Odjadę z tego peronu

  

„Odjadę z tego peronu, za parę krótkich lat.

Gdy jesień płachtą czerwoną do drogi da mi znak.

Z niedużym wsiądę bagażem do jednej z pierwszych klas ,

Bo będę już dygnitarzem lub ulubieńcem mas.” Jeremi Przybora

W ostatnim czasie na Zamojszczyźnie Lubelski Zakład Polskich Linii Kolejowych w celu zwiększenia dostępności  zmienił lokalizację  kilku przystanków.  Wybudował też zupełnie nowy  w miejscowości Zagrody na linii nr 69 w pobliżu Rejowca. Wszystkie inwestycje powstały  dzięki inicjatywie lokalnych samorządów uwzględniającej  zapotrzebowanie kierowane ze strony mieszkańców korzystających z usług kolei. Przebudowane przystanki w pierwotnym położeniu były oddalone od większych skupisk ludności a także od głównych dróg dojazdowych. Z tych względów potencjalni pasażerowie zaproponowali rozwiązania bardziej dogodne , znajdując poparcie zarówno u lokalnych polityków ich reprezentujących  jak i u zarządcy infrastruktury kolejowej. Na szczególne podkreślenie zasługuje kreatywna  postawa Dyrektora PLK w Lublinie Zygmunta Grzechulskiego, który odnosi się z dużym entuzjazmem do takich pomysłów. Dzięki dobrej  współpracy , w krótkim czasie powstało kilka lokalnych  centrów komunikacyjnych umożliwiających korelację transportu kolejowego i drogowego przynajmniej na minimalnym poziomie. Dodać należy, że są to pierwsze tego typu  inwestycje  od wielu lat zrealizowane na dodatek przy niewielkim  nakładzie środków, często sposobem gospodarczym.

Trzeba podkreślić, że w okresie transformacji ustrojowej trwającej od 1989 roku  gwałtownej zmianie uległa struktura demograficzna potencjalnych klientów PKP. Przeobrażeniom uległa też baza przedsiębiorstw generujących dojazdy do/z zakładów pracy , pojawiły  się też nowe trendy w ruchu turystycznym. Jest to o tyle istotne ponieważ    niektóre dworce z przyczyn militarnych zaprojektowane  zostały pierwotnie w miejscach oddalonych od większej zabudowy , często na przysłowiowym odludziu i kolej przez  wiele lat  nie była skłonna do przeprowadzania żadnych modyfikacji dotyczących ich lokalizacji. W dobie walki o każdego klienta elastyczność pod względem określania miejsc postoju dla pociągów  jest niewątpliwie niezbędna. Bardzo dobrze, że rozumieją to sami kolejarze i niektórzy samorządowcy, przykro, że część lokalnych decydentów traktuje transport kolejowy jako zło konieczne zupełnie nie przejmując się  sygnałami  ze strony mieszkańców. Ale i oni powoli zaczynają doceniać i akceptować ekologiczne – alternatywne dla dróg asfaltowych  formy  transportu. 

Przystanek kolejowy w Izbicy zlokalizowany był na skraju miejscowości w południowej jej części. Tymczasem centrum interesów życiowych większości mieszkańców oddalone było o ponad kilometr , na przeciwległym końcu niegdyś stosunkowo dużej stacji, gdzie znajdują  się sklepy, punkty usługowe , targowisko ,  przystanek autobusowy, a przede wszystkim: największa zabudowa mieszkalna. Od listopada 2011 r. w centrum zaczęły zatrzymywać się  również  pociągi osobowe. W miejscu po byłej nastawni wybudowany został niewielki peron z infrastrukturą niezbędną do odprawy podróżnych. Na budowli posadowiono plastikową  wiatę, działa monitoring, jest podjazd dla niepełnosprawnych. Zamontowano  nawet megafony dzięki czemu zapowiadane są przyjazdy i odjazdy pociągów, co jest istotne w przypadku opóźnień lub różnych awarii. 

