Czterysta w dziesięć

  

Już czterysta razy na łamach LKN-u ukazały się różnorodne opowieści opisujące zamojską kolej. A towarzyszy ona mieszkańcom Zamościa już ponad 100 lat. Przez ten czas wiele budynków i lokomotyw rozsypało się w proch. Znikły niektóre linie kolejowe a na ostatnia służbę odjechali kolejarze , bądź miłośnicy kolei pamiętający jej najlepsze lata Mogło by się wydawać, że to już koniec i nic ciekawego wydarzyć się nie może, a tymczasem kolej zaskakuje nas ciągle. Dzięki temu nie możemy się nudzić a naszymi obserwacjami chętnie dzielimy się z czytelnikami.

Nie wysuwamy roszczeń do objęcia etatu uczonego dziejopisa. Zamieszczone tu historie narodziły się z okruchów naszych wspomnień, urozmaiconych legendami zasłyszanymi od nieżyjących już często dziadków, babek, ciotek czy wujków. Orzeźwiają one nasze umysły i prowokują do działania, dzięki którym na roztoczańskiej kolei ciągle coś się dzieje a niejednokrotnie obserwujemy także zmiany pozytywne. Szczególnie w ostatnim czasie sporo ich było. W Zamościu pojawiły się nowe przystanki: Zamość Starówka i Zamość Wschód. Od niedawna działa przystanek w miejscowości Mokre. Reaktywowany został codzienny pociąg dalekobieżny z Zamościa do Szczecina przez Kraków, Częstochowę i Wrocław. Od kilku lat kursują pociągi REGIO z Zamościa do Lublina, skomunikowane w kierunku Warszawy. Odżyły pomysły budowy łącznic w Zawadzie i Rejowcu. Wiele jest jednak do zrobienia. Przede wszystkim brakuje połączeń do Hrubieszowa a pociągi z Zamościa/Lublina do Bełżca kursują tylko w wakacje i w długi weekend majowy. Niewykorzystany jest też potencjał linii nr 66 w lokalnym ruchu osobowym. Trwają działania zmierzające do wydłużenia pociągu INTERCITY MATEJKO z Zamościa do Hrubieszowa.

W tym kontekście przytoczyć muszę ciekawe spotkanie, które niedawno przytrafiło mi się na zamojskim dworcu. Okoliczności przyrody  niesamowite. Wieczór, na niebie chmury burzowe ale rozdarte dziurami przez które przebijały purpurowe już promienie słoneczne. Na dodatek silnie wiało i starszy pan o lasce, który pojawił się nagle. Poruszał się z trudem i powoli. Najpierw dobijał się do poczekalni. O której będzie pociąg do Hrubieszowa? Nie mógł zrozumieć, że pociągi do Hrubieszowa nie jeżdżą i że poczekalnia nieczynna. Jak się dostać do kasjerki? Ona dobrze wszystko wytłumaczy co i jak. Uparł się, że będzie siedział na ławce i czekał na pociąg. Nie wierzył, jak mu wszystko tłumaczyłem. W końcu dałem spokój i pojechałem na Dołek ( do sklepu PSS SPOŁEM). Ale jak wracałem, to zajechałem raz jeszcze bo mnie sumienie ruszyło i powoli, powtórnie  wytłumaczyłem, że pociągi do Hrubieszowa nie jeżdżą już od 10 lat. No i dziadka przekonałem i wrócił do domu. Dobrze, bo front burzowy akurat nadciągał. Ponoć przyszedł na piechotę z Nowego Miasta. Nie chciał przyjąć do wiadomości, że stąd połączenia nie będzie. Niemożliwe, musi być o 19 pociąg! Kasjerka mi wytłumaczy co i jak , tylko dlaczego do poczekalni nie mogę się dostać…

Wydawać by się mogło, że to był duch starej kolei, ale już wiele razy słyszałem pytania od mieszkańców czy przyjezdnych o pociągi do Hrubieszowa czy to do Biłgoraja. Ludzie widząc nowe inwestycje nie są w stanie pojąć, że nie można pojechać pociągiem w innym kierunku niż do Lublina. Matejko się nie liczy bo dalekobieżny i ceny w ruchu lokalnym zaporowe. A gdy budowano przystanek Starówka to mówiło się na mieście, że to tylko do Hrubieszowa będzie można z niego jeździć. Zaiste, trudno było uświadomić takim podróżnym, że porządek kolejowy jest zależny od porządku politycznego i że na niektórych trasach pociągi jeszcze długo nie będą chodziły, bo tak zdecydowała za nas nasza władza.

Nie ma co – wszyscy tworzący i czytający portal mamy spory sentyment do tych często nawet nowoczesnych pojazdów poruszających się po dwóch stalowych wężach. Minęły już czasy, kiedy ogłuszający świst wydobywający się z czajników doprowadzał do obłędu krowy i konie. Przed laty mój nieżyjący już niestety dziadek opowiadał mi, jak go kiedyś, podczas okupacji w zamojskim parku zatrzymał Niemiec. Był to tęgawy oficer z walizką, a on nie był w stanie zrozumieć o co mu chodzi, ponieważ nie znał języka niemieckiego. Wywiązała się nerwowa wymiana zdań, machanie rękami – w pewnym momencie oficer nawet zaczął krzyczeć, ale na szczęście okazał się być inteligentnym człowiekiem. Puf,puf,puf,puf,puf…. I dziadek od razu zrozumiał o co chodzi i podprowadził pod dworzec PKP, a dramatycznie zapowiadające się spotkanie w mgnieniu oka zmieniło się w komiczne widowisko bowiem ów żołnierz całym  ciałem starał się zwizualizować cel swojej zamojskiej wędrówki. We współczesnych czasach chyba trudniej było by się im dogadać, bowiem ostatnie kopciuchy odjechały już dawno do lamusa. Na szczęście wyższy mamy poziom znajomości języków obcych i sam już chyba ze dwa razy tłumaczyłem cudzoziemcom jak dojść na dworzec PKP. Akurat odbyło się to po angielsku, z niemieckim sam miałbym kłopot. A z dziadkiem to chodziłem jeszcze na wiadukt przy obecnej ul. Wyszyńskiego – kazał mi wyglądać przez barierki a z drugiej strony zbliżał się pociąg z parowozem. Cug spod wiaduktu był tak silny, że aż prawie na ulicę mnie wyrzuciło. Było jeszcze oglądanie zamojskiej parowozowni – do dzisiaj nie wiem jak te kopciuchy tam się mieściły, a zawsze było zatrzęsienie tego sprzętu. Sporo ciekawych historii bym pewnie jeszcze odszukał w zakamarkach pamięci ale niestety chwilowo jestem nie czasowy, bowiem mam szereg innych ważniejszych zadań do wykonania. Mam nadzieję, że sytuacja wkrótce się unormuje i będzie czas na kolej. A zresztą, jak jubileusz to trzeba świętować i odpoczywać i już w tej chwili zapraszam naszych przyjaciół na spotkanie. Szczegóły to  na priv. Okazją jest też dziesiąta rocznica działalności portalu LKN oraz prawie okrągły jubileusz placówki terenowej w Biłgoraju. Jeszcze stulecie kolei w Twierdzy. No i wiosna w końcu przyszła.