Kurwiaga

  

 

To było 4.03.2007 r. Wybrałem się ze swoim Ojczulkiem na giełdę staroci w Zamościu, a potem na giełdę na Lotnisku, w tamtym okresie generalnie samochodowo – gospodarczą, obecnie – największy bazar na Zamojszczyźnie. Aparat fotograficzny noszę zawsze przy sobie  i z nudów  podszedłem  bliżej torów, żeby zobaczyć pociąg  ROZTOCZE z Zamościa do Wrocławia. Zbliżał się czas odjazdu ze stacji początkowej i po chwili usłyszałem jakieś zupełnie nieznaną mi trąbę. Wkrótce po raz pierwszy ujrzałem ją: SU45-173. Odległość była znaczna, więc uświadomiłem sobie tylko , że w Lublinie pojawiła się nowa suka w tradycyjnym , dosyć wyblakłym malowaniu. Na zbliżenie  trzeba było poczekać kilka dni, bowiem maszynę wcięło. Pewnie, po raz pierwszy się…. zepsuła.

10.03.2007 r. Starucha pozowała z pośpiesznym do Wrocławia. Tego dnia dokonałem szczegółowej obdukcji SU45-173, nowego , lubelskiego „narybku” z odzysku, a jak się później okazało – nowego nabytku szopy w Bortatyczach. Jak widać na zdjęciu, szału nie ma. Wywłoka , jakich mało!

To był ostatni raz, kiedy ją widziałem bladą. Po operacji plastycznej przeprowadzonej w gabinecie odnowy biologicznej na Bortatyczach , pod Zamościem, w dniu 3.04.2007 r. zszokowała nas wszystkich swoją nową powłoką.

Z obleśnej gąsienicy wykluł się uroczy motylek. Podjarałem się niezdrowo, chociaż ( tu będę niedyskretny ) nie wszyscy podzielali mój entuzjazm. Na przykład: Kolega Bartek, któremu wysłałem to zdjęcie wykonane w dniu 3.04.2007 r. w Zamościu stwierdził, że nowe malowanie jest: oczojebne! No, jak to BarteS.

Zamość, 10.04.2007 r. Podróżni wysiadają z pociągu pośpiesznego ROZTOCZE z Wrocławia, który właśnie skończył bieg. Bardzo popularne połączenie w tym czasie. Zatem maszyna weszła do pracy liniowej i kursowała naprzemiennie z HETMANEM i ROZTOCZEM.

28.04.2007 r. Jeszcze większy tłok przed majówką na stacji w Zamościu po przyjeździe pociągu ROZTOCZE. Przez krótki czas była ona w pewnym sensie , flagową maszyną pasażerską szopy w Bortatyczach. Niestety pozory mogą mylić, ponieważ pod piękną powłoką z botoxu ukryta jest niezbyt ciekawa , kapryśna fizjonomia. Była to istna wywłoka, utrapienie nie tylko mechaników, ale przede wszystkim dla pasażerów. Ta maszyna spowodowała chyba najwięcej spóźnień na szlakach Roztocza i Podkarpacia. Dawała się we znaki zarówno HETMANOWI , jak i poczciwemu ROZTOCZU. Okrutnie pastwiła się nad naszymi pociągami z Zamościa do Wrocławia.

Zamość, 29.04.2007 r. W tym miejscu pozwolę sobie na pewną refleksję z punktu widzenia modnego i kontrowersyjnego ostatnio zagadnienia: gender. Czy to jest ta suka czy to jest ten fiat? Zasadniczo na obszarze Polski przypisuje się temu ludzkiemu stworzeniu cechy męskie, jednak na Roztoczu nazewnictwo tych maszyn nacechowane jest pierwiastkiem kobiecym. Fiatów to u nas nigdy nie było, a do Bortatycz maszyny przybywały już jako zmodernizowane SU i zostały przez starszyznę nazwane jak nazwane, a ja co do zasady staram się kultywować i propagować miejscowe nazewnictwo. Ktoś by pomyślał, że w tak konserwatywnym środowisku panować może takie wykolejenie klasyfikacyjne? To akurat chyba naturalna kolej rzeczy, to PKP jest odpowiedzialne za kastrację. Odkładając jednak na bok tę analizę naukową pragnę podkreślić, że przybywające do nas ledwie kilka lat temu lokomotywy serii SU46 też były nazywane sukami. Słyszałem również  o krótkich  sukach  i długich  sukach, chociaż one ponoć jednakowe. Zatem to baba i już!