Przystanek osobowy Nowiny zlokalizowany był pierwotnie w samym środku lasu w znacznej odległości od zabudowy wsi. Na dodatek nie można było do niego dojechać drogą utwardzoną. Co ciekawe w latach 80 i 90 ubiegłego wieku był bardzo popularny w ruchu turystycznym – wysiadało się tutaj w drodze do słynnych Szumów czy nad zalew do Majdanu Sopockiego. Żeby jednak dostać się do celu należało najpierw przejść  kilka kilometrów  przez gęste roztoczańskie lasy. Nie przeszkadzało to harcerzom czy innym zorganizowanym grupom turystów. Gorzej było z mieszkańcami okolicznych miejscowości , dojeżdżającymi do pracy czy do szkół. Musieli korzystać z autobusów PKS.  W ostatnim czasie jednak wywalczyli zmianę lokalizacji przystanku Nowiny i kolej przesunęła go w pobliże drogi. W sumie trudno tu mówić o walce skoro zarówno kolejarze jak i władze samorządowe były bardzo pozytywnie nastawione do całego przedsięwzięcia. Szkoda tylko , że pociągi z peronu w Nowinach odjeżdżają tylko przez dwa wakacyjne miesiące w roku oraz w weekend pierwszomajowy, ale to już jest w gestii samorządu województwa lubelskiego a tam niestety taka polityka. Pierwszy pociąg REGIO z nowego peronu odjechał –  hmm. według mojej ewidencji w  maju  2012 r. ale popatrzcie na podpis zostawiony przez budowniczych na peronie… 

Nowy przystanek Zagrody Kościół usytuowany jest pomiędzy stacją w Rejowcu a byłą stacją,  obecnie przystankiem w Żulinie. Znajduje się w obrębie miejscowości: Zagrody, Wola Żulińska i Czechów Kąt i położony jest na granicy trzech gmin: Krasnystaw, Łopiennik Górny i Rejowiec. Powstał w październiku 2012 r. ( oficjalnie czynny od początku XII 2012, od X  w wersji na żądanie  ) z inicjatywy mieszkańców,  z pomocą władz tych gmin i PLK. Inwestycje zrealizowano ze względu na znaczne oddalenie przystanku w Żulinie od wskazanych  miejscowości ( ok. 2 km ). Przystanek ów  początkowo miał właśnie tutaj  zostać przeniesiony lecz ostatecznie po uwzględnieniu postulatów osób zamieszkałych w jego okolicy pozostał w pierwotnej lokalizacji i jest nadal wykorzystywany w ruchu pasażerskim.

W drugiej połowie 2013 r. wybudowano nowy peron na stacji w miejscowości Krzak. Zowie  się owa  stacja:  Ruskie Piaski ale zachcianki to tam mają burżuazyjne.

Poprzedni peron,  co prawda bardzo prymitywny znajdował się niewiele dalej od obecnego.

Nowy przylega bezpośrednio do drogi prowadzącej do Nielisza.

Ludzie to teraz mają wymagania : najlepiej jakby mogli autem podjechać pod same drzwi  pociągu. Kiedyś  , niektórzy  zapieprzali stąd na piechotę do Zamościa do szkoły lub  do roboty, bo pociągu o odpowiedniej porze nie było. A teraz jest pociąg ale …. roboty w Zamościu nie ma , no i  jest…peron! Z którego można dojechać do pracy do Lublina, a jak zauważyłem jeździ stąd właśnie pokaźna grupa ludzi w tym celu.

Rzeczywistość stawia także przed przewoźnikiem kolejowym  nowe wyzwania.

Zadbano zatem o wszystkie współczesne bajery poprawiające komfort odprawy podróżnych z iluminowaną ścianą peronowej wiaty włącznie. Tu już zrobiły się Amerykańskie Piaski.

„Odjadę z tego peronu w jesienny chłodny świat.

 W tę podróż tak wymarzoną o której śnię od lat.

 Czas będzie trochę się dłużył, choć w koło pięknie jest.

 Bo będzie mnie z tej podróży ktoś oczekiwał gdzieś.

 Lecz jakoś sobie skrócę i dopasuję czas.

 Poczytam coś, ponucę, przekąszę co i raz.” Jeremi Przybora

Z Biłgorajem to jak z PKP – wszystko postawione na głowie. Peron co prawda mają dosyć okazały i przystosowany do obsługi  długich dalekobieżnych składów , bowiem  w starych dobrych latach  świetności zatrzymywały się przy nim nawet jedenasto  wagonowe pośpiechy do Wrocławia  czy nie mniej imponujące składy nocnego z Hrubieszowa/Bełżca. Obecnie ostał im się tylko  ten peron. Niestety, współcześnie ze stacji  nie wyrusza już żaden pociąg pasażerski. Ostatni odjechał całkiem niedawno , nad ranem w dniu 8.03.2014 r.

