Lopki, dziadki, zdawki, babki, cz.II – cysterną po Bornholmie

  

Zapraszam na drugą cześć historii zamojskich pociągów zdawczych. Tym razem wybierzemy się na krótką wycieczkę na północ od Twierdzy. Udajemy się na Bornholm!

Kiedy w 1983 r. likwidowano zamojską parowozownię usytuowaną w centrum miasta przy ul. Szczebrzeskiej wybuchła spora afera związana z przeniesieniem lokomotywowni na peryferie z lokalizacją w obrębie  pól wsi Hyża w sąsiedztwie  szopy wybudowanej dla obsługi Linii Hutniczo Siarkowej. W zasadzie był to jeden organizm, dopiero po pewnym czasie wydzielono normalnotorową część szopy, którą rozlokowano w  hangarze przeznaczonym pierwotnie do garażowania maszyn torowych. Ta prowizorka trwała wiele lat i z czasem przestała budzić jakiekolwiek emocje. Pojawił się  jednak problem dojazdu lokomotyw do/z stacji w Zamościu oraz  transportu różnych ładunków z Zamościa do Bortatycz i odwrotnie. Odległość Zamość – Zawada wynosi 9 km, prawie drugie tyle dochodzi z Zawady do Bortatycz.

Przede wszystkim trzeba było dowozić olej napędowy do obsługi stacji paliw zlokalizowanej w Bortatyczach, z której korzystały zarówno lokomotywy normalnotorowe jak i szerokotorowe. Taki stan trwał nawet jeszcze jakiś czas po likwidacji szopy CARGO która miała miejsce na  początku 2010 r.  Paliwo dla zamojskich lokomotyw oczywiście przyjeżdżało do stacji Zamość pociągiem zbiorowym – lopkiem, wspomnianym już w części I. W Zamościu następowała parcelacja składu, z którego wyodrębniano m. in. cysterny z paliwem do stacji paliw w Bortatyczach. Na zdjęciu zdawka z Bortatycz tuż przed wjazdem do Zamościa. Zdawki rel. Zamość – Bortatycze – Zamość kursowały mniej więcej do końca 2009 r. regularnie trzy razy w tygodniu: poniedziałki, środy i piątki. Od 2010 r. ta regularność została zachwiana, ale i tak przez jakiś czas jeździły regularnie w poniedziałki i piątki a potem już tylko raz w tygodniu aż z czasem znikły trwale, chociaż współcześnie raz na miesiąc objawiają  się w  pewnej  formie szczątkowej, niczym zjawy z dawnych epok.  W Bortatyczach stykały się dwa szerokości torów, stąd doskonałe miejsce do różnego rodzaju przeładunków, aczkolwiek miejsca to tam fizycznie było zawsze bardzo mało. Na zdjęciu zdawka środowa z wagonami do Zwierzyńca i Bortatycz, czyli hybryda bełżecko – bortatycka o której wspominałem już w części I.  Oprócz cystern do Bortatycz jeździły inne wagony: węglarki, kryte z różnymi ładunkami, beczki gazowe do stacji paliw tam zlokalizowanej. Na platformach przewożono często zestawy kołowe różnej szerokości. Na widocznym zdjęciu udokumentowałem systematyczną  parcelację majątku zlikwidowanej cargowskiej szopy, która odbywała się w dużej mierze przy wykorzystaniu regularnych pociągów zdawczych – chodzi o dwa pierwsze wagony za lokomotywą.  Materiały i części zamienne wywożone były na ogół do Lublina. Zdawkami transportowano też lokomotywy na zimno przed i po formalną likwidacją jednostki, niestety stan niektórych wymusił złomowanie na miejscu i transport pozyskanych elementów w węglarkach i na platformach. Zdawka z Bortatycz w postaci jednej cysterny gazowej, do niedawna funkcjonował tam spory terminal przeładunkowy gazu z toru szerokiego oraz skład podatkowy i hurtownia. Transporty gazu po torze normalnym zakończyły się jednak już w 2010 r., będę jeszcze o tym pisał. We wcześniejszych okresach gazu wożono stamtąd  sporo.   Charakterystycznym ładunkiem dla zdawek bortatyckich były transporty lokomotyw na zimno. Lokomotywy szerokotorowe co jakiś czas musiały przechodzić naprawy rewizyjne, najczęściej w Bydgoszczy gdzie transportowano je na wózkach normalnotorowych w nocnych pociągach towarowych stałego kursowania, na zdjęciu z października 2006 r. sformowany skład lopka w Zamościu z lokomotywami wyekspediowanymi do rewizji. Lokomotywy te przybywały do Zamościa w stanie nieczynnym w składach pociągów zdawczych kursujących z Bortatycz.  