Płoskie, 30.04.2007 r. Piękności w okolicach byłego przystanku kolejowego. W 2007 r. maszyna była dedykowana do obsługi pociągów dalekobieżnych jadących z Zamościa do Rzeszowa. Obiegi były takie, że maszyna wyruszająca o 5 rano z HETMANEM dojeżdżała z wagonami do Dębicy, skąd następnie luzem przemieszczała się do Rzeszowa, gdzie podejmowała skład pociągu ROZTOCZE z Wrocławia do Zamościa przez Bałaje. Następnego dnia o 10 startowała do Rzeszowa przez Bełżec, potem luzem do Dębicy, skąd zabierała powrotnego HETMANA do Zamościa.

Niestety, wkrótce wszystko zaczęło się psuć i maszyna nie była już tak często wydawana na pociągi rzeszowskie. 24.02.2008 r. z SOLINĄ z Warszawy Zach. do Zamościa opuszcza Zawadę.

Szopinek, 6.03.2008 r. Tym razem ze składem tzw. klas do Hrubieszowa, czyli wagonów przeznaczonych do naprawy w miejscowych ZNTK. Jednak na przesyle klas widziałem ją tylko raz, bo  również wtedy sprawiała problemy.

Zamość, 12.07.2007 r. Dobra passa skończyła się gdzieś w połowie 2007 roku. Wywłoka, szmata, suka… To najbardziej łagodne epitety, jakimi obdarzali ją mechanicy. Praktycznie defektowała za każdym razem i na przykład: przy wystawianiu na HETMANA ciężko było jej dojechać aż do końca trakcji spalinowej, a najczęściej padała w okolicach Stalowej Woli. Jak o 5 rano na HETMANIE zobaczyłem 173 to  byłem pewny, że z Wrocławiem o 18 przyjedzie coś ciekawego a suka gdzieś zniknie po drodze. Trzeba jednak przyznać, że strasznych opóźnień jej kaprysy nie kreowały. Kolejarze na ogół byli dobrze przygotowani i na ogół w pogotowiu czuwał gdzieś po drodze jakiś gagarin lub wibrator.  I dlatego oto w Zamościu spotkać można było czasami ciekawe maszyny z Zakładu PKP CARGO z Żurawicy. Na zdjęciu z HETMANEM razem z SM42-767 a na torze 2 SM42-711 z SOLINĄ.

Aha i przyszło mi oto do głowy jeszcze jedno wyzwisko, o którym nawet nie śniło się nikomu w latach eksploatacji pojazdu na zamojskich żelaznych szlakach. Ty…Gamo! Ale bym ją załatwił, gdybym wtedy tak jej dowalił do pieca. Chyba wszystek olej by spuściła z wrażenia. no, ale badź tu mądry i pisz wiersze…

Zawada, 21.08.2008 r. i pospieszny z Wrocławia. Jako, że mam zacięcie psychologiczne, postanowiłem zidentyfikować źródła wszelkiego zła, jakim obdarzała nas suka. Nie było to nazbyt skomplikowane. Maszyna do Bortatycz przybyła zupełnie niesprawna, a ostatnią poważniejszą naprawę przebyła w połowie 1995 r, kiedy wstawiali u niej prądnicę grzewczą. Był to totalny szrot, a od czasu zajęcia  większości SP32 przez komornika wystąpił deficyt szybkich maszyn pasażerskich. Wiadomo, że w zamojskiej szopie pracowali świetni fachowcy, ale są pewne granice czasu podtrzymywania funkcji życiowych u nieboszczyka. Te granicę wyznaczał deficyt części zamiennych, bowiem lokomotyw serii SP45 jak i SU45, jak już wcześniej wspomniałem  nigdy u nas nie było. To był poważny problem, gdyż nie można było ratować się odrzutami z zaprzyjaźnionej spółki PKP LHS, gdyż maszyn takiej serii w tamtej firmie oczywiście też nigdy nie było. Kompletny brak zaplecza materiałowego ratowano dużym doświadczeniem technicznym, ale na pochyłe drzewo i Salomon nie naleje! Zostawała oczywiście jeszcze szopa w stolicy województwa, ale my miejscowi wiemy jaka to miłość panowała i panuje jeszcze do tej pory pomiędzy Zamościem a Lublinem. Z tych względów i tak docenić trzeba fakt wskrzeszenia i utrzymywania przy życiu tego swoistego  Frankensteina przez załogę bortatycką. Jeździło to co jeździć teoretycznie nie powinno i na dodatek wynikające z tego powodu kłopoty były naprawdę bardzo efektywnie minimalizowane, szczególnie jak popatrzy się na ostatnie 3 letnie doświadczenia z maszynami serii SU160.

Zawada, 3.09.2008 r. Swoistą szlachetność malatury pudła podkreślał  herb Zamościa naniesiony na czoło wozu. Patrząc na pudło człowiek nie zdawał sobie sprawy z  wyjątkowo skomplikowanego i przewrotnego charakteru, o którym już wcześniej napisałem. Były dwie tak oryginalnie pomalowane maszyny z tym specyficznym wyróżnieniem. Druga to KRÓLOWA, czyli SM48-120 o zupełnie innym, znacznie milszym emploi.