Zanim to nastąpiło, nad nielicznymi podróżnymi  poznęcała  się jeszcze Spółka LHS z Zamościa, która na parę dni przed zawieszeniem ruchu osobowego zafundowała im zmianę organizacji dojścia do peronu.

Otóż przez całą blisko czterdziestoletnią  historię biłgorajskiego dworca wejście na peron , z którego odprawiano pociągi normalnotorowe znajdowało się od strony ul. Dworcowej będącej traktem  dojazdowym  do stacji PKP. Przejście zaczynało się na wysokości budynku dworca i przecinało tory szerokie linii hutniczo – siarkowej. W ostatnim czasie ruch na „lhsie” przyrósł na sile i faktycznie kolizja ruchu pieszego z torem szerokim była niezbyt fortunna, ale przez wiele lat nikomu to nie przeszkadzało.

Aż wreszcie, na miesiąc przed likwidacją pociągów pasażerskich kolej postanowiła ulżyć nielicznym podróżnym wysiadającym i wsiadającym do jedynego pociągu przejeżdżającego przez stację. Przejście przez tory z dnia na dzień zostało rozebrane a z pozyskanych tym sposobem materiałów budowlanych zbudowano okazały kozioł oporowy do jednego ze sporadycznie używanych torów postojowych LHS. Tymczasem zarządca peronu – PLK wybudowała sposobem gospodarczym wejście na peron z drugiej strony stacji, od ulicy Bojarskiej. Przejście całkiem przyzwoite biorąc pod uwagę tempo budowy jak i dostępne materiały, aczkolwiek zakończone niespodzianką, powstało co prawda nie z winy PKP. Otóż z peronu wyjeżdżało się prosto w …błoto. Na dodatek zupełnie nieoświetlone, a wiemy wszyscy, że HETMAN kursował przez Biłgoraj w nocy. Oczywiście nikt z tego przejścia nie korzystał , ponieważ ludziom brakowało odwagi tam się zapuszczać , a co by nie powiedzieć: pracownicy stacji wychodzili z siebie informując przez megafon którędy należy iść. Nie ma głupich, no i jeszcze zadziałała czarna legenda pobliskiego osiedla . Obcym wstęp wzbroniony! Ludzie  po wyjściu z pociągu od razu kierowali się do miejsca w którym zaczynało się stare przejście. A tam …przejścia nie ma!

O jest wyjście! krzyknęła pewnego razu pasażerka zadzierając kieckę w górę i chodu przez tory. Fakt , że przyśpieszenie miała spore, bo  w tle   leciała  instrukcja wysiadania powtarzana przez megafon z pięć razy. Nie takie obrazki tu się działy w ostatnich dniach kursowania HETMANA , aż się łezka w oku zatoczy na samo wspomnienie. Dobrze, że HETMANEM przyjeżdżali raczej  tubylcy, nie chcę myśleć co by było jakby jakiś nieświadomy pasażer wpakował się w te błoto z pełnym obciążeniem, na dodatek po nocy. Oczywiście , takie postawienie sprawy z czasem wymusiło by zapewne na władzach miasta przynajmniej drobny remont tej widocznej nowej głównej drogi dojazdowej , obiecywano nam nawet instalacje oświetlenia w newralgicznych punktach . Niestety w tej chwili jego  nie zrobią bo nie ma takiej potrzeby.

Dziękuję  Spółce LHS za takie efektowne urozmaicenie ostatnich dni funkcjonowania transportu pasażerskiego nad Ładą. Wiem, że zawsze na Was można liczyć. Teraz tu nudno jak cholera. Autobus HETMAN nie odjeżdża z peronu , bo kto by odważył  się pchać luksusowym autokarem  w  klepisko, które udaje drogę dojazdową . Jak INTERCITY podaje w rozpisce zatrzymuje się on przy jakiejś wysepce w centrum Biłgoraja , bardzo daleko stąd. Ostał nam się tylko… kozioł. Nawiasem mówiąc nie mam jeszcze żadnego  zdjęcia owego wynalazku , bo  widzę, że  ciągle go udoskonalają.

