Pociągi PKP CARGO na Zamojszczyźnie 2014 – 2015, cz. V – błękitny karbunkuł

  

Marzycie pewnie o zielonych lokomotywach? Będą, ale tylko na LKN-ie i to mniej więcej za miesiąc. Na razie pora na zakończenie serialu produkcji CARGO.

CARGO od jakiegoś czasu przyjęło zdecydowanie niebieskie szaty, chociaż zdarzało się, że do ciągnięcia ciężkich składów zatrudniana była zielona SU46-007, która po zakończeniu planowej obsługi pociągów INTERCITY ( a szkoda ! ) od 1.07.2015 r. stacjonowała w lokomotywowni w Chełmie wraz z innymi niedobitkami – niebieskimi 017 i 031 ( pod koniec 2015 r. niesprawnymi ) oraz zielonymi 41 i 54, które jednak pod koniec października 2015 r. wyekspediowano w Polskę i już do nas nie wróciły.

Widok na lokomotywownię pod chmurką w Zamościu.

Obecnie takich obrazków nie widać, lokomotywy na ogół po przyprowadzeniu na Roztocze pociągów zjeżdżają luzem do jednostki w Lublinie lub w Chełmie lub jadą podejmować inne składy, np do Stalowej Woli Rozwadowa.

Paskudy na przeglądzie w Zamościu. Namnożyło się ich w omawianym okresie  sporo. Szóstka, siódemka, ósemka  były tzw. flagowymi „okrętami” jeżdżącymi u nas od początku ekspansji serii, tj. od grudnia 2011 r. Dziesiąta dołączyła pod koniec 2012 r. Piątka, osiemnastka i dziewiętnastka pojawiały się, to znów znikały. ST45-05 widywana od maja 2014 r. a  ST45-18 zaobserwowana po raz pierwszy 3.04.2015 r. ST45-03 przybyła do Lublina 29.07.2015 r. w zamian za uszkodzoną ST45-10, która jest od dłuższego czasu odstawiona, prawdopodobnie z powodu pękniętego wału. Trójka, zdecydowanie najlepiej utrzymana wsławiła się prowadzeniem pociągu pielgrzymkowego w ubiegłym roku. 1.09.2015 r. przybyła do Lublina ST45-19, która jest zmodernizowaną wersją byłej lubelskiej maszyny SU45-156. Nauka w postaci studiowania zapisów w moim notesie jest w stanie ustalić precyzyjnie daty od do dla każdej, ale nawet mnie szkoda na to czasu. Wszystkie jakieś takie jednakowo paskudne, chociaż patrząc z perspektywy inwazji jamników ( serii ST48) z jaką mamy do czynienia obecnie zacząłem spoglądać na nie już innym, łagodniejszym wzrokiem. Z numerologią dalej  jednak miewam kłopoty.

Za to  walentyny zawsze wywoływały u mnie przyjemne odczucia. Taki widok – palce lizać.

O ile lokomotywy ST45 stanowiły flotę liniową to SM48 regularnie podsyłane były z macierzystej jednostki w Chełmie na Roztocze do ciągnięcia lżejszych pociągów tudzież do prowadzenia manewrów na bocznicach w Zamościu lub na Terminalu Laude w Bortatyczach.

Manewrówki stacjonowały w Zamościu pod chmurką na ogół przez kilka dni, chyba, że brakowało dla nich zajęcia, wtedy zjeżdżały do Chełma.

Ostatnie dni kursowania SM48-127 w zielonych szatach, 21.02.2014 r. Maszyna wkrótce została odstawiona a w dniu 23.03.2014 r. przesłano ją do Czerwieńska celem dokonania naprawy, podczas której otrzymała firmowe malowanie PKP CARGO a la karbunkuł, ale ten medyczny.

Do odbioru próżnych wahadeł też bardzo często wyznaczano walentyny.

Przy zwiększonym natężeniu przewozów niejednokrotnie do prowadzenia ciężkich wahadeł kruszywa, miału lub blachy delegowano zespoły dwóch  maszyn: ST45 i SM48.

Porównanie malowania serii SM48 w wersjach: CARGO i LHS. W omawianym okresie kursowały u nas maszyny o nr 032,043,065, 125 i 127, a za najlepsze uchodziły 032 i 065, która wróciła z naprawy w lutym 2015 r. Na początku 2014 r. były jeszcze 116 i 122, ale szybko zostały przekazane do innych zakładów spółki.

Z kolei stonki, czyli SM42 pojawiały się na Zamojszczyźnie incydentalnie.

Co prawda były by one idealne do prowadzenia krótkich, kilku-wagonowych składów, a takich u nas było sporo, ale organizacja ruchu  wymuszała podsyłanie lokomotyw luzem z Lublina czy Chełma, więc bardziej opłacało się wyekspediować maszynę mocniejszą, która była w stanie zarówno wykonać manewry jak i zabezpieczyć transport cięższych partii ładunków.

Pociągi lokomotywowe również zdominowały nasze szlaki. Maszyny po rozwiązaniu składów w Hrubieszowie czy Bełżcu niejednokrotnie wracać musiały luzem do Lublina czy Chełma. Szopa pod chmurką w Zamościu nie zawsze zdawała egzamin, ponieważ nie można było tu robić przeglądów technicznych ani tankować – brak jakiegokolwiek zaplecza technicznego. Funkcjonują tylko  pomieszczenia socjalne dla pracowników.

We wcześniejszych latach, do końca 2009 r. funkcjonowała w Bortatyczach lokomotywownia, gdzie przeprowadzano nawet rewizje pojazdów. Jazdy luzem też się zdarzały, ale nie tak często jak teraz. Niebawem planuję przedstawić  kilka faktów z  czasów  świetności ruchu towarowego na Zamojszczyźnie. Zatem nie upadajcie na duchu – zielone lokomotywy będzie można zobaczyć na zdjęciach.