Zawada, 3.09.2008 r. No i namyśliłem sobie, że zrobię zdjęcie dwóch maszyn z herbami stojących obok siebie. No rozumiecie: takie artystyczne. Długo czekałem na okazję i ciężko było, bo lokomotywy ewidentnie nie miały się ku sobie , a  raczej rozmijały. Jak jedna na Biłgoraj, to druga na Rejowiec i odwrotnie. Jak jedna na chodzie to druga zepsuta, albo 173 przeważnie zepsuta. Jak na szopie, to 173 zawsze w środku, na kanale, bo ciągle ją reanimowano – hrabinia! A królowa 120 pod chmurką! Aż w końcu zaiskrzyło. Był to chyba poniedziałek, wróciłem późno z Lublina do domu i wybrałem się od niechcenia do Zawady, tuż przed 19, a tu znienacka ładuje się z Bortatycz KRÓLOWA z majdanem. A ja wiem, że już za chwile wjedzie ROZTOCZE z suką! Wielka radość i podniecenie. Królowa stoi z boku na północnej głowicy stacji przed semaforami bo musi przepuścić ROZTOCZE, choć czas pracy drużynie kończy się o 19. A jest 18.45 i już słyszę prawie punktualnie jadącą 173 z klasami. No i ustawienia, parametry, przesłony, błony – co mi się rzadko praktykowało. No ale taka wiekopomna chwila…Napięcie rośnie, ja już prawie że szczytuję a ROZTOCZE jak stanęło w peronach, tak stoi! SUKA się zepsuła! To ja na wiadukt, że niby tak z perspektywy, no trudno: lepszy rydz niż nic. To zdawka z tamarą do Zamościa. Jak dojechała to wywłokę wskrzesili. No i macie zdjęcie, a nawet dwa  i oglądajcie i sobie je wsadźcie…Takie angielskie kwadransy  to podobno często się u niej zdarzały. A to dziwka!

Tereszpol, 13.09.2008 r. Na czele HETMANA ST44-859 wraz z SU45-173 w roli wagonu grzewczego!

Biłgoraj, 13.09.2008 r. A tu inna historia. Dzień wcześniej podsłuchałem przy suce, która przyprowadziła do Zamościa znacznie opóźnione ROZTOCZE rozmowę mechanika z dyspozytorem. Gońcie tę KURWIAGĘ! Przecież ona jutro z HETMANEM nawet do Zawady nie dojedzie. Dajcie gagarina a ta SZMATA niech robi za piec i wagony grzeje, bo do tego tylko się nadaje! No i wiedziałem, że rano na HETMANIE będzie ciekawie, wstałem, przejechałem się do Biłgoraja i mam co opowiadać!

Na torze 3 w Zamościu w dniu 19.05.2008 r. pojawiła się odstawiona suka. Formalnie, w dniu 14.05.2008 r. została ona przekazana na inwentarz spółki Przewozy REGIONALNE i nie mogła już stać w lokomotywowni PKP CARGO w Bortatyczach. Najbliższy Zakład PR-ów znajdował się w Lublinie. Jak widać, pozbyto się jej z szopy przy najbliższej, nadarzającej się okazji. Podejrzewam, że nieźle nabajerowali a dużym atutem mogło być właśnie oryginalne malowanie. Grunt to dobrze zapakować trefny towar.

Zamość, 21.05.2008 r.

Zamość, 24.05.2008 r. Obok suki rezyduje już SP32-206, też przekazana do Przewozów Regionalnych. A to już prawdziwa strata. Realokacja taboru pomiędzy tworzonymi spółkami spowodowała zamieszanie ze stacjonowaniem lokomotyw, gdyż utworzenie odrębnych podmiotów spowodowało pojawienie się zobowiązań finansowych pomiędzy nimi, w tym kosztów postoju lokomotyw PKP PR na terenie jednostek PKP CARGO. W tamtym okresie nie zapadły też chyba jeszcze ostateczne decyzje, co do wyodrębnienia lokomotywowni dla Spółki Przewozy Regionalne. Z tych też zapewne powodów nieużywane lokomotywy należące do PKP PR stacjonowały  w Zamościu na wyodrębnionym torze nr 3 wraz z kilkoma wagonami pasażerskimi eksploatowanymi przez przewoźnika regionalnego.

Zamość, 27.06.2008 r.

Zamość, 10.07.2008 r. Z klasami do naprawy w ZNTK w Hrubieszowie pojawiały się często w tym okresie nawet lokomotywy serii ST44.

4.06.2009 r. SU45-173 stoi na części towarowej na stacji w Zamościu , w oczekiwaniu na przetransportowanie do Lublina.