A z drugiej strony , jako znawcy miejscowych realiów  gospodarczych trudno mi oprzeć się wrażeniu, że to ktoś mi wiadomy – celowo chciał wykorzystać nasz potencjał medialny , żeby załatwić sobie utwardzenie drogi dojazdowej do składu węgla. Zasłużony budowniczy LHS-u postanowił  przyprawić nam rogi. Tymczasem strażniczka narodowych wartości kolejowych : Zimna Benka zadziałała błyskawicznie.  Nie ma ani drogi ani pociągu – jest peron w próżni, tj. chciałem powiedzieć : w błocie. Chcesz cukierka-  idź do Gierka a nie do Beni!

 NIE LICZYMY PANIE HRABIO JUŻ Z KOLEGĄ,

 DO KRAKOWA – VIA HETMAN SIĘ: TEN – TEGO!

 ALE Z DRUGIEJ STRONY CO TU DŁUŻEJ KRYĆ.

 JAK TO DŁUGO W AUTOBUSIE TRZEBA BYĆ.

W tym miejscu , jak w TV – PRZERWA na REKLAMĘ NARODOWEGO PRZEWOŹNIKA …. INTERCITY!!!! ( za darmo ):

Czas jazdy autobusem zastępczym za pociąg na odcinku  Zamość – Rzeszów wynosi tylko 4,5 h. O godzinę dłużej niż pociągiem za starych dobrych czasów. O okresie  przejazdu dłuższych odcinków  komunikacją składaną: autobusowo – kolejową  nie napiszę bo się wstydzę.  Ale dlaczego autobus zbacza z najprostrzej trasy i udaje pociąg zajeżdżając do takich miejscowości jak np. Głogów Małopolski czy Kolbuszowa tylko dlatego , że niegdyś zatrzymywał się tam HETMAN –  nie mogę rozumieć. Przecież z tych miasteczek  jest dogodny dojazd koleją do Rzeszowa,  skąd można przesiadać się na pociągi dalekobieżne a autobus powinien zapewnić głównie szybki dojazd mieszkańcom Zamojszczyzny  do Rzeszowa, żeby skrócić czas przejazdu do Małopolski i na Śląsk.  A tak wydłużono  znacznie tą wątpliwą przyjemność i tak wystarczającą czasochłonną i nie dogodną z  powodu licznych spowolnień związanych z modernizacją torowiska po drodze,  co doprowadziło  do tego, że autobus z Zamościa wyrusza przeważnie pusty. Jak tak dalej pójdzie , to niedługo odjazd autobusu z Zamościa przesuną już chyba na 2.30, żeby zdążyć na  8 do Rzeszowa. I PO REKLAMIE!

Kto tam  wpuścił HETMANA? Krzyczał na podwładnych Prezydent Zamościa. Akurat  była to tylko atrapa , lokomotywa  prowadząca  wagony pasażerskie do Hrubieszowa przeznaczone do przewiezienia żołnierzy na poligon w głębi kraju. Ale w sprawie nowych przystanków w Zamościu w ostatnim czasie coś drgnęło. Walczyliśmy o jeden , a obiecują nam teraz …kilka. Obiecanki – cacanki , ale jakby powstał nawet tylko ten czy nie ten jeden –   już był by sukces.

Na początek „chcą” wybudować legendarny już Dworzec Starówka. Miejsce idealne do tego celu , aczkolwiek moim zdaniem głównie  pod warunkiem uruchomienia centrum przesiadkowego tzw. zintegrowanego. Z pociągu do autobusu i na odwrót.  Miejsce znajduje się mniej więcej pośrodku miejscowości i stąd powinny rozchodzić się poszczególne linie komunikacyjne zarówno mzk jak i dalekobieżne. W okolicy znajduje się kilka urzędów , są sklepy czy wreszcie duże osiedla mieszkaniowe przy ul Peowiaków czy Wyszyńskiego. Wydaje mi się, że to one będą  właśnie największymi  generatorami  potencjalnego ruchu kolejowego dla nowych przystanków. Jak obserwuje ruch lokalny na przystanku PKS Starówka położonym w pobliżu planowanego centrum przesiadkowego nie jest ostatnio zbyt duży a wiele kursów dalekobieżnych np. w kierunku Lublina nie zajeżdża tam w ogóle. Oczywiście zmiana układu komunikacyjnego powinna to naprawić aczkolwiek większe znaczenie dla mieszkańców będzie miał nowy przystanek zlokalizowany przy ul. Zamoyskiego, a to ze względu na duże skupisko zabudowy wielorodzinnej i stosunkowo łatwy dojazd z osiedli peryferyjnych położonych na wschodniej osi miasta np. Powiatowa czy Szopinek.

