, która momentami ma charakter iście górski. Od 19 kwietnia 2010 r. zaczął się remont wiaduktu, jak i samej trasy i szlak jest zamknięty, a Połaniec wrócił na obieg przez Lublin, Kraśnik. Jak z nim będzie po zakończeniu remontu – zobaczymy! Ostatnio zaczęły pojawiać się plotki, że pociąg ten co prawda powróci na nasze rodzime żelazne szlaki, ale już nie pod banderą CARGO, lecz obsługiwany przez lokomotywy należące do Kopalni Węgla w Bogdance. Być może będą to nawet egzotyczne maszyny serii CLASS 66!
Z dniem 01.01.2010 r. wszystkie stacjonujące w Zamościu Bortatyczach lokomotywy serii ST44 zostały przekazane do lokomotywowni w Lublinie. Mimo wszystko do niedawna można je jeszcze było zobaczyć na ciężkich wahadłach kursujących przez Roztocze. W Lublinie nie mają jednak chyba takiej dobrej opieki jak u nas. Na pierwszy rzut oka jest to już widoczne, bo zrobiły się niechlujne, zaczęły więcej pić i nawet palić! To skandal, żeby tak rozpuszczać zabytki!