Rotunda 4.06.2009 r. Przez centrum Zamościa przejeżdżają klasy z wagonami do naprawy do Hrubieszowa. Na czele pociągu dwie lokomotywy: SM48-084 oraz SU45-173. Ta druga robi w pociągu również za wagon – jest przesyłana na zimno do Hrubieszowa. Nie pytajcie mnie dlaczego , ponieważ Wam nie odpowiem. W chwili robienia zdjęcia myślałem, że będzie odstawiona na terenie tamtejszego ZNTK. Akurat się pomyliłem…

Miączyn, suka wraca wpięta w skład powrotnego przesyłu naprawionych klas z ZNTK.

04 czerwca 2009 r. Na Zamojszczyźnie dobiegło końca „panowanie” SU45-173, jednej z najoryginalniej pomalowanych naszych lokomotyw.  Na zdjęciu widzimy ją za SM48-084 i oczywiście jedzie niesprawna. Wkrótce słuch po niej zaginał. Nie chodziła już więcej ze składami. W lutym 2012 została skreślona ze stanu i sprzedana, zaś w marcu 2012 r. pocięta na złom na terenie stacji Warszawa Odolany ( źródło: Serwis Miłośników Kolei: Ilostan Pojazdów Trakcyjnych ). Była to oczywiście jednostkowa, dosyć nieudana maszyna, przez z którą ciągle mieliśmy kłopoty. Na dodatek przybyła do nas w stanie agonalnym, zabrakło części zamiennych i doświadczenia. W stanie makro zaś cała seria SU45 odcisnęła pozytywne piętno i to nie tylko w ruchu pasażerskim. Od 1.12.2008 r. wszystkie pociągi pasażerskie kursujące przez Zamojszczyznę obsługiwane są przez PKP INTERCITY. która podpisała do połowy 2015 r. ze Spółką CARGO umowę na dostarczanie lokomotyw. Zostały one sprowadzone  do Zamościa z odległych zakątków kraju, gdyż w nowych warunkach nie było tam dla nich zatrudnienia. Były to oczywiście maszyny serii SU45, które po likwidacji szopy w Bortatyczach, od 2010 r. stacjonowały w Lublinie. W późniejszym okresie wspomagane były przez serię SU46. Przez pewien okres maszyny obydwu serii wniosły spory wkład w obsługę pociągów towarowych PKP CARGO, o czym napiszę odrębny tekst.

Zdjęcia zostały wykonane w dniu 7.07.2019 r. w miejscowości Kłódno, Choszczewo oraz Zduńska Wola  i przedstawiają SU45-194 wraz z SM42-2097 firmy Karpiel z kontenerowcem rel. Gdynia Port GPA – Brzesko Okocim GT. Fiat przeprowadził pociąg na całej trasie bez żadnych perturbacji.

 W połowie 2019 r. w Polsce mamy tylko  sprawne pojedyńcze  maszyny serii SU45 będące w posiadaniu przewoźników spoza grupy PKP. W ostatnim czasie to właśnie lokomotywa  nr 194  realizuje bez większych przeszkód nieregularne przewozy towarowe z ciężkimi bruttami  w służbie prywatnej firmy: Karpiel. Sprawdzone choć już na pewno wyeksploatowane pojazdy tej serii zostały potraktowane przez przewoźników narodowych jak śmieci i zastąpione innymi, za to nowszymi też śmieciami, co jest szczególnie widoczne w odniesieniu do przewozów osób. Eksploatacja gam jest prawdziwym nieszczęściem i istnym poligonem doświadczalnym, gdzie podróżnych – polskich obywateli traktuję się jak mięso armatnie. Przez pewien okres w PKP INTERCITY brakowało maszyn do prowadzenia pociągów pasażerskich. Z tych względów na HETMANA zamiast składów wagonowych wystawiane były wynajmowane jednostki spalinowe dedykowane zasadniczo do ruchu regionalnego. Zabrakło rezerwy, która została wcześniej pocięta na złom. Dziwnym jest dla mnie też fakt nie zachowania ani jednej maszyny w stanie nadającym się do eksploatacji i w barwach historycznych. Jest co prawda zielona SU46 ale i SU45 są  również  polskimi lokomotywami  i też stanowią nasze dziedzictwo narodowe. A ich wkład w rozwój kolei jest kolosalny i niepodważalny. Koszty przywrócenie do ruchu  choćby jednego egzemplarza w skali kuriozalnych wydatków kolejowej wierchuszki to  naprawdę grosze. No i ciekawe co będzie z gamami za na przykład: 10 lat. Czy tak jak z telewizorami czy odkurzaczami: po skończeniu okresu gwarancji – zostaną odstawione na złom. A 45 – letnia babka potrafi jeszcze  poprowadzić ciężkie brutto przez całą Polskę, jeśli jej się tylko na to pozwoli. Bo SU45-194 nie jest bynajmniej motorem muzealnym, tylko maszyną liniową.