Analogicznie, lokomotywy normalnotorowe też musiały być co jakiś czas wysyłane z bortatycz do napraw rewizyjnych, które odbywały się w innych regionach Polski. Zdjęcie z 2005 r. przedstawia zdawkę bortatycką z wpiętym Gagarinem 854 powracającym z delegacji z innego zakładu. A tutaj w zdawce  transportowany jest pierwszy jamnik do szopy szerokotorowej. Następne egzemplarze przybywały już transportem pozacargowskim – ostatnie miesiące kursowania zdawek, 2010 r.  Zmodernizowane gagariny – czterosuwy transportowano też lopkami i zdawkami.  Początkowe egzemplarze lokomotyw serii ST40s również w ten sam sposób.  Zdawki z wpiętymi nieczynnymi maszynami wyglądały bardzo ciekawie.  Lokomotywy normalnotorowe wożono  często pociągami w stanie nieczynnym w delegacje do innych zakładów czy nawet do innych jednostek zakładu lubelskiego.  Od stycznia 2010 r. przestała funkcjonować szopa normalnotorowa w Bortatyczach, skończyły się transporty lokomotyw i zmalała ilość paliwa przewożonego do stacji paliw. Na zdjęciu – jeden z ostatnich transportów zmodernizowanej  dla LHS lokomotywy ST44 ( nr 2055 ) zorganizowany przez CARGO, 8.12.2011 r. W ramach zdawki pojechała jeszcze jedna lokomotywa serii ST44 chyba na początku 2012 r.- jest zdjęcie ale nie mogę w tej chwili go odszukać. Był jeszcze batman, jedna sztuka gdzieś w lecie bliższych okoliczności nie pamiętam w tym momencie ale transport udokumentowany. Odnośnie powyższego zdjęcia to zwracam uwagę na platformę z ciekawymi elementami – materiałami z  konstrukcji szybu kopalnianego do poszukiwania gazu łupkowego. Platformy pojechały do Bełżca w ramach zdawki. Przybyły w składzie lopka razem z lokomotywą 2055. Wcześniej w listopadzie 2011 r. były chyba  3 odrębne wahadła z podobnym ustrojstwem oraz różnymi kontenerami. Bardzo ciekawe pociągi.  Inną ciekawostką były zdawki łączone, składające się z dwóch pociągów odczepianych w Zawadzie. To zdjęcie zostało zrobione już po 2010 r. kiedy takie składy zaczęły ponownie się pojawiać, ale sporadycznie bowiem wtedy już starano się zaspokoić wszystkich klientów przy pomocy jednego tylko pociągu zdawczego. Na tym zdjęciu Gagarin jedzie jako zdawka do Bełżca a walentyna jako zdawka bortatycka.  W latach 2007 – 2009 czasami spinano razem zdawki bełżeckie i bortatyckie do kupy i rozłączano je w Zawadzie. Długość pociągu nie miała przeważającego znaczenia, chociaż był taki okres kiedy się z tym liczono i praktykowano to przy krótkich składach. Na zdjęciu dosyć spora zdawka, a przyczyną łączenia była czasami konieczność szybkiego udrożnienia szlaku przygotowanego do zamknięcia z powodu różnych robót torowych. Jeździły osobówki, wahadła, drezyny – nie było kiedy tego robić. Zdawki bortatyckie miały to do siebie, że w Zawadzie trzeba było je „odwracać”. Lokomotywy musiały zrobić oblot składów i dopiero wtedy mogły się udać w drogę.  A tu pomyłka – zdawka jedzie na zachód a nie do Bortatycz, zmyliły mnie cysterny ale coś ich za dużo i ostatnie wagony zdradzają stację końcową – Bełżec. A beczki do Klemensowa. Wjazdy z Bortatycz do Zawady odbywały się zwykle po wyprawieniu z tej stacji wszystkich składów osobowych. Zawada nie ma dużej przepustowności, raptem 4 tory. Wtedy jeździły też składy z Jaszczowa do Połańca i odwrotnie i masę innych wahadeł. Gagarin na zdawce bortatyckiej należał do rzadkości ale z różnych przyczyn czasami się pojawiał. Czasami zależało to od masy składu ale najczęściej wiązało się z brakiem sprawnych Walentyn, które w porze letniej wykorzystywane były do prowadzenia pociągów pasażerskich po Roztoczu. Dwa pociągi i luzak i Zawada już zakorkowana.  A te wagony kryte jadą do Bortatycz, nie wiem co wiozą być może już blachę. Zdawka po 2010 r.

