Komunikacja zastępcza – analiza

  

Od 26 stycznia do 11 lutego trwają ferie zimowe między innymi w województwach lubelskim i śląskim. To tradycyjnie czas wzmożonych podróży z Zamojszczyzny na zachód kraju. Z tej okazji PKP IC powinno liczyć znaczące wzrosty przychodów z naszego regionu. No ale niestety liczy straty i to nie tylko finansowe, lecz także ciężkie do wyszacowania straty wizerunkowe. Wszystko z powodu odwołań pociągów wywołanych brakiem sprawnych lokomotyw spalinowych.

Liczby

I tak od 26 stycznia do dziś na trasach Rzeszów – Hrubieszów i Rzeszów – Lublin odwołanych zostało już łącznie 36 pociągów. 2 razy TLK „Uznam”, 3 razy TLK „Gombrowicz”, 15 razy TLK „Staszic” i 16 razy IC „Hetman”. Ktoś powie, że to nic nowego. Wszak w roku ubiegłym podobna sytuacja trwała łącznie dwa tygodnie w styczniu, a pociągów odwołano mniej tylko dlatego, że po prostu mniej ich wtedy kursowało w trakcji spalinowej. Nie jest to też rekord, bo jak pamiętamy, w wakacje 2016 PKP IC potrafiło utrzymywać KKZ do Zamościa przez okrągły miesiąc!

Autobusy

Jest jednak pewna rzecz, która wyróżnia ten rok od poprzednich. Otóż teraz, dzięki wreszcie dobrze dopasowanemu rozkładowi jazdy, pociąg na Zamojszczyznę (IC „Hetman”) cieszy się niezgorszą popularnością. Od początku ferii w każdym kursie IC Hetman napełnienie na odcinku do Rzeszowa waha się od 80 do 110 pasażerów przy podaży 120 miejsc w składzie. Jak nie trudno policzyć, podróżni zapełniają (nieraz szczelnie) co najmniej dwa autobusy, a w odwodzie przewoźnik musi mieć przygotowany jeszcze trzeci. Co nie zmienia faktu, że np. 31 stycznia jakiś (cytując red. Błachuta z Eurosportu) „człowiek z excela” pracujący w dyspozyturze PKP IC postanowił za pociąg z Hrubieszowa do Rzeszowa podstawić jeden autobus. Skończyło się oczywiście przepełnieniem od Zamościa i pozostawianiem ludzi na peronach!

Lokomotywy

Przyczyna problemów tkwi w braku lokomotyw spalinowych potrzebnych do objeżdżania rozkładu jazdy. Powiedzieć tyle, to jednak nic nie powiedzieć. To jak PKP IC gospodaruje swoimi mocno ograniczonymi środkami trakcyjnymi, pozostawia bardzo wiele do życzenia. Przykłady? Proszę bardzo.

Punkt utrzymania taboru trakcyjnego w Rzeszowie do obsługi odcinków Rzeszów – Lublin -Łuków i Rzeszów – Hrubieszów potrzebuje w dobie 5 lokomotyw spalinowych do planu. Stan posiadania to od początku rozkładu 6 lokomotyw (5 SU160 należących do PKP IC i 1 prototyp 111Db użyczany od PESY). Tak się składa, że akurat w nocy z 25 an 26 stycznia z powodu usterek oprogramowania i czujników, wyłączono z eksploatacji lokomotywy SU160: 001 i 002. 26 stycznia zdefektowały SU160-008 oraz 111Db. SU160-008 naprawiono 31 stycznia, 111Db naprawiono 1 lutego, lecz już następnego dnia zdefektowała ponownie i stoi do dziś. SU160-002 na swoją część zamienną nie może doczekać się już ponad tydzień (od 26 stycznia wyłączona z ruchu)! Takie tempo ma serwis PESY, gdy zabraknie naprawdę małoskomplikowanego podzespołu. Reasumując – od półtora tygonia w Rzeszowie lokomotywy do planu w komplecie stawiły się tylko przez jeden(!) dzień. Rezerwy nie było żadnego dnia.

2 000 Euro dziennie

Czy w takiej sytuacji PUT Rzeszów mógłby zostać wsparty przez siostrzaną jednostkę z Białegostoku? Na papierze tak. Jest tam przecież formalnie aż 7 lokomotyw spalinowych (5 sztuk dzierżawionych od CD lokomotyw serii 754 i 2 lokomotywy SU160), a dobowy plan pracy zakłada zatrudnienie dla 3. Problem polega jednak na tym, że od grudnia 3 z 5 czeskich 754 stoją odstawione z powodu usterek. Zatem przewoźnik płaci dziennie 1 800 Euro za dzierżawę niesprawnego taboru. A co? Stać nas!