Tory przecinane są w tym miejscu przez obwodnicę miasta. Jest to bardzo ruchliwa droga , ale na szczęście przystanek zostanie zlokalizowany przed przejazdem. Z drugiej strony ul. Legionów będzie tu stosunkowo dużym generatorem ruchu. Niestety brakuje miejsc parkingowych i o nich należy pomyśleć przy realizacji inwestycji w pierwszej kolejności.

Budka dróżnika jako poczekalnia? Czemu nie? Zawsze to coś lepszego od wiaty.

Z punktu widzenia praw fizyki  budowa przystanku nie powinna nastręczyć trudności ze względu na korzystne uwarunkowania terenowe – w najgorszym wypadku wystarczy tylko postawić tablicę z nazwą.

Do potencjalnego miejsca zatrzymywania się pociągów przy ul. Legionów  prowadzą ciągi drogowe, piesze oraz ścieżka rowerowa. Problemów z dojazdem nie będą mieli też niepełnosprawni.

Jest zgoda wojewody na budowę peronu kolejowego przy ul. Peowiaków – informują lokalne media. Cieszę się bardzo z takiego obrotu sprawy aczkolwiek czekam na dalszy rozwój wypadków. Historia lubi się powtarzać, więc jak zwykle największe zastrzeżenia ma miejscowy konserwator zabytków.

Jak pisze nasz redakcyjny kolega BarteS – „konserwator zabytków uważa, że budowa przystanku to utrwalenie przebiegu linii kolejowej w obrębie bastionu I i to wyłącznie ów przebieg się jej nie podoba. Powołuje się przy tym na plany przedwojenne i późniejsze, które zakładały przesunięcie linii kolejowej poza obręb bastionu. Nie chce lub nie umie jednak zauważyć, że te same plany począwszy od sławnego opracowania Zachwatowicza i Wieczorkiewicza a skończywszy na planie szczegółowym z roku 1969 zakładają też równocześnie budowę przystanku przy Peowiaków jako lokalizacji optymalnej o najdoskonalszych predyspozycjach. Konserwator tego nie wie bo planszy planu przedwojennego z przystankiem na Peowiaków nie ma u niej w urzędzie tylko jest w APZ”.

Nie wiem czy już nie ma mocnych na  konserwatora, ale nie warto odpuszczać , gdyż  podobnymi działaniami w Zamościu zniechęcono  wielu potencjalnych inwestorów. Opinia po mieście krąży  taka , że starówka ma być docelowo strefą zamknięto dla VIPów i urzędnicy wszelkiego szczebla już stoją  na straży ich spokoju. Z drugiej strony zastanawiająca jest duża skala samowoli urzędników tego typu niskiego szczebla  ,jakim moim zdaniem jest konserwator zabytków ,  gdzie procedura odwoławcza jest wydłużona i mało kto się na jej zna, a urzędnik z perfidią może bezkarnie blokować rozwój gospodarczy danej miejscowości.

„Odjadę z tego peronu za parę długich lat.

Gdy jesień złoto z jesionów wytopi akurat.

Na małą po mnie stacyjkę dziewczyna wyjdzie co.

Dziewczęta przy niej to wszystkie zupełnie zwykłe są.

Bukiecik da mi  kwiatków czym wzruszy mnie do łez.

I czule szepnie : dziadku – to  fajnie żeś już jest!” Jeremi Przybora

 Czy odjedziemy jeszcze kiedyś pociągiem z peronu w Hrubieszowie? Myślę, że tak. Dobrze, jakby władze Zamościa odfajkowały budowę rzeczonych peronów , nawet w myśl zasady: macie i odczepcie się. Wtedy przyszła by kolej aby na tapetę wrzucić  decydentów z Hrubieszowa i okolic. To dopiero są okazy!  Sami zobaczycie.