Zdjęcie sprzed 10 lat, może 2004 r.

To nie mniej młodsze.

Na obydwu torach Gagariny z LHS-u.

Tor normalny od Zawady do Bortatycz biegnie równolegle do toru szerokiego.

Tor normalny jest reliktem normalnotorowej obwodnicy Zamościa biegnącej przed laty od Zawady do Jarosławca przez Bortatycze. Odcinek od Bortatycz do Jarosławca nie był eksploatowany od początku lat 90 – tych a został rozebrany na początku dwudziestego pierwszego wieku.

Po obwodnicy wybudowanej w latach 80 tych kursowały ciężkie brutta tranzytowe z Polski do Werbkowic i Hrubieszowa.

No i oczywiście, od początku jej budowy kursowały po niej wszelkie składy, w tym i zdawki do Bortatycz oraz w dużych ilościach lokomotywy luzem do/z szopy. Pod widoczną na zdjęciu plandeką jadą szerokotorowe zestawy kołowe od zamojskich maszyn – ładunek dla LHS sp. z o.o.

Klasyczny obrazek dla zdawki bortatyckiej.

Najfajniejsze były widoki z wiaduktu w Zawadzie. Na pierwszym planie BYDGOSZCZANIN, początek 2009 r.

Stonka na zdawce pojawiała się sporadycznie. Lokomotywy serii SM42 wykorzystywane były w Bortatyczach głównie do prowadzenia lekkich pociągów pasażerskich i to głównie w latach: 2008 – 2009, w porze zimowej jedna ze stonek służyła do przetoków na lokomotywowni, bardzo rzadko pojawiając się na pociągach.

Wjazd zdawki do Bortatycz.

Stacja do tej pory jest wyposażona w prowizoryczne urządzenia zabezpieczenia ruchu, szczególnie dla toru normalnego. Zdawki obsługiwał usługowo dyżurny ruchu LHS-u.

W sobotę 22.09.2007 r. wyprawiono z Zamościa do Bortatycz pilny transport paliwa dla stacji paliw, bowiem zapasy były na wyczerpaniu i nie chciano oczekiwać do poniedziałku. Były to czasy, kiedy z takimi składami musiały kursować jeszcze wagony ochronne. Na czele ST44-818, który przyprowadził wtedy do nas też  lopka.

Analogiczna sytuacja wydarzyła się ponad miesiąc później, w dniu 27.10.2007 r. Tym razem gwiazdą był zielony 862 .