Organizacja

Osobną sprawą jest organizacja pracy trakcyjnej w sytuacjach kryzysowych i operacyjne reagowanie na występujące utrudnienia. Tutaj również zbieramy żniwo rozdźwięku między planami, a zasobami lokomotyw. Wedle tych pierwszych, pociąg IC „Hetman” miał mieć odseparowany obieg obsługiwany dedykowanymi mu dwiema lokomotywami 754. Niestety tuż przed wdrożeniem rozkładu jazdy okazało sie, że PR Rzeszów użyczający zaplecza PKP IC odmówił utrzymania więcej niż jednej serii lokomotyw. Zresztą niebawem 754 i tak zabrakło z powodu usterek. Zmodyfikowane na szybko obiegi SU160 okazały się być bardzo wrażliwe na wyłączenia lokomotyw z ruchu, bo już przy braku dostępności 2 z 6 pojazdów na jakiś pociąg lokomotywy zabraknie.

Mięso armatnie

I tutaj pojawia się problem polegający na doborze priorytetów. Najwyżej w hierarchii stoi zapewnienie przejazdu na odcinku Lublin – Łuków, bo to ciąg objazdowy do Warszawy. A ponieważ PKP IC utrzymuje gamy w Rzeszowie, to również z automatu priorytetem staje się utrzymanie pociągów, którymi SU160 mogą zjechać na przeglądy. Dochodzi więc do sytuacji absurdalnych, w których np. odwołuje się IC „Hetman” (wiec pociąg o dużej frekwencji i podwyższonym standardzie), a za wszelką cenę po torach pojechać musi do Rzeszowa jak zwykle pusty TLK „Chełmianin”.

Szczytami absurdu są sytuacje takie jak ta z 4 lutego, gdy TLK „Uznam” oczekiwał w Rzeszowie 134min na przejście lokomotywy z opóźnionego 111min TLK „Staszic”, która nota bene planowo powinna przejść na IC „Hetman”, który odwołano z braku lokomotywy. Czyli TLK „Uznam” wyjechał z Rzeszowa w momencie, gdy komunikacja zastępcza za niego mogłaby być już za Stalową Wolą, a IC „Hetman”, który mógłby pojechać planowo jako pociąg, został odwołany i zastąpiony dwoma autobusami, z których jeden opóźnił się ponad 60min.

I tutaj dochodzimy do kwestii opóźnień i tego, że trasy IC „Hetman” nie da się objechać autobusem bez nabrania opóźnienia od 60 do 110min. W związku z tym część przemyska IC „Hetman” nie jest wstrzymywana w Rzeszowie, a pasażerów przesadza się do jadącego 2 godziny później IC „Mehoffer”. Tylko, że on nie prowadzi wagonów do Jeleniej Góry, które prowadzi „Hetman”…

Rozwiązania

Jak do tej pory jedynym rozwiązaniem przy braku lokomotywy do planu stał się schemat polegający na odwołaniu TLK „Staszic” na odcinku Lublin – Rzeszów i IC „Hetman” na odcinku Rzeszów – Hrubieszów. Reperkusje z tego tytułu opisane zostały akapit wyżej. Zdecydowanie mniej uciążliwe dla podróżnych byłoby odwołanie TLK „Chełmianin” na odcinku Rzeszów – Lublin (i tak jeździ na nim pustawy) i wydanie awaryjnie SM42 na kurs Lublin – Łuków pociągami TLK „Flisak” (tam) i TLK „Chełmianin” (powrót do Lublina). Problem jednak w tym, że SM42 posiadane w Lublinie są w na tyle kiepskim stanie technicznym, że dyspozytorzy boją się wydać je na ważący 500 ton TLK „Chełmianin”. Oczywiście alokowanie do Lublina zmodernizowanej SM42-3xxx z Płaszowa lub Grochowa przekracza możliwości szybkiego reagowania ze strony spółki Intercity…

Czyżbyśmy zatem byli skazani na autobusy aż do pierwszego marca? Oby nie. To raczej nie wyglądałoby dobrze przy zapowiedziach miliardowych inwestycji w tabor i rzekomo świetlanej przyszłości Intercity.