Manewry na torach normalnotorowych w Bortatyczach były kłopotliwe i długotrwałe z powodu ogromnej ciasnoty i prowizorki. Brak tarcz manewrowych, jazda na radiotelefon lub sygnały ręczne. Prawdę mówiąc do chwili obecnej niewiele tu się zmieniło oprócz wycięcia krzaków i chaszczy. W Bortatyczach nie ma  dyżurnego ruchu PLK, czynności ruchowe dla toru normalnego grzecznościowo nadzorują i wykonują  pracownicy LHS s p. z o.o. ale sama stacja szerokotorowa również wymaga pilnej modernizacji o czym dopiero niedawno zaczęło się głośno mówić.

W celu podstawienia cystern na stację paliw pociąg musiał być przepychany nawet przez tory lokomotywowni, stacja paliw znajdowała się tuż za nią. Czasami trzeba było przestawiać lokomotywy, żeby zrobić miejsce.

Zdawka do Zamościa już sformowana.

Zdawka w plenerze na zoomie.

Linia fragmentami była zakrzaczona.

Zdawka w letniej scenerii.

Przejazd drogowy w Siedliskach, na czele SM48-120.

Czasami z Bortatycz wyprawiane były wahadła z kruszywem, na zdjęciu zdawka dopięta pod tył wahadła. Manewry z wagonami robiła wtedy lokomotywa od pociągu zdawczego. Kruszywo z przeładunku z toru szerokiego.

Jeden z ostatnich pociągów zdawczych.

Naszych szanownych   czytelników zaintryguje zapewne wyjaśnienie zagadki tytułowego Bornholmu. Otóż stację szerokotorową wraz z zapleczem lokomotywowni wykorzystywanym również na potrzeby toru normalnego wybudowano w szczerym polu. Trzeba było jakoś ją nazwać. Historycy określili, że są to Bortatycze, geolodzy, że Hyża – ale przy tej nazwie pojawiły się istotne problemy ortograficzne – przez jakie h? Najtęższe umysły naukowe łamią sobie głowy nad tym aspektem aż do dnia dzisiejszego. Za to mieszkańcy Zamościa nie mieli żadnych wątpliwości i od początku ochrzcili te niegościnne okolice nazwą Bornholm. Jak chcecie się przekonać dlaczego, to po prostu udajcie się tam czym prędzej zimową porą. Nie ma takiego drugiego miejsca w naszym regionie gdzie tak okropnie PiS – dzi.

Od listopada 2012 r. paliwo do Bortatycz regularnie wozić zaczęli przewoźnicy prywatni, głównie Lotos Kolej co wiązało się z definitywnym końcem zdawek z Zamościa do Bortatycz. Pierwszy prywatny transport podobno poszedł   już 10.09.2012 r.  w każdym razie w Zamościu nie stwierdziłem już cystern ON. Stały rozkład dla pociągu towarowego co prawda obowiązywał jeszcze chyba do końca rozkładu jazdy, tj. do grudnia 2012 r., ale z chwilą przejęcia przewozów oleju napędowego przez podmioty spoza grupy PKP zdawki bortatyckie utraciły sens bytu. Na jesieni 2012 r. zdawkami wywożono już głównie materiały ze zlikwidowanej lokomotywowni w Bortatyaczach, czasami nawet stare wagony, dźwig itp. bowiem od 2010 r. część niepociętego taboru  tam rezydowała po likwidacji jednostki. Od 2013 r. krótkie pociągi mieszane z Zamościa do Bortatycz i z powrotem pojawiają się nieregularnie i bardzo rzadko. Przewozi się tu różne drobne ładunki wykorzystując kursujące przez Zamość wahadła węglarkowe, do których sporadycznie podczepiane są najczęściej platformy z różnym ustrojstwem. Trzeba jednak podkreślić, że w Bortatyczach od kilku lat działa spory terminal przeładunkowy Laude, który ekspediuje po torze normalnym spore ilości blachy, jednak głównie w formie przesyłek całopociągowych.

Ostatnia zdawka jaką sfotografowałem – 20 sierpień 2012 r. Za tydzień – 27.09.2012r. próżne beczki wróciły do Zamościa. Przyczyną rezygnacji spółki LHS z usług CARGO wg moich nieoficjalnych źródeł był zbyt długi czas przewozu ładunków.